– Nic mogę zostać. Nie mogę tutaj zostać…

Urwała. Jej przyszłość rysowała się nad wyraz mgliście, lecz zarówno pozostanie w Maidenstone, jak i wyjazd do Caen nie wchodziły w rachubę.

– Myślę, że pojadę z tatą i babcią do Romsey. Będą potrzebowali opieki. Ty będziesz miała Normę. I Petera… – Spojrzała na młodzieńca, który przystanął i obserwował je. – Peter, proszę, pomóż mi, powiedz Beatrix, że nie ma się czego bać.

Przywołała go gestem ręki; Peter podszedł do nich. Miał zamiar sycić się zwycięstwem, dworować sobie z tych dwóch nienormalnych sióstr i ich babki jędzy, poruszając temat upadku ich rodu i triumfu jego rodziny. Lecz kiedy bliźniaczki zwróciły się w jego stronę, jedna z twarzą mokrą od łez i z przerażeniem w oczach, drżała blada i pogrążona w rozpaczy, nie potrafił tego zrobić. Były tak podobne, a jednak tak bardzo różniły się od siebie.

Chrząknął.

– Mój brat… mój brat jest dobrym człowiekiem. Będzie traktował cię lepiej, niż na to zasługujesz – dodał trochę opryskliwie.

– On mnie nienawidzi. Będzie mnie karał, a ja… – Beatrix znów wybuchnęła płaczem.

Wymamrotał pod nosem przekleństwo i podszedł bliżej. Linnea cofnęła się.

– Jest teraz zły, ale gniew nie potrwa długo. Linnea wie, co mówi. Jeśli okażesz cierpliwość i wyrozumiałość, zobaczysz, że jego zły nastrój szybko minie.

Mimo to że chciał ją pocieszyć, sam kwestionował słuszność swej opinii. To Linnea potrafiła cierpliwie znosić przejawy wybuchowego temperamentu Axtona. Cóż jednak pocznie ta druga, łagodniejsza siostra? Poza tym najważniejsze były uczucia Axtona. Jeżeli, jak przypuszczał Peter, brat kochał Linneę, czyż może przypaść mu do gustu potulna, płaczliwa Beatrix?

Przyjrzał się przyszłej żonie Axtona, podziwiając jej urodziwą twarzyczkę, ciężkie złociste loki, delikatną szyję i pełne piersi;

– Na miłość boską! – zawołał, mierzwiąc swoje i tak już potargane włosy.

Kiedy Beatrix posłała mu błagalne spojrzenie, zaklął siarczyście. Wmawiał sobie, że nic nie obchodzi go ani uroda, ani smutny nastrój Beatrix. Nic! Narzeczona brata nie powinna go interesować; nie miał zamiaru wplątywać się w niezręczną sytuacje,

– Nie mogę jej pomóc – zwrócił się do Linnei. – Wyjeżdżam do den. Musi sobie jakoś poradzić z moim bratem! – To powiedziawszy, oddalił się szybkim krokiem.

Lecz mimo że tak postąpił, z rozpacza zdał sobie sprawę, że okłamuje sam siebie. Nie potrafił spokojnie myśleć o nowej narzeczonej brata skazanej na znoszenie wybuchów temperamentu Axtona. Co gorsza. obawiał się, że tym razem nie uda się tak łatwo poskromić brata. Prawda wyglądała tak, że Axton zakochał się w Linnei, niewłaściwej siostrze. Peter bał się. że dopóki będzie trwało małżeństwo Axtona z Beatrix, dopóty ten zawsze będzie rozdrażniony i niezadowolony.

za najlepszy rodzaj kary. Zje kolację z narzeczoną, a potem prześpi się z jej siostrą. Przynajmniej takie ma plany. Postanowiła nie poddawać się tęsknocie ani bólowi.

– Muszę zająć się moją rodziną, babką staruszką i chorym ojcem. Kiedy Peter zaczął protestować, wstała.

– Nie zmienię swojej decyzji.

Zmarszczył czoło, po czym pociągnął ją brutalnie w stronę drzwi,

– Przyjdzie po ciebie – szepnął jej do ucha.

– W takim razie udam się do waszej matki. Ona przynajmniej będzie potrafiła mnie obronić przed jego… niestosownymi propozycjami!

– Nie będzie na to zważał! – syknął Peter. – Tak czy owak, przyjdzie po ciebie. Znajdzie cię. Gdziekolwiek byś była. Nie widziałaś go po odjeździe Henryka i Eustachego. Nie masz pojęcia, jaki jest wściekły!

– Wściekły? – Tym razem to Linnea odciągnęła go na stronę i poprowadziła do przedsionka. – A z jakiegóż to powodu tak się wścieka?

– Nie wiem! – odpowiedział. – Wiem tylko, że jeśli do niego nie przyjdziesz, będziemy tu mieli piekło!

Nie odpowiedziała; cofnęła się do komnaty i zamknęła drzwi tuż przed nosem Petera. Czując na sobie spojrzenia babki, Beatrix i ojca, zrozumiała, że została schwytana w pułapkę. Nie mogła tu zostać, lecz bała się, że Axton nie pozwoli jej odejść. Zatrzyma ją tu i będzie torturował psychicznie, aż jej serce pęknie z bólu. Już teraz oddychała z trudem i nie mogła zebrać myśli, tak okrutny czekał ją los.

– Pamiętaj, czego cię uczyłam. – Lady Karnet szła w jej stronę, stukając nieodłączną laską. – Niezależnie od tego, co zrobiłaś… idź tam dobrowolnie albo walcz… on i tak nie będzie miał dosyć. – Stanęła przed Linneą, znów z chytrym wyrazem twarzy, szepcząc: – Mogłabyś uświadomić swoją siostrę, jakie są jego potrzeby…

– Nie, nie! – Linnea odskoczyła od babki. – Nie mam już zamiaru brać udziału w jakichkolwiek spiskach przeciwko niemu! – Otworzyła drzwi i uciekła, nie zważając na wołania babki i siostry.

Musi stąd uciec! Nie może czekać do jutra… liczy się każda chwila! Musi się stąd wydostać, nawet jeśli będzie musiała iść pieszo wiele mil nie mając żadnego planu, pieniędzy i nie znając celu. Musi uciec od Axtona, bo inaczej z pewnością rzuci się w jego objęcia. Był rozdrażniony. Był wściekły.

Nie, był po prostu zdenerwowany. Planował spożycie kolacji sam na sam z narzeczoną, chcąc się przekonać, jaką jest kobietą – co kryje się pod maską strachu, jaką zawsze nosiła w jego obecności Ale prawdę mówiąc, chciał, żeby ta kolacja jak najszybciej dobiegła końca, żeby mógł spotkać się z siostrą. Z Linneą.

To właśnie myśl o spotkaniu z nią. przyprawiła go o taki niepokój; pociły mu się dłonie, czuł bolesne ściskanie w żołądku.

Na pewno mu się przeciwstawi, a w dodatku będzie miała grono sojuszników – przede wszystkim jego matkę i brata. I bez wątpienia także jego przyszłą żoną.

Boże, musiał chyba stracić rozum, żeby myśleć, że może poślubić jedną z sióstr, a sypiać z drugą! Nie mógł jednak pozwolić jej odejść, leszcze nie teraz.

Zasłona oddzielająca spiżarnię od reszty pomieszczenia rozsunęła się i Peter zajrzał do wnętrza.

– Wkrótce tu będzie.

Axton wstał, gwałtownie odsuwając krzesła Zamierzał spotkać się z Beatrix w pomieszczeniach gospodarczych, chcąc uniknąć zaciekawionych spojrzeń służby i wścibskie rodziny. Nagle pożałował swej decyzji. Zależało mu na tym, żeby nikt nie zakłócał jego prywatności z Linneą. Tymczasem z Beatrix…

– Boże! – zawołał, przeczesując dłonią krótko przycięte włosy. – Wprowadź tu tę dziewuchę.

Peter skrzywił się słysząc te słowa.

– Beatrix ma wkrótce zostać twoją żoną. Nazywanie jej dziewuchą nie wróży waszemu związkowi nic dobrego.

– Rozpocząłem swój związek z jej siostrą w znacznie mniej obiecujących okolicznościach – warknął Axton. – I sam wiesz, jak się to skończyło.

– Nieszczęściem? – zapytał ironicznie Peter.

– Do diabła, nie! Była wręcz zachwycona! Omdlewała z rozkoszy! I tak samo będzie z jej siostrą. Są bardzo podobne. I będą podobnie reagować!

– Przecież nie są takie same! – Peter zacisnął dłonie w pięści. – Linnea walczy z tobą… i wygrywa – dodał zjadliwie. – Ale Beatrix nie będzie w stanie znieść twoich napadów złego humoru.

– Co miałeś na myśli mówiąc, że wygrywa? Ona nigdy jeszcze…

– Zwyciężyła w walce o twoje serce! Okłamała cię, oszukała i omal nie doprowadziła do upadku – wyliczał na palcach – a jednak udało jej się zdobyć twoje serce! – Glos Petera nieco złagodniał przy tych słowach. Młodzieniec zamyślił się i spojrzał na brata. – Nie było ci obojętne, co się z nią stanie, gdybyś przegrał z de Montfortem. A teraz, skoro wygrałeś, co masz zamiar z nią zrobić?

Axton aż się trząsł z wściekłości. Zdawał sobie jednak sprawę, że brat nie ponosi za to winy. Winien był on sam. Okazał się głupcem, który pozwolił, by jakaś kobieta tak na niego działała. Dlaczego nie może być lak samo zainteresowany siostrą, która jest równie urodziwa i bez wątpienia także będzie potrafiła ogrzać jego łoże w zimną noc?

Cóż, dlatego, że nie jest Linnea, odpowiedział sam sobie, i charakterem różni się od niej niemal pod każdym względem.

Jednakże w ciemności wszystkie kobiety są do siebie podobne, przekonywał się w myślach. Przecież zawsze tak uważał. Czyż nie udowodnił tego sobie niezliczoną ilość razy?

– Co zamierzasz z nią zrobić? – Peter domagał się odpowiedzi.

– Zatrzymam ją – wydyszał Axton, patrząc na brata. – Będzie tu ze mną, dopóki mi się nie znudzi – dodał, chcąc rozdrażnić Petera, choć zdawał sobie sprawę, że to nie ma sensu.

– Nie możesz tego zrobić! – Nie tylko mogę, ale i zrobię,

– Przecież jutro złożysz przysięgę wierności małżeńskiej, przed Bogiem i przed swoją i jej rodziną. Chcesz składać przysięgę, wiedząc, że ją złamiesz?

– A czy Linnea nie zrobiła tego samego? Składała taką samą przysięgę wiedząc, że kłamie.

Peter nie ustępował. Pokręcił głową.

– Beatrix to nie Linnea, Axtonie. Nie może stać się ofiarą twoich porachunków z jej siostrą!

– Ależ, to właśnie ona jest osią dramatu! Linnea kocha ją tak bardzo że dla niej zdecydowała się cudzołożyć!

Z dzikim okrzykiem Peter rzucił się na Axtona. Mimo iż dużo niższy od brata, zaatakował go na tyle gwałtownie, że ten zachwiał się, zaskoczony lecz szybko doszedł do siebie i powalił napastnika mocnym ciosem. To jednak woale nie powstrzymało chłopaka. Wstał i zacisnął dłonie w pięści.

– Niecałe dwie godziny temu pochwaliłeś jej lojalność. Powiedziałeś, że to rzadka cecha,. A teraz chcesz ją za to karać?

Axton drgnął słysząc te słowa. Wiedział, że brat ma rację. Najgorsza była jednak świadomość, że to nie lojalność Linnei względem siostry doprowadziła go do wściekłości. Miał jej za złe przede wszystkim to. że była nielojalna wobec niego, że nie poświeciła się dla niego, nie pokochała go tak jak członków swej rodziny.

Nie mógł jednak przyznać się do tego nawet własnemu bratu. Spojrzał na Petera.

– Wystrychnęła mnie na dudka. Mam prawo być zły. Poza tym nie rozmawiamy o Linnei, tylko o Beatrix,

– Tak, o Beatrix,, która jest tak nieśmiała i potulna, że nieświadomie zmusiła siostrę do tak wielkiego poświęcenia. Czy przyszło ci kiedyś do głowy, tumanie, że Beatrix może po prostu być warta takiej ofiary? Że Linnea kocha ją tak bardzo nie bez powodu?