– Nie daj się zabić tej bestii! – krzyknęła Beatrix i przez chwilę Linnea miała wrażenie, że siostra odgadła i wypowiedziała jej myśli. Jednak już po chwili zrozumiała, że popełniła błąd. Beatrix bała się o życie Eustachego, nie Axtona.
– Nie bój się – rzekł Henryk. – Dałem Axtonowi wyraźny rozkaz, żeby nie zadawał śmiertelnego ciosu.
– A czy Eustachy otrzymał takie samo polecenie? – zapytała lady Mildred. Mimo pozorów opanowana, miała zbielałe kostki, tak mocno zaciskała dłonie.
Henryk poruszył się niespokojnie.
– Byłoby to niezgodne z duchem turnieju, Eustachy musi mieć jakiś przywilej. Axton i tak ma przewagę.
Mimo że Linnea miała ochotę udusić bezdusznego młodziana, który walki na śmierć i życie traktował jak rozrywkę i napuszczał na siebie dwóch wojowników tylko po to, by się dobrze bawić, wiedziała jednocześnie, że Henryk ma trochę racji. Nigdy nie widziała Axtona w prawdziwej walce – jedynie w czasie treningów – ale ze sposobu, w jaki odnosili się do niego Peter czy inni towarzysze, wnioskowała, że musi być wojownikiem o niezwykłych umiejętnościach.
Lecz przecież Eustachy również słynął z niebagatelnej zręczności, a kiedy obaj rycerze rozpoczęli niebezpieczne starcie, wyglądał, jakby w pełni doszedł już do siebie. Natarł na przeciwnika z wielka siłą, bez wysiłku tnąc powietrze mieczem. Axton zręcznie odparowywał wszystkie ciosy, jednakże ataki rywala były tak gwałtowne, ze zmuszony był się cofać. Do milczącego tłumu co chwila docierały jęki i przekleństwa walczących. Stal dzwoniła o stal; upiorny szczęk przyprawiał Linneę o drżenie. Nie, powtarzała po każdym okrutnym ciosie. Nie, nie. nie!
Nagle Eustachy gwałtownie rzucił się w przód i dziedziniec obiegło westchnienie tłumu… tyle że Axtona nie było już w polu trafień! – Zrobił błyskawiczny unik i uderzył przeciwnika płazem miecza w tył okrytej hełmem głowy.
Sir Eustachy zatoczył się i upadł; rozległy się pierwsze nieśmiałe okrzyki triumfu, lecz dzielny rycerz natychmiast wstał i raz jeszcze natarł na wroga. Jednak brakowało mu już precyzji. Mimo iż nacierał z jeszcze większą pasją, wykazywał ogromną determinację, nie udawało mu się zadać decydującego ciosu; Axton odpierał słabnące ataki rywala, nie przystępując do natarcia. Szczęk stali niemiłe drażnił uszy obserwujących pojedynek.
A potem, bez ostrzeżenia, Axton zaatakował i Eustachy natychmiast opadł na kolana.
Przez dziedziniec znów przeszedł szmer; Henryk zerwał się na nogi. Jakby wyczuwając obecność swego pana, Axton znieruchomiał, trzymając miecz tuż pod brodą Eustachego, tam gdzie gardła nie osłaniał już hełm i nie chronił napierśnik. Pod ostrzem miecza Axtona pojawiły się krople krwi. Linnea dobrze to widziała i nie miała co do tego żadnych wątpliwości. Lecz chociaż Eustachy chwycił się za prawe ramię i wszyscy słyszeli, jak stęknął z bólu, nie wypuścił miecza. Uniósł go, z ostrzem wymierzonym w stronę przeciwnika, mimo że ręka drżała mu z bólu. Linnea była pewna, że Axton go nie zabije. Już Henryk oto zadbał. Ale przecież Eustachy wciąż mógł wyrządzić Axtonowi krzywdę.
I wtedy, ku jej przerażeniu, ukochany odrzucił miecz i wszedłszy w pole rażenia rywala, wyrwał mu broń.
W niebo wzbił się okrzyk triumfu – rozpoznała głos Petera. I nagłe na zamku zapanował potworny zgiełk – jedni wyrażali radość, inni siarczyście przeklinali, jeszcze inni pędzili w stronę zwycięzcy i pokonanego nieprzyjaciela.
Linnea straciła Axtona z oczu. W pierwszej chwili poczuła tak ogromną ulgę, że nie myślała nawet o tym, jakie konsekwencje pociąga za sobą to zwycięstwo; Lecz kiedy odwróciła się w radosnym podnieceniu, ujrzała przerażoną siostrę. – przyszłą żonę Axtona.
Beatrix osunęła się w ramiona babki. Nawet lady Harriet sprawiała wrażenie wstrząśniętej fiaskiem swych nadziei i planów. Jednakże staruszkę ratował jej niezłomny charakter. Beatrix była ulepiona z zupełnie innej gliny, lecz w tej chwili lady Harriet nie znajdowała dla niej stów pocieszenia. – Nie przynoś nam wstydu! – syknęła do ucha Beatrix, potrząsając nią i zmuszając do stanięcia o własnych siłach. – Twoja siostra wyszła cało z większej opresji! Masz zamiar być gorsza?
Lady Harriet spojrzała na Linneę, a chociaż nic okazała swych uczuć, nie uśmiechnęła się ani nie skrzywiła, rozumiały się doskonale. Obie były zbudowane z takiego samego, mocnego tworzywa. Urodziły się po to, by walczyć i zwyciężać. Linnea postanowiła jednak, że nigdy nie pozwoli sobie, by stać się tak zgorzkniałą Jak jej babka. Niezależnie od tego, co przyniesie jej przyszłość, nigdy me będzie tak okrutna i nieugięta.
– Moje gratulacje, madame.
Linnea odwróciła się, słysząc głos Henryka. Co prawda nie zwracał się do niej, lecz raczej do lady Mildred, która bardzo się starała powściągnąć radość, ale zupełnie jej się to nie udawało. Promieniała ze szczęścia, czując ogromną ulgę. Jej nastrój udzielił się Linnei, tak że na chwilę zapomniała o swoich problemach.
Lady Mildred podziękowała Henrykowi. Kiedy książę odwrócił się w inną stronę, przeniosła swój rozpłomieniony wzrok na Linneę. Minąwszy Henryka, podeszła do dziewczyny i chwyciła ją za rękę.
– Mówiłam poważnie – powiedziała cicho, – Będzie mi bardzo miło, jeśli pojedziesz ze mną do Caen. Peter również się tam uda.
Linnea zmarkotniała.
– No nie… nie mogę. Myślę, że mieszkając w Caen byłabym za blisko Axtona. – Pokręciła głową w geście bezradności.
Zmieniła się reakcja tłumu. Uniósłszy wzrok, Linnea zobaczyła Axtona zmierzającego w stronę namiotu. Przystanął przed Henrykiem i spojrzał swemu władcy prosto w oczy. Przemówił jednak dopiero wtedy, gdy ucichł gwar na dziedzińcu.
– Pokonałem swego rywala i tak, jak prosiłeś, darowałem mu życie. Proszę cię teraz, Henryku Planitagenet, hrabio Andegawenii, książę Normandii i przyszły prawowity władco Anglii, o wyrażenie zgody na poślubienie córki Edgara de Valcourt. Linnea zauważyła, że jego tors wciąż ciężko unosi się i opada po nadludzkim wysiłku. Widziała pot spływający mu z czoła i trudy walki wypisane w zaostrzonych rysach twarzy. Widziała również radość zwycięstwa w szarych oczach.
Przynajmniej otrzyma to, co mu się należy. Będzie miał swój dom, do którego prawa zapewnią mu rodzinne linie jego i żony. Jaka szkoda, że to nie ona będzie tą żoną. Jednakże modliła się o jego zwycięstwo i teraz musi dotrzymać danej obietnicy. Musi zostawić w spokoju Axtona i jego oblubienicę.
Henryk przyglądał się zwycięzcy pojedynku badawczym wzrokiem.
– Jest twoja – powiedział w końcu. – Mam tylko nadzieję, że tym razem będziesz już potrafił odróżnić, która z nich jest twoją żoną, a która siostrą.
Axton spojrzał na Linneę, a zaraz potem na płaczącą Beatrix. Linnea Zauważyła, że zacisnął szczęki.
– Dobrze wiem, która jest którą.
– To doskonałe. Za godzinę muszę stąd wyjechać… obowiązki wzywają mnie do Salisbury. – Wykrzywił twarz w grymasie. – Toczy się tam stanowczo za dużo sporów na temat prawa własności; muszę je wszystkie rozstrzygnąć. – Odwrócił się, o spostrzegłszy Linneę, zapytał: – Czy mam zabrać ze sobą Edgara de Valcourt i jego dwie kobiety?
Linnea wstrzymała oddech. Zanim Axton zdążył odpowiedzieć, lady Mildred postąpiła o krok.
– De Valcourt i jego matka znajdą dobrą opiekę w opactwie Romsey. Matka Edgara jest sędziwą osobą, a on sam nie jest już zdrów na umyśle Tam będą mieli godziwe warunki życia.
– A gdzie podzieje się lady Linnea? – zapytał młody książę, unosząc brwi.
– Tak jak powiedziałam, milordzie, pojedzie ze mną do Caen. Jeżeli nie będzie to jej odpowiadało, wtedy, za twoim pozwoleniem, znajdę jej miejsce w jakiejś zacnej rodzinie.
– Miejsce? – powtórzył kpiąco Henryk.
– Odpowiednie miejsce, milordzie – oznajmiła zdecydowanym matczynym głosem lady Mildred.
Henryk uczynił niedbały gest ręką na znak, że ustępuje długoletniej przyjaciółce swej matki. Lady Mildred uśmiechnęła się do niego, a Linnea nareszcie głęboko odetchnęła.
Czy już po wszystkim? Czyjej ojciec nie zostanie ukarany? Czy życie w Maidenstone wreszcie zacznie się toczyć normalnym trybem, mimo nieobecności rodziny do Valcourtów?
Wszystko na to wskazywało, jako że teraz, kiedy wygasły już emocje związane z pojedynkiem, Henrykowi spieszno było do odjazdu. Tłum powoli zaczynał się rozpraszać, ranny Eustachy został odwieziony do lekarza, członkowie świty Henryka skupili się w jednym miejsca i uleciało gdzieś napięcie jak burza wiszące nad zamkiem. Kucharz wrócił do kuchni Murarz zgonił chłopców z rusztowania i sięgnął po kielnię i zaprawę. Mali chłopcy zaczęli nosić wodę do kuchennego ogródka.
Życie znów toczyło się normalnym trybem… tylko ona, Linnea, i Beatrix nie miały zaznać spokoju. Dotyczy to chyba także i jego, pomyślała, odprowadzając wzrokiem Axtona. który szedł obok Henryka. Czy to możliwe, by choć trochę żałował, że musi się ożenić' z Beatrix? Natychmiast skarciła się w myślach za tak nierozsądne rozważania. Dlaczego miałby żałować, skoro dzięki temu małżeństwu ma się spełnić jego największe marzenie? Czyż nie narażał życia, żeby wszystko tak właśnie się skończyło?
Na myśl o Beatrix Linnea z ciężkim sercem odwróciła się w stronę siostry. Ta siedziała na krześle, z udręczonym wyrazem bladej twarzy. Mimo iż Linnea sama była przepełniona smutkiem, poczuła ukłucie bólu na myśl o zmartwieniu siostry. Uklękła obok Beatrix i objęła jej dłonie.
– Wszystko będzie dobrze. Za tydzień będziesz się dziwiła, że dzisiaj płakałaś.
Beatrix przełknęła z trudem ślinę, a chociaż było oczywiste, że siostrze nie udało się jej przekonać, pokiwała głową. Linnea uśmiechnęła się z wysiłkiem. Zauważywszy Petera, pociągnęła Beatrix, tak, żeby musiała wsiać.
– Będziesz miała sprzymierzeńca w Peterze. Zostanie tu przez jakiś czas, jeśli będziesz potrzebowała przyjaciela.
– Ale ja chce, żebyś ty tu została. Linneo, błagam cię, zostań – prosiła. – Kiedy odjedziesz, zostanę tu zupełnie sama. Linnea nie pozostała obojętna, słysząc rozpaczliwe błagania siostry. Niestety, tym razem musiała wykazać niezłomną wolę.
"Siostry" отзывы
Отзывы читателей о книге "Siostry". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Siostry" друзьям в соцсетях.