Ale my jesteśmy przeciwniczkami. Przeciwniczkami w walce, o której wy nie macie jeszcze pojęcia. Nie mogła mu tego powiedzieć. I choć prawda dławiła ja boleśnie, zdobyła się na potakujące skinienie.
– Postaram się być dla niej miła.
Odchodząc myślała z obawą, że wymuszona grzeczność bywa gorszym afrontem niż jawne okazanie niechęci. Zresztą, cokolwiek by zrobiła, będzie źle. Popełniła błąd wcielając w życie ten straszliwy plan, a teraz każdym swoim posunięciem tylko pogarszała sprawę.
Łańcuszek musnął jej udo, lecz tym razem mocniej czuła niewielkie twarde znamię na łydce. Ślad jej grzechu, jak zawsze nazywała je babka.
Dziś czuła je wyraźnie; paląco przypominało jej, kim naprawdę jest To przecież ona sama wpadła na pomysł oszustwa. Nie miało znaczenia, że droga, jaką wybrała, wydawała jej się odrażająca. Musiała dotrzymać obietnicy, choć przez to jeszcze nigdy nie czuła się aż tak grzeszną.
Gdzie on się podziewał? Linnea rozglądała się pod murami, szukając wzrokiem Axtona. Zwykło łatwo było już z daleka dostrzec jego wyniosłą postać, ale dziś nigdzie nie było go widać. Musiał widocznie przebywać gdzieś poza zamkiem, może we wsi. To oznaczało, że obowiązek powitania jego matki spoczywa wyłącznie na niej.
Komnata była już naszykowana. Świeża pościel, ogień w kominku i wonna kąpiel czekały na przybycie lady Mildred. Dałby Bóg, żeby wolała odpocząć w swojej komnacie niż zapoznawać się na powrót z zamkiem czy towarzyszyć młodszemu synowi w wielkiej sali, ponieważ dobre maniery wymagały, by Linnea dotrzymała jej w tym towarzystwa. Choć nie miała doświadczenia w pełnieniu obowiązków pani zamku. zdarzało jej się obserwować babkę i siostrę. Pod nieobecność lorda cała odpowiedzialność za zamkowe życie spadała na jego żonę. I nawet jeśli wiążące się z tym powinności były przyjemne, Linnea musiała je wypełnić.
Jeszcze raz rozejrzała się po dziedzińcu. Gdzie jest Peter?
Nim udało jej się go znaleźć, od strony mostu dobiegł odgłos końskich kopyt, a zaraz potem na dziedzińcu pojawiła się gromadka jeźdźców i dwa potężne wozy. Błotnisty plac wypełnił się po brzegi. Jeden z wozów wysunął się naprzód i podjechał aż pod schody prowadzące do twierdzy.
Linnea wstrzymała oddech. Czyjaś ręka rozchyliła płócienną burtę i w szparze ukazała się kobieca twarz. Była smutna i zmęczona. Linnea zauważyła to od razu. Spodziewała się, że ta kobieta będzie triumfować i okazywać swoją wyższość. Widząc zamiast tego na jej twarzy niepewność i troskę, Linnea postanowić wykrzesać z siebie jak najwięcej przyjaznych uczuć. Cóż z tego, że ją, Linneę, czekała niewiadoma przyszłość. Lady Mildred wiele w życiu wycierpiała. To, że musiała winić za swe cierpienia Linneę i jej rodzinę, nie było w tej chwili najważniejsze. Powrót do domu musiał być dla niej niezwykłe trudny. Bolesny. Linnea postanowiła nic powiększać tego bólu. Zeszła po schodach przybierając miły wyraz twarzy, choć kolana trzęsły jej się ze strachu. Spojrzenia obu kobiet na moment się spotkały; Linnea dostrzegła w oczach lady Mildred bezmiar gorzkich doświadczeń. Nagle ich uwagę odwrócił głośny okrzyk i zaraz potem, obiegając wóz dookoła, zjawił się Peter.
– Matko! Witaj! Trudną miałaś podróż? Jeśli jesteś zmęczona albo głodna, albo czegoś ci potrzeba…
Podniecony głos przycichł, bo lady Mildred mocno objęła syna,
– Peter – szepnęła tak cicho, że Linnea ledwie zdołała usłyszeć. Ale to jedno słowo zrobiło na niej wielkie wrażenie. Lady Mildred bez wątpienia kochała swoich synów. Dwóch z nich już straciła. Przez ostatnich kilka miesięcy kampanii Henryka przeciwko królowi Stefanowi musiała wręcz umierać z niepokoju o dwóch pozostałych.
Linnea wzniosła w duchu modlitwę, by Bóg obdarzył ją samymi córkami. Żadnych synów, których musiałaby posyłać na wojnę, tylko córki, które mogłaby wydać za kochających je mężczyzn.
– Jestem cały i zdrowy, matko. Nie mam nawet siniaka… poza tymi, jakie oberwałem od Axtona. – Peter wyswobodził się z objęć matki, Nie lubił być traktowany jak dziecko, ale radość z obecności matki najwyraźniej wynagradzała mu z nawiązką tę drobną przykrość.
Dopiero kiedy dostrzegł Linneę, jego radosny uśmiech nieco przybladł.
– Matko, ponieważ Axton jest nieobecny i nie może pełnić honorów gospodarza, na mnie spada obowiązek przedstawienia ci… lady Beatrix z Maidenstone. – Zrobił krótką pauzę, gdy matka zdziwiona uniosła głowę, by spojrzeć na Linneę, po czym dokończył: – Jest żoną Axtona.
Gdy lady Mildred szeroko otwartymi oczyma jeszcze raz przyjrzała się dziewczynie, stało się jasne, że nie wiedziała o ożenku syna. – Jego żoną? – powtórzyła słabym głosem, wyraźnie przybita nowiną. – Jego żoną? Jedna z de Valcourtów? – Wpatrywała się w synową z niedowierzaniem.
– Teraz nazywa się Beatrix de la Manse. Axton jest z niej zadowolony – dodał łagodnie Peter. – Chodź, matko. Beatrix przygotowała dla ciebie wygodna komnatę.
Ostrym spojrzeniem, któremu towarzyszyło nieznaczne kiwnięcie głową, Peter wyrwał Linneę z odrętwienia. Kiedy lady Mildred, prowadzona, troskliwie przez syna, weszła na schody, dziewczyna odezwała się z nieśmiałym uśmiechem:
– Jesteś pani jak najmilej widziana w zamku Maidenstone…
– Dziękuję ci – mruknęła lady Mildred. Oderwała pełne bólu spojrzenie od niespodziewanego widoku synowej i wsparła się ciężko na ramieniu Petera. – Jestem zmęczona, chciałabym się na chwilę położyć.
Linnea przepuściła ich przodem i ruszyła za nimi na drugie piętro twierdzy. Odniosła wrażenie, że kiedy mijali lordowską komnatę na pierwszym piętrze, lady Mildred jeszcze bardziej się przygarbiła uczepiona ramienia syna. Linnea postanowiła umieścić ją na wyższym piętrze, chcąc jej oszczędzić bolesnych wspomnień z czasów, gdy jako pani zamku dzieliła tę komnatę ze swoim mężem. Teraz jednak obawiała się, że starszej kobiecie nie starczy sił na tak wyczerpującą wspinaczkę po schodach.
Dotarli już do przedsionka na samej górze, gdy dobiegło ich wołanie Axtona.
– Matko! Przyjechałaś!
Ciężkie buty załomotały na schodach i po chwili Linnea była po raz drugi świadkiem wzruszającego powitania matki z synem. Axton miał na sobie strój do konnej jazdy, buty oblepione błotem, a czoło lśniące od potu. Alę w oczach Linnei wyglądał tym bardziej męsko i pięknie. Matka także patrzyła na niego z zachwytem, ożywiona widokiem ukochanego syna.
– Modliłam się całymi godzinami… – Reszty nie było słychać, bo Axton dosłownie ukrył matkę w objęciach.
– Jesteś w domu. Twoje modlitwy zostały wysłuchane.
Odstąpili od siebie; lady Mildred przyglądała się swemu wojowniczemu synowi.
– Nie o Maidenstone się modliłam, lecz za ciebie i Petera. Nigdy o tym nie zapominaj. – Potem spojrzała na Linneę; w nagle zapadłej, niezręcznej ciszy. Axton i Peter podążyli wzrokiem za jej spojrzeniem.
Linnea patrzyła na kobietę, dla której fakt, że jej syn poślubił córkę de Valcourta, musiał być nie do zniesienia. Wstyd chwycił dziewczynę za gardło na myśl o tym, co będzie, kiedy cała prawda wyjdzie na jaw
– Rozumiem, że już poznałaś lady Beatrix – powiedział Axton. Lady Mildred skinęła głową. Spojrzała na syna w milczeniu, ale Linnea usłyszała wszystkie nie zadane pytania, Axton widać także, bo gestem nakazał żonie, by się zbliżyła.
– Wiem, że mój pospieszny ożenek cię zaskoczył. Ale dzięki temu nie będzie wątpliwości, kto jest panem zamku. Niezależnie od porozumienia Stefana z Henrykiem, Maidenstone pozostanie naszą własnością. Moje małżeństwo z Beatrix to gwarantuje. – Chwyciwszy żonę za rękę, przyciągnął ją bliżej. – Jestem z niej zadowolony. Myślę, że kiedy ją lepiej poznasz, też ci się spodoba.
Trzeba przyznać, że lady Mildred zdobyła się na słaby uśmiech przeznaczony dla synowej, ale nie zrobiła żadnego gestu, żeby się z nią serdeczniej przywitać. Linnea zauważyła, że Peter odziedziczył po matce niebieskie oczy, a Axton prosty, dumny nos. Nie była piękną kobieta, ale w młodości bez wątpienia nie brakowało jej uroku. Obecnie jej zmęczona twarz była pocięta zmarszczkami i boleśnie ściągnięta, tyleż niepokojącą nowiną o ożenku syna, co nieszczęściami, jakie nękały ją przez ostatnie osiemnaście lat.
Linnea próbowała odpowiedzieć uśmiechem.
– Gdybym mogła służyć czymś jeszcze…
– Nie ma potrzeby – ucięła lady Mildred, powstrzymując jakiekolwiek dalsze propozycje ze strony synowej. – Ta komnata jest całkiem wystarczająca. – Odetchnęła głęboko, jakby chciała zebrać siły. O, jest moja służąca i mój kufer. Chciałabym odpocząć w samotności kilka godzin.
Linnea natychmiast pojęła ukrytą intencję i odeszła. Choć Axton i Peter nie zabawili u matki wiele dłużej niż ona, było jasne, że została wykluczona z rozmowy o najważniejszych sprawach rodziny de la Manse. Axton z pewnością musiał udzielić odpowiedzi na różne pytania matki. Mimo powściągliwości lady Mildred dało się zauważyć, że nie pochwala wyboru syna, co z jakiegoś niezrozumiałego powodu bardzo Lineę martwiło. Przecież nie powinno ją to obchodzić. A jednak obchodziło.
Cała jej sytuacja była nienormalna, a już najbardziej nienormalne było to, co się działo z jej uczuciami. Próbując je zrozumieć tylko pogarszała sprawę. W końcu ze zgrozą uświadomiła sobie, że zalety jej na przychylności wrogów, natomiast coraz mniej dba o zdanie własnej rodziny… Gdyby nie to, że poświęcała się dla siostry…
Myśl o prawdziwej Beatrix jak zawsze ją otrzeźwiła, Beatrix była jedyną osobą na świecie, która darzyła Linneę miłością. Axton i Peter mogli się godzić z jej obecnością w ich życiu. Ich matka mogła w przyszłości także ją zaakceptować. Ale tylko Beatrix szczerze ją kochała, a ona kochała Beatrix.
Zajrzała do wielkiej sali, tętniącej przygotowaniami do wieczerzy. Zsuwano stoły i ustawiano wzdłuż nich długie ławy, Dwaj chłopcy napełniali winem dzbany i ustawiali je na stołach, po dwa na każdym.
Jako dzieci ona i Beatrix lubiły tu przebywać, psocić i snuć marzenia na jawie. Bawiły się w chowanego kucając między stołami. Kiedy podrosły, przeniosły się z zabawami na dziedziniec, a potem stopniowo poznały każdy kąt i zakamarek zamku. Były z siostrą jak dwie połówki tego samego owocu. A zamek Maidenstone po Maynardzie powinien przejść w ręce Beatrix.
"Siostry" отзывы
Отзывы читателей о книге "Siostry". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Siostry" друзьям в соцсетях.