Lady Harriet i lord Edgar siedzieli przy pustym stole w wielkiej sali, jedząc spóźnione śniadanie, podczas gdy służba krzątała się już przy szykowaniu południowego posiłku, Kiedy Linnea z Normą przyłączyły się do nich, lady Harriet niecierpliwym gestem nakazała niani wziąć trochę jedzenia i się oddalić. Linneę przyciągnęła do siebie, zmuszając do zajęcia miejsca na ławie.

– Robi nam wstyd przed naszymi ludźmi! – syknęła staruszka wściekle, nie na tyle głośno jednak, by ktoś poza nimi usłyszał. – Mamy jadać tutaj, na szarym końcu!

– Czy Dorcas już opuściła zamek?

– Ojciec Martin wybiera się jutro do opactwa Romsey. Dziewczyna będzie mu towarzyszyć – potwierdziła lady Harriet.

– Bogu niech będą dzięki. – Linnea westchnęła.

– Owszem, i mnie za wynalezienie dla niej takiego sposobu ucieczki.

– Plan jest bardzo dobry – przyznała Linnea. Wprawdzie babka przypisała sobie pomysł, który należał do niej, ale w tym momencie ulga, że siostra jest bezpieczna, stłumiła poczucie niesprawiedliwości.

– Słuchajcie – zaczęła z powaga lady Harriet. – Musimy być zgodni. Gdyby rozniosła się wieść o drugiej córce de Valcourta, będziemy mówić, że opuściła rodzinę podczas ataku na zamek, że Linnea zawsze była przekleństwem dla rodziny i że nas porzuciła. Oni muszą uwierzyć; że jesteś Beatrix. – Przeszyła wnuczkę lodowatym spojrzeniem. – Może nie słyszał o drugiej siostrze, ale gdyby słyszał, musimy się. wszyscy trzymać jednej wersji: Linnea zawsze była dzika i niepoczytalna; nikt się nic zdziwi, że gdzieś uciekła.

Linnea starała się być twarda jak babka i tak samo niewrażliwa, jednakże w obliczu takiego okrucieństwa trudno jej było zachować spokój. Czy musiała uchodzić za osobę nielojalną wobec rodziny? Za tchórza, który ucieka od swoich powinności? Za kogoś, kto porzuca rodzinę w kłopotach?

Głęboko urażona spojrzała na ojca, szukając u niego wsparcia, ale w jego zmęczonych oczach wyczytała jedynie bezgraniczne zdumienie.

– Ty jesteś Linnea? – spytał z niedowierzaniem. – Nie mogę…

– Nie bądź głupcem, Edgarze! – Lady Harriet przywołała go do porządku takim łonem, że kręcący się po sali służący zaczęli zerkać” niespokojnie w ich stronę. – Nie bądź głupcem – powtórzyła spokojniej. – Nie wymawiaj głośno tego imienia; Nigdy, Ona jest teraz Beatrix, do czasu aż postanowimy ujawnić nasze oszustwo. Beatrix, powtarzam.

Pokiwał głową przecierając dłonią czoło. Linnei znów przyszło na myśl, że ojciec wygląda starze] od babki, a już na pewno gorzej niż ona umie się znaleźć w nowej sytuacji.

Nie dano jej jednak czasu na rozmyślania o upadku ojca; babka uszczypnęła ją mocno w ramię, domagając się uwagi.

– Jak tam Maynard?

– Właściwie bez zmian – odparła Linnea z westchnieniem. – Zaraz po obiedzie wrócę do niego. Jak sądzisz, czy jest nadzieja, że on pozwoli przenieść Maynarda do zamku?

Lady Harriet zabębniła palcami po stole. Nie trzeba było wyjaśniać o czyje pozwolenie chodziło.

– Może… może, jeśli go zadowolisz dziś wieczorem, okaże ci tę łaskę.

– Zadowolę? – spytała Linnea, natychmiast przypominając sobie spojrzenie, jakim obrzucił ją tego ranka. – Jak mam go zadowolić?

Lady Harriet przyjrzała jej się z ukosa.

– Ożeni się z tobą dziś wieczorem. Nie ma powodu do odkładania tego na później. Pewnie mu się podobasz w tych szatach Beatrix. Więc jeśli będziesz się zachowywać jak kochająca i oddana żona…

– Kochająca! Oddana!

Znów spoczęły na nich zaciekawione spojrzenia służących, ale Linnei nie obchodziło, czy ktoś na nią patrzy. Wystarczy, że musi wyjść za tego człowieka i znieść to, co musiało nastąpić po zaślubinach. Ale udawać, że czerpie z tego przyjemność… bo tego chyba oczekiwała babka. Zaiste wymagała od niej zbyt wiele!

Wstała z ławki… a raczej próbowała wstać, ale łady Harriet przytrzymała ją mocnym szarpnięciem za rękaw.

– Powiedziałaś, że uratujesz swoją siostrę – syknęła; wyblakłe oczy lśniły niezdrowym blaskiem. – Powiedziałaś, że uratujesz rodzinę. Aleja wiem, o co ci naprawdę chodzi, występna dziewczyno. Pragniesz jedynie udowodnić, że nie miałam racji. Chcesz dowieść, że twoje nieszczęsne istnienie ma jakaś wartość. Oto masz szansę. Jedyną szansę w życiu. Zrób to, ale dobrze się postaraj. Albo powiedz mi od razu, że nie sprostasz zadaniu i że miałam rację wtedy, przeszło siedemnaście lat temu! – Puściła rękę Linnei, jakby ją brzydziło samo dotykanie tak niegodnej istoty.

Choć dziewczyna mogła już uciec od złośliwej starej kobiety i jej nienawistnych słów, przekonała się, że nie jest w stanie się poruszyć.

W istocie jej celem było przekonać babkę, że się myliła. Przekonać ich wszystkich, ale przede wszystkim babkę. Gdyby miała serce tak czyste jak Beatrix z pewnością chodziłoby jej wyłącznie o dobro najbliższych. Ale była samolubna, więc kierowała się myślą o chwale, jaka mogła ją czekać w oczach rodziny.

Spuściła głowę zawstydzona. Musi się poświęcić dla rodziny… i zrobić to ze szlachetnych pobudek. Skoro ma poślubić tego mężczyznę, skoro musi mu się oddać, choć będzie to niewyobrażalnym upokorzeniem przyjmie swój los z pokorą. W końcu czyż Maynard nie uczynił równie wiele? Poświęcił swoje ciało w obronie rodziny i okrutnie za to cierpiał Spełnił swą powinność. Czyż i ona nie powinna spełnić swojej?

Linnea pomyślała o bliskim śmierci Maynardzie, leżącym na łożu boleści. Postanowiła wciąż sobie o tym przypominać i czerpać z tego odwagę. Skoro okrutny, złośliwy Maynard potrafił okazać tyle szlachetności, z pewnością i ją stać na wiele.

– Zrobię to – powiedziała z drżącym westchnieniem. Uniosła głowę napotykając wzrokiem zmrużone oczy babki. – Zrobię to, tylko że…

– Tylko co?

– Tylko że… – Przełknęła ślinę zerkając nieśmiało na milczącego ojca. – Tylko że nie wiem, co… jak być kochającą i… oddaną żoną.

Ojciec chrząknął i uciekł wzrokiem. Ale lady Harriet pytanie Linnei bynajmniej nie wprawiło w zakłopotanie, Wybuchnęła śmiechem.

– Nie wiesz, jak się to robi? Ciągle się wymykałaś do wsi, do swoich prostych przyjaciół, więc można by sądzić, że wiesz wszystko, co trzeba.

Linnea wyprostowała się sztywno, niemile zaskoczona, że babka podejrzewa ją o takie rzeczy. Poza złością odczula również ukłucie bólu. Wszystko, co zrobiła, w oczach babki znajdowało jedynie niechęć. Nawet jej niewinność, która powinna świadczyć, że nie jest tak grzeszna, jak wszyscy sądzili; wydawała się teraz wadą.

– Zostaw nas, Edgarze. – Lady Harriet odprawiła syna machnięciem kościstej dłoni. – Porozmawiam z twoją córką, by się upewnić, że dzisiejszej nocy dobrze odegra swoją rolę.

Nie potrzebował większej zachęty. Kiedy wolno oddalał się do swojej komnaty, jego śladem podążał strażnik.

Byli więźniami we własnym domu; wolno im było poruszać się po zamku, ale tylko pod nadzorem straży. A ona miała być niewolnicą swego męża, przynajmniej do czasu, gdy możliwe będzie wyjawienie prawdy.

– Zatem słuchaj uważnie, dziewczyno – zaczęła babka. – Kiedy cię dziś w nocy zabierze na górę, musisz wyczuć jego nastrój. Niektórzy mężczyźni lubią, jak kobieta okazuje lęk. Biorą ją siłą, a jej łzy tylko podsycają ich żądzę. On cię postrzega jako swego wroga, zatem jest wielce możliwe, że właśnie tak cię potraktuje. To gwałt, bez wątpienia, ale dopuszczalny, bo dokonywany w majestacie sakramentu małżeństwa.

Lady Harriet zacisnęła usta w wyrazie obrzydzenia. Mimo złości i przerażenia wizją odmalowaną słowami babki Linnea poczuła coś w rodzaju więzi z tą starą kobietą. Nie była to więź między babką i wnuczką, lecz między dwiema kobietami. Kobiety często bywały źle traktowane przez mężczyzn. Choć Linnei nigdy wcześniej to nie obchodziło, teraz pomyślała o dziadku, który zmarł na długo przed jej urodzeniem. Może on także był brutalny dla żony.

– Z drugiej strony – mówiła dalej lady Harriet – są mężczyźni, którzy chcą, żeby kobieta chętnie brała udział w ich miłosnych poczynaniach.

– Skąd mam wiedzieć, do którego rodzaju mężczyzn on należy? – spytała Linnea, kiedy babka zamilkła nie rozwijając tematu.

– Jeśli cię powali, zadrze ci spódnicę i zacznie z tobą obcować jak nagrzany ogier, będziesz wiedziała. W takim razie nie musisz ukrywać strachu i powstrzymywać łez, bo będzie chciał je widzieć, żeby się nimi napawać. Ale jeśli będzie cię uwodził pocałunkami i delikatnym głaskaniem, to będzie znak, że chce od ciebie tego samego. To bardzo proste. Jeśli on będzie brutalny, możesz się nie wysilać. Jeśli będzie delikatny. musisz okazywać, że jesteś zadowolona i chętna.

Linnei wcale nie wydawało się to takie proste.

– Ale… jak mam okazywać, że jestem chętna? – szepnęła.

Lady Harriet poruszyła się niespokojnie. Zabrnęły w drażliwy temat znacznie głębiej, niż chciała…

– Co za głuptaska! Po prostu rób, czego od ciebie zażąda, i uśmiechaj się! Miej oczy na wpół przymknięte, usta na wpół rozchylone i się uśmiechaj. I pamiętaj, żeby sprawiać wrażenie zachwyconej, kiedy się przed tobą obnaży – dodała.

– Obnaży się?

– Pokaże swoją męskość – syknęła ze zniecierpliwieniem lady Harriet. – Pobudzoną. Będzie chciał ją w ciebie wsadzić. Przecież tylko o to im chodzi, dziewczyno. Jego penis zrobi się długi i twardy. Wetknie go w ciebie, żeby złożyć nasienie. Nie widziałaś nigdy u psów?

Linnea aż się cofnęła z niedowierzaniem. Jak psy? Dobry Boże! Miał zamiar jej to zrobić?

Może chcieć cię zobaczyć nagą, a nawet dotykać cię wszędzie – ciągnęła babka z miną wyrażającą najwyższy niesmak. – Szczególnie twoich piersi.

Linnea wzdrygnęła się na te słowa, odruchowo krzyżując ramiona. Piersi? Nie mogła sobie wyobrazić, że pozwala mu je dotykać… albo robić te inne rzeczy.

Jakby wyczuwając opór dziewczyny, lady Harriet przysunęła się bliżej do wnuczki i ujęła ją pod brodę.

– Pozwolisz mu na to i na inne rzeczy, dziewczyno. Na to i na wszystko, czego zażąda. I nie będziesz tego uważała za złe traktowanie. Taki już los kobiet Będzie myślał, że jesteś Beatrix, a ty możesz mieć pokusę uniknięcia tego wszystkiego przez wyjawienie mu prawdy. Ale pamiętaj: czy to będzie on, czy jakiś inny mężczyzna, tak czy inaczej, kiedyś wyjdziesz za mąż. Spraw nam zawód dzisiejszej nocy, dziewczyno, a obiecuję ci na wszystko, co jest mi drogie, że dopilnuję, byś została wydana za najgorszego okrutnika, jakiego uda się znaleźć. Nie zawiedziesz nas dzisiejszej nocy, Linneo. Poślubisz go, pójdziesz z nim do łoża i dasz mu zadowolenie. Albo pożałujesz, że nie utopiłam cię w dniu narodzin!