– Dobry pomysł – rzuciła ze złością. – Nie będziemy musieli spać jak poprzednio, a o to ci chodzi, prawda?
– Tak – odparł z nieprzeniknioną twarzą. – Tylko i wyłącznie.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Wcześnie rano świeciło słońce, lecz gdy skończyli zakupy, niebo zasnuwały nisko wiszące chmury. Zmiana pogody jeszcze pogorszyła ich nastrój, więc drogę powrotną odbyli w nieprzyjaznym milczeniu, ale podczas lunchu uprzejmie rozmawiali z sobą ze względu na panią domu. Potem pani Brooke i Michael przeszli do gabinetu, aby zacząć porządkowanie dokumentów, a Rosalind położyła Jamiego i zabrała się do sprzątania kuchni.
Irytowała ją taka krzątanina, więc gdy Jamie się obudził, ubrała go w niebieski płaszczyk i czerwone buty i wyszli na spacer. Autor poradnika, z którym się nie rozstawała, twierdził, że dziecku potrzebny jest stały, ale pobudzający rozwój rozkład dnia. Według niej spacery były monotonne i niezbyt pobudzały rozwój dzieci, a jej nie poprawiały humoru.
Teraz zziębła, ponieważ wiał chłodny wiatr, a nie miała ani czapki, ani rękawiczek. Na domiar złego zaczął siąpić deszcz. Gdy rozległ się pomruk grzmotu, rozejrzała się i natychmiast zawróciła, ponieważ niebo było czarne i zanosiło się na deszcz. Wkrótce nastąpiło istne oberwanie chmury.
– Prędzej! – zawołała, przekrzykując szum deszczu. – Biegiem!
Zaszli dość daleko, więc nim przybiegli do domu, oboje byli przemoczeni. Rosalind zasapana wpadła do kuchni, zatrzasnęła drzwi i oparła się o nie plecami. Speszyła się, gdy ujrzała przy stole elegancką blondynkę oraz Michaela. Spojrzał na Rosalind ze zdumieniem i lekkim rozbawieniem.
Uświadomiła sobie, że musi wyglądać komicznie; była czerwona, zdyszana, potargana i zabłocona i tak ociekała wodą, że wokół niej tworzyła się kałuża. Wzdrygnęła się, gdy poczuła wodę, spływającą po karku na plecy.
Michael wstał i zaczął rozbierać Jamiego.
– Gdzie ty byłaś?
– Zabrałam dziecko na spacer – odparła, wycierając mokre policzki.
– Przecież leje jak z cebra.
– Co ty powiesz!
– Przemokliście oboje do suchej nitki, więc najpierw idź się przebrać, a potem porozmawiasz z panią Laurą Osborne. – Położył rękę na główce dziecka. – Lauro, jak zapewne się domyślasz, to jest Jamie i…
– Ros – dopowiedziała Rosalind, błyskając zębami i aby nie było żadnych wątpliwości, dorzuciła: – Jestem jego żoną.
Blondynka ciepło się uśmiechnęła.
– Michael opowiedział mi o pani.
Rosalind, której owa informacja wcale się nie spodobała, wzięła Michaela pod rękę.
– Naprawdę, kochanie? – zapytała słodkim głosem. – Mam nadzieję, że nie wszystko.
– Tylko trochę. – Michael odsunął się od niej i podszedł do stołu. – Laura mieszka po sąsiedzku i w potrzebie jest dla cioci niezawodną podporą.
– Przesada, bo nie zrobiłam nic szczególnego. – Blondynka zarumieniła się zakłopotana. – Po prostu bardzo lubię panią Brooke i czasem ją odwiedzam.
– Według cioci wygląda to trochę inaczej – rzekł Michael z przekonaniem. – Mówiła mi, że często jej pomagasz i że jest ci ogromnie wdzięczna. – Spojrzał na Rosalind i dodał znacznie chłodniejszym tonem: – Wyobraź sobie, że to właśnie Laura namówiła ciocię, żeby się ze mną skontaktowała.
– Doprawdy?
Ponieważ Michael unosił się nad dobrocią gościa, więc z przekory udawała obojętność. Głównie dlatego, że sąsiadka pani Brooke miała bujne jasne włosy, duże błękitne oczy i była niepokojąco atrakcyjna. Pocieszające było tylko to, że pomimo starannego makijażu wygląda na trochę starszą od niej.
Michael znowu usiadł obok pięknej sąsiadki, na którą patrzył z jawnym zachwytem.
– Wiesz, dużo słyszałam o tobie i twojej siostrze – powiedziała Laura. – Pani Brooke raz i drugi napomknęła, że żałuje, że zerwała z wami kontakt i chyba potrzebowała tylko lekkiej zachęty, żeby do ciebie napisać. Bardzo się cieszę, że doszło do spotkania. – Uśmiechnęła się porozumiewawczo. – Twoja ciotka nie jest wylewna, ale uważa, „że jesteś wspaniały.
– To samo mówi o tobie.
Rosalind czuła narastającą złość. Nie sądziła, że Michael potrafi zachowywać się tak niedorzecznie. Uznała, że i on, i jego gość są okropni; znali się godzinę, może dwie, a już nikogo poza sobą nie widzieli. Zdjęła buty i cisnęła w kąt ze złości, że nie wymyśliła sposobu, jak zakończyć to irytujące gruchanie. Drgnęła, gdy Laura zwróciła się bezpośrednio do niej.
– Pani Brooke jest uszczęśliwiona, że wybraliście się całą rodziną. Dobrze, że mogła pani przyjechać z mężem.
Rosalind zauważyła, że blondynka nie ma obrączki i dlatego stanęła za Michaelem, objęła go i oparła policzek o czubek jego głowy.
– Wszędzie razem jeździmy, bo nie możemy bez siebie żyć. Prawda, kochanie?
Poczuła, że Michael drgnął niezadowolony, więc na dodatek pocałowała go w ucho. Pragnęła w ten sposób zaznaczyć, że nie jest kawalerem do wzięcia, że ma kochającą żonę i dziecko.
– Nie trzeba przebrać małego? – spytał Michael zniecierpliwionym tonem.
Rosalind ogarnęła wściekłość, ponieważ starała się grać rolę idealnej żony, a Michael wcale nie udawał kochającego męża. Podejrzewała, że chce się jej pozbyć i zostać sam na sam z piękną sąsiadką, aby nadął prawić jej komplementy. Spojrzała na niego zezem, zabrała Jamiego i wyszła z obrażoną miną. Była pewna, że Michael natychmiast skomentuje jej zachowanie.
Prędko przebrała Jamiego i zajrzała do szafy w poszukiwaniu czegoś twarzowego dla siebie. Niestety, Emma dosłownie potraktowała polecenie brata i nie kupiła niczego gustownego. Rosalind najporządniej wyglądała w brązowej spódnicy ze sztruksu i białej bluzce, lecz nawet takie minimum elegancji było niemożliwe, gdyż z powodu zimna musiała włożyć brzydki szary sweter. Patrząc na siebie w lustrze, doszła do przykrego wniosku, że nie zaćmi eleganckiej blondynki, nawet jej nie dorówna.
Zeszła na parter, w chwili gdy Michael żegnał gościa.
– Przykro mi, że nie mam więcej czasu – zwróciła się Laura do niej – ale lubię punktualnie odbierać syna od opiekunki.
– Tom jest prawie w wieku Jamiego – wyjaśnił Michael. Zaskoczona Rosalind niedyskretnie zapytała:
– Jest pani mężatką?
– Rozwódką – odparła Laura bez skrępowania. – Tom ma cztery latka, więc chłopcy powinni razem dobrze się bawić. Może jutro nas pani odwiedzi?
– O, dziękuję – powiedział Michael, nim Rosalind zdążyła otworzyć usta. – Jamie będzie zachwycony, że ma kolegę. Prawda, Ros?
– Tak. – Uśmiechnęła się z przymusem. – Na pewno.
– Wobec tego jesteśmy umówione. Żałuję, że nie miałyśmy okazji bliżej się poznać, ale może uda nam się trochę dłużej porozmawiać. A jeśli będą państwo w Yorku, zapraszam do mojego sklepu.
– Laura prowadzi sklep odzieżowy.
– O, to ciekawe – rzekła Rosalind chłodno.
– Staram się zawsze mieć coś z produkcji modelowej i w tej chwili jest kilka rzeczy, które byłyby w sam raz dla pani. – Popatrzyła na nią okiem znawcy. – Ma pani idealną figurę i już widzę, w czym będzie pani do twarzy.
Rosalind, przyzwyczajona do pochwał, nie do krytyki, zaniemówiła, więc Michael skorzystał z okazji, by dogryźć jej. Objął ją i z przekornym błyskiem w oku powiedział:
– Radzę ci posłuchać tej rady, bo może Laura podpowie ci, jak masz się ubierać. Czasem narzekasz, że nie umiesz podkreślić swojej urody…
Zielone oczy niebezpiecznie zalśniły, ale głos był słodki jak miód, – Jak to, najdroższy? Zapewniasz, że kochasz mnie taką, jaka jestem i nie chcesz, żebym się zmieniła.
– Wiem. – Michael bawił się jej kosztem. – Ale może jednak powinnaś modniej się ubierać, bardziej dbać o wygląd i wizerunek. Przyda ci się fachowa porada Laury i może zaczniesz się nosić bardziej elegancko.
Ledwo drzwi zamknęły się za gościem, Rosalind odsunęła się i przystąpiła do ataku.
– „Przyda ci się fachowa rada Laury!” – powtórzyła zjadliwie. – Też wymyśliłeś! Ona ma mnie uczyć? Śmiechu warte!
– Przyda się, przyda, bo jesteś za bardzo zarozumiała. Naprawdę uważam, że powinnaś posłuchać jej rady.
Poczuła się urażona w swej kobiecej dumie, więc zawołała:
– Nadążam za modą i słynę z elegancji.
– Może słyniesz, ale to nie zmienia faktu, że według mnie Laura ubiera się sto razy gustowniej niż ty.
– Teraz byle kto może wyglądać lepiej niż ja. Kazałeś Emmie kupić same łachmany.
– Nie mówię o tym, jak teraz się ubierasz. Chodzi mi o twoje normalne stroje. Laura była ubrana ze spokojną elegancją, odpowiednią do miejsca i czasu.
– Doprawdy? – Pogardliwie wydęła usta. – Ja bym nie wystąpiła w szarym kostiumie, gdybym chciała uwieść krewnego sąsiadki.
Jej ironia przeszła nie zauważona.
– Wiem. Ty byś się wysiliła na coś krzykliwego – rzekł z dezaprobatą. – I o to właśnie mi chodzi. Spokojny i elegancki strój Laury świadczy o tym, że jest ona osobą zrównoważoną. W przeciwieństwie do ciebie. Ty chcesz zwracać na siebie uwagę i swoją ekstrawagancją sprawiasz, że ludzie patrzą na stroje, a nie na kobietę, która w nich występuje.
– Patrzcie państwo! Archeolog bawi się w psychologa. Michael obojętnie wzruszył ramionami.
– W nic się nie bawię, ale uważam, że chcąc być naprawdę elegancką, powinnaś się wzorować na stylu Laury.
– Poszukam rady, gdy będę jej potrzebowała – syknęła, wbiegając na schody. – Ale nie zgłoszę się na pewno ani do ciebie, ani do prowincjonalnej wyroczni mody.
– Nie rozumiem, czemu jesteś taka złośliwa. Mnie ona bardzo się podoba.
– Wcale tego nie ukrywałeś! Przepraszam, że przerwałam wam słodkie tûte-û-tûte. Wyglądaliście i rozmawialiście, jakbyście znali się nie wiem ile lat.
– Z nią bardzo łatwo nawiązuje się kontakt.
– Nie to, co ze mną, hę?
– O tobie istotnie trudno byłoby to powiedzieć.
– To plus, bo nie zwierzam się świeżo poznanym ludziom ze szczegółów mojego życia.
– Ona też nie.
"Serce wie najlepiej" отзывы
Отзывы читателей о книге "Serce wie najlepiej". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Serce wie najlepiej" друзьям в соцсетях.