Dziewczyna pomyślała o błękitnym morzu, słońcu igrającym w wodzie, o turkusowych falach obmywających śnieżnobiałe plaże. Przypomniało się jej niebo, wiatr i szum wody rozcinanej kadłubem jachtu. Zobaczyła twarz Jake’a, jego uśmiech i zielone oczy.
– Podoba mi się tutaj – odparła.
– Nie możesz zostać tu na zawsze. Wiesz o tym, prawda? I co zamierzasz w związku z tym?
– Jeszcze nie wiem – odparła ze ściśniętym sercem.
Czułaby się bardziej winna wobec Ruperta, gdyby nie wiedziała, że głównie ucierpiała jego miłość własna. Zawsze uwielbiał teatralne gesty, a lot do Australii w celu odzyskania narzeczonej był ukoronowaniem tej maniery. Niestety, rachuby zawiodły, więc stracił poczucie humoru.
Oświadczył, że dał ostatnią szansę Phyllidzie, i ma nadzieję, że jeszcze tego pożałuje. Tymczasem nie może się doczekać, by strząsnąć z butów kurz Port Lincoln.
W sumie ulżyło jej, kiedy zdołała zamówić mu ostatni lot do Adelajdy. Na odchodnym zakomunikował, że skoro odbył tak daleką podróż, nie zawadzi załatwić przy okazji paru interesów, w związku z czym zwiedzi winnice w Barossa Valley.
Phyllida z obrzydzeniem zastanawiała się potem, czy ten romantyczny gest Ruperta nie był jedynie przykrywką dla podróży służbowej, co pozwoli odliczyć mu koszty od podatku. Spędziła samotnie noc w domu Chris, zastanawiając się, czy Jake siedzi na werandzie, spoglądając na morze. Czy myśli o niej, czy wspomina wspólnie spędzoną noc? A może razem z Val ustala szczegóły wyprawy dookoła świata?
Obraz Jake’a stale jawił się jej przed oczyma. Jake wznoszący w rozpaczy oczy do nieba, Jake pomagający jej wsiąść do łodzi, pochylający się nad nią, by ją pocałować… Usiłowała odgonić te wspomnienia, lecz przeszkadzał jej w tym mrok nocy. Przypomniała sobie, jak ją odtrącił, jakim zimnym i złym spojrzeniem obrzucił ją wczorajszego wieczoru.
„Nie chcę stać się elementem twojego życia” – te słowa gorzko dźwięczały jej w uszach. Wybrał Val.
Nawet nie zdążyła mu powiedzieć, jak bardzo go kocha. Była tak przejęta chwilą rozstania, że zupełnie zapomniała o rywalce. Nie mogła znieść myśli, że teraz śmieją się oboje z głupiutkiej Angielki.
Obudziła się wcześnie rano. Spała źle, nękał ją koszmar, w którym Jake podchodzi do niej i jest rozczarowany, że to nie Val. Posprzątała dom i przygotowała wszystko na przyjazd Chris i Mike’a.
Układała lilie w wazonie, kiedy usłyszała zbliżający się samochód. Drżącymi dłońmi odstawiła wazon. Był z nimi również Jake. Powinna przywitać się z nim obojętnie, jakby nic między nimi nie zaszło. Nic nie może zakłócić powitania Mike’a i Chris.
Chwyciła głęboki oddech i otworzyła drzwi frontowe. Najpierw dostrzegła Jake’a. Pomagał Mike’owi wysiąść z auta. Odwrócił głowę na dźwięk otwieranych drzwi i napotkał wzrok Phyllidy. Miał obojętny wyraz twarzy. Postąpiła krok w jego kierunku.
Z drugiej strony samochodu pojawiła się Chris i ze łzami radości podbiegła do Phyllidy, ściskając ją serdecznie.
– Wyglądasz zupełnie inaczej – zawołała, odsuwając się od niej na wyciągnięcie ręki. – Być może przyczyniłam się do tego, a może to słońce? Nie zmieniłaś uczesania? Nie, to coś innego…
Phyllida spojrzała zdumiona na kuzynkę. Cała Chris, od razu wykryła prawdę? Roześmiała się z wysiłkiem.
– Nie miałam czasu wysuszyć włosów, ale wciąż jestem taka sama. Naprawdę!
Poszła przywitać się z Mikiem, unikając wzroku Jake’a. Mike, wysoki, barczysty mężczyzna, miał nieco kłopotu z kulami, lecz ucałował Phyllidę i podziękował jej za zachowanie pracy dla Chris.
– Bardzo jej na tym zależało – dodał.
– Wejdziesz, Jake? – zaproponowała Chris. – Nawet nie zdążyliśmy ci podziękować.
– Chyba nie. – Uśmiechnął się przelotnie. – Musicie się zadomowić, a poza tym Phyllida ma dla was niespodziankę związaną z Rupertem.
Wsiadł do samochodu i szybko odjechał.
Rozdział 10
– Co on właściwie miał ma myśli? – spytała zaintrygowana Chris. – I jaki ma to związek z Rupertem?
– Nic ważnego. – Phyllida schyliła się, by wziąć walizkę. – Opowiem ci potem, na razie wejdźmy do środka.
Minęło trochę czasu, zanim usiedli przy powitalnym drinku na tarasie za domem. Phyllida starannie unikała opowieści o tym, co robiła, słuchając o pobycie Mike’a w szpitalu.
– Miałem mnóstwo czasu na przemyślenia – powiedział Mike. – Zdałem sobie sprawę, jakim byłem egoistą, ciągnąc za sobą Chris po całym kraju i rzucając w połowie wszystko, co zacząłem. – Wziął Chris za rękę. – Ale to się zmieni.
– Przeprowadziliśmy długą rozmowę – zaczęła opowiadać Chris. – Postanowiliśmy jeszcze raz zacząć od nowa, aby tym razem doprowadzić wszystko do końca i w miarę możności najlepiej. Mike znalazł małą firmę czarterującą jachty w Whitsundays. Kupimy ją za pieniądze ze sprzedaży domu I zarobione u Jake’a. Spróbujemy – wzorem Jake’a – postawić wszystko na najwyższym poziomie. Na początku będzie ciężko, ale musi się udać.
– Tak – przyznał Mike. – Ten wypadek pomógł mi zmienić hierarchię wartości. Zawsze byłem niespokojnym duchem, pragnącym robić coś zupełnie innego. Teraz wiem, co jest najważniejsze, Chris i ja mamy siebie nawzajem.
Mówiąc to, popatrzył z miłością na żonę. Oboje wyglądali na tak szczęśliwych, że Phyllidzie łzy stanęły w oczach.
Jake nigdy tak na nią nie patrzył. Nigdy nie będzie tak szczęśliwa jak kuzynka, nie będą dzielić wspólnych trosk i radości. Zamrugała gwałtownie, starając się powstrzymać od płaczu. Nie warto tracić czasu na rozważanie, co by było, gdyby…
– Cieszę się – powiedziała serdecznie.
– Teraz opowiedz nam o Rupercie – zażądała Chris. – Co miał na myśli Jake, mówiąc o rewelacjach?
– Rupert pojawił się tu zupełnie niespodziewanie. – Roześmiała się, widząc minę kuzynki.
– Przyleciał aż z Londynu, żeby cię zobaczyć? – wykrzyknęła podniecona Chris.
– Mnie i kilka winnic – odparła ironicznie Phyllida.
– Ależ, Phyllido, to wspaniała wiadomość! Czemu nic nam o tym nie powiedziałaś… – Urwała, widząc dziwną minę kuzynki. – Czy błagał cię, żebyś do niego wróciła?
– Powiedział, że wciąż chce, żebym za niego wyszła. – Starannie ważyła każde słowo.
– Czyż nie tego właśnie pragnęłaś? Przecież powiedziałaś mi, że za nim tęsknisz. – Chris była wyraźnie zbulwersowana obojętnością Phyllidy.
Dziewczyna zaczerwieniła się. Wymieniła imię Ruperta, bo nie śmiała powiedzieć, że chodzi jej o Jake’a.
– Byłam wówczas przygnębiona z zupełnie innego powodu – tłumaczyła się niezręcznie. – Rupert był jedynie wymówką. Kiedy się zjawił, utwierdziłam się w tym, że nic do niego nie czuję.
– Rozumiem – oświadczyła bez przekonania Chris.
– Kiedy zamierzacie przenieść się do Whitsundays? – zapytała, zmieniając temat.
– Jak tylko sprzedamy dom – rzekł Mike. – Kłopot w tym, że wystawimy Jake’a do wiatru. Głupio nam było, że trzymał miejsce dla Chris, ale kiedy opowiedzieliśmy mu o naszych planach, ucieszył się.
– Szczerze mówiąc – zastanowiła się Chris – to Jake był bardzo czymś zaaferowany.
– Pewnie ma jakieś inne problemy – podpowiedział Mike.
– Phyllida będzie wiedziała coś więcej na ten temat. W końcu pracowałaś dla niego, prawda? Jak mu leci?
– O ile wiem – powiedziała obojętnym tonem – nie był specjalnie zajęty w ostatnim tygodniu.
– A jak układało ci się z Jakiem? – zaciekawiła się Chris.
– Dobrze.
– Zabawne, ale Jake powiedział to samo – zauważył Mike.
– Zabrzmiało to równie nieszczerze. Chyba nie układało się wam najlepiej – roześmiał się.
– Skądże – próbowała się uśmiechnąć Phyllida.
– Mike – odezwała się nagle Chris. – Powinieneś się położyć i odpocząć.
– Wcale nie jestem zmęczony – zaprotestował.
– Mieliśmy długą podróż, a ty dopiero co wyszedłeś ze szpitala – oświadczyła, pomagając mu wstać.
Kiedy Chris układała męża do snu, Phyllida ochłonęła nieco I spokojnie popijając drinka, czekała na powrót kuzynki.
– Mów. – Chris usiadła obok niej.
– O czym mam mówić? – zapytała nonszalancko Phyllida.
– O tym, co zaszło pomiędzy tobą a Jakiem.
– Nic.
– Daj spokój, Phyll! Tylko na ciebie spojrzałam, już wiedziałam, że z tobą jest coś nie tak, podobnie jak z Jakiem!
– Nic się nie stało! – upierała się Phyllida.
– To czemu udajesz, że nie masz złamanego serca?
– Bo nie. – Ze zdenerwowania zadzwoniła zębami o szklankę.
– Myślałam, że chodzi o Ruperta, ale skoro twierdzisz, że on się nie liczy, pozostaje tylko Jake. Nawiasem mówiąc, miał taką minę, jakby ktoś walnął go w brzuch.
– Ale to nie ma nic wspólnego ze mną. – Phyllida nie mogła już dłużej robić dobrej miny do złej gry. – On mnie nienawidzi – rozpłakała się.
Chris podała jej chusteczkę.
– Najlepiej będzie, jak mi wszystko opowiesz.
Stopniowo wyciągnęła z kuzynki całą prawdę. Jak się spotkali, jak się pokłócili, jak Phyllida nieświadomie zakochała się w nim. Dowiedziała się, jak zmieniła się atmosfera między nimi podczas pamiętnego rejsu i jak potem wszystko znów się odmieniło.
Phyllida gładko prześlizgnęła się nad kwestią wspólnej nocy, lecz Chris chyba wyczuła, co się stało, bo ze zrozumieniem skinęła głową, kiedy dowiedziała się o gwałtownej reakcji Jake’a na widok listu do Ruperta.
– Drobna uwaga, był bardziej zmieszany od ciebie?
– Chyba nie, powiedział, że nie chce się ze mną wiązać, a kiedy grzmotnął go bom, wpadł w furię!
Chris z trudem powstrzymała się od śmiechu, kiedy kuzynka opowiedziała jej szczegóły wypadku.
– Gdyby ciebie trafił bom, też nie byłabyś zachwycona. Z drugiej strony, Jake był również wściekły na siebie, że nie wyjaśnił ci wszystkiego dokładnie. Nie ma się czym przejmować. Wygląda mi na to, że ten biedak szaleje z zazdrości.
– Wątpię. Planuje z Val rejs dookoła świata.
– Skąd wiesz?
"Serce nie sługa" отзывы
Отзывы читателей о книге "Serce nie sługa". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Serce nie sługa" друзьям в соцсетях.