Obowiązkiem Tavisa Stewarta, jako przedstawiciela króla Szkocji, było odprowadzenie lady Morton do ołtarza, gdzie oczekiwał na nią pan młody. Odziana była wyjątkowo pięknie, w satynową suknię koloru śmietany, bogato zdobioną perłami. Strój doskonale pasował do jej rudych włosów, spiętych złotą siatką. Jej tren, uszyty ze złotego brokatu, spływał z ramion na podłogę, a zdobiły go zarówno herb rodu Douglasów, jak i St. Astier.
Hrabia Dunmor potknął się o własne nogi, kiedy zobaczył Arabellę Grey. On wyglądał na przestraszonego, ale ona za to na zupełnie zaskoczoną jego widokiem. Stali przy niej dwaj dżentelmeni, jeden niski, z wesołym uśmiechem, odziany w złotą satynę, a drugi wysoki, przystojny, odziany w jedwabny strój w głębokim odcieniu różu. Wyglądał na zaprzyjaźnionego z Arabellą. Ona miała na sobie suknię różowosrebrną.
– Podobno jest jego ladacznicą – mruknęła cicho lady Morton, zauważywszy Arabellę.
Arabellą ledwie mogła oddychać. Ścisk i zapach niemytych ciał w katedrze wystarczająco nadwyrężyły jej siły, a widok Tavisa to było znacznie więcej niż mogła znieść tego dnia.
– Co się stało? – szepnął jej cicho do ucha lord Varden, widząc jej zmieszanie.
– Dżentelmen eskortujący pannę młodą, jest moim… to Tavis Stewart – rzekła cicho Arabellą.
Nie słyszała już ani chóru, ani nudnego kazania biskupa, który odprawiał mszę. Sądziła, że już się pogodziła ze swoją sytuacją i pozycją kochanki Adriana Morlaixa. To nie była tajemnica, a Adrianowi to zdecydowanie odpowiadało. Od chwili, gdy po raz pierwszy jego wzrok spoczął na niej, spodziewano się, że Arabellą będzie w końcu należała do niego. Ich zachowanie było dyskretne, a związek zaakceptowany w towarzystwie. Wiedziała, że kiedy wróci do domu, do Anglii, niewiele osób będzie świadomych jej francuskiej przygody, jak zaczęła myśleć o tej znajomości. Teraz, kiedy Tavis Stewart pojawił się w Paryżu, poczuła, jakby pętla zaciskała jej się na gardle.
Przy drzwiach katedry nowożeńcy przyjęli życzenia od gości. Bursztynowe oczy księżnej St. Astier zmrużyły się, kiedy przedstawiono jej Arabellę, ale kobieta tylko ukłoniła się pięknie i życzyła pannie młodej szczęścia, po czym szybko odeszła. Tłum zamknął się za Arabellą i odciął ją od opiekuna.
– Więc, madame – znajomy głos syknął jej do ucha – przyjeżdżam do Francji, by zastać cię w roli ladacznicy. Nie istnieje nic, czego byś nie zrobiła, by odzyskać ten przeklęty spłachetek ziemi i kilka kamieni, które nazywasz Greyfaire? – Tavis miał ochotę odgryźć sobie język już w chwili, kiedy wymawiał te słowa. Nie to chciał jej powiedzieć, nie tak chciał zacząć rozmowę, ale kiedy zobaczył księcia de Lambour, zrozumiał, że wszystko, co rzekł mu Jamie, było prawdą.
– Jak śmiesz mnie oceniać? – syknęła w odpowiedzi, strząsając z łokcia jego dłoń, ale jego palce zacisnęły się silnie na jej ciele, zatrzymując ją w miejscu.
– Madame, winna mi jesteś wyjaśnienie! Arabellą spojrzała na niego ze złością.
– Nic ci nie jestem winna, panie – rzuciła gwałtownie. – Porzuciłeś swoje prawa do mojej osoby, kiedy złamałeś dane mi słowo. Przysiągłeś odzyskać Greyfaire i nie uczyniłeś tego. To nie było nawet dla mnie, tylko dla naszego dziecka, Tavisie.
– A gdzie jest nasza córka? – zapytał.
– Bezpieczna, tam, gdzie jej nie znajdziesz – syknęła.
– U Henryka Tudora – odparł.
Nagle jej twarz pojaśniała i Arabellą spojrzała na niego bardziej przychylnie.
– Jest bezpieczna? Widziałeś ją? Jest zdrowa? Szczęśliwa? Pamięta cię jeszcze?
W jednej chwili jego złość stopiła się zupełnie.
– Nie – odparł. – Twój angielski król nie pozwolił mi jej zobaczyć. To było jesienią zeszłego roku. Ty już byłaś we Francji.
– Moja droga – przerwał im Anthony Varden – lepiej stąd uciekaj, nim książę zobaczy, z kim rozmawiasz.
Arabella skinęła głową, ale Tavis rzucił wściekle:
– Przyjechałem zabrać moją żonę do domu. Kim pan jesteś, do diaska?
– Jestem Anthony Varden, mój panie hrabio, ale twoje zachowanie, choć na pewno uzasadnione z twojego punktu widzenia, dla Arabelli może być zgubne. Wiele osiągnęła w ciągu ostatnich kilku miesięcy, nie niszcz tego teraz, hrabio. Arabello, znajdź Adriana, moja droga, a ja wyjaśnię wszystko sir Tavisowi – rzekł cicho lord Varden i wkroczył między Tavisa a Arabellę.
– Arabello! – głos hrabiego wbił się w jej serce jak sztylet, ale nie odwróciła się do niego.
– Chodźmy, panie, musimy porozmawiać – rzekł lord Varden i wyprowadził go spod katedry. -Od wielu miesięcy się ciebie spodziewałem – dodał szczerze. – Król napisał mi o twojej wizycie w Sheen.
– Przecież jesteś banitą, lordzie Varden – zdziwił się Tavis – i wrogiem króla Henryka.
– Tak mówią – odparł z uśmiechem Tony i rzucił ostrzej: – Nie wolno ci się wtrącać w sprawy Arabelli, mój panie. Już niedługo uzyska to, po co przyjechała do Francji i król Henryk zwróci jej Greyfaire. Już raz odebrałeś jej dziedzictwo ojca, nie rób tego ponownie, bo ona nigdy ci tego nie wybaczy.
– Co wiesz o mnie i o Arabelli? – zapytał ze złością Tavis. Zaczynał rozumieć, że znalazł się w samym środku sprawy, o której zupełnie nie miał pojęcia.
– Wszystko, panie, bo Arabella została moją serdeczną przyjaciółką – odparł łagodnie lord Varden, współczując mężczyźnie, którego złość przeradzała się w rozpacz. – Tak bywa z wygnańcami. Mieszkałem niegdyś w pobliżu Yorku.
– Jesteś szpiegiem – zauważył cicho i nagle zrozumiał. – Razem z Henrykiem Tudorem zrobiliście szpiega z mojej żony.
– Pańska żona walczyła o swoje dziedzictwo, tak samo, jak walczyłby o nie każdy mężczyzna. Nieważne, jakimi środkami – odparł.
– Nie obawiasz się, panie, że was wydam? – zapytał Tavis Stewart.
Lord Varden uśmiechnął się do wielkiego Szkota.
– A dlaczego miałbyś to uczynić, panie? Czyżbyś nie kochał Arabelli Grey? Czyżby Szkocja i Anglia nie podpisały paktu pokojowego? Czyżby król Henryk nie zaproponował swojej nowo narodzonej córki na żonę dla króla Jakuba? Ależ, panie, jesteśmy prawie rodziną.
Tavis Stewart roześmiał się, usłyszawszy te słowa.
– Mój bratanek nie przyjmie ręki księżniczki Margaret, ale masz rację, między naszymi krajami panuje pokój. Mimo to nie podoba mi się świadomość, że Arabella jest w niebezpieczeństwie.
– Bardzo ją kochasz, widzę to w twoich oczach, ale w tej sytuacji wolałbym, żebyś lepiej skrywał swoje do niej uczucia, bo to naraża lady Grey. Gdy wróci do Anglii, wyjaśnicie swoje nieporozumienia raz na zawsze i znów będziecie razem. Jednak we Francji nie możecie tego uczynić, a i czas jest nieodpowiedni po temu. Wracaj do domu, panie hrabio. Jedyne niebezpieczeństwo, jakie grozi teraz Arabelli, pochodzi od ciebie. Diuk de Lambour jest wielkim zazdrośnikiem.
– Ona jest moją żoną – upierał się Tavis Stewart.
– Ona była twoją żoną, panie – przypomniał mu lord Varden.
– Nie uznałem rozwodu – odparł Tavis.
– Nie masz, panie, w tej sprawie żadnego wyboru – tłumaczył lord Varden. – Mówisz, że ją kochasz i obawiasz się o jej bezpieczeństwo, a mimo to chcesz uparcie narażać jej życie. Nie rozumiem cię, panie.
Tavis jęknął z desperacją, kiedy dotarło do niego, w jakiej znalazł się sytuacji. To wszystko nie miało z nim nic wspólnego, a co gorsza, lord Varden miał rację, że Tavis nie potrafił ukryć swoich uczuć do Arabelli i mógł ją narazić. Musiał odjechać. Jeśli diuk de Lambour jest naprawdę tak zazdrosny, mógł w napadzie wściekłości uczynić jej krzywdę.
– Wyjadę jeszcze dziś – powiedział.
– Ona niedługo wróci do domu, milordzie, a kiedy znajdzie się w Greyfaire, będziesz mógł najechać tę małą warownię po raz drugi – rzekł spokojnie lord Varden.
– Więc wiesz, jak się poznaliśmy? – zdziwił się hrabia.
– Tak – odparł Anthony. – Odważnie sobie poczynałeś, panie.
– Ona mi nigdy tego nie wybaczyła – przyznał ze smutkiem Tavis.
– Uczyni to, kiedy odzyska Greyfaire – pocieszał go lord Varden. – Ona naprawdę bardzo cię kocha. Nigdy nie twierdziła, że tak nie jest. Sam dobrze wiesz.
Goście weselni zgromadzili się w pałacu, dokąd udali się piechotą z katedry. Podano im niewielką przekąskę dla uczczenia zaślubin księcia de St. Astier. Później, ze znacznym pośpiechem, król i jego przyjaciele ruszyli do doliny Loary. Karol obawiał się, że czereśnie w jego sadzie w Amboise zgniją, nim tam dojadą, a były to zdecydowanie jego ulubione owoce.
– Dziś wieczorem będzie uczta, Adrianie – rzekł głośno do księcia de Lambour – a ty, ma petit rosę d ‘Anglaise, będziesz jej gospodynią i królową. Zechcesz uczynić mi ten honor? – zwrócił się do Arabelli.
Dama skłoniła się wdzięcznie i uśmiechnęła do króla Karola.
– Będę zaszczycona – rzekła.
– Wyglądasz jak dojrzała czereśnia w tej sukni – ciągnął król. – Ten róż doskonale do ciebie pasuje, prawda, Adrianie?
– Podziwiam urodę ma Belle w każdej z jej sukien – odparł uprzejmie książę.
– I bez nich – zaśmiał się głośno król.
Nowa księżna de St. Astier spojrzała ponuro na Arabellę i zwróciła się cicho do męża:
– Dlaczego król tak chętnie rozmawia z ladacznicą księcia de Lambour?
Jean Claude Billancourt oniemiał na chwilę, a potem wykrztusił z pewnym niesmakiem:
– Marie Claire, diuk de Lambour jest najbliższym przyjacielem króla. Jeśli zaś chodzi o madame Grey, być może jest jego chere amie, ale nie ma w tym nic złego. Jest niezwykle czarującą i miłą istotą, którą wszyscy na dworze uwielbiają. Ma tu wielu przyjaciół i jest powszechnie szanowana. Być może jako kobieta z kraju o prymitywnej cywilizacji nie jesteś do tego przyzwyczajona. W końcu Szkocja jest na końcu świata, ale musisz wiedzieć, że u nas pewne związki są tolerowane, o ile są dyskretne. Będziesz się musiała nauczyć trzymać język za zębami, cherie, bo jeśli nie, nie będę mógł przedstawić cię w dobrym towarzystwie. – Poklepał jej dłoń. – Pewien jestem, że szybko się nauczysz, Marie Claire, ma belle femme, n’estce pas?
"Sekutnica" отзывы
Отзывы читателей о книге "Sekutnica". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Sekutnica" друзьям в соцсетях.