– Zostawiła cię, Tavisie – powiedziała po raz drugi. – Rozwiodła się z tobą i wróciła do Anglii.

– Rozwiodła się ze mną? – powtórzył zaskoczony.

– Ta dziewka zawsze sprawiała więcej kłopotów niż była warta – rzekł ponurym tonem Donald Fleming.

Tavis Stewart rzucił się na brata, aż ten zatoczył się do tyłu.

– Zamknij się, Donaldzie! – ryknął na niego ostrzegawczo. – Chcę się dowiedzieć, co tu się naprawdę stało. – Zwrócił się do lady Margery: – Matko?

– To twoja wina – zaczęła.

– Moja wina? – powtórzył rozżalony.

– Twoja – podkreśliła poirytowana zachowaniem najstarszego syna. – Nie pomogłeś jej odzyskać domu, Tavisie. Jak ty byś się czuł, gdyby tobie odebrano Dunmor?

– Król napisał do Anglików – bronił się Tavis.

– Tak, ale dopiero wtedy, gdy Arabella sama pojechała na królewski dwór, by błagać o pomoc. Miała wrażenie, że nic cię to nie obchodzi. Zastanawiam się, czy nie bez racji tak myślała. Wszystko dla ciebie było ważniejsze niż okazanie pomocy Arabelli w odzyskaniu Greyfaire.

– Ale dlaczego zaraz się rozwodzić? – zapytał zdziwiony.

– Bez twojej pomocy i bez poparcia twego bratanka, jakie miała wyjście, ty przeklęty głupcze? Jemmie już nie żyje, a nowy król nie interesował się jej sprawą. Została sama. Nie mogła jechać do króla Henryka jako twoja żona i prosić go o zwrot posiadłości. Musiała być wolna. Nie miała innego wyjścia. To twoja opieszałość ją do tego zmusiła! Sądzisz, że Anglicy zwróciliby warownię Angielce ze szkockim mężem bliskim rodzinie króla? Potrzebowała cię, potrzebowała twojej pomocy i jej nie dostała.

– Za to twój bratanek pomógł jej w uzyskaniu rozwodu – przerwał jej ze złością Donald. – Nie słyszałem jeszcze, żeby Jamie zrobił coś z dobroci serca. Nie zastanawiasz się, co od niej otrzymał w zamian?

Tavis pobladł.

– Zabiję go! Złamię mu kark!

– Tavisie! – rzuciła ostrym tonem matka. – To, co mówisz, jest zdradą stanu. Poza tym jest twoim krewnym, synem twego brata.

– Czy kiedyś więzy krwi powstrzymały jakiegoś Stewarta przed zabiciem innego? – zapytał rozwścieczony hrabia.

– To nic nie da, chłopcze – uspokajała go lady Margery. – Arabella wyjechała i wzięła ze sobą Margaret. To, że Jamie jej pomógł, nie ma już znaczenia. Nie wierzę w insynuacje Donalda. Twój brat zawsze był zazdrośnikiem. Chodzi teraz tylko o to, co ty uczynisz. Chcesz odzyskać żonę i córkę?

– Ona wybrała, matko. Wolała Greyfaire ode mnie. Niech będzie tam szczęśliwa, ale ja ruszę jutro przez granicę po córkę. Margaret jest moja! – rzucił z goryczą Tavis.

Matka uderzyła go w twarz tak silnie, że stracił równowagę.

– Ty głupcze! Ty przeklęty, dumny głupcze! Arabella wyjechała stąd ze łzami w oczach. Ona cię kocha!

– Nie dość mocno!

– Dlaczego zmusiłeś ją do takiego wyboru, synu? Powinna mieć i ciebie, i swój rodzinny dom. Chciała tylko, by jej córka była dziedziczką majątku rodzinnego. Chciała, żeby miała posag.

– Posag dla angielskiego męża.

– Anglicy znad granicy niewiele różnią się od Szkotów – przypomniała mu matka i zaczęła łagodniej. – Wiem, że ją kochasz. Nie pozwól, by duma zagrodziła ci drogę do miłości i szczęścia. Później będziesz tego żałował. Pamiętaj, że potrzebujesz syna.

– Są inne kobiety, które z radością za mnie wyjdą – rzekł chłodno. – Kobiety lojalne.

– Arabella nie była nielojalna w stosunku do ciebie – rzekła lady Margery, podnosząc głos. – To wszystko twoja wina, Tavisie, ale jesteś zbyt uparty, by to przyznać. Jeśli masz choć odrobinę rozumu w tej pustej głowie, pojedziesz przez granicę już jutro i przywieziesz Arabellę z powrotem. Potem znów się z nią ożenisz i tym razem naprawdę pomożesz jej odzyskać Greyfaire. Nic takiego się jeszcze nie stało, więc nie rozumiem, dlaczego miałbyś pozwolić, żeby takie głupstwo złamało wam obojgu życie.

– Nie wiem, matko – zastanawiał się Tavis. – Muszę to przemyśleć. Zraniła mnie. Sądzisz, że mężczyźni nie mają żadnych uczuć? Arabella i mała są teraz bezpieczne w Greyfaire, a ja muszę się zastanowić, czy mam jeszcze ochotę żenić się z tą w gorącej wodzie kąpaną Angielką.

– A kim niby miałbyś ją zastąpić? – zapytała kpiąco. – Póki Arabella Grey nie pojawiła się w twoim życiu, żadna kobieta nie wzburzyła ci krwi. A może podczas podróży na północ poznałeś jakąś dziewkę, co ma mleko w żyłach zamiast gorącej krwi i postanowiłeś, że ona da ci syna i dziedzica? Podobno w łożu wszystkie wyglądają tak samo, co?

– Nie, mamo!

– Tak myślałam. To jedź i sprowadź ją do domu, bo jeśli tego nie uczynisz, będziesz żałował do końca życia. A co z tym przeklętym Jasperem Keane’em? A jeśli on jest teraz w Greyfaire?

– Niech go wszyscy święci mają w opiece, jeśli tam jest – rzeki z uśmiechem hrabia. – Jeśli Arabella go tam znajdzie, to na pewno nie wypuści żywego. Obedrze go własnoręcznie ze skóry.

– Tak, to do niej podobne – powiedział Donald, pocierając obolałą szczękę.

– A co będzie, jeśli Arabella pojedzie do Londynu, do króla Henryka? Zastanawiałeś się nad tym, Tavisie? – zapytała matka.

– Do Londynu? – zdziwił się Tavis.

– Gdziekolwiek, gdzie jest teraz król ze swoim dworem. Król może jej kazać ponownie wyjść za mąż, żeby odzyskać Greyfaire. Co będzie wtedy z twoją małą Margaret?

– Jak długo jej nie ma? – zapytał zaniepokojony.

– Prawie trzy tygodnie.

– Dlaczego mnie nie zawiadomiłaś?

– Nie wiedziałam, gdzie jesteś, Tavisie.

– A właściwie, matko, skąd ty znasz plany Arabelli tak dokładnie? – rzekł, przyglądając się jej podejrzliwie.

– Nie wiedziałabym o tym do tej pory, synu, ale przypadkiem przyjechałam do Dunmor w przeddzień jej wyjazdu. Chciałam zabrać kołyskę dla nowego dziecka Ailis. Arabella była bardzo nerwowa podczas mego pobytu w zamku. Zapytałam Florę, co się dzieje, a ona zwierzyła mi się, że lady Dunmor następnego dnia wyrusza do Anglii i zabiera ze sobą małą Margaret. Poszłam więc do komnaty Arabelli i błagałam, by o wszystkim mi opowiedziała, co też w końcu uczyniła. Nie chciała wyjeżdżać, ale sądziła, że nie ma innego wyjścia.

– Mogła poczekać, aż wrócę do domu – zauważył ze smutkiem.

– Tak – przytaknął mu Donald.

– Zamknij się, Donaldzie – rzuciła poirytowana matka. Odwróciła się z powrotem do najstarszego syna. – A co byś zrobił, gdybyś wrócił do domu? Nie, nie musisz mi mówić. Arabella też doskonale wiedziała. Znów odłożyłbyś wszystko na później, uspokoił ją i obiecał, że wszystkim się zajmiesz, a potem dałbyś jej syna, żeby zapomniała o Greyfaire.

– Ale dlaczego nie może zapomnieć o tej warowni? – krzyknął rozdrażniony. – Od dnia ślubu ta kupa kamieni stała między nami! Przeklęte miejsce! To gorsze niż gdyby kochała innego mężczyznę!

– Dlaczego miałaby zapomnieć o Greyfaire? – zapytała lady Margaret. – Czy ty zapomniałbyś o Dunmor, gdyby ci je odebrano? Miałaby zacząć życie od chwili, gdy spotkała ciebie, a o wszystkim, co było wcześniej, zapomnieć?

– Ale ja jestem mężczyzną – rzekł rzeczowym tonem – i panem na Dunmor.

– Jaka to różnica, synu? Ona była dziedziczką Greyfaire, panią majątku, ten majątek jest nieodłączną częścią jej samej, jej duszy. Jeśli tego nie rozumiesz, to już nigdy nie zrozumiesz i nie zasługujesz na nią wcale. Poza tym ona jest ostatnią z rodu Grey i bardzo poważnie podchodzi do swoich obowiązków. Nie możesz od niej wymagać, by porzuciła Greyfaire i zostawiła mieszkających tam ludzi na łasce i niełasce sir Jaspera. Kobieta, która by tak postąpiła, nie jest godna tytułu hrabiny Dunmor. – Lady Margery położyła dłoń na ramieniu syna. – Jedź i sprowadź ją do domu, Tavisie – skończyła.

– Muszę wracać do Edynburga, matko. Jamie pozwolił mi odwiedzić dom przed moją następną misją na północy.

– Jeśli masz zamiar jechać za tą dziewką, to jedź, do diaska! – rzucił poirytowany Donald. – Jamiemu nic nie jesteś winien. Nie pofatygował się nawet, żeby ci powiedzieć, że żona wzięła z tobą rozwód, zresztą sam jej w tym pomógł i pewnie wysłał ją z listem do Anglii. Na północ może wysłać kogoś innego. Lordowie z gór zawsze będą wzniecali bunty, cokolwiek by zrobił. Swarliwość leży w ich naturze i zaczepiają każdego, kto stanie im na drodze. Zawsze były z nimi kłopoty. Chyba nie przepadają za Stewartami. Znajdź żonę i przywieź ją do domu, choć właściwie nie wiem, po co ci ta piekielna dziewka. Zdaje mi się jednak, że nie będziesz szczęśliwy, póki nie będziesz miał jej znów u swego boku. Choć ciężko mi to przyznać, nawet ja rozumiem, dlaczego Arabella powinna wrócić do domu.

Lady Margery skinęła zgodliwie głową.

– Donald ma rację – rzekła z błyskiem w oku – choć dziwi mnie, że słyszę te słowa z jego ust. Chyba jak dotąd zgadzaliśmy się z Donaldem tylko przy wyborze jego żony i w tej sprawie, Tavisie. Hepburn to dobra dziewczyna i kocha go bardzo, choć to niezdarny niedźwiedź pozbawiony manier. Chyba tylko ona widzi w nim innego człowieka. Jeśli jednak dobrze wybrał żonę, może i tym razem ma rację.

– Nim ruszę na południe, wyślę posłańca do Jamiego – rzekł hrabia. – Nim Jamie zdąży odmówić, już dawno nie będzie mnie w Szkocji. Nie odważy się stanąć między mną i Arabellą. Masz rację, matko, kiedy twierdzisz, że nie pomyślałem o tym, co czuje Arabellą. Teraz rozumiem, że muszę dla niej bronić tej maleńkiej fortecy, bo moja żona kocha to miejsce nade wszystko w świecie. Muszę pomóc jej odzyskać majątek. Dopiero kiedy Greyfaire będzie bezpieczne w jej posiadaniu, przestanie być mi zawadą. Dopiero wtedy będziemy mogli żyć normalnie.

Rankiem, kiedy posłaniec hrabiego Dunmor ruszył do Edynburga z wiadomością dla króla, hrabia z grupą zbrojnych udał się na południe, w stronę Anglii. W Greyfaire zastali Rowana, syna FitzWaltera, który dowiedziawszy się, kim są, otworzył im wrota warowni i udzielił gościny. Przywitał hrabiego z szacunkiem. Przygotowano dla niego i jego zbrojnych poczęstunek w sali rycerskiej zamku.