To najbardziej uparty człowiek, jakiego znam – pomyślała Arabella następnego dnia w drodze do domu. Zastanawiała się, czy powiedzieć mężowi o swojej przygodzie, ale doszła do wniosku, że dla dobra rodziny powinna powiedzieć mu tylko, że wraz z hrabią Angusem jadła kolację w prywatnych komnatach księcia. Archibalda spotkała, wychodząc z komnaty księcia, kiedy ten, zorientowawszy się, iż paź nagle zniknął, pomyślał, że nie został wcale wezwany do króla i wracał prędko do komnat księcia, by ratować hrabinę z opresji.

– Powinienem był wiedzieć, że wcale nie będziesz potrzebowała mojej pomocy – powiedział, kiedy wyjaśniła mu, jak udało się jej umknąć przed napastliwością księcia.

– Chyba się zdziwił, że byłam taka wściekła. Nie jest przyzwyczajony to tego, by kobieta złościła się w jego obecności.

– Tylko wtedy, kiedy on jej nie chce – zaśmiał się hrabia.

– Ależ on jest uparty – denerwowała się Arabella.

– To dobra cecha u króla – odparł hrabia.

Arabella ucieszyła się, zobaczywszy przed sobą mury obronne zamku Dunmor. Popędziła do domu galopem, a kiedy wbiegła do sali rycerskiej, stanęła twarzą w twarz z Tavisem.

– I cóż, pani? Dostałaś, co chciałaś, od mego brata? – zapytał.

– Owszem – odparła, wpychając mu w dłoń zwinięty pergamin.

Hrabia Dunmor rozwinął go i przeczytał.

– Na Boga, dziecino, naprawdę zmusiłaś Jemmiego do działania. Ale to nie znaczy, że na pewno odzyskasz swoje Greyfaire. Chyba to rozumiesz?

– Odzyskam je, Tavisie. Przysięgam ci! Greyfaire było moim posagiem. Zostawił mi je ojciec. Teraz należy się Maggie. Nie pozwolę, by dostało się Jasperowi i jego rodzinie. Nawet gdybym miała je rozebrać do ostatniego kamienia – powiedziała stanowczo i rzuciła się w ramiona męża. – Och, tak dobrze być znów w domu, panie.

– Jesteś jędzą, kobieto – mruknął.

– Tęskniłeś za mną? – rzekła cicho, skubiąc wargami jego ucho.

– Czarownico!

– Zabiłeś wilka?

– Tak, do diaska. Zabiłem.

– A przyznasz, że nie miałeś racji w sprawie wizyty u króla? – upierała się.

– Jeśli ty przyznasz, że jesteś nieposłuszną dzierlatką – spierał się, otwierając nogą drzwi do alkowy. Podszedł do loża i krzyknął do oczekującej na swą panią Flory. – Wynocha! – Położył Arabellę na łóżku i legł obok niej. – Teraz, moja pani, oczekuję pocałunku na powitanie.

Arabella mruczała zadowolona, całując męża, i objęła go za szyję.

– Czy z każdą kobietą jest inaczej? – zaciekawiła się nagle.

– Tak – odparł szybko.

– Jak to? – zapytała.

– Moja namiętność przy tobie jest inna, bo podsyca ją miłość – powiedział, uważnie dobierając słowa, by go dobrze zrozumiała. – Niektóre kobiety budzą w mężczyznach tylko instynkt, ale kiedy ci mężczyźni dostaną od nich to, czego chcieli, nie potrzebują więcej tych kobiet. Pewne kobiety tego samego chcą od mężczyzn, by przez chwilę byli ich kochankami. Z nami jest inaczej. Ja cię kocham całym sercem, pożądam cię i chcę, byś urodziła mi dziecko. Rozumiesz?

– Ale przecież mężczyźni mają dzieci z kobietami, których nie kochają.

– Owszem.

– Ty też.

– Byłem dość ostrożny – odparł szczerze Tavis – ale mimo to mam troje dzieci z kobietami ze wsi. Dwóch chłopców i jedną dziewczynkę.

– Widujesz je czasem?

– Odwiedzam dzieci, kiedy jestem w pobliżu. Żadnego się nie wyparłem i czuję się za nie odpowiedzialny.

– Jesteś dobrym człowiekiem – mruknęła słodko, a potem podniosła się, spojrzała na niego, schwyciła w garść jego ciemne włosy i szarpnęła je: – Już nigdy więcej nie będziesz miał żadnych kobiet we wsi, słyszysz? Powiedz. Żadnych kobiet we wsi! – domagała się, wciąż szarpiąc jego włosy.

– Żadnych – zgodził się z uśmiechem i sięgnął dłońmi do jej piersi. – Jak mógłbym pragnąć innej kobiety, kiedy mam za żonę taką furiatkę.

– Ogień zgasł – szepnęła. – Zrobiło się zimno, panie mój.

Hrabia wstał z łoża, podszedł do kominka i rozniecił płomień. Potem odwrócił się do żony i zdjął odzienie.

– Zaraz cię rozgrzeję, moja piękna – powiedział.

ROZDZIAŁ 13

Papież Innocenty udzielił królowi Jerzemu III swojego błogosławieństwa w kwestii opactwa Coldingham. W końcu to on uczył się za granicą, to on sprowadził do Szkocji muzyków i on zachęcał do gry i śpiewu w opactwie, by tym wdzięczniej głosić chwałę pana. Papież za radą swoich zaufanych ludzi poparł działania króla, jako człowieka pobożnego, do niedawna męża pobożnej i cnotliwej Margaret.

Król prosił papieża również o to, by Rzym udzielił mu pozwolenia na samodzielny wybór łudzi na stanowiska kościelne ze względu na znaczną odległość od stolicy papieskiej, przy czym zobowiązał się do zarządzania funduszami kościelnymi. Pozwolenie uzyskał, a tym samym pozbawił możnych lordów wpływu na decyzje w tych sprawach.

Nagle, jakby zmienił strategię, Jerzy III zaczął egzekwować swoje królewskie prawo podejmowania decyzji. Najbardziej ucierpieli na tym hrabiowie. Jak dotąd, mimo iż narzekali na niezdecydowanie władcy, cieszyli się, że mogą decydować o większości ważnych spraw w państwie i śmiało sprzeciwiać się postanowieniom królewskim. „Nowy” Jerzy III był im nie w smak. Zaczął podejmować decyzje w sprawach, o których dotąd decydowali sami. Król entuzjastycznie podchodził do postanowień parlamentu – chyba po raz pierwszy odkąd objął tron. Niestety, wbrew oczekiwaniom możnowładców zwracał ucho raczej ku podszeptom klas niższych i średnich, które zaczynały mieć coraz więcej do powiedzenia. By poprzeć króla, parlament wydał edykt zakazujący pod groźbą kary jakichkolwiek protestów przeciw decyzjom monarchy dotyczącym opactwa Coldingham. Hrabia Home i jego krewny Patrick Hepburn, lord Hailes, pozbawieni funkcji kościelnych nagle zniknęli z królewskiego dworu. Jerzy III wysłał do zamku Home posłańca, domagając się natychmiastowego powrotu obu panów. Posłaniec ledwie uszedł z życiem. Home podarł pergamin od króla, pobił posłańca, zdarł z niego pelerynę z królewskimi insygniami i odesłał do domu.

– Nim nadejdzie lato, rozpęta się wojna – powiedział do Tavisa hrabia Angus. – Home nie przyjmie do wiadomości decyzji króla, a Jemmie zaszedł już za daleko, by się wycofać, czy choćby pójść na kompromis. Niedługo sami będziemy musieli wybrać, kogo poprzemy. Król już wysłał księcia do Stirling.

– Jamiego? – zdziwił się hrabia Dunmor.

– Tak. Ormond i John są z ojcem, ale Jamie został odesłany. Nie wolno mu wychodzić poza bramy zamku. Może jedynie dla rozrywki spacerować po murach obronnych i polować z jastrzębiem. Tak mi mówiono.

– Biedny chłopak. – Tavis mu współczuł. – Jeśli przez kilka dni nie może jeździć konno, robi się nerwowy. – Potem przeszył hrabiego Angusa wzrokiem. – A co ty zrobisz, Archie, kiedy przyjdzie wybierać sprzymierzeńców?

– Tak jak ty, Tavisie, poczekam i zobaczę. Nie mam zamiaru dać się oskarżyć o zdradę.

Arabella była dziwnie milcząca. Siedziała bez słowa przy stole, a przecież zwykle głośno wyrażała swoje opinie w każdej kwestii. Zastanawiała się poważnie nad tym, co usłyszała, i doszła do wniosku, że pomimo licznych wad, król był dobrym człowiekiem i szlachta postępowała nieuczciwie, sprzeciwiając się mu tylko dlatego, iż działał w interesie Szkocji, a nie ich samych. Angus był pewien, że zbliża się wojna. Przerażała ją ta myśl. Na wojnie straciła ojca. Nie miała ochoty w następnej stracić męża.

Pod koniec stycznia hrabia Home wraz z lordami: Lyle’em, Greyem i Hepburnem przyjechali do zamku Stirling w towarzystwie licznej grupy zbrojnych. Lord Home, mimo złości, jaką żywił do króla za odebranie mu pieczy nad opactwem Coldingham, był przyzwoitym człowiekiem i odważnym rycerzem. Książę przywitał go z radością, a przynajmniej tak się wydawało towarzyszom Home’a. Pan John Shaw, zarządca zamku, przyjął hrabiego i jego łudzi mimo wyraźnego rozkazu króla, by nikt nie odwiedzał jego syna, prócz osób noszących królewskie insygnia. Był pod tak wielkim wrażeniem osoby hrabiego, że zapomniał, iż będzie musiał osobiście odpowiadać przed królem za złamanie rozkazu.

Kilka godzin później książę, odziany w szkarłat, opuścił zamek Stirling na czele sporej grupy zbrojnych. Tuż za nim jechał hrabia Home oraz lordowie Hailes, Lyle i Grey. Gdy opuszczali mury zamku, ludzie Home’a i straż zamkowa wiwatowali na cześć księcia. Mała dziewczynka, córka jednego ze strażników, znana z daru jasnowidzenia, zawołała głośno:

– Niech żyje król!

Jamie nie zatrzymał się, by odpowiedzieć, choć pewnie słyszał jej słowa. Jednak ci, którzy stali obok, byli wyraźnie poruszeni.

Książę i jego poplecznicy udali się do pałacu Linlithgow, gdzie wyznaczyli sobie kwaterę. Czekali, ale nic się nie wydarzyło. Lordowie szkoccy byli dziwnie spokojni i nie wyrażali swoich opinii w tej kwestii. Niespodziewanie zaskoczeni nie wiedzieli, co robić, bo choć Jerzy III im nie odpowiadał, jego syn wydawał się za młody, trochę za młody, by samodzielnie rządzić krajem. Jamie i jego drużyna czekali na poparcie, które nie nadchodziło, a tymczasem król udał się na północ, do Aberdeen, by zapewnić sobie lojalność tutejszych lordów. Zignorował tym samym swego syna i jego podejrzane zachowanie.

Nadszedł szary, smutny luty, w którym mroźna pogoda przeplatała się z nieprzyjemną odwilżą. Do Dunmor dotarła wieść, że książę jest chory.

– Zawsze tak było – powiedział do żony hrabia Dunmor. – Gdy Jamie czuje się szczęśliwy, jest zdrowy jak byk, ale kiedy tylko czuje się nieszczęśliwy, nęka go ból głowy, szyi, kości i inne utrapienia.

– To przez wyrzuty sumienia – stwierdziła bez krzty współczucia Arabella. – Sprzeciwił się ojcu, przyłączył do tych, którzy podburzają szlachtę przeciwko niemu. Szkoda, że nie możesz tam jechać.

– Słusznie. Gdybym choć pokazał się w Linlithgow, wszyscy powiedzieliby, że poparłem bratanka i sprzeciwiam się bratu.

Marzec przyniósł poprawę pogody i książęcego zdrowia. W tym miesiącu wypadały jego urodziny. Najwspanialszym prezentem urodzinowym było przybycie hrabiego Angusa, a krótko po nim hrabiego Agrylla. Za to królowie Anglii i Francji przesłali listy, w których skrytykowali księcia za jawne wystąpienie przeciwko ojcu.