– A ty, Elbo?

– Siedem.

– A ty, Annie?

– Pięć, tato – powiedziała najmłodsza. FitzWalter skinął głową.

– Na razie są bezpieczne, ale ty, Lono, nie jesteś. Powinnaś wyjść za mąż. Nadałby się dla ciebie wnuk starego Rada.

Rosamunda zauważyła buntowniczy błysk w oczach Lony i powiedziała szybko:

– Lady Arabella obiecała Lonie, że będzie jej osobistą pokojową, mężu. Lona może więc spodziewać się lepszego męża niż wnuk Rada. Poza tym zdaje się, że nawet jeśli nasza córka zostałaby komuś przyrzeczona, sir Jaspera to i tak by nie powstrzymało. Takie nieprzyzwoitości chyba sprawiają mu radość.

FitzWalter zgodził się z żoną. Milczał przez chwilę, a potem zwrócił się do córki:

– Jesteś dość dzielna, by jechać przez wzgórza Cheviots i powiadomić lady Arabellę o śmierci jej matki i prosić, by przyjęła cię na służbę?

Lona nie wahała się ani chwili.

– Tak, tatku!

– Mężu! – podniosła głos Rosamunda i skinęła ostrzegawczo w stronę młodszych córek.

– Nic nie słyszałyście, moje drogie – upomniał cicho Jane, Elbę i Annie. – Gdybyście komuś o tym opowiedziały, wszyscy możemy stracić życie. Rozumiecie?

Dziewczęta zgodnie skinęły głowami.

– Idźcie więc do łóżek, zmówcie pacierz i zaśnijcie. A nie zapomnijcie pomodlić się za lady Rowenę! – przypomniał im ojciec.

FitzWalter uśmiechnął się, kiedy odeszły, i zwrócił się do Lony:

– Ruszysz przed świtem, Lono, a twój brat będzie ci towarzyszył. Dam ci klacz lady Arabelli, a ty, Rowanie, weźmiesz karego ogiera, ale musisz wrócić przed świtem. Ani Seger, ani sir Jasper nie wiedzą, ile jest koni w stajni, więc nie zauważą braku klaczy lady Arabelli. Po niebie widać, że jutro rano będzie padał deszcz, więc pewnie żaden z nich nie wybierze się na przejażdżkę wcześnie rano. Ale potem sir Jasper będzie chciał obejrzeć jeszcze raz pańskim okiem swoje posiadłości. Kiedy zorientują się, że nie ma Lony, powiemy, że uciekła, bo nie chciała wyjść za wnuka Rada. Wszyscy przecież wiedzą, co ona o nim sądzi, prawda, Lono?

– Nie wolno ranić uczuć tego chłopca – powiedziała Rosamunda.

– Nie martw się, mamo. On też mnie nie lubi -wtrąciła się Lona ze śmiechem. – Poza tym ma oko na naszą Jane, a ona chyba naprawdę go lubi.

– Coś takiego? – matka była zaskoczona. – To chyba stawia całą sprawę w zupełnie innym świetle.

– Gdzie mam zabrać Lonę? – zapytał Rowan. Był bardzo podobny do ojca, i jak on praktyczny.

– To hrabia Dunmor porwał naszą panią, by poślubić w miejsce tej, którą zabił mu sir Jasper – odparł Fitz Walter. – Zabierz więc Lonę do zamku Dunmor, bo jeśli lady Arabelli tam nie ma, może ktoś wam powie, gdzie ją można znaleźć. Powiedzcie, że Lona jest jej pokojową i że uciekła z Greyfaire, by przekazać jej wiadomość o matce. Zdaje mi się, że będziesz mógł bezpiecznie zostawić Lonę w zamku hrabiego, ale lepiej sam to ocenisz na miejscu.

Kiedy dzieci wyszły, FitzWalter usiadł przy kominku i przyjął z rąk żony kufel piwa. Rosamunda usiadla obok niego.

– Co teraz będzie, mężu? – zapytała.

– Nie wiem, ale podejrzewam, że sir Jasper będzie się domagał od króla nadania mu własności Greyfaire, a potem poszuka sobie nowej żony. To dlatego właśnie posyłam Lonę do lady Arabelli. Nasza panienka jest ostatnią z rodu Grey i jeśli dobrze ją znam, a chyba tak właśnie jest, nie spocznie, póki nie odzyska majątku wykradzionego przez sir Jaspera. Na pewno będzie walczyła o Greyfaire.

– Ale czyje odzyska? Przecież wyszła za Szkota.

– Nie wiem, żono, bo nie jestem obeznany w sprawach szlachetnie urodzonych ludzi, ale wolałbym, aby sir Jasper nie był naszym panem, więc zrobię, co w mojej mocy, by pomóc naszej panience. Jeśli lady Arabella jest szczęśliwa jako żona hrabiego Dunmor i nie tęskni za Greyfaire, to trudno, ale podejrzewam, że będzie chciała pomścić matkę, tak jak jej mąż chciał pomścić śmierć swojej narzeczonej, Eufemii Hamilton.

– Ale co się stanie z nami, z naszą rodziną – przestraszyła się Rosamunda – kiedy sir Jasper dowie się, że go zdradziłeś?

– Nie uczynię nic, o czym bym ci nie powiedział, żono – odparł FitzWalter. – Przekażę jedynie wieści lady Arabelli. Kto się o tym dowie? Lony nie będzie, a Rowan nic nie powie. Lady Arabella ma prawo wiedzieć, że jej matka nie żyje, i modlić się za duszę tej biedaczki.


– Jesteśmy po drugiej stronie granicy – powiedział poprzez deszcz brat Lony, kiedy już niebo zaczynało szarzeć. – Zamek Dunmor jest chyba gdzieś niedaleko.

Konie jakby wyczuły niewidoczne jeszcze schronienie i przyspieszyły kroku. Wkrótce zobaczyli na wzgórzu zamek hrabiego. Wjechali na zwodzony most. Nikt ich nie zatrzymał, póki nie dotarli na zamkowy plac. Rowan szybko zsiadł z ogiera i podszedł do zdziwionego wartownika, idącego im naprzeciw.

– No, no, no, co my tu mamy? – zawołał wartownik.

– Jestem Rowan FitzWalter, przyjechałem z Greyfaire ze służącą lady Arabelli, która ma wiadomość o matce naszej pani.

– Hrabia i jego żona są w Glen Ailean z okazji zaślubin siostry jego lordowskiej mości, które mają się odbyć za trzy dni – padła odpowiedź.

– Czy to daleko? – zapytał Rowan. – Możesz wskazać mi drogę?

– To jakieś trzy mile stąd. Poproszę kapitana o pozwolenie i sam was poprowadzę.

Lona kichnęła kilkakrotnie.

– Ależ ta dziewczyna przemokła do suchej nitki – powiedział wartownik. – Może wolelibyście wstąpić do zamku na gorącą polewkę, nim ruszycie w dalszą drogę?

– Nie – odparła stanowczo Lona – ale dziękuję za zaproszenie. Muszę jak najszybciej przekazać wiadomość mojej pani. To bardzo ważne.

Mężczyzna pognał do dowódcy straży zamkowej, a Rowan zaniepokojony odezwał się do siostry:

– Jeśli chcesz, możemy zatrzymać się na chwilę.

– Nie – dziewczyna potrząsnęła głową. – Nie zdążysz wrócić na czas, a wtedy sir Jasper nie będzie miał litości nad naszą rodziną.


Dwór Cheviot w Glen Ailean, do którego właśnie wjeżdżały dzieci FitzWaltera, przypominał mrowisko. Wszyscy w pośpiechu przygotowywali się do zaślubin.

Arabella zeszła na dół i zobaczywszy rodzeństwo stojące w sali recepcyjnej, pisnęła uszczęśliwiona. Wartownik z Dunmor uśmiechnął się zadowolony, że sprawił przyjemność swojej pani, której jak dotąd nie miał zaszczytu osobiście zobaczyć, bo od dnia ślubu mieszkała w Glen Ailean.

– Lono! Rowanie! Skąd się tu wzięliście? Co z moją matką? Co słychać w Greyfaire? Mówcie! Mówcie!

Lona znów kichnęła.

– Ojej – jęknęła Arabella – przemokłaś do suchej nitki. Biedactwo! – Zwróciła się do wartownika: – Weź, proszę, Rowana do kuchni, niech trochę wyschnie. A ty, Lono, chodź ze mną!

– Pani… lady Arabello – zaczął Rowan. – Nie mogę zostać. Tata zabrał konie ze stajni bez pozwolenia. Ogier musi wrócić na miejsce, nim odkryją jego brak. Lona przyjechała na panienki klaczy i tata powiedział, że mogę ją tu zostawić.

– Nie możesz jechać mokry, Rowenie – powiedziała stanowczo Arabella. – Idź do kuchni i niech ci znajdą inne ubranie, a ty w tym czasie zjedz coś ciepłego. Twój koń też musi chwilę odpocząć. Pogoda nie sprzyja podróży.

– To dobra rada, chłopcze – powiedział hrabia, wchodząc do komnaty. – Fergus, zabierz chłopaka do kuchni i zajmij się jego wierzchowcem.

– Tak, panie – odparł wartownik, a potem uśmiechnął się nieśmiało do Lony. – Mam nadzieję, że się panienka nie przeziębiła.

Lona się zaczerwieniła. Młody wartownik był bardzo przystojny.

– Arabello, powiadom moją matkę o przyjeździe twojej służącej. Dziewczynie potrzebna jest gorąca kąpiel i suche odzienie. Dam jej odrobinę whisky na rozgrzewkę i niech pożegna się z bratem, nim poślę ją do ciebie na górę.

Arabella uśmiechnęła się do niego, zadowolona, że był taki miły dla Lony i Rowana, a potem pobiegła na górę.

Hrabia zwrócił się do Lony, nalewając jej trunek do szklanki:

– Jakie masz wieści?

– Lady Rowena umarła przy porodzie, a chłopiec z nią. – Przyjęła podany kieliszek i przechyliła go szybko. Poczuła ognistą kulę w żołądku. – Matko jedyna! Ależ to mocne, panie!

Tavis Stewart zaśmiał się głośno.

– Mój ojciec zwie się FitzWalter i jest kapitanem Greyfaire – kontynuowała dziewczyna. – Nie może sprzeciwić się otwarcie sir Jasperowi, ale jest wierny rodowi Grey z Greyfaire. Chciała, by lady Arabella dowiedziała się o śmierci matki. Powiedział, że teraz sir Jasper zrobi wszystko, by umocnić swoją pozycję w warowni.

– To pewne – odparł hrabia. – A co z tobą, dziewczyno. Pewnie ojciec wysłał cię do Dunmor, żebyś była bezpieczna, co? Jesteś ładna, a sir Jasper pewnie szuka sobie teraz rozrywki.

Lona zaczerwieniła się.

– Moja ciotka, Elżbieta, była osobistą służącą lady Roweny, a ja przyuczałam się do służby u lady Arabelli. Ojciec wysłał mnie tu dla bezpieczeństwa, ale mógł też wydać mnie za mąż, bo miałam już konkurenta. Wolałam jednak służbę dla mojej pani.

Tavis spędził ostatnie trzy miesiące, zalecając się do Arabelli, i wiedział wszystko o Greyfaire. Zaczynał utwierdzać się w przekonaniu, że kocha swoją żonę, i chciał, żeby była szczęśliwa. Postanowił pozwolić Arabelli zatrzymać Lonę.

– Ona też za tobą tęskniła – powiedział. – Muszę cię jednak prosić o przysługę.

– Co zechcesz, panie – obiecała Lona. Arabella miała szczęście, że trafiła na takiego męża. Był jeszcze przystojniejszy niż sir Jasper.

– Moja siostra Ailis ma wkrótce wyjść za mąż. Jeśli powiesz Arabelli o śmierci jej matki, popsujesz zabawę wszystkim weselnikom. Kocham moją siostrę i nie chcę sprawić jej przykrości.

– Nie wiem tylko, panie, jak miałabym to zrobić? Lady Arabella będzie nalegała, bym opowiedziała jej wieści z Greyfaire.

– Możesz udawać, że jesteś chora. Arabella nie będzie miała sumienia cię o nic wypytywać w gorączce.

– Jak mam oszukać innych, panie? Usłyszeli pukanie do drzwi i weszła Flora.

– Otóż i nasze rozwiązanie. Flora ci we wszystkim pomoże.