Gavin i Donald Fleming starali się nie patrzeć na pannę młodą. Gavin czuł wyrzuty sumienia, bo jedno spojrzenie na lady Arabellę przyśpieszyło mu puls, a jego słodka Meg stała, trzymając go za rękę, nieświadoma jego żądzy. Donald za to po raz pierwszy doszedł do wniosku, że może małżeństwo brata nie jest taką pomyłką, jak mu się wydawało.

Większość małżeństw zawierały osoby zupełnie sobie obce i mężczyzna mógł mieć jedynie nadzieję, że trafi mu się kobieta o pięknym ciele. Arabella takie właśnie ciało miała. Jędrne piersi i szczupłe uda zdały się teraz najbardziej kuszące na świecie. Wyobrażał sobie, jak dotyka tych piersi, jak kładzie się między tymi udami. Szczęściem kilt zakrywał objawy pożądania. Gdyby nie on, Donald srodze obraziłby brata. Nie powinien był pożądać szwagierki, nawet jeśli jej wdzięki były chwilowo wystawione na widok publiczny.

Obok Donalda stał Robert Hamilton, który zmagał się ze skutkami wczorajszego pijaństwa. Rano zwrócił całą zawartość żołądka, a teraz chwiał się na nogach, zaś jego skóra pokryła się zimnym potem. Nie był w nastroju do podziwiania najpiękniejszych nawet widoków. Dałby wszystko za ustąpienie objawów lub szybką śmierć.

– Uklęknijcie oboje przed błogosławieństwem -zaordynował Colin Fleming, a młodzi posłusznie uklękli. Colin uczynił nad nimi znak krzyża i powiedział: – In nomine Patris, et Filii et Spiritus Sancti. Amen. – Po chwili ciszy zakończył: – Jesteście mężem i żoną.

– Panie hrabio!

Wszyscy odwrócili się i ujrzeli lady Margery Fleming idącą przez salę rycerską. Włosy miała w nieładzie z powodu pośpiechu, z jakim jechała. Podeszła do zebranych, zdjęła pelerynę i owinęła nią Arabellę. Potem odwróciła się do Tavisa.

– Witaj, matko – powiedział hrabia spokojnie, wiedząc, że nie należy drażnić matki, kiedy jest w takim nastroju.

– Kiedyż to nauczyłam cię – zapytała gniewnie lady Fleming – by obrażać kobiety? A może myślisz, że twój tytuł cię do tego upoważnia? Oburza mnie sposób, w jaki traktujesz to biedne dziecko.

– To biedne dziecko, jak ją niesłusznie nazywasz, matko, już dwa razy próbowało mnie zabić. Dziś rano, wiedząc, iż mam zamiar ją poślubić, próbowała uciec z Dunmor, a kiedy ją sprowadziłem z powrotem, próbowała mnie uderzyć. Uczyniłem ją hrabiną Dunmor i nie nazwałbym tego złym traktowaniem. Dałem jej lepsze nazwisko, niż planował jej kuzyn król.

Lady Fleming była zadowolona, że jej syn w końcu wziął sobie żonę, ale nie wiedziała jeszcze, jak naprawdę wygląda sytuacja. Nim matka zdążyła się nad tym zastanowić, hrabia wyjaśnił jej, co go skłoniło do pośpiesznych zaślubin. Słuchała uważnie, a kiedy skończył, spojrzała na oboje i powiedziała:

– Tavisie, nie wiem, czy mogę ci wybaczyć twoje dzisiejsze zachowanie, a tym bardziej, czy wybaczy ci je twoja żona. Zabieram Arabellę ze sobą do Glen Ailean i nie chcę już słuchać o żadnych zagrożeniach ze strony sir Jaspera Keane’a, bo on na pewno zajął się teraz umocnieniem swojej pozycji pana na Greyfaire i nie myśli o przekraczaniu granicy i wykradaniu tej dziewczyny. Gdyby miał zamiar ją wykraść, nikt nie będzie wiedział, że jej tu nie ma. Jeśli ją stąd szybko wyprowadzę, nikt nawet się nie dowie, że ze mną pojechała.

– Arabella jest moją żoną i będzie mieszkała ze mną w Dunmor – odparł hrabia.

– Czyżby, milordzie? – powiedziała lady Margery Fleming, wyprostowawszy się, by wydawać się większa. – Przypominam ci, synu, że znam twoje wszystkie słabości i mocne strony. Dałam ci życie. Są na tym świecie tylko dwie osoby, którym winien jesteś szacunek i posłuszeństwo, król i ja! Twoja hrabina jedzie ze mną. Możesz nas odwiedzić w Glen Ailean, kiedy Arabella trochę ochłonie. Nadeszła pora, byś zalecał się do żony. Jeśli mają być z tego związku moje wnuki, musisz jej pokazać, że masz też bardziej czułą stronę swojej osobowości. Teraz odsuń się, Tavisie Stewarcie, bo, jak Bóg mi świadkiem, zdzielę cię przez łeb! – zagroziła lady Fleming i objęła synową.

– Matko! – oburzył się hrabia.

– Odsuń się, Tavisie! – powtórzyła.

– Arabello!

– Nie będzie z tobą rozmawiała, milordzie – powiedziała matka. – Chodź, Margaret, nie możesz zostać z tymi mężczyznami bez manier. Pożycz jakieś odzienie Arabelli i ruszajmy w drogę. Tavisie, zabieram też Florę – rzuciła na koniec i wyszła dumnym krokiem z sali rycerskiej ze swymi dwoma podopiecznymi.

ROZDZIAŁ 6

Ryszard, król Anglii, poległ w bitwie 22 sierpnia 1485 roku, zadźgany przez walijskich żołnierzy pikami. W ciągu dwóch godzin rozstrzygnęła się bitwa między rodem Yorków i Lancasterów, spierających się o prawa do tronu Anglii. Henryk Tudor został w jej wyniku Henrykiem VII, kolejnym władcą Anglii. Jego żołnierze wiwatowali na cześć nowego króla uradowani. Była to ostatnia ważna bitwa w konflikcie zwanym Wojną Róż. Biała róża z Yorku i czerwona róża z Lancaster połączywszy się, zostały różami Tudorów. Nowy król pojawił się w Londynie we wrześniu, witany z radością przez poddanych.

W Glen Ailean Arabella szlochała na wieść o śmierci kuzyna. Doniósł jej o tym Tavis Stewart, który przywiózł ze sobą kopię listu do króla Szkocji.


Henryk, z łaski boskiej król Anglii i Francji, książę Walii, pan Irlandii… – tak zaczynał się list, którego treści wszyscy słuchali z zainteresowaniem. – „Ryszard, książę Gloucester, ostatnio zwany królem Ryszardem, poległ w miejscu zwanym Sandeford.


– Podobno – zaczął hrabia – król Ryszard miał okazję, by uciec, ale nie chciał. Walczył z wielkim męstwem, powalając obrońcę chorągwi Tudorów, Wiliama Brandona, i ciskając w błoto wizerunek czerwonego smoka.

– Wielce to uprzejmie z twojej strony, panie, że przynosisz mi te wieści – rzekła Arabella. Nie widziała Tavisa od dnia ślubu w czerwcu, bo lady Fleming dotrzymała słowa i zabrała swoją młodą synową z Dunmor. Arabella spędziła miłe, ciepłe lato w Glen Ailean, ale jak dotąd Tavis Stewart nie potrafił znaleźć pretekstu do odwiedzenia żony. Był zbyt dumny, by tak po prostu przyjechać z kapeluszem w dłoni i wyjaśnić całe nieporozumienie.

– Obawiam się o matkę i Greyfaire, panie – kontynuowała Arabella. – Co będzie, jeśli nowy król pozbawi matkę majątku ze względu na ród, z jakiego ona pochodzi?

– Podejrzewałem, że będziesz się o to martwiła, Arabello, więc wysłałem swojego człowieka za granicę, by dowiedział się o los lady Roweny – odparł hrabia. – Sir Jasper szybko umocnił swoją pozycję w Greyfaire, wysyłając posłańca z przysięgą wierności do króla Henryka. Było to jeszcze przed zgonem Ryszarda. Wielu innych, bardziej wpływowych sąsiadów zrobiło to samo, ale sir Jasper wymówił się od uczestnictwa w bitwie, twierdząc, iż obowiązany jest bronić granicy Anglii. A co do twojej matki, spodziewa się dziecka. Mówią, że ma urodzić pod koniec roku.

Tavis zastanawiał się, czy nie skłamać Arabelli na ten temat, ale stwierdził, że prawda wcześniej czy później i tak wyjdzie na jaw.

– Ależ oni pobrali się w czerwcu – zdziwiła się Arabella i pobladła nagle. – Oooo! – szepnęła, kiedy zrozumiała, co oznacza ta wiadomość. Świadomość, jak wielka była zdrada jej matki, załamała ją zupełnie.

Hrabia wziął żonę w ramiona.

– Nie płacz, bo wiesz, że nie mogę znieść łez kobiety.

– Jaka ze mnie kobieta – szlochała, mocząc łzami jego jedwabną koszulę.

Tavis zamknął oczy i głaskał gładkie włosy Arabelli. Miał rację. Nie była jeszcze kobietą i nie zanosiło się na to, że nią zostanie, jeśli nie pogodzą się szybko. Nie miał kobiety od dnia ich zaślubin, bo wiedział, czuł instynktownie i uśmiechał się na samą myśl o tym, że Arabella Grey… Arabella Stewart nie zniosłaby zdrady, nawet jeśli ich małżeństwo nie zostało jeszcze skonsumowane.

– No już, panienko – powiedział. – Wiem, że to boli, ale twoja matka była pewnie samotna, a sir Jasper słynie z uwodzenia kobiet. Przynajmniej teraz dziecko będzie miało nazwisko. Nie miałoby, gdybyś wyszła za tego podłego diabła. Pomyśl o wstydzie, jaki spotkałby twoją biedną matkę. Jeśli ma sumienie, na pewno jest jej teraz przykro.

– Nie jestem zła na matkę, panie – odparła Arabella. – Boję się o nią, bo widzę teraz, jaki podły i okrutny jest sir Jasper.

– Nic jej nie będzie – rzekł hrabia, mając nadzieję, że to prawda. – Nie musiał się z nią żenić, by ci wykraść Greyfaire, a jednak to zrobił. Ma mu urodzić dziecko. Wszyscy mężczyźni chcą je mieć, więc traktują ich matki dobrze

Miło było czuć ją przez koszulę. Myślał o tym, kiedy ją obejmował.

Arabella również nie miała ochoty wyrywać się z czułego objęcia.

– A ty, panie, masz dzieci? – zapytała.

– Tak – odparł szczerze, a ona natychmiast uniosła głowę i spojrzała na niego ze złością i zdziwieniem. -Jestem dorosłym mężczyzną, dziewczyno, i lubię być z kobietami – przyznał. – Przyznałem się do kilkorga dzieci, bo też trudno było wątpić, iż są moje. Ród Stewartów ma dość charakterystyczny wygląd. Nie miałem jednak kobiety, odkąd zostaliśmy sobie poślubieni, a moje potrzeby nie zmniejszyły się ani o jotę.

– Nie znam cię, panie – powiedziała cicho. – Ja… ja… nie mogę.

– Jestem cierpliwym człowiekiem, Arabello Stewart, ale nie poznasz mnie lepiej, jeśli dłużej zostaniesz tu z moją matką – rzekł z błyskiem w oku. – Co się stało, to się nie odstanie, ale może moglibyśmy zacząć od nowa, moja angielska furiatko?

Arabella westchnęła głęboko. Zaczynała naprawdę lubić swojego męża. Zrozumiała, że sir Jaspera nigdy nie lubiła. Nigdy nic do niego nie czuła. To król jej go wybrał na męża, a ona bez zastanowienia przyjęła tę decyzję. Wierzyła naiwnie, że będą żyli długo i szczęśliwie. Mimo to, kiedy przypomniała sobie, jak wracała do Dunmor przewieszona przez konia, trochę się bała. Wzięła głęboki oddech i powiedziała:

– Chętnie zgodzę się na to, by zacząć od nowa, panie mój, ale wolałabym zostać tu z twoją matką, póki nie poznamy się trochę lepiej. Zgodzisz się na to, panie? Dunmor nie jest daleko, choć mogłoby się tak zdawać, bo odwiedziłeś mnie tutaj po raz pierwszy od naszych zaślubin – skończyła ze złośliwym uśmiechem.