– Nasz pan? Ha! – oburzyła się kobieta, wciąż szlochając. Najwyraźniej nie miała o nim najlepszego zdania. – Okazało się, że niezły z niego drań. Mąż mówi, że mam trzymać język za zębami, bo on teraz jest panem na Greyfaire i nikt mu nie może zaprzeczyć, nawet FitzWalter, choć on był równie oburzony, co my!

– Oburzony? A co się stało, pani? Kim jest wasz nowy pan? – zapytał łagodnie Donald.

– Sir Jasper Keane, chłopcze. Kiedy Szkot odjechał z jego narzeczoną, naszą małą panienką, sir Jasper zmusił do zaślubin biedną lady Rowenę, twierdząc, że nie będzie mógł ożenić się z lady Arabellą, bo nawet jeśli wróci, to będzie pohańbiona przez Szkotów. Och, co za zły człowiek!

– Kim jest lady Rowena? – zapytał Donald zaciekawiony obrotem sprawy.

– Ależ to matka lady Arabelli. Cokolwiek by mój mąż mówił, dla mnie to straszna niegodziwość! – krzyknęła oburzona chłopka, trzęsąc się ze złości. – Biedna lady Rowena przepłakała całą ceremonię zaślubin, taka była załamana.

Donald nie musiał udawać zdziwienia. Powinien zapytać kobietę jeszcze o kilka szczegółów.

– Jak to możliwe, że sir Jasper poślubił inną, skoro podpisał intercyzę małżeńską? To małżeństwo nigdy nie będzie uznane. Jak to się stało, że ksiądz zgodził się ich związać takim węzłem? Przecież podobnie było z bratem króla Ryszarda i dlatego jego bratankowie nie dziedziczą tronu.

– Sir Jasper nie podpisał intercyzy. Małżeństwo nie było mu obiecane. Wybór miał należeć do lady Arabelli. Świętej pamięci królowa Anna nie chciała, by dziewczyna wyszła za kogoś, kogo nie będzie kochała. Ale wydawało się, że taki z niego szlachetny pan – szlochała chłopka, ocierając oczy fartuchem.

– Teraz nie wiadomo, co się stanie z naszą małą panienką.

– Ach – jęknął współczująco Donald – to naprawdę straszne. – Ten wasz sir Jasper okazał się więc draniem. Biedna panienka. No, muszę już jechać – powiedział i zaczął pakować swoje rzeczy.

– Wezmę trochę nici – powiedziała kobieta, czując się lepiej, bo opowiedziała komuś o swoich smutkach – i może jeszcze czerwoną wstążkę dla mojej najmłodszej, która ma wyjść za mąż na świętego Michała. O, jeszcze nóż z mocnym trzonkiem.

Donald wyjął rzeczy, których zażądała, przekornie potargował się o cenę i w końcu przyjął miedziaka, kawałek sera i świeży chleb. Zwinął tobołek i przywiązał go do konia. Wsiadł i podziękował kobiecie za wodę.

– Może pojedziesz do warowni – podpowiadała kobieta. – Nasz nowy pan może mieć dobry humor z powodu ślubu i będzie chciał coś od ciebie kupić dla lady Roweny.

– Chyba tak zrobię, dziękuję za radę – odparł Donald i skierował konia do warowni.

Kiedy jednak zniknął za wzgórzem, zawrócił i ruszył ku granicy. Zastanawiał się nawet, czy nie pojechać do warowni, ale przypomniał sobie, że był wczoraj w kościele i sir Jasper mógłby go rozpoznać. Poza tym miał dość wieści dla brata.

Ten angielski lis znów go przechytrzył. Tavis nie będzie zadowolony.

ROZDZIAŁ 5

– Zupełnie mnie to zbiło z tropu, Tavisie – powiedział Donald Fleming, kiedy przekazał starszemu bratu wieści Z Greyfaire. Był późny wieczór i w sali rycerskiej zamku Dunmor świeciły ostatnie promienie zachodzącego słońca. – Teraz sir Jasper Keane ma Greyfaire w swoich szponach, a dziewczyna na nic ci się nie przyda.

Siedząca obok hrabiego Arabella pobladła z oburzenia.

– To nieprawda – szepnęła. – Kłamiesz… Jasper nie mógł ożenić się z moją matką. To być nie może!

– Donald by ci nie skłamał, panienko – rzekł łagodnie Colin Fleming. – Jest nieokrzesany i ladaco, ale nigdy nie kłamie.

Młody ksiądz żałował z całego serca, że matka wyjechała do Glen Ailean, zabierając ze sobą siostrę i Mary Hamilton. Tavis nie chciał oddać Arabelli Grey pod jej opiekę, bo dwór Glen Ailean nie nadawał się do obrony tak jak Dunmor. Przynajmniej pozwoliła, by Meg została do towarzystwa młodej pannie. Colin pomyślał, że powinien posłać kogoś do matki po radę.

– Myślałam, że mnie kochał – westchnęła dziewczyna. – Choć trochę. Sądziłam, że i ja kocham jego, ale okazał się tchórzem. Greyfaire należy do mnie, a nie do mojej matki. Nie może nim zawładnąć, żeniąc się z moją matką. Król nigdy na to nie pozwoli. Och, biedna mama!

Oczy miała pełne łez, choć nie wiedziała, czy płacze nad sobą, czy nad losem matki.

– Twój król chce, żeby w Greyfaire rządził mężczyzna – mówił ksiądz. – Teraz Ryszard ma kłopoty. Kiedy sir Jasper powie mu, że porwali cię Szkoci i zabili, a poślubił twoją matkę, by bronić królewskich granic, Ryszard mu uwierzy. Nie ma teraz czasu, by sprawdzać jego prawdomówność. Odda sir Jasperowi Greyfaire, a ty, panienko, nic nie możesz na to poradzić.

– Co się ze mną teraz stanie? – zapytała Arabella podniesionym głosem. – Teraz już nic nie mam. Jestem nikim! Bez posagu, ziemi i warowni nikt mnie nie zechce. Jeśli sir Jasper zabrał mi to wszystko, co się teraz ze mną stanie? – Nagle jej zielone oczy zapłonęły złością i odwróciła się do hrabiego. – To wszystko twoja wina, ty szkocki bękarcie! Zrujnowałeś moje życie przez swój przeklęty honor i zemstę! A co z moim honorem? Mam już dość tego, że mężczyźni wciąż decydują o moim życiu!

Pośpiesznie chwyciła nóż do krojenia sera, leżący przed nią na stole, i rzuciła się na Tavisa.

– Jezus, Maria! – wrzasnął Tavis, kiedy nóż wbił mu się w ramię, gładko przeszedł przez koszulę i rozciął mięsień. Wstał i złapał ją za nadgarstek. Wykręcił go i odebrał jej nóż.

– Dziewko! – wrzasnął – po raz drugi w ciągu dwóch dni zaatakowałaś mnie, chcąc mnie zabić lub zranić! Dość już tego!

Drugą ręką tamował płynącą z ramienia krew. Wypuścił nadgarstek dziewczyny. Arabella rozmasowała bolące miejsce, sprawdzając, czy Tavis nie pogruchotał jej kości. Cofnęła się o krok i uderzyła hrabiego w twarz.

– Jeśli nie podoba ci się moje zachowanie, nie trzeba było mnie porywać.

Hrabia zachwiał się, zdziwiony, że w tak małym ciele drzemie tak wielka siła.

– Powinienem był pozwolić ci wyjść za tego tchórza, bo pewnie ty szybciej byś go zabiła niż ja, panienko – powiedział z krzywym uśmiechem i zamknął oczy, bo zaczęło mu się kręcić w głowie.

– Siadaj, Tavisie – doradził Colin i pomógł mu spocząć na krześle. – Niewieleś ucierpiał od noża, ale trzeba cię opatrzyć, bo szkoda, żebyś stracił więcej tej błękitnej krwi.

Donald uśmiechnął się i podał bratu kielich czerwonego wina, a potem zaczął opatrywać mu ranę.

Meg Hamilton odciągnęła Arabellę na bok i ścisnęła ją za rękę. Podziwiała młodą Angielkę za odwagę.

– No – spojrzał na nią poirytowany hrabia – i co ja mam teraz zrobić z tą furiatką? Nie ma już dla nas żadnej wartości, dla nikogo innego zresztą też.

– Ożenisz się z nią, bracie – powiedział cicho Colin.

– Nigdy! – krzyknęli równocześnie hrabia i Arabella. Ksiądz zignorował ich protest.

– Potrzebna ci żona. Kiedy już cię poślubi, będziesz mógł ubiegać się o jej dziedzictwo albo przynajmniej odszkodowanie od króla Anglii. To na pewno dopiecze sir Jasperowi. Jeszcze nikt nie wie o jego małżeństwie z lady Roweną. Nie mieli czasu powiadomić o tym króla. Ryszard będzie oburzony, że ten tchórz pozwolił, byś wykradł mu sprzed ołtarza narzeczoną, a potem sam się z nią ożeniłeś, a na dodatek oburzy go, że sir Jasper ożenił się z jej matką, by zagarnąć należne lady Arabelli dobra. Ten tchórz stanie się pośmiewiskiem dla wszystkich, kiedy z poparciem naszego króla zażądamy od Ryszarda posagu i majątku dziewczyny. Jemmie na pewno cię poprze.

– Ryszard nigdy nie zgodzi się oddać angielskiej warowni w ręce Szkota – zauważył hrabia.

– Ale na pewno zapłaci ci odszkodowanie. Nie może przecież wydziedziczyć panny z dobrego rodu, bo to wszystko nie było jej winą. Może zgodzi się oddać Greyfaire twojej najstarszej córce pod warunkiem, że wyjdzie za Anglika i od szóstego roku życia będzie wychowywana przez rodzinę przyszłego męża. Intercyza małżeńska zostanie podpisana, kiedy dziecko będzie w kołysce, i mogłoby to upewnić króla, że Greyfaire pozostanie w rękach Anglików. Takie małżeństwa po dwóch stronach granicy już się zdarzały, zwłaszcza jeśli chodziło o przygraniczne włości.

– Oszalałeś, Colinie? – zdziwił się Donald Fleming. – Przecież ta dziewucha go zabije! Już dwa razy na niego napadła.

– Chciałem poprosić Roba o rękę panny Margaret – stwierdził tylko hrabia. – To miła i posłuszna panna.

– Nie tak posłuszna, by za ciebie wyjść, panie – rzuciła odważnie Meg, zaskakując tak ostrymi słowami siebie samą. – Poza tym kocham innego i tylko za niego zgodzę się wyjść za mąż!

– Co takiego? – zapytał rozbawiony sytuacją hrabia. – Masz innego? Kim jest człowiek, którego wolisz od hrabiego?

– Jest nim twój brat, panie – odparła odważnie Meg. – Gavin i ja kochamy się. Rob nam błogosławi, a Gavin poprosi o zgodę swojego ojca.

Hrabia roześmiał się, spojrzawszy na pąsowe oblicze brata, który patrzył z wielkim podziwem na ukochaną.

– Nie mogę stanąć na przeszkodzie prawdziwej miłości – rzekł – i nie chcę robić sobie wroga z własnego brata. Życzę wam szczęścia. Pasujecie do siebie.

– Ty i lady Arabella też – upierał się Colin.

– Nie wyjdę za niego. Wolę iść do klasztoru.

– Klasztor nie przyjmie cię bez posagu, panienko – odparł oschle hrabia. – Mój drogi brat, niestety, ma rację. Choć perspektywa ta mnie przeraża, muszę przyznać, że nasz ślub jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem. Tylko szlachcic z możnego rodu jest w stanie odzyskać twoje dziedzictwo.

– Sama potrafię je odzyskać.

– Raczej nie, panienko – rzekł spokojnie hrabia.

– Znajdzie się ktoś inny, kto zechce mnie poślubić – rzekła.

– Może i tak – zgodził się Tavis. – Ale lepiej nie pokazuj mu swojej wybuchowej natury, bo to na pewno nie przysporzy ci sympatii.

Zaczerwieniła się, zawstydzona.

– By znaleźć sobie męża – ciągnął – musisz wrócić do Anglii i przedstawić swoją sprawę przed królem. Chyba nie masz zamiaru jechać tam sama? Jak opłacisz podróż? Sir Jasper ożenił się z twoją matką i jest teraz pewien, że objął w posiadanie Greyfaire. Jeśli cokolwiek mu zagrozi, nie zawaha się usunąć przeszkody. Już zamordował jedną kobietę, panienko. Sadzisz, że fakt, iż jesteś córką jego żony, obroni cię przed nim? Potrzebujesz męża, który ochroni ciebie i twoje prawa. Który Anglik przeciwstawi się swojemu królowi, by walczyć o prawa żony?