– Natychmiast udasz się w drogę, by odzyskać Arabellę, prawda?

– Po co? – zapytał Jasper. – Niepotrzebna mi twoja córka, bym został w Greyfaire. Król chce, by warownią władał mężczyzna. Nie mam zamiaru żenić się z tym, co zostawi mi Szkot. Na pewno nadzieje twoją małą córeczkę na swoją lancę jeszcze przed zachodem słońca. Tavis Stewart jest najlepszym rycerzem w Szkocji, a ja, choć walczę nie najgorzej, nie mam szans go pokonać. Gdybym przyjął jego wyzwanie, skazałbym się na zagładę. Nie jestem głupi. Nie pójdę na pewną śmierć tylko po to, by odzyskać jakąś dziewkę.

– Jasperze, przecież on przysiągł, że jej nie skrzywdzi! Powiedział, że odda mi ją nietkniętą. To moje dziecko, jedyne, które przeżyło!

Rowena podniosła odrobinę głos ze zdenerwowania, a wszyscy zebrani pochylili się, by słyszeć, co mówi zrozpaczona kobieta. Ku ich wielkiemu rozczarowaniu nic nie dało się słyszeć, bo stali za daleko. Jedynie ojciec Anzelm przysłuchiwał się ich rozmowie i twarz pociemniała mu z gniewu, kiedy słuchał słów sir Jaspera.

– Dam ci inne dzieci, moja miła. Jeśli się nie mylę, choć bardzo starasz się to przede mną ukryć, to już rośnie w tobie moje nasienie. Chyba nie zaprzeczysz? – zapytał pobladłą ze strachu kobietę. – Nie chcę, by mój syn urodził się jako bękart, a teraz mogę coś na to zaradzić.

– A co byś zrobił, gdyby Arabella nie została porwana przez Szkotów? – zapytała. – To dziecko i tak urodziłoby się bez nazwiska, a ty nic byś na to nie poradził! Dlaczego nagle chcesz mu dać swoje nazwisko?

– Gdyby urodził się chłopiec, dałbym mu swoje nazwisko, choć pewnie nie mógłby dziedziczyć Greyfaire, bo Arabella dałaby mi synów. Teraz to już niemożliwe, Roweno, więc ty dziś za mnie wyjdziesz i przez to umocnisz moje prawa do Greyfaire.

– Nie! – krzyknęła, zaskakując samą siebie tym wybuchem.

– Ależ tak – powtórzył i zwrócił się do księdza: – Ojcze Anzelmie, ożenisz mnie teraz z tą damą. Zaczynaj ceremonię.

– Ależ synu! – oburzył się ksiądz, zaskoczony własnymi, zupełnie niechrześcijańskimi odczuciami, które targały teraz jego duszą. – Nie możesz, to niemoralne.

Sir Jasper uśmiechnął się triumfalnie.

– Nalegam, ojcze Anzelmie, byś czynił swoją powinność. Król pragnie, by Greyfaire znalazło się w rękach lojalnego wasala, który będzie bronił warowni przed wrogiem. Nie mogę obecnie ożenić się z Arabella, prawda? Nie mogę jej odzyskać, nie narażając przy tym własnego życia, i to z jakiego powodu? Urażonej dumy Szkota, któremu zginęła narzeczona, lady Eufemia Hamilton, znana wszystkim mężczyznom po obu stronach granicy. Tylko że dumny Szkot tak się pysznił swoją pozycją i majątkiem, że nie słuchał plotek o przyszłej żonie. Jeśli nie mogę ożenić się z Arabella, to powinienem, dla zachowania bezpieczeństwa warowni, ożenić się z Roweną Grey i utrzymać warownię bezpieczną dla króla.

– Ale co będzie z dziedziczką Greyfaire? – upierał się ojciec Anzelm, który kochał Arabellę jak córkę. Rozdrażnił tym sir Jaspera, który słyszał już pomruki niezadowolenia z ławek, w których siedziała rodzina panny młodej.

– Utraciliśmy naszą drogą Arabellę – powiedział głośno i dobitnie, by wszyscy w kościele go usłyszeli. – Jeśli kiedykolwiek uda jej się powrócić, to powróci już bez honoru i nie będę mógł jej poślubić. Nie byliśmy sobie oficjalnie przyrzeczeni, wiesz o tym dobrze, ojcze. Nasze małżeństwo zaplanował król ze względu na bezpieczeństwo tej warowni, ale nigdy nie podpisaliśmy kontraktu małżeńskiego. Udziel mnie i Rowenie Grey ślubu, bo jeśli tego nie uczynisz, poślę mego kapitana Segera, by znalazł innego księdza, który to uczyni. Jeśli jednak tak się stanie, wygnam cię z Greyfaire na zawsze! Pomyśl o skandalu, jaki to wywoła, i o lady Rowenie, która urodzi moje dziecko jeszcze przed końcem tego roku.

– Nie zostawiasz mi wyboru, milordzie – przyznał z goryczą ksiądz. – Najwyraźniej nie jesteś tym człowiekiem, za jakiego cię uważałem.

Sir Jasper Keane zaśmiał się głośno.

– Nie zostawiam ojcu wyboru? – rzucił z kpiną, a potem zwrócił się do zebranych gości – Przybyliście na ślub, przyjaciele, i ten zaraz się odbędzie! Zaczynaj, ojcze. – Ujął mocno dłoń Roweny i zaciągnął ją do klęcznika, po czym rzucił na kolana. – Będziemy ze sobą bardzo szczęśliwi, moja droga – szepnął do szlochającej cicho kobiety.

Ale Rowena nawet tego nie słyszała. To była kara za jej grzeszne pożądanie. Kiedy Arabella się o tym dowie, nigdy jej tego nie wybaczy. Straciła swoją ukochaną córkę, zupełnie jakby Szkot zabił ją tu, w kościele, a nie porwał za granicę. A ona, Rowena, została skazana na życie w piekle, u boku samego diabła. Co będzie z dzieckiem, które rośnie teraz w jej łonie? Czy będzie podobne do ojca? Boże, nie! Lepiej, żeby urodziło się martwe!

ROZDZIAŁ 4

Arabella Grey siedziała z kamienną twarzą na wielkim, siwym rumaku hrabiego Dunmor. Jej porywacz lekko obejmował ją ramieniem, prowadząc jednocześnie ogiera drugą ręką. Radził sobie z tym dość wprawnie. Arabella odwracała głowę, by nie patrzeć na Szkota. Była zmęczona i bardzo przestraszona, choć starała się nie okazywać tych uczuć, zwłaszcza wrogom, a przecież Szkoci byli wrogami Anglii. Nie mogła im też zapomnieć, że zabili jej ojca.

Była wściekła nie tylko na hrabiego, bo choć była kobietą i nie powinna znać się na takich sprawach, rozumiała, że honor Tavisa Stewarta wymaga zadośćuczynienia. Arabella była zła na Jaspera, który stał się przyczyną całego niefortunnego zajścia.

Zdała sobie sprawę, że wersja wydarzeń, którą przedstawił jej porywacz, musiała być prawdziwa. Nie wiedziała, dlaczego wierzyła obcemu człowiekowi, ale było w nim coś, co zapewniło ją o prawdomówności i uczciwości Szkota. Ufała mu, a sir Jaspera, co do którego już wcześniej miała wątpliwości, podejrzewała o najgorsze. Do tej pory zawsze udało jej się rozwiać wątpliwości. Była wściekła sama na siebie, że dziś rano wydawało jej się, iż kocha tego człowieka. Jak można kochać mężczyznę, który nie chce stanąć do pojedynku z człowiekiem honoru.

Ale oczywiście nie podziwiała ani trochę tego dzikusa ze Szkocji.

Była głupia. Słyszała przecież plotki na temat Jaspera, lecz w imię swej wyimaginowanej miłości była skłonna ich nie słuchać. Sam ojciec Anzelm zapewniał ją, że jej przyszły mąż potrzebuje tylko cnotliwej towarzyszki życia. Zastanawiała się, czy ksiądz znał prawdę o Jasperze, czy był równie niedoświadczony jak ona, i po prostu miał nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży.

Morderca. Ten człowiek zamordował bezbronną kobietę. Nieważne, że hrabia sam przyznał, iż nie była prawdziwą damą, to jednak morderstwo jest straszliwą zbrodnią, zwłaszcza gdy chodzi o kobietę albo dziecko.

Pomyślała, że sama jeszcze tego ranka jak owca do rzeźni szła przed ołtarz, by z własnej woli poślubić sir Jaspera Keane’a. Ciekawe, czy gdyby mu nie przestała odpowiadać, ją też by zamordował? A co będzie z jej biedną matką, którą zostawiła na łaskę tego człowieka?

Tak czy owak, nie miała zamiaru wychodzić za niego za mąż. Kiedy tylko wróci do Greyfaire, pojedzie do kuzyna Ryszarda i opowie mu wszystko o postępkach sir Jaspera.

Jechali wolno, przemierzając wzgórza Cheviot pokryte letnią trawą. Nad ziemią wciąż utrzymywała się mgła i słońce nie mogło się przez nią przebić. Wilgoć przedzierała się przez jej piękną suknię i potężnie doskwierała. Zatrzymali się tylko raz, a hrabia powiedział po prostu, że jeśli musi iść za potrzebą, niech znajdzie szybko najbliższy krzak. Arabella poczerwieniała, bo nigdy żaden mężczyzna nie rozmawiał z nią o tak intymnej czynności; lecz szybko wykonała polecenie, bo wiedziała, że nie ma czasu na skromność i oburzanie się. Jeśli powiedział, że potem nie będą mogli się zatrzymać, to należało mu wierzyć. Była głodna spragniona. Msza i ceremonia zaślubin miały się odbyć wcześnie rano, więc nie zdążyła i zjeść śniadania. Widziała, jak niektórzy z ludzi hrabiego wyciągali z sakw jedzenie i popijali z bukłaków, ale nikt nie zaproponował jej poczęstunku.

Jakby czytał w jej myślach, hrabia powiedział uprzejmie:

– Niedługo będziemy w Dunmor, dziewczyno. Na pewno piecze się tam już coś w kuchni na wieczerzę. Jesteś głodna?

– Wolałabym umrzeć z głodu, niż przyjąć jadło od ciebie – skłamała Arabella.

– Pewnie niewiele jesz, bo strasznie jesteś chuda – zauważył hrabia, ignorując jej złość. – Będziemy musieli cię trochę podtuczyć, panienko.

– Taki jesteś głupi, że nie rozumiesz, kiedy mówię, iż prędzej umrę z głodu, niż przyjmę twoją gościnę? – syknęła ze złością Arabella.

– Jeśli się zagłodzisz, panienko, nie będziesz miała siły, żeby ze raną wałczyć, ani żeby zemścić się na sir Jasperze.

– Po cóż miałabym się mścić? – zapytała słodkim tonem, dławiąc się pod wpływem kłamstwa. – Kocham go, a on po mnie przyjedzie i cię zabije. Z drugiej strony, może masz rację. Powinnam przyjąć jedzenie, żeby przeżyć i zobaczyć, jak będziesz umierał z ręki sir Jaspera!

Tavis Stewart tym razem nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Jego głos, ku oburzeniu dziewczyny, odbijał się echem wśród wzgórz.

– Panienko, twój Jasper nie ma dość odwagi, by cię szukać, nie potrafiłby też pokonać mnie w otwartej walce, bo lepiej władam mieczem niż większość mężczyzn. Jak sądzisz, dlaczego nie chciał dziś przyjąć mego wyzwania? Pewnie będziesz moim gościem przez dłuższy czas.

– Więc dlaczego mnie porwałeś, panie? – zapytała.

– Sir Jasper nie zostawił mi wyboru, panienko, ale nie bój się, twoja piękna matka na pewno pośle wiadomość do króla, a on zwróci się do mego króla i wszystko dobrze się skończy. Będę musiał inaczej rozprawić się z twoim Jasperem. Jeśli jednak go poślubisz, zostaniesz wdową, nim urodzisz mu dziecko, pamiętaj o tym.

– Sir Jasper na pewno po mnie przyjedzie – powiedziała, udając pewną siebie. – Musi, bo inaczej nie może zostać w Greyfaire. – Nie miała zamiaru przedstawiać mu swego planu zdemaskowania sir Jaspera przed królem. Wiedziała, że król znajdzie jej innego męża, który zajmie się obroną Greyfaire, ale tym razem zażąda, by sama mogła wybrać.