– Idziemy do domu.

Ich domek nie był daleko. Gdy Aria wyszła z przebieralni, J.T. pociągnął ją za sobą w takim tempie, że ledwie mogła nadążyć. Po drodze nie odezwała się do niego ani jednym słowem, bo nie chciała urządzić sceny przy świadkach, ale zamierzała przeprowadzić z nim poważną rozmowę natychmiast, gdy znajdą się w domu.

Jak mógł zachować się tak agresywnie po ostatniej nocy? Wciąż jeszcze pamiętała dotyk jego namydlonych dłoni, ciepło warg na skórze. Oboje istotnie wykąpali się razem, chociaż Aria była jeszcze zanadto zawstydzona, by wszędzie go dotykać.

J.T. roześmiał się i powiedział:

– Już czas na to.

Po wyjściu z wanny wysuszył ją ręcznikiem, a potem zaniósł do łóżka i znów się kochali. Drugim razem nie czuła już bólu. Zasnęli mocno objęci.

Gdy się zbudziła, porucznika Montgomery’ego już obok niej nie było. Nie zostawił żadnego liściku ani nawet jednego słowa wyjaśniania. O drugiej Aria zrobiła wyprawę do salonu Ethel, żeby poprawić sobie fryzurę i ładnie wyglądać, gdy mąż wróci do domu. Znów postawiła świece na stole.

O wpół do szóstej wpadła Dolly i powiedziała, że mają się spotkać z chłopakami na oficerskim basenie. Zdziwiła się, że J.T. nic o tym Arii nie powiedział.

Następnym zdarzeniem, które wyraźnie pamiętała, było wrzucenie Mitcha do wody.

Gdy dotarli do domu, J.T. otworzył przed nią drzwi, ale nie wszedł.

– Muszę jeszcze gdzieś iść – mruknął i odwrócił się do furtki. Pobiegła za nim i położyła mu rękę na ramieniu.

– Jarl, czy coś się stało? Czy stało się dziś coś złego?

Odsunął ramię.

– Nikt nie nazywa mnie Jarl z wyjątkiem matki, ale ona nie jest pożyczona. Jestem J.T. Dotarło?

Cofnęła się o krok.

– Oczywiście, poruczniku Montgomery. Nie popełnię więcej tej omyłki. Czy mam zadbać o kolację, żeby była ciepła, gdy pan wróci? O ile wiem, taki zwyczaj mają amerykańskie żony.

– Zjem coś w mieście. I śpij dzisiaj we własnym łóżku.

Na szczęście była wyćwiczona w udawaniu i umiała nie zdradzić swych uczuć.

– Dobrze, wasza najwyższość. Czy ta oto biedna konkubina może jeszcze coś dla waszej najwyższości zrobić?

Spojrzał na nią morderczym wzrokiem i zatrzasnął za sobą furtkę.

– Nie będę płakać – wyszeptała Aria. – Nie pozwolę, żeby doprowadził mnie do płaczu.


J.T. nieprzytomnie rzucił się w wir pracy. Miał wrażenie, że walczy o życie, że tonie, ale nie było nikogo, kto cuciłby mu koło. Aria opanowała jego myśli jak nikt dotąd. Co dzień była inna. Śmiała się, tańczyła, żartowała. Kiedy razem oglądali statek, zrozumiała wszystko, co jej tłumaczył. Była inteligentna, seksowna i wesoła. I nie była jego. próbował o tym pamiętać, ale niespodziewanie zrobił z siebie kompletnego idiotę, gdy inny mężczyzna ledwie na nią Dojrzał.

Chciał znaleźć się z dala od Arii i przestać o niej myśleć, więc został na noc w pracy i spał na zniszczonej sofce przy mesie oficerskiej. Na niewiele się to zdało. Aria mu się śniła.

Jakby nie dość mu było kłopotów, dostał telegram z informacją, że zamierza go odwiedzić matka. J.T. wiedział, że Amanda Montgomery ma setki przyjaciół i od któregoś bez wątpienia usłyszała o małżeństwie syna. Wiadomość nie była przyjemna, gdyż matka na pewno miała zamiar wyjaśnić synowi, co sądzi o braniu sobie żony bez powiadamiania rodziny.

– Ech, te kobiety! – mruknął J.T. Żałował, że nie może powiosłować na bezludną wyspę i przez pewien czas samotnie tam pobyć. Głośno jęknął, przypomniał sobie bowiem, czym skończył się dla niego ostatni pobyt na wyspie.

Wreszcie przygotował się duchowo i poszedł powiedzieć Arii o przyjeździe matki. Aria miała na sobie bawełnianą sukienkę bez rękawów, ozdobioną kokardkami na ramionach. Wyglądała smakowicie jak brzoskwinia. Usiłował jej wytłumaczyć, żeby nie próbowała przymusić jego matki do całowania królewskiej dłoni, ale zadarła nos w taki sposób, jak tylko ona potrafiła, czym doprowadziła go do absolutnej wściekłości. Trzasnął więc drzwiami i wyszedł z domu.


Aria nie sądziła, że nieobecność J.T. potrwa pełne dwa dni. Pierwszego wieczoru w ogóle nie wrócił do domu, a drugiego wpadł tylko na godzinę, żeby wyrąbać jej wykład.

– Matka przysłała telegram. Będzie tu w sobotę. Najpierw odwiedzi nas w domu, a potem we troje pójdziemy na komandorski bal. Czy masz coś stosownego do włożenia? Czy wiesz, jak się tańczy w sali balowej? Czy znasz formy zwracania się do oficerów marynarki?

Aria tak osłupiała, że aż ją zatkało. Była następczynią tronu, a on traktował ją, jakby dopiero co przyszła ze wsi.

– Chyba jakoś uda mi się nie zhańbić twojego imienia – mruknęła. Ale sarkazm do niego nie dotarł.

J.T. ciągnął wykład o matce, kobiecie, która jawiła się kimś pośrednim między Florence Nightingale i Attylą, wodzem Hunów. Była Córą Deklaracji Niepodległości i Córą Pielgrzymów z „Mayflower”.

– I wyszła za mąż za Montgomery’ego – powiedział J.T., jakby wyjaśniało to całą resztę.

– Może powinnam jej wysłać moje drzewo genealogiczne do zatwierdzenia? Dzięki angielskiej królowej Wiktorii mam koligacje rodzinne ze wszystkimi domami panującymi w Europie. A może cudzoziemscy królowie się nie liczą w konfrontacji z bohaterkami narodu amerykańskiego?

J.T. spiorunował ją wzrokiem i opuścił dom. Wróciwszy przebrać się następnego dnia rano, nie odezwał się do niej prawie ani słowem. Tylko przypomniał jej o przyjeździe matki i zażyczył sobie, żeby dom lśnił na błysk, po czym znów wyszedł.

O pierwszej, tuż po wyjściu pani Humphreys, zjawiła się Dolly.

– Co jest grane? – spytała od progu.

Aria zawsze żyła w otoczeniu służby, toteż wiedziała, że może się zwierzać jedynie członkom najbliższej rodziny.

– Zamierzałam właśnie zjeść lunch. Zjesz ze mną?

– Nie interesuje mnie wyżerka. Floyd powiedziała Gail, która powiedziała Billowi, że J.T. nie nocował wczoraj w domu. Pokłóciliście się?

– Mam wspaniałą sałatkę z krewetek i pomidory.

– Słoneczko – powiedziała Dolly, kładąc Arii ręce na ramionach. – Wiem wszystko. Wiem, że jesteś księżniczką, i wiem, że chcesz wrócić do swojego kraju, i wiem, jak doszło do tego małżeństwa. Ale wiem też, że stało się coś złego, i chcę, żebyś ze mną o tym porozmawiała.

Aria była chyba bardziej amerykańska, niż sama sądziła. Przez ostatnie dni spokojnie i w milczeniu wysłuchiwała najbardziej intymnych zwierzeń innych kobiet. Teraz ku swemu zdumieniu wybuchnęła płaczem. Dolly współczująco otoczyła ją ramieniem i poprowadziła do sofy. Gdy Aria nieco odzyskała panowanie nad sobą, Dolly zachęciła ją do mówienia.

– On… kochał się ze mną. – Aria pociągnęła nosem, zdumiona, że wyjawia coś takiego. Członkom rodziny królewskiej nie wolno było ufać nikomu spoza rodziny królewskiej, bo ludzie z zewnątrz chętnie pisywali książki. Nawet arystokracji nie można było wierzyć. – Ale potem mnie znienawidził. Nie rozumiem tego. W czym zawiniłam?

– Absolutnie w niczym. Musiałam pokłócić się z Billem, ale w końcu wyciągnęłam od niego trochę z tego, co powiedział J.T. Kto to jest hrabia Julia?

– Tak porucznik Montgomery nazywa człowieka, z którym byłam zaręczona. – Wydmuchała nos.

– J.T. nadal sądzi, że zamierzasz wyjść za mąż za tego hrabiego. Wiesz o tym?

Aria nie odpowiedziała. Dolly pochyliła się do niej.

– Dlaczego J.T. tak myśli?

– Nie ożeniłby się ze mną, gdyby nie sądził, że nasze małżeństwo potrwa krótko. Naturalnie nie mam szans na rozwód. To byłoby nie do pomyślenia.

Dolly odchyliła się do tyłu.

– Czyli J.T. będzie królem.

– Księciem małżonkiem. – Aria machnęła ręką. – Ale nie rozumiem, dlaczego jest teraz na mnie taki zły.

– To proste. Tego oczywiście Billowi nie powiedział, ale boi się, że się w tobie zakocha. Ponieważ sądzi, że będzie cię musiał oddać komu innemu, nie chce się narażać na cierpienie z tego powodu.

– Może powinnam mu powiedzieć, że to małżeństwo jest na stałe.

Dolly otworzyła usta ze zdziwienia.

– Powiedzieć prawdziwemu Amerykaninowi, że został zrobiony w konia? Wystawiony do wiatru? Podprowadzony jak dziecko?

– Tego się nie robi?

Dolly wybuchnęła śmiechem.

– Myślę, że przede wszystkim powinnaś go rozkochać w sobie do końca.

– Nosić suknie z dużymi dekoltami, dawać mu wino i truskawki? – spytała Aria, nie mając pojęcia, jak się do tego zabrać.

– Najpierw musisz zwrócić na siebie jego uwagę. Możesz włożyć seksowną suknię na komandorski bal.

– Dla jego matki – mruknęła Aria.

Dolly znów się roześmiała.

– Słyszałam, że jest oczekiwana. To wielka pani, prawda?

– Wystarczająco wielka, żeby maniery następczyni tronu nie były dostateczną gwarancją umiejętności zachowania przy takim spotkaniu. J.T. uznał, że potrzebuję pouczeń.

Dolly położyła rękę na ramieniu Arii.

– Każdy mężczyzna zachowuje się w tej sytuacji tak samo. Bill naopowiadał mi tyle wspaniałych historii o swej matce, że omal nie padłam przed nią na kolana. Nieustannie zachwycał się jej kuchnią i domagał się, żebym wybłagała u niej różne bajeczne przepisy. Na wszelki wypadek, kiedy pojechaliśmy do niej z pierwszą wizytą, wzięłam ołówek i notes. Okazało się, że z niej rzeczywiście fantastyczna kucharka! Wiesz, jak robiła sos do spaghetti? Dwie puszki zupy pomidorowej i jedna przecieru. Coś ohydnego. Sławne nadzienie do indyka składało się z dziewięciu kromek chleba pokrojonych w kostkę, pół kubka wody i ośmiu łyżeczek szałwi. Ani śladu cebuli, selera albo czegokolwiek innego. Wpychała toto do ptaka i piekła go, aż robił się tak suchy, że z plasterka piersi można by zrobić puder do twarzy. I ta stara zrzęda miała czelność spytać mnie, czy umiem gotować dostatecznie dobrze dla jej małego chłopca.

Arii zabłysły oczy.

– Matka hrabiego Juliana dyga przede mną i zwraca się do mnie „wasza wysokość”.

Dolly roześmiała się.

– Urzeczywistnienie marzeń. Chciałabym zobaczyć, jak stara Billa dyga przede mną. Czy przyszła teściowa całuje cię też w pierścień?