– No, i co ty na to? – spytał żołnierz.

Inny żołnierz podszedł do niej z tyłu.

– Ta laleczka miałaby się gdzieś wypuścić z takim głąbem jak ty? Posłuchaj, kochanie, znam tu parę lokali, w których możemy przetańczyć całą noc, a potem…

Przysunął się do niej trzeci żołnierz.

– Nie słuchaj ich. Ani jeden, ani drugi nie wie, jak podejmuje się prawdziwą damę. Za to ja znam takie miejsce…

Urwał, bo pośrodku gromadzącego się tłumku stanął J.T.

– Poczekaj, kolego – zaprotestował trzeci żołnierz. – My zobaczyliśmy ją pierwsi.

– Chcecie zjeść na kolację własne zęby? Wczoraj ożeniłem się z tą kobietą.

– Nie wydaje mi się, żebyś na nią dobrze uważał.

Aria siedziała pochylona nad Coca – Colą; na twarzy miała uśmiech, i to szeroki. Zerknęła ku nastolatkom przy drugim końcu barku, które również się uśmiechały. Jedna z nich mrugnęła do niej i Aria uznała, że ta część Stanów Zjednoczonych całkiem jej się podoba.

– Chodźmy – powiedział rozzłoszczony J.T., chwytając ja za ramię. – Zabieramy się stąd.

– Poczekaj! Muszę zapłacić za moją colę. – Po epizodzie z policją wiedziała już, że za wszystko trzeba płacić.

– Nie ma sprawy. Ja zapłacę – powiedzieli chórem wszyscy trzej żołnierze.

– Nie, nie. Muszę się nauczyć waszych pieniędzy. – Zręcznie wysunęła się z uścisku J.T. i przeszła między żołnierzami. Spytała mężczyznę za kontuarem, ile kosztuje cola, po czym przez dłuższy czas otwierała torebkę i portmonetkę z bilonem. – To jest dycha? – spytała, wyciągnąwszy ćwierćdolarówkę.

Mężczyźni na wyścigi pomogli jej znaleźć właściwą monetę.

– Pani jest Francuzką, prawda? Wiedziałem to od pierwszej chwili.

– Oui, trochę mówię po francusku.

J.T. wyciągnął ją spomiędzy żołnierzy i wywlókł na zewnątrz. Nie odezwał się do niej ani słowem, póki nie znaleźli się w samochodzie.

– Nie potrafisz być posłuszna, co? Ja się staram nauczyć cię, jak żyją Amerykanki, a ty mi uciekasz i zachowujesz się jak zwykła dziwka.

– Nie tak jak Heather – syknęła pod nosem, nie spodziewając się, że porucznik usłyszy. A jednak usłyszał.

– Nie mieszaj do tego moich przyjaciół. I mnie też do tego nie mieszaj. Ja jestem Amerykaninem, a ty amerykańską żoną, nie francuską flądrą, która wysiaduje po barkach i pozwala się obmacywać facetom. Masz zachowywać się przyzwoicie. Zdawałoby się, że księżniczka powinna przynajmniej coś wiedzieć o przyzwoitym zachowaniu, ale ty najwyraźniej nie wiesz ani trochę. Amerykańska żona jest damą. Szanuje męża i okazuje mu posłuszeństwo, do czego nie byłaś zdolna nawet podczas tego lipnego ślubu. A ona…

– To pamiętasz, a nie pamiętasz, jak mam na imię?

Zlekceważył tę uwagę.

– Amerykańska żona pomaga mężowi we wszystkim, w czym może. Słucha go, uczy się od niego…

Robił jej takie wykłady przez cały czas zwiedzania miasta, nie ustawał ani na chwilę. Wreszcie Aria poczuła się tek, jakby ta mała przygoda w barku wycisnęła na niej trwałe piętno i uczyniła ją kimś pośrednim między Nell Gwyn i Moll Flanders. W National Gallery Aria naprawdę starała się przyjrzeć obrazom, ale zauważyła parki ściskające się za ręce, mężczyzn kradnących swym towarzyszkom Pocałunki, chichoczące kobiety.

– Oni chyba nie są małżeństwami, prawda? – odezwała się do J.T. – Inaczej nie zachowywaliby się w ten sposób. Kobiety byłyby zajęte wypełnianiem swoich obowiązków.

Nie odpowiedział, tylko głośno przeczytał następny akapit z przewodnika. W hotelowym pokoju czekała na nich metrowa sterta książek historycznych.

– Kazałem przysłać – wyjaśnił J.T. – Doskonałe samouczki z pytaniami na końcach rozdziałów. Masz czytać po kawałku, a ja będę cię odpytywał. Tymczasem wezmę prysznic, a ty startuj z robotą.

– Tymczasem wezmę prysznic, a ty startuj z robotą – powtórzyła kpiąco Aria i zamachnęła się książką, chcąc nią cisnąć w zamknięte drzwi łazienki, ale w tej chwili zobaczyła na komodzie gazetę z tytułem: Następczyni tronu Lankami odwiedzi w poniedziałek Nowy Jork.

– Lankonia – powiedziała do siebie. – Lankonia. Muszę nauczyć się być Amerykanką, żeby ich rząd pomógł mi wrócić do kraju. – Otworzyła pierwszy lepszy samouczek i zaczęła czytać.

J.T. wyszedł z łazienki, mając na sobie tylko spodnie, i właśnie wtedy rozległ się dzwonek telefonu. Podniósł słuchawkę i wysłuchał, co ma do powiedzenia osoba na drugim końcu drutu.

– Nie, dziecino, nie jestem na ciebie zły – powiedział tonem, jakiego Aria nigdy dotąd u niego nie słyszała.

Podniosła głowę znad samouczka. Porucznik Montgomery był odwrócony do niej nagimi plecami. Musiała przyznać, że nie był to najgorszy widok. Gdy rozmawiał, poruszały mu się mięśnie. Jedną stronę ciała miał w bliznach, już bardziej wygojonych niż za czasu pobytu na wyspie, ale nie wyglądało to odpychająco.

– Tak, może będę mógł się wyrwać. Po dzisiejszej pracy potrzebuję jakiegoś oddechu. – Gwałtownie obrócił się do Arii, która z powrotem zerknęła do książki. – Nie, nie ma najmniejszego problemu. Zobaczymy się za pół godziny.

Aria nie powiedziała słowa, ani wtedy, gdy odłożył słuchawkę, ani potem, gdy wyłonił się z sypialni w granatowym mundurze, pięknie ogolony. Czuła w pokoju odświeżający zapach wody kolońskiej.

– Wychodzę. Masz swoją robotę, więc mnie nie potrzebujesz. Zadzwoń na służbę hotelową i zamów sobie kolację. Mogę wrócić późno – powiedział i bez dalszych wyjaśnień opuścił pokój.

Matka ostrzegała Arię przed niewiernością mężczyzn i powiedziała, że żona musi to spokojnie znosić. Nie opisała jednak uczuć, jakie temu towarzyszą. Aria podeszła do okna i wyjrzała na ulicę. J.T. wychodził z hotelu, otaczając ramieniem pulchną Heather. Pocałował ją.

Aria gwałtownie odwróciła się od okna, zaciskając dłonie w pięści.

– Kneq la ea execat! – mruknęła i natychmiast przyłożyła dłoń do ust zdumiona, że coś takiego przeszło jej przez usta.

Zadzwoniła na służbę hotelową i zamówiła kawior, pasztet cielęcy, szampana i ostrygi. Zerknęła na piramidę samouczków z historii Stanów Zjednoczonych.

– I przyślijcie mi wybór amerykańskich magazynów.

– Życzy sobie pani filmowe, kobiece czy jakie? – spytała znudzona kobieta, przyjmująca zamówienie.

– Jakiekolwiek. I chciałabym colę, nie, dwie cole… i whisky.

Po drugiej stronie drutu zapadło krótkie milczenie.

– Może colę z rumem? – zaproponowano.

– Może być. – Aria odłożyła słuchawkę.

Przyniesiono jej posiłek, a wraz z nim zestaw najdziwniejszych magazynów, jakie Aria widziała. We wszystkich opisywano najbardziej intymne przeżycia ludzi, o których nigdy przedtem nie słyszała. Siedziała w wannie i urozmaicała sobie posiłek czytaniem, a potem czytała jeszcze, gdy poszła do łóżka, ubrana w skromną białą nocną koszulę. Pomyślała, że porucznik Montgomery może spać na sofie. Na myśl o nim głębiej wsadziła nos w magazyny. Mój mąż zdradził mnie z inną kobietą. Chciwie rzuciła się na artykuł.

8

Następnego ranka Arię zbudził przerażający dźwięk. Otworzyła oczy i zobaczyła leżącego obok niej na pościeli porucznika Montgomery’ego. Głośno chrapał. Nie wiedziała, o której wrócił do domu.

Zadzwonił telefon, a że stał po jego stronie łóżka, Aria nie zamierzała się gimnastykować z odbieraniem. J.T. podniósł słuchawkę po szóstym dzwonku.

– Tak, mówi Montgomery. – Słuchał przez chwilę, potem odwrócił się i popatrzył na Arię. – Tak, akurat jest ze mną. Tak, w tym samym łóżku, chociaż guzik wam do tego. – Odsunął mikrofon słuchawki od ust – Jak szybko możesz być gotowa do odlotu na Key West?

– Jak tylko ktoś spakuje moje…

– Za godzinę – przerwał J.T. – Wpadnijcie po nas, za godzinę.

Odłożył słuchawkę i usiadł na łóżku.

– Amerykańska żona pakuje rzeczy swoje i męża. Cholera, moja głowa. Zacznij, a ja tymczasem wezmę prysznic.

Aria nie miała zamiaru go słuchać. Zadzwoniła po służbę hotelową i zamówiła sobie śniadanie, po czym wzięła do ręki magazyn, zawierający zdjęcia Gary’ego Coopera.

W parę minut później J.T. wyrwał jej magazyn z dłoni.

– Co to za syf? Skąd to wzięłaś i dlaczego jeszcze nie jesteś ubrana? Powinnaś mieć już spakowaną połowę bagażu. Posłuchaj, księżniczko, jeśli chcesz być Amerykanką, musisz przyłożyć się do nauki. Ile książek historycznych przeczytałaś wczoraj wieczorem?

– Tyle samo ile ty. Jeśli sądzisz, że zamierzam pakować ci walizki…

Przerwało jej głośne pukanie do drzwi, połączone z wołaniem: „Służba hotelowa”.

Widząc, że Aria zamówiła tylko jedno śniadanie, J.T. wpadł we wściekłość. Powiedział, że ona nie ma pojęcia, jak powinna zachowywać się żona, na co Aria zwróciła mu uwagę, że nie mogła nic dla niego zamówić, bo nie wie, co jej mąż lubi. J.T. oskarżył ją więc, że nie jest wcale zainteresowana nauką i nie chce pomóc jego krajowi.

Aria natychmiast przerwała kłótnię. Podeszła do telefonu i spokojnie zamówiła drugie śniadanie, powtarzając szczegóły menu za J.T, który wymieniał je z ohydnym zadowoleniem z siebie.

Starała się nie zapominać ani na chwilę, w jaki sposób znalazła się we władzy tego wstrętnego człowieka i jak ważna jest dla niej Lankonia, ale było jej trudno. Porucznik Montgomery siedział przy stole i jadł, podczas gdy ona usiłowała spakować wszystkie ich ubrania, jednocześnie jedząc zamówione jajka. Porucznik zjadł, ona pracowała. Porucznik wziął się do czytania gazety, ona nadal pracowała.

– Dlaczego amerykańskie kobiety to robią? – mruknęła pod nosem. – Czemu się nie zbuntują?

– Gotowa już? – spytał zniecierpliwiony. – Dlaczego kobiety zawsze tak długo się ubierają?

Popatrzyła na jego plecy i wyobraziła sobie, że przykłada mu walizką. Lekcje zachowania godnego księżniczki, udzielane przez matkę, nie przygotowały Arii na takie sytuacje.

Zadzwonił telefon. Żołnierz meldował, że samochód czeka na dole.