Zamyśliła się nad odpowiedzią. Chyba nie mogli mówić Poważnie.

– Przecież zgodziłam się sprzedać wam wanad.

Członek Kongresu Smith spojrzał na nią chłodno:

– W istocie rzeczy chcemy czegoś więcej. Wanad jest nam Potrzebny teraz, podczas wojny. Po wojnie chcemy mieć w Lankonii bazy wojskowe. Chcemy mieć posterunek, z którego będziemy mogli dokładnie obserwować Niemców i Rosjan.

– Jeśli wygracie tę wojnę – powiedziała Aria, nie udało jej się jednak całkiem ukryć gniewu. – Jeśli wygrają Niemcy, to Lankonia, w której Amerykanin jest księciem małżonkiem, będzie traktowana jak wróg. – Musiała zapewnić bezpieczeństwo swojemu krajowi.

– Nie przegramy, a on ma zostać koronowany na króla – uciął członek Kongresu Smith tonem nie podlegającym dyskusji.

– Nie mogę… – zaczęła Aria, ale zamknęła usta. Domagali się od niej tak wiele. Żądali ustępstw dyplomatycznych i wojskowych, i poświęceń osobistych. Spojrzała na swoje dłonie. Tylko co jej zostanie, jeśli się nie zgodzi? Stany Zjednoczone są najdziwniejszym miejscem na świecie, więc musieć zostać tu na zawsze…

Podniosła głowę i stwierdziła, że mężczyźni wpatrują się w nią z napięciem. Drzwi się otworzyły, weszła kobieta w mundurze i szepnęła coś generałowi Brooksowi. Generał skinął głową na pozostałych mężczyzn.

– Musimy waszą wysokość na chwilę zostawić. Proszę sobie odpocząć. Każę komuś odprowadzić waszą wysokość.

Wyszli. Amerykańskie maniery nadal przejmowały ją zgrozą, ale przynajmniej miała czas pomyśleć. Przeszła do poczekalni za uzbrojonym strażnikiem.


Sześciu mężczyzn weszło do sali, w której siedziało czternaście wykończonych osób z zapuchniętymi oczami, odbywających służbę w Departamencie Obrony. Nikt z nich nie spał przez ostatnie trzy doby, nieustannie zbierali bowiem informacje o kandydatach na męża księżniczki Arii. Dano im do dyspozycji transport wojskowy, żeby mogli przeprowadzić szczegółowy wywiad w rodzinnych miastach kandydatów. Jedna kobieta kazała sobie zrobić przez ten czas trzy trwale w trzech różnych miastach, wiedziała bowiem, że najlepszym miejscem do zbierania plotek jest salon fryzjerski. Czternastka wywiadowców była już w stanie tylko siedzieć z tępo wytrzeszczonymi oczami.

Po wejściu sześciu decydentów wszyscy ciężko wstali i zasalutowali. Porucznik wystąpił, trzymając w dłoni papiery.

– Czego się dowiedzieliście? – spytał zniecierpliwionym głosem członek Kongresu Smith.

– Obawiam się, że nic dobrego. Charles Thomas Walden… – zaczął czytać porucznik. Opowiedział o wspaniałym drzewie genealogicznym młodego człowieka.

– Brzmi nieźle – stwierdził generał Brooks. – Co u niego szwankuje?

– Jest homoseksualistą, panie generale.

– Następny – burknął generał.

Następny, biznesmen, miał za sobą małżeństwo z kobietą nie najlepszego prowadzenia, zawarte w wieku szesnastu lat. Teraz płacił jej olbrzymie sumy, żeby nie mieszała się do jego życia. Rozwodu nie mieli.

Przyszła kolej na nałogowego hazardzistę, potem na człowieka, którego rodzina bogaciła się podczas wojny, zbijając majątek na czarnym rynku. Jeden z młodych członków Kongresu chętnie zmieniał zdanie za pieniądze.

– A ten ostatni? – spytał zmęczony generał Brooks.

– Dziadkowie są Niemcami. Nie możemy być pewni jego lojalności.

– Co teraz? – spytał generał Lyons.

– Czas nas goni. Fałszywa księżniczka wróci do Lankonii za dwa tygodnie. Po powrocie zdecyduje o sprzedaży wanadu. Jeśli wybierze Niemcy, będziemy musieli zagrozić Lankonii wojną i koncepcję wysuniętej placówki diabli wezmą.

– Mam brata – powiedziała jedna z kobiet w mundurze, ale nikt się nie roześmiał.

Po chwili ciszy wstał młody podporucznik.

– Panie generale, mam tu raport, który może pana zainteresować. Dotyczy porucznika Montgomery’ego, tego, który uratował księżniczce życie.

– Nie mamy czasu… – zaczął członek Kongresu Smith.

– Niech pan czyta, poruczniku – warknął generał Brooks.

– Jarl Tynan Montgomery wychował się w małym miasteczku na Wschodnim Wybrzeżu, w stanie Maine. To miasteczko praktycznie należy do jego rodziny, która jest posiadaczem stoczni Warbrooke Shipping.

Podporucznik urwał, ponieważ nagle wszyscy zwrócili na niego uwagę. Stocznia Warbrooke Shipping była olbrzymia, a po wybuchu wojny jako pierwsza przestawiła się na produkcję okrętów wojennych. Marynarka Stanów Zjednoczonych wiele jej zawdzięczała.

– Jego rodzina przypłynęła do Stanów Zjednoczonych za panowania Elżbiety Pierwszej. Kilku przodków witało tu purytanów z „Mayflower”. Motto rodziny brzmi: „Nigdy nie sprzedawaj ziemi”. Trzymają się go ściśle. Wciąż są posiadaczami gruntu w Anglii, który należał do ich trzynastowiecznego przodka Ranulfa z Warbrooke. Już w osiemnastowiecznych Stanach Zjednoczonych uważano ich za bogaczy według wszelkich kryteriów, ale właśnie wtedy jeden z Montgomerych ożenił się z kobietą nazwiskiem Taggert. Ci dwoje stali się w końcu posiadaczami niemal polowy stanu Maine. W początkach dziewiętnastego wieku kilku Taggertów wyniosło się ze Wschodniego Wybrzeża w poszukiwaniu szczęścia i pieniędzy. Na ogół wszystko tracili, ale w osiemdziesiątych latach ubiegłego wieku niejaki Kane Taggert znów zbił niesamowity majątek. Na przełomie wieków ciotka porucznika Montgomery’ego, o którym mowa, przeniosła się do Kolorado i wyszła za mąż za syna Kane’a Taggerta. Obecnie żyją w marmurowym dworze i są właścicielami przedsiębiorstwa Fenton – Taggert Steel.

Również ta firma była głęboko zaangażowana w produkcję dla potrzeb przemysłu wojennego.

Podporucznik wziął oddech.

– Porucznik Montgomery jest też spokrewniony z Tynanem Millsem ze stanu Waszyngton. Niezależnie od pieniędzy, w które rodzina Montgomerych opływa, porucznik ma wśród przodków rosyjską wielką księżną, księżną francuską i kilku angielskich hrabiów, a także kilku rewolwerowców. Jego przodkowie walczyli i dostawali odznaczenia we wszystkich możliwych wojnach, w których brały udział Stany Zjednoczone. Nawet kobiety z tej rodziny mają na swoim koncie odznaczenia.

Co do samego porucznika, to nie byłem w stanie dokopać się do żadnego skandalu w jego życiu. Już jako dziecko pracował wraz z trzema braćmi w stoczni ojca. Jest samotnikiem, wolny czas spędza przede wszystkim na pływaniu łodzią. Miał dobre oceny w szkole, przez trzy lata był kapitanem osady wioślarskiej. W armii od początku po Pearl Harbor, podobnie jak jego bracia. Po okresie szkolenia wysłany do Włoch. W półtora roku później sprowadzony z powrotem do Stanów. Dostał zadanie objęcia stoczni w Key West i zorganizowania tam przebudowy cywilnych statków do celów wojskowych. W dwa miesiące potem zbyt nisko lecący hydroplan zawadził o magazyn amunicji i stanął w płomieniach. Zginęło jedenastu ludzi, ale porucznik Montgomery zdążył ugasić ogień, zanim amunicja wyleciała w powietrze. Doznał ciężkich poparzeń, spędził kilka tygodni w szpitalu. Gdy uratował księżniczkę, spędzał właśnie urlop na nie zamieszkanej wyspie.

Podporucznik odłożył papiery.

– Wniosek, panowie, jest następujący. Ten Montgomery ma najbardziej błękitną krew, jaką można znaleźć w Stanach Zjednoczonych.


Wykluczone! – oburzyła się Aria. – W żadnym wypadku nie wyjdę za mąż za tego prymitywnego, ordynarnego człowieka. Wolę żebrać na ulicy, niż zgodzić się na to małżeństwo. – Pierwszy raz w życiu nawet nie starała się ukryć swoich uczuć. Pokazała wszystkim swą niechęć, zgrozę, odrazę. Ci Amerykanie byli umysłowo chorzy!

Członek Kongresu Smith spojrzał na nią z pogardą.

– Gdyby chodziło tylko o panią, nie byłoby sprawy. Przykro mi myśleć, co ta fałszywa księżniczka i jej doradcy zrobią z pani krajem. Mam nadzieję, że przynajmniej nie zabiją pani dziadka. – Zamknął aktówkę. – Miło mi było panią poznać, księżniczko. Życzę pani wszystkiego najlepszego, cokolwiek się stanie.

Przez głowę Arii przemknęło wyobrażenie Cissy na tronie, spełniającej życzenia jakiegoś człowieka, mordercy. Lankonia już raz brała udział w wojnie. Czyżby ten morderca chciał wmieszać Lankonię i w tę wojnę, która siała spustoszenie na całym świecie? Niektórzy Lankończycy, zwykle starsi ludzie, nie mający dzieci w wieku poborowym, twierdzili, że przystąpienie Lankonii do wojny bardzo ożywiłoby gospodarkę kraju.

Potem Aria wyobraziła sobie, jak mieszka w amerykańskim hotelu i czyta o bombardowaniu jakiejś części Lankonii. Byłaby winna śmierci wielu ludzi. Żeby ocalić setki, może tysiące swoich rodaków, musi zgodzić się na małżeństwo z tym odrażającym człowiekiem.

– Proszę poczekać! – zawołała do członka Kongresu Smitha.

Stanął przy drzwiach, ale się nie odwrócił.

– Zrobię… zrobię to, czego chcecie – wyszeptała. Siedziała sztywno wyprostowana. Czuła, że jeśli pozwoli sobie na najmniejsze rozluźnienie, zaleje się łzami.

– Już posłano po porucznika Montgomery’ego – powiedział członek Kongresu Smith, uśmiechnął się ironicznie, po czym opuścił salę.

– Sukinsyn – mruknęła kobieta w mundurze za plecami Arii i wzięła ją za ramię. – Słoneczko, musisz się porządnie wypłakać. Chodź ze mną. Wezmę cię do gabinetu generała Gilchirsta. Akurat go nie ma, więc będziesz tam miała spokój. Czy ten Montgomery naprawdę jest takim osłem?

Aria pozwoliła poprowadzić się korytarzem. Gula w gardle nie pozwalała jej mówić. Zdołała tylko skinąć głową.

– Dajcie spokój! – oświadczyła kobieta w mundurze. – Cieszę się, że jestem Amerykanką. Amerykanom nikt nie mówi, co mają robić. Mogę wybrać sobie takiego męża, jakiego chcę. – Otworzyła drzwi. – No, tutaj możesz sobie posiedzieć. Zgaś światło, nikt cię tu nie znajdzie. Przyjdę po ciebie o piątej. Do tej pory nie będę miała pojęcia, gdzie się podziałaś. – Mrugnęła do Arii i zamknęła za sobą drzwi.

Aria usiadła na niewielkiej skórzanej sofie i kurczowo splotła dłonie. Bata się, że jeśli zacznie płakać, to już nigdy nie przestanie. Przywołała przed oczy obraz Lankonii nękanej wojną, a potem pomyślała, że swym altruistycznym, szlachetnym postępkiem ratuje kraj przed tą katastrofą. Niestety, pamiętała również rugającego ją porucznika Montgomery’ego, jego obcesowość, jego bezceremonialność, gdy ciągnął ją za sobą i wrzucał do lodzi. Jak można wychować takiego mężczyznę na księcia małżonka?