Bill wkładał naczynia do zlewu. Nagle odwrócił się do niej z nieśmiałym uśmiechem. Ich oczy spotkały się i poczuła, jak coś ją do niego przyciąga. Miał w sobie magnetyzm, który od pierwszej chwili na nią działał.
– Tak? – Wiedziała, że chce o coś zapytać. Jej przenikliwość rozbawiła go.
– Chciałem zadać ci pewne pytanie, ale nie jestem pewien, czy powinienem.
– Jakie? Czy jestem dziewicą? Tak, jestem.
– Dzięki Bogu – odetchnął z ulgą. – Nie cierpię kobiet, które nie są dziewicami.
– To tak jak ja.
– W takim razie… może byś została na noc? Jak chcesz, będziesz spać w pokoju gościnnym.
Mimo że do mieszkania miała raptem parę kroków, zapragnęła tutaj zostać. U niej było tak smutno i pusto! A pokój gościnny Billa, ciepły i przytulny, wydawał jej się oazą, gdzie mogła się cieszyć jego obecnością i schronić przed trudami życia.
– Czy to ma sens? – rzekła nieśmiało. – Chyba powinnam pójść do domu.
– Myślałem… – Przez chwilę na jego twarzy zagościł smutek. – Będę bardzo samotny bez chłopców. – Zdawała sobie z tego sprawę i pragnęła pomóc mu przetrwać te chwile. – Uprażymy sobie kukurydzy i pooglądamy stare filmy w telewizji – kusił.
– No dobra, niech ci będzie – uśmiechnęła się niepewnie, w sumie zadowolona z takiego obrotu rzeczy.
– Patrząc na sprawę z handlowego punktu widzenia, chciałbym się dowiedzieć, co wpłynęło na twoją decyzję – powiedział z przesadną powagą Bill. – Kukurydza czy stare filmy? Może kiedyś znowu będę musiał cię przekonywać, więc ta informacja bardzo mi się przyda.
– Kukurydza – roześmiała się lekko. – I darmowe śniadanie jutro.
– Czy ktoś coś mówił o śniadaniu? – droczył się z nią Bill.
– Bądź miły… albo przyrządzę ci łazanki z wanilią!
– Tego się obawiałem. „Waniliowa dziewica” to doskonały tytuł na serial albo przynajmniej jeden odcinek. Jak myślisz?
Objął Adrianę ramieniem i przytuleni poszli do salonu.
– Myślę, że jesteś cudowny.
Bill objął ją mocniej i pocałował w szyję.
– Miło mi to słyszeć… Ja myślę, że cię kocham.
Adriana nie miała wątpliwości co do swoich uczuć. Była ich pewna od chwili, gdy w szpitalu w Truckee odzyskała przytomność i usłyszała Billa mówiącego o swej miłości do niej i do dziecka. W dodatku okazało się, że on wie o ciąży i opiece nad niemowlętami znacznie więcej niż ona. Pod pewnymi względami bardzo ją to uspokajało i zaczynała we wszystkim na niego liczyć, rada, że stale ma go w pobliżu.
– A może pójdziemy do mojego pokoju? – zaproponował.
W jego sypialni stał olbrzymi telewizor. Kiedy miał u siebie synów, często we trzech układali się wygodnie na łóżku i oglądali filmy. Adriana kilka razy do nich dołączyła, gdy nocowała w pokoju gościnnym. Teraz jednak byli tylko we dwoje, toteż czuła się trochę dziwnie, sadowiąc się w jego łóżku, choć musiała sama przed sobą przyznać, że bardzo jej się to podoba.
Bill włączył telewizor, po czym poszedł do kuchni przygotować kukurydzę. Adriana, oparta wygodnie o poduszki, rozmyślała, jak wiele ten mężczyzna dla niej znaczy i jak bardzo ją pociąga. Dość osobliwe jej się wydawało, że w piątym miesiącu ciąży czuje fizyczny pociąg do człowieka nie będącego jej mężem. Ale wszystko tak właśnie się poukładało, teraz miała zatem problem, nie wiedziała bowiem, jak mu okazać swoje pożądanie.
– Kukurydza! – oznajmił, wkraczając po chwili do sypialni z wielką metalową miską. Kukurydza, wciąż gorąca, była doskonale doprawiona masłem i solą.
– Fantastycznie! – uśmiechnęła się Adriana, moszcząc się obok Billa, który pilotem szukał stacji nadającej wyłącznie stare filmy. Wyświetlano akurat melodramat z Carym Grantem. – Wspaniałe!… – rzekła z zadowoleniem, pojadając kukurydzę. Bill przysunął się do niej i delikatnie ją pocałował.
– Też tak myślę – wyznał szczerze. Adriana była mu najlepszym przyjacielem, ba! kimś więcej nawet. Całował ją i całował, nie potrafiąc przestać, ona zaś leżała na poduszkach, ciągle pogryzając kukurydzę i udając, że ogląda telewizję, choć Bill przysłaniał jej trochę ekran. Dość szybko jednak film przestał ją interesować. Oddając Billowi pocałunki poczuła, że ogarnia ją namiętność, jakiej nigdy w życiu nie doznała.
– Bierzesz pigułki? – zapytał szeptem i oboje się roześmiali.
– Tak – odszepnęła.
Spoważnieli. Ich wzajemne pożądanie sprawiło, że romans Cary’ego Granta poszedł w zapomnienie. Bill odstawił na podłogę miskę z kukurydzą, zgasił światło i wrócił do Adriany. Była taka piękna, delikatna, pociągająca… Wolno zaczął odpinać guziki jej luźnej sukni w kolorze brzoskwini, poczuł jej dłonie pod swetrem. Ich usta dotknęły się, rozstały, znowu się spotkały. Pocałunki Billa stawały się coraz gorętsze. Po chwili nadzy leżeli w ciasnym uścisku. Bill już dłużej nie był w stanie nad sobą panować, zapomniał o rozwadze i o całym świecie. Adriana każdą cząsteczką skóry odpowiadała na najmniejsze drgnienie jego palców. Ich ciała stopiły się w jedno.
Obojgu wydawało się, że przez wiele godzin tak leżeli, nawzajem dając sobie rozkosz, a kiedy się rozłączyli, nie mieli pojęcia, ile czasu upłynęło od ich pierwszego pocałunku.
– Jesteś taka piękna – szepnął Bill, dotykając jej twarzy, a potem przesuwając dłonią po jej ciele. Nawet teraz widział wyraźnie, jaka musiała być szczupła i zgrabna przed ciążą. – Dobrze się czujesz?
Nagle ogarnęła go obawa, że mógł zrobić krzywdę jej lub dziecku. Powodowany namiętnością, zapomniał o jej stanie. Adriana odpowiedziała uśmiechem i pocałowała go w szyję i usta, pieszcząc jego potężny tors. Sprawił, że czuła się szczęśliwa, bezpieczna i spokojna.
– Jesteś wspaniały. – Patrzyła na niego z wielką czułością i miłością.
Kiedy Bill, zahipnotyzowany urodą Adriany, dotknął jej wypukłego brzucha, nagle zmarszczyła brwi i dziwnie na niego spojrzała.
– Ty to zrobiłeś?
– Co?
– Nie wiem… coś… Nie jestem pewna, co to było…
Miała wrażenie, jakby coś w niej zatrzepotało. Najpierw myślała, że powodem była pieszczota jego dłoni, lecz one leżały nieruchomo na jej ciele. I nagle, w tej samej chwili, oboje zrozumieli, co to było. Ich akt miłosny jakby ożywił dziecko, które teraz należało już do niego, było ich wspólne, ponieważ Bill pragnął go i kochał Adrianę.
– Daj, muszę sprawdzić.
Znowu położył dłonie na jej brzuchu, niczego jednak nie poczuł, potem zaś przez ułamek sekundy zdawało mu się, że coś w niej drgnęło, ale pewności nie miał, gdyż płód był jeszcze bardzo mały. Przytulił ją mocno, czując krągłość jej brzucha, potem ujął w dłonie jej pełne piersi. Kochał ją bez reszty. Poznawanie Adriany w takim stanie, gdy nosiła w łonie potomka, było dość niezwykłe, lecz nie znał jej innej. Czuł się związany z obojgiem, czuł się ojcem dziecka, bo stanowiło część jego ukochanej.
Otulił ją delikatnie pościelą. Długo leżeli obok siebie, dając sobie ciepło, rozmawiając o dziecku i marząc.
– Wiesz? Zabawne… – odezwał się Bill. Z oddali dobiegał ich głos Cary’ego Granta. – Mam wrażenie, jakby to dziecko było częścią mnie. Nie wiem czemu, ale wracają do mnie znajome uczucia i wspomnienia, to podniecenie, które czułem, jak mieli się urodzić Adam i Tommy… Łapię się na myślach o kupnie kołyski, o urządzeniu pokoju, o tym, że chciałbym być przy tobie w czasie porodu… I wtedy muszę sobie powtarzać: hola, stary, przecież to nie twoje… – W jego głosie zabrzmiał smutek. Bardzo pragnął, by było inaczej, chociaż dopiero raz się kochali.
– Byłam taka zagubiona, dopóki ciebie nie spotkałam… I bardzo samotna. – Popatrzyła na niego poważnie. – Naprawdę nie masz nic przeciwko dziecku? Czasami wydaję się sobie brzydka i gruba…
– Kochana, zanim będzie lepiej, musi być gorzej – zaśmiał się, układając się wygodnie w łóżku, które przed chwilą uczynili wspólnym. – Napęczniejesz jak balon, a ja wiem, że bardzo mi się to spodoba. Będziesz wielka i słodka, a potem przeżyjemy sporo wspaniałych chwil z dzieckiem.
– Głuptas. – Zamrugała niepewnie, gdy opowiadał, jak bardzo zmieni się jej figura. Dotąd starała się o tym nie myśleć, bo perspektywa tych zmian budziła w niej niemal przerażenie. Już teraz biodra miała prawie dwa razy szersze niż przed paroma tygodniami, a piersi jej się powiększyły prawie dwukrotnie. Wszystko to wydawało jej się dziwne i obce, mimo to z radością myślała o dziecku. Ledwo mogła uwierzyć, że Bill podziela jej uczucia. Wciąż zachodziła w głowę, czym sobie zasłużyła, że na jej drodze stanął człowiek jego pokroju.
– To, że się związałem z kobietą w piątym miesiącu ciąży – rzekł Bill siadając na łóżku – jawi mi się jako swego rodzaju sprawiedliwość. Miałem romanse z większą liczbą cierpiących na anoreksję aktorek i chorych na bulimię modelek, niż ustawa przewiduje. Aż tu nagle zakochałem się w kobiecie, która już niedługo nie będzie mogła dojrzeć własnych butów.
– Nie strasz!… Naprawdę nie ma sposobu, żeby uniknąć tej przemiany w balon? – zapytała. Bill pochylił się i mocno ją ucałował.
– Absolutnie żadnego. To piękny dar, dlatego ciesz się nim.
– A będziesz mnie dalej kochał, jak już będę wielkości szafy? – To pytanie, zadawane żałosnym głosem, zna każdy mężczyzna, którego żona spodziewa się dziecka.
– No pewnie! A ty byś mnie nie kochała, gdybym to ja nosił dziecko?
Bardzo ją taka wizja rozśmieszyła, lecz zarazem wszystko stało się naturalne i przestało budzić w niej strach. Bill każdy problem potrafił pomniejszyć, uprościć, przedstawić w zwyczajnym świetle.
– Jasne, że bym cię kochała.
– W takim razie to jest odpowiedź na twoje pytanie, prawda? W ciąży jesteś piękna. Może raczej powinnaś się martwić, czy będziesz mnie pociągać, kiedy schudniesz. Bo na razie wiemy, jak na mnie działasz w tym stanie – uśmiechnął się łobuzersko.
Odpowiedziała śmiechem. Z nikim nie było jej tak dobrze i nigdy w życiu nie czuła się tak kochana. Cudowne zaś było to, że tę miłość odwzajemniała. Nikogo jeszcze nie kochała tak mocno. Nawet Stevena. On nie obdarzał jej taką uwagą, nigdy też z taką jak Bill wrażliwością i mądrością nie reagował na jej potrzeby, obawy i nastroje. Teraz już Adriana nie miała nawet cienia wątpliwości: miała wielkie szczęście, a William Thigpen był wyjątkowym mężczyzną.
"Rytm Serca" отзывы
Отзывы читателей о книге "Rytm Serca". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Rytm Serca" друзьям в соцсетях.