– Wszystko w porządku – oznajmił lekarz.

Ciśnienie krwi miała dobre, wagę w normie, choć przybyło jej kilka kilogramów. Nie ulegało wątpliwości, że w jej ciele zachodzą zmiany. Kiedy z profilu oglądała się w lustrze, widziała lekkie zaokrąglenie w talii. Zaczęła nosić obszerniejsze suknie, ale na razie nikt, kto nie wiedział, nie zgadłby, że jest w czwartym miesiącu ciąży.

– Ma pani jakieś dolegliwości? – zapytał lekarz. Ostatnio była u niego przed miesiącem, na krótko przedtem, zanim Steven odszedł, zabierając całe wyposażenie mieszkania.

– Niczego nie zauważyłam – odparła spokojnie. – Czuję się całkiem normalnie.

Rzeczywiście na nic nie mogła się skarżyć, chyba że miała za sobą długi dzień pracy lub nocny dyżur. Wtedy czuła śmiertelne zmęczenie.

– A co z mężem? Zmienił nastawienie do dziecka? – spytał lekarz, myjąc ręce. Był przekonany, że w Stevenie dokonał się przełom, tyle że nie miał pojęcia o tym, co zaszło od ich rozmowy, Adriana zaś nie chciała mu o niczym mówić. Od odejścia męża ciągle nie opuszczało jej przytłaczające poczucie klęski. W pracy nie zwierzyła się nikomu poza Zeldą, na której wymogła obietnicę dochowania tajemnicy. Zelda uważała, że Adriana postępuje niemądrze ukrywając wszystko przed otoczeniem. W końcu nic złego nie zrobiła, to Steven, nie ona, powinien czuć się zakłopotany. Mimo to Adriana dalej udawała, że nic się nie stało, i powtarzała historyjkę o podróżach służbowych męża. Częstowała nią także matkę, gdy od czasu do czasu do siebie dzwoniły. Zelda była jedyną osobą, która wiedziała o dziecku.

– Wszystko się ułożyło – odparła niewinnie lekarzowi. – Wyjechał akurat służbowo.

Po skończonym badaniu Adriana wstała i ubrała się. W czasie comiesięcznych wizyt lekarz jedynie ważył ją, mierzył ciśnienie i szukał tętna dziecka. To ostatnie dopiero tym razem się udało.

– Wybiera się pani na wakacje w tym roku? – zapytał przyjacielsko.

Adriana poczuła wyrzuty sumienia, że go okłamuje co do Stevena.

– Za kilka dni wyjeżdżamy pod namioty nad Tahoe.

– Ooo, piękna okolica!… Proszę nie przemęczać się w górach. Jeśli pojedzie pani samochodem, co kilka godzin proszę zrobić postój i pospacerować. To pani dobrze zrobi.

Po wizycie wróciła do biura, gdzie jak zwykle czekała na nią góra pracy. Ponieważ Bill do niej nie dzwonił, zakładała, że chłopcy bezpiecznie dojechali. Zobaczyła go dopiero późnym wieczorem, tuż przed wydaniem wiadomości o jedenastej. Głosem zarazem szczęśliwym i wyczerpanym oznajmił, że chłopcy są już w łóżkach.

– Jakby tajfun przeszedł przez mieszkanie – westchnął, chociaż oboje wiedzieli, że jest uszczęśliwiony.

– Na pewno się cieszą, że są z tobą.

– Mam nadzieję, bo ja bardzo się cieszę. Jutro zabieram ich do pracy. Długo nie wytrzymają i chyba zdemolują całe studio. Adama fascynuje film, chce zostać reżyserem, ale Tommy szybko zaczyna się nudzić. Pomyślałem, że może byśmy wpadli i przywitali się z tobą albo zabrali cię na lunch, jeśli będziesz wolna. Wszystko zależy od twojego planu zajęć. Chłopcy bardzo chcą cię poznać.

– Już nie mogę się doczekać, kiedy ich wreszcie zobaczę – uśmiechnęła się Adriana, lecz na dnie duszy czuła lekki niepokój.

Zdając sobie doskonale sprawę ze stosunku Billa do synów, martwiła się, że może nie przypaść im do gustu. Oczywiście nie łączyło jej z Billem głębokie uczucie, ale bardzo go lubiła i była pewna, że on także ją lubi. Liczyła, że to zapowiedź prawdziwej przyjaźni, jeśli nawet nie czegoś więcej. Nie uszły jej uwagi półtony świadczące o „czymś”, jednakże sytuację rodzinną miała dość skomplikowaną, przez co żadne z nich nie wiedziało, jak sprawą pokierować. Adriana, zajęta z jednej strony dzieckiem, z drugiej zaś rozwodem, nie była jeszcze gotowa do angażowania się w nowy związek, mimo to Bill stawał jej się coraz bliższy. Łapała się na tym, że potrzebuje go w zupełnie nieoczekiwanych momentach, równocześnie zaś ogarniał ją lęk, nie chciała bowiem uzależnić się od niego w takim stopniu, w jakim by mogła, gdyby przestała się pilnować.

– Przyjdziesz do studia po emisji serialu czy wolisz poczekać na nas u siebie? – zapytał.

Opowiedział chłopcom o niej. Nie wydawali się zaskoczeni, bo zdążyli się już przyzwyczaić do jego partnerek i zwykle szczerze wyrażali swą opinię na ich temat. Niektóre brały nawet udział w ich wyprawach. Tym razem wszakże Bill nie potrafił im wytłumaczyć, że ten związek jest zupełnie inny. Tę kobietę lubił i szanował, podejrzewał nawet, że mógłby ją pokochać, ale nie powiedział im o tym w obawie, że ich wystraszy.

– Wpadnę na plan – odparła Adriana. – Chcę zobaczyć, co wyprawiasz z tymi biedakami. Jak się miewa ta nieszczęśnica z nieślubnym dzieckiem?

– Nietrudno się domyślić, że pije za dużo. Wszystkich zżera ciekawość, kto jest ojcem. Nigdy przedtem nie dostaliśmy tylu listów. To zadziwiające, jak bardzo tego rodzaju sprawy interesują widzów. Ludzi szalenie fascynuje kwestia wątpliwego ojcostwa.

Bill znowu niebezpiecznie otarł się o drażliwy temat, wprowadzając Adrianę w zdenerwowanie. Kwestia ojcostwa jej własnego dziecka stanowiła dla niej poważny problem. Westchnęła, uświadomiwszy sobie, że musi iść do reżyserki.

– Do zobaczenia jutro. Pozdrów ode mnie chłopców.

– Dziękuję – rzekł Bill.

Wiedziała, że ciepły ton w jego głosie przeznaczony jest tylko dla niej. Biegnąc do reżyserki, uśmiechnęła się do siebie. Po drodze wpadła na Zeldę.

– Jak leci? – z naciskiem zapytała Zelda. Martwiła się o Adrianę, lecz obie zbyt były zajęte, żeby często ze sobą rozmawiać. Pytając czasami o Stevena, z niezmienną grozą słuchała, że zupełnie nie kontaktuje się z Adrianą.

– Doskonale – odparła wesoło Adriana.

– Parę dni temu widziałam cię z Billem Thigpenem. – Zelda była zaintrygowana. Wiedziała, kim jest Bill i jaką popularnością cieszy się jego serial. Ciekawiło ją, czy między nim a Adrianą coś się zaczyna, choć podejrzewała, że Adriana wciąż zwodzi siebie co do Stevena. – Czy coś was łączy? – zapytała wprost.

Adrianę jej bezpośredniość najwyraźniej uraziła.

– Tak. Miła przyjaźń – odpowiedziała, po czym ruszyła w swoją stronę.

O północy wróciła do domu i położyła się spać, zbyt zmęczona, żeby myśleć, a musiała wypocząć, bo przed wyjazdem miała wiele do zrobienia.

Kiedy nazajutrz poszła do studia Billa, trafiła akurat na początek emisji. Z wielkim zajęciem obserwowała wydarzenia rozgrywające się na planie. Aktorka grająca kobietę w ciąży głosem przerywanym łkaniem mówiła o swoim dziecku. Rozprawa jej męża właśnie się rozpoczęła, ciągle opłakiwała śmierć siostry, ponadto szantażowała ją kobieta, która rzekomo wiedziała, kto jest ojcem. Łatwo dawało się zauważyć, dlaczego ten serial tak wciąga ludzi. Wszystko w nim było groteskowo wyolbrzymione, a równocześnie jakoś wcale to nie raziło. Podobnie wyolbrzymione bywają w życiu nieoczekiwane zakręty, wstrząsy i nieszczęścia. Ludziom przytrafiają się wypadki, plotkują o sobie, tracą pracę, mają dzieci, zdarza się też, że ktoś kogoś zabija. W serialu więcej może było melodramatu niż w życiu większości ludzi, rozmyślała Adriana, ale w sumie mniej, jeśli porównać z jej własnym życiem.

Gdy tylko weszła na palcach do studia, obok Billa zobaczyła dwóch chłopców wpatrzonych z podziwem w aktorów. Stojący po prawej Adam, wysoki jak na swój wiek, miał płowe włosy, wielkie błękitne oczy i bardzo długie nogi. Ubrany był w dżinsy, podkoszulek i wysokie trampki. Tommy w kowbojskiej koszuli i skórzanych spodniach opierał się o fotel. Na jego twarzy malował się taki sam wyraz, jaki miewał Bill, gdy był na czymś skoncentrowany. Wyglądali niemal jak bliźniacy, tyle że jeden był o wiele mniejszy. Sam widok Tommy’ego sprawiał, że miało się ochotę podbiec i mocno go przytulić. Jego brązowe włosy układały się w miękkie loki, a niebieskie oczy były większe niż u brata. Zauważył ją pierwszy i przyglądał jej się ciekawie, zapomniawszy o widowisku. Adriana uśmiechnęła się do niego, machając dłonią, a Tommy pociągnął ojca za rękaw i coś mu szepnął. Bill odwrócił się ku niej, lecz nie podchodził, dopóki nie przyszła pora na reklamy. Wówczas szybko ich sobie przedstawił. Adam uścisnął jej rękę z powagą. Tommy zaś wyszczerzył zęby i zapytał, czy to z nią jadą nad jezioro. Zdążyła tylko cicho potwierdzić, bo znów rozpoczęła się emisja i trzeba było zachować ciszę. Do końca odcinka Adriana gładziła po głowie Tommy’ego, który najwyraźniej nie miał nic przeciwko temu.

– To było naprawdę dobre, tatusiu – pochwalił ojca Adam. Bill przedstawił go tym aktorom, których chłopiec jeszcze nie znał. Adrianę wzruszyła duma z synów, tak otwarcie przez Billa okazywana. Nie miała wątpliwości, że jest wspaniałym ojcem.

Tommy wdrapywał się na jedną z kamer, na pozór nie zwracając uwagi na otoczenie, Adriana jednak zauważyła, że ani na chwilę nie spuszcza z niej wzroku. W końcu wszyscy czworo poszli na lunch. Znad kanapek Tommy spojrzał jej prosto w oczy.

– Jak długo znasz tatę? – zapytał.

– Tommy, przestań! To niegrzecznie tak wypytywać – zaprotestował Adam.

– Nic nie szkodzi – uśmiechnęła się Adriana, usiłując sobie przypomnieć, kiedy poznała Billa. Odpowiedź nie była łatwa, zależała od tego, co uznać za początek: ich spotkanie w sklepie nocnym czy też dzień, kiedy się sobie przedstawili. Wahała się przez chwilę, wreszcie wybrała pierwszą możliwość, dzięki czemu wydawać się mogło, że znają się z Billem od dawna.

– To już chyba kilka miesięcy.

– Często się spotykacie? – indagował dalej Tommy, Adam zaś krzyknął, żeby przestał.

– Czasami. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.

Tommy na jej lewej ręce dostrzegł coś, co go mocno zainteresowało. Nie odrywał od niej wzroku, gdy jadła kanapki.

– Masz męża? – zapytał wreszcie.

Adriana długo milczała, unikając wzroku Billa. Chciała być szczera, lecz nie wiedziała, jak wytłumaczyć chłopcom swoją niełatwą sytuację.