Siedząc znów na podłodze naprzeciw Adriany, szukał w jej oczach odpowiedzi na pytania, które mu się nasuwały. Bez powodzenia. Adriana milczała. Od tygodni sama przed sobą udawała, że Steven wyjechał w interesach, że za kilka dni wróci do domu, że wszystko jest w porządku, choć w czasie kolacji przyznała, że nie zawsze jest jej łatwo. Była piękną kobietą, mężatką, o czym Bill doskonale wiedział. Na jej palcu lśniła obrączka, lecz Bill, zajrzawszy do każdej szafy w jej mieszkaniu, wiedział jeszcze o czymś. Bez względu na powód, dla którego Adriana fakt ten ukrywała, Steven Townsend nie mieszkał już ze swoją żoną. Wyjeżdżając, zabrał ze sobą wszystko.

Niedługo potem Bill zaczął zbierać się do wyjścia. Jeszcze raz podziękował Adrianie za wspólnie spędzony czas i obiecał, że następnego dnia odwiedzi ją w pracy. Wracając do siebie, ciągle o niej myślał. Nie potrafił zrozumieć powodów jej postępowania. O co jej chodzi? Dlaczego udaje, że nic się nie dzieje? Dlaczego nie powiedziała, że mieszka sama? Co ukrywa? I w jakim celu? Mimo tylu znaków zapytania na wspomnienie pustych szaf w mieszkaniu Adriany Billa znów ogarnęła radość.

ROZDZIAŁ CZTERNASTY

Zdolność Billa do wymyślania dramatycznych i skomplikowanych zwrotów akcji najwyraźniej nie miała granic. W tym odcinku John aresztowany został za zamordowanie swojej szwagierki Vaughn, którą tak przekonywająco grała wspaniała Sylvia, zanim przeprowadziła się do New Jersey, oraz młodego handlarza narkotyków nazwiskiem Tim McCarthy. Wszystkie grzechy Vaughn wyszły na światło dzienne. Jej rodzina i przyjaciele dowiedzieli się, że była narkomanką i dziewczyną na telefon, co spowodowało nieopisane zamieszanie, a związanego z nią polityka, przez którego przed laty poddała się aborcji, już wkrótce czekała kompromitacja, cała sprawa bowiem trafiła do gazet. W dodatku, co dla dalszego rozwoju akcji było znacznie ważniejsze, w tym tygodniu ujawniona miała zostać ciąża Helen. To, że ojcem dziecka nie jest jej mąż, było zarazem skandalem i błogosławieństwem, zważywszy na sytuację. Przez kilka następnych miesięcy we wszystkich kuchniach całych Stanów kobiety będą się zastanawiać, kto jest ojcem dziecka. W końcu Helen rozwiedzie się z mężem, gdy ten wyląduje w więzieniu z dożywotnim wyrokiem za dwa morderstwa, i widzowie poznają tożsamość mężczyzny, z którym zaszła w ciążę, lecz do tego czasu wiele się jeszcze zdarzy. Przed odsłonięciem tej tajemnicy Bill szykował się na sporo doskonałej zabawy.

Jadąc do pracy następnego dnia, myślał o Adrianie. Dlaczego mu nie powiedziała, że Steven odszedł? Cała sprawa przypominała jedną z intryg Billa, choć powody zapewne były mniej skomplikowane. Oczywiście istniała możliwość, że wyciągnął błędne wnioski, lecz to wydawało mu się mało prawdopodobne. W mieszkaniu Adriany nie było ani sztuki męskiej garderoby, żadnych kosmetyków, kremów po goleniu, nawet żyletki, o czym naocznie się przekonał. Co w takim razie Adriana przed nim ukrywa? I dlaczego jest zakłopotana czy też po prostu jeszcze nie dojrzała do wyznania prawdy?

Gdy znalazł się w pracy, jego uwagę bez reszty zaprzątnęły problemy, które musiał jakoś rozwiązać. Jeden z aktorów zachorował, a główni scenarzyści się pokłócili, tak więc dopiero w południe nieco odetchnął. Bardzo chciał wpaść po Adrianę i zabrać ją na plan, żeby zobaczyła emisję na żywo kolejnego odcinka.

Adriana całe przedpołudnie zmagała się z odkryciem, że poprzedniej nocy syn miejscowego senatora został bez żadnego powodu porwany i zamordowany. Rodzina nie mogła dojść do siebie po tym wstrząsającym przeżyciu. Chłopak miał zaledwie dziewiętnaście lat. Ekipa wiadomości pracowała w głębokim szoku, a Adriana, oglądając taśmy, wiedziała, że to odchoruje. Chłopaka porzucono na progu rodzinnego domu z poderżniętym gardłem.

Była zajęta przydzielaniem pracy montażystom i wysyłaniem reporterów na wywiady z bliskimi przyjaciółmi rodziny, gdy sekretarka poinformowała ją, że jest do niej telefon. Rozmówca przedstawił się, lecz jego nazwisko brzmiało obco. Nie miała pojęcia, kim jest Lawrence Allman.

– Słucham? – odezwała się, nie przerywając gorączkowych notatek.

– Pani Townsend?

– Tak.

– Pani mąż prosił, żebym się z panią skontaktował.

Serce Adriany zatrzymało się na moment.

– Miał wypadek? Co mu się stało?

Allmanowi zrobiło się przykro. Wbrew słowom Stevena ta kobieta nie była obojętna względem męża.

– U niego wszystko w porządku. Jestem adwokatem i reprezentuję jego interesy.

Adriana nie rozumiała, dlaczego dzwoni do niej prawnik i z jakiej przyczyny prosił go o to Steven.

– Czy coś się stało?

Przez krótką chwilę Allman zastanawiał się, co odpowiedzieć. Poczuł się podle, gdy sobie uświadomił, że Adriana nie jest przygotowana na wiadomość, którą miał jej przekazać.

– Sądziłem, że mąż panią uprzedził, wygląda jednak na to, że nie. – Albo też Adriana udawała, w co wątpił, nie sprawiała bowiem wrażenia osoby tego typu. – Pani mąż wystąpił o rozwód i chce, żebym z panią omówił szczegóły.

Adrianie opętańczo zawirowało w głowie, po czym naraz wszystko się uspokoiło. Nie potrafiła złapać tchu.

– Przepraszam… nie rozumiem. O co tu chodzi?

– O rozwiązanie małżeństwa, pani Townsend – odparł niezwykle łagodnym tonem adwokat. Był uczciwym człowiekiem i cała ta sprawa mu się nie podobała. Steven nie zachowywał się rozsądnie, gdy ustalali co trzeba. – Mąż chce się z panią rozwieść.

– Rozumiem… Czy to aby trochę nie za szybko?

– Zapytałem go, czy nie chciałby porozumieć się z panią, ale utrzymuje, że istnieją między wami zasadnicze różnice.

– Czy mogę się nie zgodzić?… Chodzi mi o rozwód…

Adriana zamknęła oczy, z całych sił starając się nie płakać. Nie chciała, żeby Allman uważał ją za idiotkę. Musiała zachować spokój, choć powoli traciła panowanie nad sobą. To, co usłyszała, nie mieściło jej się w głowie. Steven chce się rozwieść, a nawet z nią o tym nie porozmawiał. Zlecił obcemu, żeby do niej zadzwonił.

– Nie, nie może pani się nie zgodzić – wyjaśnił adwokat. – W tym punkcie prawo dość dawno się zmieniło. Oboje, i pani, i pan Townsend, możecie wystąpić o rozwiązanie małżeństwa bez zgody współmałżonka.

To było jak koszmarny sen. A najgorsze dopiero miało nadejść.

– Pan Townsend życzy sobie, żeby dowiedziała się pani także o pewnych dodatkowych sprawach.

– Ma pan na myśli sprzedaż mieszkania, prawda? – zapytała ze łzami w oczach. Cały jej świat walił się w gruzy.

– Tak, ale gotów jest dać pani trzy miesiące na znalezienie nowego lokum, chyba że zechce pani odkupić jego udział, oczywiście po cenie rynkowej… – Adriana poczuła, że ogarniają ją nudności. Chciał się rozwieść. I sprzedać mieszkanie. – Ale nie o to mi chodziło. Pan Townsend wyraża wolę polubownego załatwienia kwestii mieszkania. Mówiłem o… – zawahał się. Próbował odwieść Stevena od tego zamiaru, a kiedy mu się nie udało, doszedł do wniosku, że ojcostwo dziecka musi być wątpliwe. – Mój klient prosił o sporządzenie dodatkowych dokumentów. Chciałbym, żeby pani się z nimi zapoznała.

– Czego dotyczą te dokumenty? – Adriana głęboko odetchnęła, starając się zachować panowanie nad sobą. Drżącymi dłońmi starła z policzków łzy.

– Pani… hm… dziecka. Pan Townsend pragnie zrzec się przed jego urodzeniem wszelkich praw rodzicielskich, chociaż wydaje się to trochę przedwczesne. Musi pani wiedzieć, że mu to odradzałem, bo to dość nietypowy sposób postępowania, ale okazał się nieugięty. Przygotowałem projekty tych dokumentów, żeby mogła pani się z nimi zapoznać. Zawierają stwierdzenie, że pan Townsend zrzeka się władzy rodzicielskiej, co z jednej strony oznacza, że z chwilą przybycia dziecka na świat nie będzie miał względem niego żadnych praw, w tym praw do odwiedzin, z drugiej zaś że jego nazwisko nie pojawi się w metryce dziecka. Pani zostanie poproszona o przyjęcie dla siebie i dziecka swego panieńskiego nazwiska. Oczywiście pani i dziecko nie będziecie mogli wysuwać żadnych roszczeń finansowych ani prawnych względem pana Townsenda. Mój klient chciał zaproponować odszkodowanie pieniężne, wyjaśniłem mu jednak, że nie może tego zrobić. Jeśli za zrzeczenie się praw rodzicielskich wypłacone zostanie odszkodowanie, to zgodnie z prawem obowiązującym w Kalifornii zrzeczenie to uznać można za nieważne.

Teraz Adriana płakała już całkiem otwarcie, nie przejmując się, że słyszy ją prawnik.

– Czego pan chce ode mnie? I dlaczego dzwoni pan akurat dzisiaj? – łkała w słuchawkę. – Dzisiaj jest święto, pan nie powinien pracować.

Steven powiedział prawnikowi, że Adriana prawdopodobnie będzie w pracy, gdzie bez kłopotu się z nią skontaktuje, Allman zadzwonił więc z domu. Przekazując jej te ponure wieści, czuł się fatalnie, doszedł jednak do wniosku, że byłoby znacznie gorzej, gdyby dowiedziała się o wszystkim z listu. Steven twierdził, że się nie pokłócili, że Adriana była dobrą żoną, że byli ze sobą szczęśliwi, tylko nie chciał dziecka, a ona odmówiła zgody na zabieg. Dla Stevena takie uzasadnienie brzmiało rozsądnie, Larry Allman wszakże zadawał sobie pytanie, czy w tej kwestii przypadkiem Townsend nie zachowuje się mniej niż rozsądnie. Do jego obowiązków nie należało jednak przekonywanie klienta. Próbował namówić go do ugody i przemyślenia całej sprawy od nowa, odwieść od zrzeczenia się praw do dziecka przed jego urodzeniem, lecz Steven nawet nie chciał słuchać.

– Pani Townsend – rzekł łagodnie – naprawdę bardzo mi przykro. Nie da się w przyjemny sposób informować o tych sprawach. Sądziłem, że rozmowa telefoniczna…

– To nie pana wina – szlochała Adriana. Z całej siły pragnęła zmienić stanowisko Stevena, ale zdawała sobie sprawę, że to niemożliwe. – Jak on się ma? – zapytała ku wielkiemu zdziwieniu Allmana.

– Dobrze. A jak pani się ma? – spytał Allman, ponieważ to wydało mu się znacznie ważniejsze.

– Dziękuję, dobrze – odparła. Po jej policzkach od nowa popłynęły łzy.