– Jak wyglądam? Wszystko w porządku? – zapytała nerwowo, niczym któregoś ze swoich braci.
– Nie wiem nawet, co ci powiedzieć. Nigdy nie widziałem, żeby ktoś był aż tak piękny.
– Głuptas. – Uśmiechnęła się doń spłoszona. – Ale dziękuję. Ładna suknia, prawda?
– Na tobie tak.
Talia małego dziecka, gors odsłonięty akurat w miarę, bez wulgarności czy ostentacji. Nic w niej nie mogło razić, on zaś w swoim fraku wydawał się idealną asystą, kiedy powiódł ją na bal w pałacu Jekatierińskim. Pałac ten był jedną z budowli w posiadłościach cesarskich w Carskim Siole. Był znacznie okazalszy i ozdobniejszy niż pałac Aleksandrowski, w którym mieszkał cesarz z rodziną. Cesarzowa zwykła go używać tylko przy ceremoniach państwowych, aczkolwiek w danej chwili jego część służyła jako szpital dla rannych żołnierzy. Pałac, projektu Rastrellego, został przerobiony za Katarzyny II. Kiedy się doń zbliżali, słońce zalśniło na złotym dachu, nadając gmachowi przepych i majestat.
Nawet wśród wszystkich błyszczących sukien i klejnotów, między zaproszonymi członkami rodziny panującej, Danina wywołała niejaką sensację. Każdy chciał się do wiedzieć, kim jest, skąd i gdzie ją dotąd ukrywano. Kilku wytwornych młodych arystokratów było przekonanych, że to księżniczka krwi. Jej królewskie wzięcie i gracja w każdym ruchu przyciągały powszechną uwagę. Danina, gdy tylko ujrzała cesarzową, pospieszyła dyskretnie podziękować jej za suknię.
– Musisz ją zatrzymać, moja droga. Żadna z nas nie potrafiłaby jej nosić tak jak ty.
Danina od razu wyczuła szczerość Aleksandry Fiodorowej i poczuła się jeszcze bardziej wzruszona jej nieustającą hojnością i dobrocią.
Kolację dla czterystu osób podano w Sali Srebrnej. Panowie wkrótce potem wycofali się do słynnej Bursztynowej Komnaty, a całe towarzystwo przeniosło się na tańce do Wielkiej Galerii. To był wspaniały wieczór, a Danina znajdowała w sobie więcej energii niż przed chorobą. Podniecał ją już sam fakt, że tu jest. Pragnęła na zawsze zapamiętać tę noc, całą, do najdrobniejszych szczegółów.
Kiedy zaś Nikołaj wyprowadził ją na posadzkę, serce lekko skoczyło w piersi dziewczyny, choć nawet przez moment nie pozwoliła sobie pomyśleć o tym, co jej powiedział dwa tygodnie temu. Ten rozdział ich życia był zamknięty. Łączyły ich teraz tylko koleżeństwo i przyjaźń, tak w każdym razie sama sobie wmawiała. Ale jego spojrzenie, kiedy sunął z nią płynnie w walcu, mówiło coś zgoła innego. Wydawał się nieopisanie z niej dumny, a jego delikatne dotknięcie, kiedy tulił ją do siebie najbliżej, jak tylko śmiał, gdyby zechciała, powiedziałoby jej wszystko, czego on rzec jej nie mógł. Nawet sam car, kiedy tak tańczyli, po dzielił się z żoną pewnym spostrzeżeniem.
– Obawiam się, że Nikołaj traci głowę dla naszej młodej rekonwalescentki z baletu – rzucił, obserwując ich; było to powiedziane bez przygany.
– Nie sądzę, kochanie – zaprzeczyła cesarzowa. Stale widywała tych dwoje razem i nie dostrzegała nic niestosownego w ich przyjaźni czy zachowaniu.
– Szkoda, że jest żonaty z tą okropną Angielką – zauważył monarcha, a cesarzowa uśmiechnęła się w odpowiedzi. Ona też nie przepadała za tą damą.
– Sądzę, że po prostu troszczy się o zdrowie Daniny – oświadczyła z przekonaniem, dużo naiwniejsza od swojego męża.
– Ślicznie wygląda w tej sukni. To jedna z waszych? Cesarzowa miała na sobie wspaniałą toaletę z czerwonego aksamitu oraz odziedziczony po matce garnitur rubinów, który przydawał jej majestatu. Była piękną kobietą, a mąż kochał ją czule. Oboje czuli się uszczęśliwieni, że car znów jest w domu i że wreszcie, choć na kilka chwil, mogą zapomnieć o wojnie.
– Właściwie Olgi, ale tak ładnie leży na Daninie, że powiedziałam, by ją zatrzymała.
– Ma śliczną figurę. – Cesarz uśmiechnął się do żony, niezainteresowany już dalszą rozmową o młodej podopiecznej. – Jak ty, kochanie. Rubiny Mamam wspaniale do ciebie pasują.
– Dziękuję powiedziała z uśmiechem, po czym opuścili salę, by odbyć przechadzkę wśród gości. Bal był wyjątkowo udany. Nikołaj i Danina przetańczyli pół wieczoru. Trudno było uwierzyć, że dziewczyna kiedykolwiek była chora, a i ona sama ani o tym pomyślała, tańcząc z nim do upadłego. Było już dobrze po północy, kiedy wreszcie zmusił ją, by na chwilę przysiadła i odpoczęła, zanim całkiem opadnie z sił. Było jej tak dobrze, że nie chciała ani na minutę przerwać tańca.
Nikołaj przyniósł kieliszek szampana i wręczył jej z uśmiechem. Policzki miała zaróżowione, oczy bardziej niż zwykle niebieskie, a dekolt urzekający mleczną białością. Z wysiłkiem odwrócił wzrok. Kiedy jednak spojrzał na nią znowu, nie umiał się jej oprzeć, po chwili więc znowu z nią tańczył, a ona wyglądała na szczęśliwszą i śliczniejszą niż kiedykolwiek.
– Jako stróż twojego zdrowia okazuję się żałosnym beztalenciem – wyznał, wirując z nią w kolejnym walcu. Można było pomyśleć, że tańczą ze sobą przez całe życie. Ze swoją żoną tańczył tylko na własnym weselu. – Powinienem cię zmusić do powrotu i odpoczynku, ale sam na sobie nie mogę tego wymóc. Boję się, że jutro będziesz chora z wyczerpania.
– Warto zapłacić taką cenę. – Roześmiała się w odpowiedzi. Oczarowało go samo brzmienie jej śmiechu. Słysząc go, zapragnął, żeby ta noc nigdy się nie skończyła. Ostatecznie wyszli po trzeciej, wśród ostatnich gości opuszczających pałac, kiedy już Danina serdecznie podziękowała carowi i carycy. Niezapomniany był to wieczór, oni więc także dziękowali jej za przybycie i, podobnie jak Nikołaj, wyrazili nadzieję, że nie zaszkodziła sobie, tańcząc tak dużo i pozostając na balu tak długo, choć może powinna była odpocząć.
– Cały jutrzejszy dzień przeleżę w łóżku – obiecała dziewczyna, a Aleksandra Fiodorowna pochwaliła ten zamiar. Byłoby szkoda, gdyby Danina znowu poczuła się gorzej z powodu balu.
Kiedy jednak wracali do jej pawilonu, nie traciła werwy. Noc była piękna, niebo rozgwieżdżone, ziemia pokryta świeżym śniegiem, a dziewczyna myślała w tej chwili tylko o nie kończącym się tańcu i o niczym więcej. Kilku panów prosiło ją do tańca, ona zaś chętnie z nimi tańczyła, większą część wieczoru spędziła jednak w ramionach Nikołaja. Musiała przyznać, że to woli. O tym wszystkim jeszcze paplała szczęśliwie, kiedy wracali spacerem do pawilonu i kiedy doktor pomagał jej zdjąć gronostajową etolę. A on, jak w ciągu całej tej nocy, nie potrafił oderwać od niej oczu, bo też jakże była piękna w swoim królewskim stroju! Piękniejsza od wszystkich kobiet, które widział tego wieczora.
– Chciałbyś się czegoś napić? – zagadnęła go swobodnie. Była zbyt podniecona, żeby zasnąć, i okropnie niezadowolona, że wszystko to musi się wreszcie skończyć. On miał podobne odczucie. Nalał sobie kieliszek brandy, po czym usiedli przed kominkiem, w którym pokojówki zostawiły dla nich ogień. Rozmawiali o mijającej właśnie nocy. Za skoczyła go, siadając mu u stóp we wspaniałej balowej sukni i opierając głowę o jego kolana. Rozpamiętując zdarzenia wieczoru, z błogim uśmiechem zapatrzyła się w ogień, a on ostrożnie gładził jej włosy. Z prawdziwą przyjemnością opierała głowę o jego kolana.
– Nigdy nie zapomnę tej nocy – powiedziała cicho, uszczęśliwiona już samą ich bliskością, nie pragnąc niczego ponad to, co mógł jej dać.
– Ani ja. – Dotknął jej smukłego, zgrabnego ramienia. a potem zatrzymał dłoń na jej barku. Sprawiała wrażenie tak delikatnej, tak kruchej, a kiedy podniosła ku niemu oczy, był w nich uśmiech.
– Jestem przy tobie taki szczęśliwy. Danino – wyznał, pełen obaw, czy znów nie posuwa się za daleko i czy jej tym nie obrazi. Tak trudno jednak było nie powiedzieć, co przy niej czuje.
– Ja także, Nikołaju. To prawdziwy cud, że trafiliśmy na siebie – powiedziała to bez przewrotnego zamiaru, chcąc jedynie złożyć hołd ich przyjaźni. Tymi słowy uczyniła ją jednak dla niego trudniejszą niż kiedykolwiek.
– Każesz mi znowu marzyć – rzekł smutno, z kieliszkiem brandy w ręku – o tym, na czym postawiłem krzyżyk wiele lat temu.
W wieku trzydziestu dziewięciu lat czuł się. jakby miał życie za sobą. Życie pełne straconych nadziei, rozwianych złudzeń i rozczarowań. A dzisiaj znów odnajdywał marzenie, którego jednak nie mógł wiązać z Daniną.
– Uwielbiam być przy tobie.
Wydało mu się, że jest od niej zbyt daleko. Zsunął się z fotela na podłogę i tak siedzieli przy sobie, zapatrzeni w ogień i pogrążeni w marzeniach. Objął ją ramieniem.
– Nie chciałbym nigdy cię zranić. Danino – powiedział łagodnie. – Chcę, żebyś zawsze była szczęśliwa.
– Tutaj jestem szczęśliwa – przyznała uczciwie. Była też szczęśliwa w balecie. Nigdy właściwie nie znała nie szczęścia, tylko bezgraniczną dyscyplinę i wielkie oddanie temu, co robi. Żyła swą namiętnością. Spojrzała na niego i dostrzegła łzy w jego oczach, jak przedtem, kiedy po raz pierwszy ujrzał ją tej nocy, tym razem jednak widziała je wyraźnie, poprzednio nie była tego pewna.
– Nikołaju, czy ty jesteś smutny?
Zrobiło się jej go żal. Wiedziała, że niełatwo mu się żyje. Chociaż nie chciała uznać tego faktu, rozumiała, jak strasznie jest nieszczęśliwy, dzieląc dom z kobietą, która go nie kocha.
– Może trochę… przede wszystkim jednak bardzo szczęśliwy, że jestem tutaj z tobą.
– Zasługujesz na więcej – powiedziała cicho, zdając sobie sprawę, o jak niewiele ją prosi, oddając w zamian całe serce. Poczuła się nagle wobec niego nie w porządku. Kazała mu milczeć dla swojej własnej wygody, jej było z tym dobrze, jego jednak zmusiła do zaparcia się własnych uczuć.
– Zasługujesz na wielkie szczęście za te wszystkie piękne rzeczy, które robisz. Dajesz z siebie tak dużo wszystkim… i mnie – dodała miękko.
– Dawać tobie to nic trudnego. Gdybym tylko mógł dawać ci więcej! Życie czasami jest okrutne, prawda? Odnajduje się to właśnie, czego się pragnęło… ale za późno.
– Może nie – szepnęła. Pociągał ją w tej chwili jak żaden przedtem mężczyzna, tak bardzo jak wtedy, kiedy ją wcześniej całował. Nie śmiał zapytać, co ma na myśli, patrzył tylko na nią, a z jej oczu biła taka szczerość i tak nieskrywana miłość, że nie mógł nie zrozumieć tego wołania.
"Rosyjska Baletnica" отзывы
Отзывы читателей о книге "Rosyjska Baletnica". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Rosyjska Baletnica" друзьям в соцсетях.