Po kilku minutach ogromne cielsko Roya stoczyło się z niej, ale Fiona nadal się nie poruszyła. Rześkie, nocne powietrze sprawiało, że krew, którą było przesiąknięte jej ubranie, wydawała jej się bardzo zimna, lecz mimo to nie była w stanie się poruszyć. Czuła się nieomal tak, jakby jej dusza opuściła ciało i patrzyła na nie z góry.

– Jest w szoku – usłyszała męskie głosy, ale nie odnosiła tych słów do siebie.

Usłyszała, że jeden z głosów, ten niższy, nakazał, aby uruchomić silnik i skierować się w stronę brzegu. Potem wydawało się jej, że słyszy szum wody, jakby ktoś napełniał czajnik do herbaty. Och, jak to dobrze: przyjęcie przy herbacie. Poczuła wibrację silnika, która sprawiała, że zaczęła szczękać zębami, i po chwili ktoś narzucił na nią koc i próbował pomóc jej wstać z łóżka. Ale nogi uginały się pod nią, więc mężczyzna wziął ją na ręce.

– Trener będzie zły – szepnęła. – Mięśnie czwórgłowe do niczego.

Została posadzona przy stole i ktoś podał jej kubek czegoś gorącego.

– Słyszysz mnie? – Pochylił się nad nią.

– Oczywiście. Co to? Darjeeling? A może Earl Grey?

– Chcę, żebyś mi powiedziała, co się stało? Dlaczego go zabiłaś? Miał coś na ciebie? A może po prostu próbował cię zgwałcić i broniłaś się?

– Co? – Fiona popatrzyła na niego spoza oparów gorącej herbaty niewiadomego gatunku.

– Co on ci zrobił? Jestem dobrym słuchaczem, a musimy wyjaśnić sobie tę historię, zanim spotkamy się z policją.

W głowie Fiony zaczęło rozjaśniać się na tyle, że pojawiło się w niej kilka myśli. Stopniowo zaczęło docierać do niej, co się stało. Była w łóżku z…

Podniosła oczy na Ace'a, w którego twarzy biło szczere współczucie. Wyglądał jak adwokat ofiary gwałtu.

– Myślisz, że kogoś zabiłam? – Z trudem złapała oddech. -Morderstwo?

– Słuchaj, próbuję ci pomóc, ale może lepiej zatrzymaj wszystko do rozmowy z policją. – Twarz Ace'a stwardniała, wstał i ruszył na rufę, gdzie, jak wiedziała, znajdowały się zwłoki.

Fiona nie chciała, żeby odszedł od niej po tym, co powiedział.

Gwałtownie poderwała się na nogi, a wtedy owinięty wokół niej koc zsunął się na podłogę. Spojrzała na siebie i dopiero teraz zauważyła, że od szyi aż po kolana pokryta jest krwią. A potem spostrzegła, że Ace pochyla się nad zakrwawionym ciałem mężczyzny, z którym przed kilku godzinami jadła obiad. Nie zdawała sobie sprawy, że wydała jakiś dźwięk, ale Ace natychmiast schwycił ją i przechylił jej głowę za burtę. Wymiotowała tak długo, aż całkowicie opróżniła żołądek. W końcu mężczyzna delikatnie posadził ją na ławce biegnącej wzdłuż burty.

– Lepiej?

Drżała. Trzęsła się, szczękając zębami. Ace zniknął na chwilę i pojawił się, niosąc małą szklaneczkę.

– Wypij – powiedział tak stanowczo, że posłuchała bez słowa sprzeciwu. Przełknęła whisky, a potem Ace pomógł jej wstać. – Słuchaj, wiem, że niszczę dowód, ale…

Nie rozumiała, o czym on mówi. A potem wszystko, co się zdarzyło w ciągu ostatnich kilku dni, straciło kompletnie sens. Bardzo delikatnie wziął ją za przegub dłoni i poprowadził na tył łodzi, starając się własnym ciałem zasłonić przed jej oczami rozciągnięte na pokładzie ciało Roya.

– Weź prysznic – powiedział, a kiedy Fiona nie poruszyła się, pochylił się i odkręcił wodę. – A teraz rozbierz się i wejdź do wody.

Nie była w stanie myśleć o tym, co sprawia, że ubranie klei się do jej ciała, nie była w stanie myśleć o tej lodowatej, płynnej substancji, która zaczyna już zasychać na jej skórze. Nie poruszyła się. Ace wyciągnął obie ręce i szarpnął jej koszulę -swoją koszulę – aż puściły guziki.

– Zdejmij ją! Słyszysz mnie?! – krzyknął do dziewczyny.

To było tak, jakby jej dusza znów chciała opuścić ciało, co zresztą było prawdą, a jego głos przywrócił jej poczucie rzeczywistości. Zaczął zdzierać z niej ubranie, jakby płonęło i od pozbycia się go zależało jej życie.

Kiedy Fiona była już naga, wepchnął ją pod prysznic. Ciepła woda obudziła ją. Nagle jej mózg wypełnił się jedną tylko myślą: uciec stąd – uciec spod prysznica, uciec z tej łodzi. UCIEC! Na jej drodze do wolności stał Ace, więc starała się ze wszystkich sił sforsować tę przeszkodę.

– O, nie, nie zrobisz tego. – Wepchnął ją do środka i zamknął za nią drzwi. – Musisz wreszcie wyrwać się ze snu i wrócić do rzeczywistości.

– Muszę stąd wyjść, ty sukinsynu! – krzyczała i starała się go odepchnąć.

Nie czuła wstydu, że naga mocuje się z ubranym obcym mężczyzną, który stoi po drugiej stronie zamkniętych drzwi do kabiny prysznicowej. Myślała tylko o tym, żeby się stąd wydostać. Krzyczała i pchała drzwi z całej siły, ale Ace był o wiele silniejszy.

Nie przestawała napierać na drzwi. Wtedy otworzył je i wpadł do kabiny. Rzuciła się na niego. Krany prysznica wbijały się w plecy Ace'a, ale zdołał chwycić dziewczynę w pasie. Wyrywała mu się ze wszystkich sił. Pochwycił jej dłonie, żeby nie mogła mu podrapać twarzy, zdołała jednak nieźle rozorać wnętrze jego dłoni i mocno uderzyć go w piersi.

Po wielu minutach walki, kiedy nie udało jej się poruszyć mężczyzny ani o centymetr, Fiona zaczęła płakać. Jej ciało osunęło się na Ace'a. Objął ją ramionami, podczas gdy ciepła woda spływała z prysznica na ich ciała – jej nagie, a jego całkowicie ubrane. Mężczyzna przytulał ją mocno do siebie, a ona nie przestawała płakać.

5

Dokąd mnie wieziesz? – Fiona spojrzała na Ace'a w ciemnym wnętrzu samochodu. Minęło zaledwie kilka godzin od chwili, kiedy znalazł leżące na niej zakrwawione ciało Roya, a wydawało jej się, że to już całe lata temu. Po prysznicu i wypłakaniu się na piersi Ace'a poczuła się, o dziwo, znacznie lepiej. Oczywiście jeśli można uznać za lepsze samopoczucie wściekłość i pragnienie urwania głowy pierwszemu człowiekowi, jaki się znajdzie w pobliżu. Znowu miała na sobie ubranie Ace'a: szare kalesony i ciepły zielony sweter z nadrukiem jakiejś szkoły z Ivy League nad lewą piersią.

Od czasu… odkrycia, jak nazywała w myślach to wydarzenie, Ace i Eric ciągle coś do siebie szeptali. Najwyraźniej w pełni się ze sobą zgadzali, bo ciągle kiwali do siebie głowami i popatrywali na siedzącą przy relingu Fionę, wpatrzoną w oświetloną księżycową poświatą wodę. Podejrzewała, że są przekonani, iż w każdej chwili może się rzucić za burtę. A tymczasem ona patrzyła tylko na odbijające się w wodzie gwiazdy i starała się skoncentrować na prawdziwym sensie swojego życia: na Kimberly. Fiona zastanawiała się, co się z nią teraz dzieje? Kto nią kieruje? Czy jej asystent Gerald wysłał mapy do druku, czy też zostawił je w leżącej na podłodze torbie od Saksa?

– Jesteś gotowa? – zapytał Ace; traktował ją tak, jakby w każdej chwili mogła się na niego rzucić. Nie dziwiła się, w końcu miał przecież wszelkie dane po temu, aby uważać ją za morderczynię.

Kiedy wreszcie zakręcił wodę w prysznicu, wyszedł z kabiny i wręczył dziewczynie koc. Potem odszedł i zniknął gdzieś na łodzi. Kiedy pojawił się znowu, był już suchy i spokojny, i patrzył na Fionę z taką zimną pogardą w oczach jak zawsze. Nikt nie podejrzewałby, że przed chwilą znajdowali się w tak intymnej sytuacji. Ale Fiona pamiętała tę scenę aż za dobrze.

– Najwyraźniej Floryda nie jest dla mnie stworzona. – Zmusiła się do wygłoszenia tego kiepskiego żartu, kiedy Ace pomagał jej zejść z pokładu. Chciała nawiązać jakiś ludzki kontakt.

Ale mężczyzna nie uśmiechnął się, nie dał w żaden sposób poznać, że zauważył jej wysiłki, aby rozładować napięcie. Jego twarz była ponura.

Jeśli on mógł zapomnieć o tej scenie, to i ja mogę, pomyślała. Kiedy stanęła na wybrzeżu, rozejrzała się wokół. Nie miała pojęcia, gdzie są, ale czekał na nich dżip, więc jeden z mężczyzn musiał z łodzi zadzwonić na ląd. Ace ujął ją pod łokieć, żeby pomóc jej wsiąść do samochodu, ale wyrwała mu rękę.

– Nie jestem inwalidką! – rzuciła gniewnie i wskoczyła do dżipa. Ace wrzucił na tylne siedzenie swoją wełnianą torbę i podręczny bagaż Fiony, zatrzasnął drzwi, wskoczył za kierownicę i już po chwili pędzili autostradą.

– Nie raczysz mi odpowiedzieć, dokąd mnie wieziesz?

– Na policję – odpowiedział lakonicznie.

– No, tak. Przecież jestem kryminalistką, prawda?

Nie odpowiedział.

– Czy to coś zmieni, jeśli ci oświadczę, że nie zabiłam człowieka, który był dwa razy grubszy i prawdopodobnie dwa razy silniejszy niż ja?

– Widziałem, ile masz siły.

– Myślałam, że jesteś pożerany żywcem! – wrzasnęła do niego. – Dlaczego nie jesteś w stanie tego pojąć? Nie stanęłam i nie zaczęłam się zastanawiać, czy to stworzenie jest prawdziwe, czy sztuczne, po prostu zareagowałam.

Ace zachował spokój, wymowny spokój, jakby miał na uwadze, że ma do czynienia z osobą niespełna rozumu.

– Wiem. I jestem pewien, że kiedy Roy cię zaatakował, także nie zaczęłaś się zastanawiać, tylko wyciągnęłaś jego nóż z pochwy i uderzyłaś.

– Spałam bardzo mocno. Przez dwie doby nie zmrużyłam oka, przecież wiesz. A nóż, który trzymałam w ręku, leżał na łóżku obok mnie, a nie w pochwie.

– Roy zawsze miał nóż w pochwie przy pasku od spodni, jestem pewien, że go zauważyłaś.

– Nie, nie zauważyłam – wycedziła przez zęby. – Jak niby można było zobaczyć cokolwiek poniżej jego paska? Ja w każdym razie nie patrzyłam.

Ace mocno przekręcił kierownicę, biorąc ostry zakręt w prawo.

– Słuchaj, może napiłabyś się kawy? Eric zaparzył dla nas cały termos.

– Jak to miło z jego strony! Ciekawe, czy zaparzył kawę przed zabiciem Roya, czy dopiero po?

Ace rzucił jej ostre spojrzenie, potem znów zwrócił oczy na drogę. Nie odezwał się.

– Dlaczego jestem przekonana, że ty jesteś niewinny? Albo że ten drugi facet jest winien? Jeśli ja go nie zabiłam, musiał to zrobić jeden z was.

Jej słowa najwyraźniej nie robiły na nim najmniejszego wrażenia.

– Zastanów się nad motywem. Z chwilą śmierci Roya straciłem ostatnią możliwość zdobycia funduszy dla Kendrick Park. A Eric stracił pracę.