– Możesz zaoferować darmowe wycieczki po parku każdemu, kto zjawi się tu z co najmniej dziesięciorgiem dzieci. Możesz zatrudnić jako przewodników niezamożnych, ale inteligentnych i pełnych zapału studentów. Wykorzystaj disnejowskie sztuczki z rzucającymi się na nich drapieżnymi ptakami, oczywiście sztucznymi. Dzieci będą miały niezatarte wrażenia do końca życia.
– A kto za to wszystko zapłaci?
– Lalka, oczywiście.
– A co z chłopcami? Nawet nie próbuj mi wmawiać, że „nauczysz" ich lubić lalki!
– Nie mam pojęcia, co z chłopcami. Czym się bawią mali chłopcy? – Fiona rzuciła mu pytające spojrzenie.
– Czymś bardziej skomplikowanym niż lalka.
– Racja. To powinno być coś brutalnego. Możemy im sprzedawać plastikowe aligatory z otwieraną paszczą, z której wystaje ludzka ręka. Z zegarkiem!
Fiona była zaszokowana, kiedy Ace wpadł w furię. Zmarszczył czoło, aż ciemne brwi zbiegły się w jedną linię.
– Nie wolno ci żartować z rzeczy, o których nie masz zielonego pojęcia!
Ace odwrócił się tyłem i Fiona przestraszyła się, że on chce już wracać do samochodu. Czyżby zniszczyła ich bezcenny dzień wolności? Natychmiast pobiegła za nim.
– Przepraszam! – zawołała szybko, choć nie wiedziała, za co go przeprasza. Prawdę mówiąc, nie bardzo nawet pamiętała, co przed chwilą mówiła. Podeszła do Ace'a i położyła mu rękę na ramieniu. – Naprawdę nie chciałam znieważyć twojego stanu. Właściwie zaczynam lubić Florydę. Jest…
– Właśnie tak znaleźliśmy wujka Gila – powiedział cicho Ace.
Nie od razu zrozumiała, o co chodzi.
– Znaleźliście? Ja nie… – Gwałtownie wciągnęła powietrze. – To znaczy…?
– Pewnego dnia wyszedł obserwować ptaki i już nie wrócił. Kilka tygodni później znaleźliśmy… jego złoty zegarek.
Fiona nie chciała więcej pytać, nie chciała więcej wiedzieć. Istnieją takie obrazy, które kiedy już raz zagoszczą w ludzkim mózgu, nigdy go nie opuszczą.
– Słuchaj, chyba powinniśmy już wracać. Komary będą… -
Widząc minę Fiony, Ace urwał w pół słowa.
Dziewczyna nie wiedziała, skąd ten pomysł przyszedł jej do głowy. Może to myśl o tym zegarku. Złotym zegarku. Za plecami Ace'a rosło stare, sękate drzewo. Słońce załamywało się na nim i sprawiało, że coś na tym drzewie skrzyło się jak złoto.
Oczy Fiony zrobiły się wielkie jak dwa księżyce, zakryła usta ręką i zaczęła się cofać.
– Co się stało? – szepnął Ace.
– Złoto – wykrztusiła.
– Jakie złoto? Gdzie?
– Lwy. Jeśli… – Gardło jej się ścisnęło i nie zdołała nic więcej powiedzieć.
Od tak dawna byli już razem i to w najbardziej intymnych sytuacjach, że Ace potrafił bez trudu czytać w myślach Fiony.
– Jeśli ta historia wydarzyła się naprawdę, to gdzie są lwy, tak? Dobre pytanie.
Powoli podniosła ramię i pokazała drzewo za plecami Ace'a. Odwrócił się, ale z miejsca, w którym stał, nie zdołał dostrzec nic niezwykłego. Spojrzał na Fionę, która nadal zakrywała usta dłonią i wskazywała coś ręką.
Ace opuścił lornetkę, wspiął się na ponad dwa metry na kolczastą palmę i powiódł ręką wzdłuż pnia drzewa. Wyczuł zgrubienie. Drzewo niemal całkowicie zarosło wbite w pień obce ciało, więc użył scyzoryka. Wydłubał długi, gruby gwóźdź, którego główka miała średnicę jednego cala. Na główce wyryty był numer cztery. Gwóźdź był szczerozłoty.
Ace zszedł z palmy i wyciągnął rękę z gwoździem w stronę Fiony. Nie wzięła go. Wręcz przeciwnie, odsunęła się, najwyraźniej zaszokowana.
– Co to jest? Powiedz mi – zapytał.
– Ja… – odchrząknęła i zniżyła głos. – Ja… Mój ojciec…
– No, wyjaśnij mi… – Ace zrobił krok w stronę Fiony; jego głos brzmiał ostrzegawczo.
– Mam mapę drogi, prowadzącej do skarbu. Ojciec mi ją przysłał. Wiem, gdzie są ukryte złote lwy.
Ace stał przez chwilę, przenosząc wzrok z dziewczyny na złoty gwóźdź, spoczywający na jego dłoni. Jeśli ten gwóźdź był jednym z drogowskazów, prowadzących do skarbu, a on znalazł go tutaj, to…
– Lwy znajdują się na moim terenie, prawda? – zapytał cicho. – A mój wujek znalazł je i dlatego został zamordowany.
16
Dobrze, wybacz moją skrajną głupotę, ale wytłumacz mi jeszcze raz, co zrobiłaś z mapą?
Fiona spojrzała na Ace'a. Ręce skrzyżowała na piersi, usta zacisnęła w wąską linię. Piekielnie trudno było robić wrażenie przekonanej o swoich racjach, stojąc w bagnie.
– Nie wiedziałam, że to jest prawdziwa mapa. Słuchaj, moglibyśmy opuścić to miejsce?
– Jeśli pamiętasz, jak ta mapa wyglądała, może uda mi się trafić stąd do lwów. Oczywiście, jeśli one ciągle tam są -powiedział Ace, jakby nie usłyszał jej słów.
– Ojciec przysłał mi ogółem dwadzieścia dwie mapy. Pierwszą kiedy miałam rok. Wskazywała drogę do góry Lollipop. Potem dostałam jeszcze dwadzieścia jeden map. Skąd mam wiedzieć, która jest prawdziwa?
– Rozumiem. – Ace odwrócił się od Fiony i próbował ukryć poczucie zawodu. Parę dni temu pytał ją o mapy, a dziewczyna odpowiedziała, że nie mogą być prawdziwe. Teraz trzyma w ręku złoty gwóźdź i Fiona twierdzi, że ojciec używał takich gwoździ jako wskazówek na jednej ze swoich map. Kiedy odwrócił się znów do dziewczyny, był już spokojny. – Wytłumacz mi to jeszcze raz.
Fiona zacisnęła zęby. Ten facet zachowywał się tak, jakby ona celowo zataiła przed nim tę informację.
– Kiedy miałam dziewięć lat, przysłał mi Mapę Gwoździ. Tak ją nazwała moja przyjaciółka, Ashley, to była jej ulubiona mapa.
Ace zaczął chodzić w kółko z rękami założonymi za plecami. Niezbyt wiele miał miejsca na te spacery. Wokół nich rozciągało się trzęsawisko, ale Fiona nie miała wątpliwości, że Ace pod powierzchnią wody doskonale widzi, gdzie zaczyna się niebezpieczne bagno.
– Dziewięć lat – powiedział z namysłem – A opowiadanie Raffles dostałaś, kiedy miałaś jedenaście. I właśnie te listy zostały skradzione, prawda? Czy mapa, która przyszła, kiedy miałaś jedenaście lat, także została skradziona?
– Tak – odpowiedziała, a przerażenie zaczęło brać w niej górę nad wściekłością. Ace zawsze twierdził, że to wszystko musiało być planowane od dłuższego czasu. Teraz i do niej zaczynało docierać, od jak dawna ktoś się do tego przygotowywał. Zastanawiała się tylko, po co. Jeśli złodziej przeoczył mapę za pierwszym razem, dlaczego po prostu nie włamał się po raz drugi? A może chodziło mu o coś więcej niż para złotych lwów?
– A więc ojciec przysłał ci mapę dwa lata wcześniej niż opowiadanie?
Ace mówił z takim naciskiem, że Fiona zaczęła podejrzewać, iż on czyta w jej myślach i zna wszystkie okropne pomysły, które przychodzą jej do głowy.
– Tak.
– I przez te wszystkie lata mapy, także i ta, którą dostałaś, kiedy miałaś jedenaście lat, a która została skradziona, wisiały na ścianie w przedpokoju twojego nowojorskiego mieszkania?
– Tak.
– A teraz są… – zawiesił głos, czekając, aby to Fiona dokończyła zdanie.
– Kiedy widziałam je ostatni raz, stały na podłodze w torbie od Saksa na Piątej Avenue. Miałam je zabrać do domu.
– Cudownie! Jak sądzisz, czy moglibyśmy zadzwonić do twojego szefa i poprosić, żeby pilnie przysłał je nam tutaj pocztą lotniczą? – Ace przestał krążyć w kółko i usiadł na pieńku.
– Teraz już wiem, że nie słuchałeś tego, co mówiłam! -Fiona zacisnęła pięści. Dlaczego Ace zawsze robi, co w jego mocy, żeby doprowadzić ją do furii? Czy on naprawdę nie może uważniej słuchać tego, co ona mówi?
– No, słucham. Wyjaśnij mi to, proszę. Mamy czas, mamy cały dzień. – Skrzyżował ramiona na piersi i spojrzał na Fionę z uśmiechem.
Dziewczyna odetchnęła głęboko.
– Dobrze, spróbuję ci to wytłumaczyć jeszcze raz. Dwa razy do roku Kimberly zmienia zawód i związane z nim akcesoria. Staramy się zawsze dawać do zrozumienia, że o jej nowej osobowości decyduje prezydent Stanów Zjednoczonych, ale nie możemy tego powiedzieć wprost, tak stanowi prawo. W każdym razie, Kimberly pracowała już w cyrku, była przewodniczką w odrestaurowanej wiosce pierwszych amerykańskich osadników, aktorką w teatrze elżbietańskim, dekoratorką wnętrz…
– Sprzedajecie nowe ubranka i akcesoria do każdej kolejnej roli, w jakiej występuje?
– Ktoś musi sprawić, aby pieniądze przechodziły z rąk do rąk – odpowiedziała ostrzej, niż zamierzała.
– A czy ta lalka zajmowała się kiedykolwiek filantropią?
– Jakbyś zgadł – rzuciła Fiona. A potem roześmiała się i poczuła, że zarówno lęk, jak i złość wyparowały z niej całkowicie. Kiedy pojęła wreszcie, że jest w posiadaniu mapy, na której naprawdę zostało zaznaczone miejsce ukrycia skarbu, przerażenie ścisnęło ją za gardło. Potem Ace w swój zwykły, dokuczliwy sposób robił jej wymówki, że wcześniej nie pomyślała o mapie i nie rozumiał ani słowa z tego, co mówiła. Ale teraz jego żart rozładował napięcie. Uśmiechnęła się do niego. -Właściwie to była jedna z naszych najbardziej udanych kreacji. Pewien bardzo bogaty staruszek poprosił Kimberly o wydanie jego wielomilionowego majątku, aby po jego śmierci nie wpadł w ręce chciwych krewnych. Dzięki tym pieniądzom udało nam się wówczas poprawić życie wielu ludziom.
– A w tym roku?
– W tym roku Kimberly musiała się nauczyć wszystkiego o mapach, żeby zostać kartografem. Zdaje się, że w górach Montany są jeszcze pewne miejsca, nietknięte ludzką stopą i prezydent…
– Dobrze – przerwał jej Ace. – Więc co zrobiłaś z mapami, które przysłał ci ojciec?
– Spakowałam do jej walizki. Widzisz, lalka, wraz z nową osobowością, dostaje nowe akcesoria, które można osobno kupić. Kiedy przenieśliśmy ją do Anglii jako damę z epoki wiktoriańskiej, do salonu…
– Do bardzo starego domu – mruknął Ace.
– To był zabytek. Tylko raz przenieśliśmy Kimberly w czasie. W każdym razie, tego roku były w sprzedaży stroje i gadżety z epoki wiktoriańskiej, a także książka o życiu w wiktoriańskiej Anglii.
– A jako kartograf musi mieć kufer.
"Przypływ" отзывы
Отзывы читателей о книге "Przypływ". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Przypływ" друзьям в соцсетях.