– Jak mogli ją puścić samą? – mruknął. – Te draby ponoć miały za zadanie jej pilnować. – Przekręci się na plecy. – Ten stary i ten ślepy na jedno oko.
– No i ta blondyneczka – dodał Toby. – Ładniutka. Może nie aż tak jak jej pani, ale…
Ring, który znowu popatrzył przez lunetę, zesztywniał.
– Ci dwaj ruszają.
Uniósł lunetę i spojrzał nieco wyżej.
– Indianin też. – Poderwał się na nogi. – Jadę za nią.
– A jak się przedostaniesz przez kanion? – spytał Toby. – Przeskoczysz? A może przefruniesz?
– Pójdę na szczyt i przejdę granią.
Toby zadarł głowę. Nad sobą mieli litą skałę.
– Po tym nikt nie wejdzie- stwierdził, ale Ring już, ściągał ciężkie buty i wkładał mokasyny. Zdjął nieodłączną kurtkę wojskową, odpiął szablę i rewolwer, tak, że został tylko w koszuli i spodniach. Do pasa przypiął bukłak.
– Nie możesz iść bez broni – zaprotestował Toby. – Nic nie wiesz o tych ludziach.
Ring nie odpowiedział, wsunął tylko do butą nóż, potem wstał i zerknął na pomarszczoną, pełną niepokoju twarz
Toby'ego.
– Nic, mi nie będzie – uspokoił towarzysza. – Zachowujesz się jak stara baba. Muszę to zrobić. Nie wiem, dlaczego ci głupcy pozwolili jej pojechać samej, ale trudno, stało się. A teraz tamci dwaj, którzy ją śledzą, ruszyli jej tropem. Muszę…
– Tak jak musiałeś mnie w to wciągnąć? – prychnął Toby.
Właśnie. – Ring się uśmiechnął. – A teraz siedź tu spokojnie i przestań się zamartwiać. Dogonię ją, sprowadzę do obozu i powiem tym jej… stróżom, co o tym sądzę. Spotkamy się później przy jej powozie i od tej- pory jedziemy razem z nią. – Podwinął rękawy koszula. – Zaczynam rozumieć, dlaczego generał Yovington chciał, żeby ktoś jej towarzyszył. Ta kobieta wyraźnie potrzebuje ochrony. – Przerwał. – I dowiem się wreszcie, o co jej chodzi, co tak skrzętnie przed nami ukrywa.
Podszedł do skały, potem odwrócił się do Toby'ego i przez moment zacisnął mu rękę na ramieniu. Nikt by się nie domyślił, że ten kłótliwy starzec był dla Ringa niczym drugi ojciec.
– Ruszaj albo po powrocie wystąpię dla ciebie o awans i będziesz miał pod sobą cały oddział.
– Piekło i szatani – warknął Toby. – Zdezerteruję. To ty sobie idź. Mam ważniejsze sprawy, niż zamartwianie się, ilekroć koniecznie chcesz się zabić.
Maddie zatrzymała się i nasłuchiwała. Słyszała, jak mężczyzna, z którym miała się spotkać, przedziera się przez chaszcze. Powoli i tak cicho, jak na to pozwalała skrzypiąca skóra, zeszła z konia i zaczęła prowadzić go na szczyt. W miarę jak odgłosy nadchodzącego człowieka stawały się coraz wyraźniejsze, serce Maddie biło coraz mocniej. Musi powstrzymać gniew i wściekłość, które odczuwała na samą myśl o spisku, w jaki została uwikłana. Nie może zrazić do siebie tego człowieka. Będzie słodka jak miód i uprzejma. Postara się…
Gwałtownie wciągnęła powietrze, kiedy z drzewa zeskoczył kapitan Montgomery, lądując tuż obok niej. Chwyciła się za serce.
– Przestraszył mnie pan! – zawołała. Po chwili odzyskała panowanie nad sobą. – A w ogóle co pan tu robi?
Jej mózg pracował na pełnych obrotach. Musi, po prostu musi się pozbyć tego człowieka.
– Mógłbym spytać panią o to samo – odparł. – Twierdziła pani, że ma obrońców, tymczasem przyjechała tu pani samotnie.
– Chciałam zostać sama.
Zaczerpnęła głęboko tchu próbując coś wymyślić.
– Kapitanie Montgomery, niech pan odejdzie. Muszę coś zrobić i potrzebuję samotności. Chodzi o… to kobiece sprawy.
Może odstraszą go tajniki kobiecości? Oparł się o drzewo i założył ręce na piersi.
– Ciekawe, co to może być? – Zmierzył ją wzrokiem. Z pewnością nie poród. A nie sądzę, żeby comiesięczne dolegliwości wymagały od pani opuszczenia obozowiska bądź…
– Jest pan obrzydliwy i nie życzę sobie dalej słuchać tych wulgarnych uwag. Mówiłam już panu, że nie potrzebuję ani nie życzę sobie pańskiej ochrony.
Trzymając konia za lejce, próbowała minąć mężczyznę, ale stanął jej na drodze. A kiedy starała się go obejść, znowu jej nie puścił.
– Zgoda. Czego pan chce?
– Konkretów. Kim są ci mężczyźni, z którymi ma się pani spotkać?
Nie mogła powiedzieć, prawdy i ryzykować życia Laurel.
Wymyśl coś, Maddie – ponaglała się w duchu – wymyśl.
– Jeden z, nich to mój kochanek – wyznała wreszcie, mając nadzieję, że to zabrzmiało szczerze. – To dlaczego nie spotkał się z panią w obozie?
Odwróciła wzrok, żeby zyskać na czasie.
– Ponieważ… ponieważ… – Spojrzała mu w oczy. – Ponieważ jest ścigany. Och, kapitanie, wiem, że źle postąpił. Oczywiście, nikogo nie zabił, obrabował tylko kilka banków, więc nie może się pokazywać, a ja tak bardzo pragnę go zobaczyć.
Postąpiła ku niemu o krok. Zwykle mężczyźni, którzy słyszeli ją na scenie, nie potrzebowali większej zachęty, ale ten należał do grona Owych głupców, którzy mieli zupełnie wypaczone pojecie o operze. Uśmiechnęła się do niego. Jest żołnierzem, w forcie jego towarzystwo stanowili niemal wyłącznie mężczyźni, wlec chyba łatwo będzie go oczarować.
– Chyba nawet pan, kapitanie, wie, co znaczy miłość Kocham tego człowieka, mimo że źle postąpił.
Przysunęła się do niego bliżej. Ręce trzymał opuszczone koszulę miał rozpiętą, z lewej strony dostrzegła rozdarcie. Przeciągnęła palcem po nagim torsie.
– Nie odmówi mi pan kilku chwil sam na sam z moim ukochanym, prawda?
Milczał. Maddie uniosła wzrok. Patrzył na nią z takim przemądrzałym, zarozumiałym uśmieszkiem, że aż się cofnęła.
– Niech mi pani powie: czy kłamie pani z przyzwyczajenia, czy żeby postawić na swoim? I czy ludzie dają się nabrać na pani kłamstwa?
Zmierzyła go wściekłym spojrzeniem.
– A co taki mydłek jak pan może wiedzieć o prawdzie i kłamstwach? Co pan wie o prawdziwym życiu?
I nim zdała sobie sprawę, co robi, ruszyła na niego z opuszczoną głową, uderzyła go w żołądek, a kiedy dobiegł ją syk wypuszczanego powietrza, z całej siły kopnęła go solidnym, skórzanym butem i ugryzła.
Chwycił ją w pasie, przewrócili się na ziemię. Dłonią zablokował jej szczękę, żeby go znowu nie ugryzła. Potem przygniótł sobą jej drobną, szczupłą figurkę i popatrzył na Maddie.
– Co tu się naprawdę dzieje? Co pani knuje? Po co pani przyjechała w te góry?
– Moje gardło – wyszeptała. – Może pan zrobić ze mną, co zechce, ale niech pan puści moją szyję.
Dostrzegł w jej oczach łzy. Wypuścił jej brodę, ale nadal przygniatał ją swoim masywnym ciałem. La Reina odwróciła głowę, żeby nie widział jej łez. To go zdziwiło. Zwykle kobiety chciały, żebym widział, jak płaczą – pomyślał.
– Niech mi pani powie, co tu się dzieje – powiedział cicho, przysuwając twarz do jej twarzy.
– Tak mnie pan przygniata, że z trudem oddycham, a co dopiero mówię. Poza tym plami mi pan ubranie. Spojrzał aa ramię i zobaczył krew, która skapywała na jej drogi strój do konnej jazdy.
– Przepraszam. Za te plamy. Trudno było się do pani dostać. Musiałem się wspiąć na tamtą skałę.
Maddie wykręciła się, żeby spojrzeć. Zobaczyła ostrą, stromą grań. Popatrzyła na mężczyznę.
– Niemożliwe. Nawet mój ojciec by przez nią nie przeszedł. Zerknął na nią dziwnie.
– A ja owszem, przeszedłem.
Kiedy się jej tak przypatrywał, leżąc na niej twarz przy twarzy, dostrzegła jego pociemniałe oczy i próbowała się spod niego wyślizgnąć.
– Nie wyrwie mi się pani, choć nie powiem, to całkiem przyjemne czuć, jak się pani tak pode mną kręci. Powie mi pani wreszcie, o co tu chodzi?
Już otworzyła usta, ale nagle przekręciła głowę i nasłuchiwała.
– Już jest – szepnęła. – Czeka na mnie.
– Jest tu już od jakiegoś czasu. W porównaniu z nim chór z Traviaty…
Popatrzyła na niego błagalnie.
– Proszę, niech mnie pan puści. Proszę, błagam. Błagam pana na wszystko, niech mnie pan puści i pozwoli do niego pójść.
– Może ten mężczyzna to rzeczywiście pani kochanek? Może wymyka się pani na schadzki, żeby generał Yovington się o tym nie dowiedział?
– Czy naprawdę nie potrafi pan myśleć o niczym innym? Czy dla pana wszystko sprowadza się do tego jednego?
Wyglądał na zaskoczonego.
– Istnieje wiele rzeczy, które są dla mnie ważniejsze niż… to.
– Odjeżdża. Boże, on sobie jedzie.
Maddie ze wszystkich sił próbowała się wyrwać spod Ringa. Przyglądał jej się przez chwile. Bez trudu mógł ją powstrzymać, ale fascynowało go, że kobieta walczy z taką determinacją. Cokolwiek by to było, musiało jej straszliwie na tym zależeć.
– Co tylko pan zechce – wykrztusiła. W jej glosie brzmiały łzy, wściekłość i desperacja. – Dam panu wszystko, jeśli pozwoli mi pan się z nim spotkać. Pieniądze, biżuterię. Mogę… mogę… – spojrzała mu prosto w oczy. – Pójdę z panem do łóżka, jeśli da mi pan pól godziny z nim sam na sam.
Słysząc to, stoczył się z niej i usiadł,
– Niech pani idzie – powiedział cicho. – Daję pani pół godziny. Potem ruszam za panią. Zrozumiano?
Łzy napłynęły jej do oczu.
– Dziękuję – wymruczała.
Pobiegła w górę zbocza, potykając się o gałęzie, nie zważając na krzewy, które drapały ją po twarzy. Raz po raz upadała na skały, kalecząc sobie dłonie, ale nic nie mogło jej powstrzymać we wspinaczce.
Przyglądał się jej, dopóki nie zniknęła mu z oczu, potem oparł się o drzewo i nasłuchiwał. Kiedy usłyszał, że dotarła do mężczyzny, lekko się uśmiechnął. Dziwną satysfakcję sprawiała mu świadomość, że La Reina dostała to, czego tak bardzo pragnęła.
I czego ona tak bardzo chce? – zastanawiał się. – O co jej chodzi? Co się tu, u Ucha, w ogóle dzieje?
Im dłużej ją znał, tym bardziej mu przypominała oko cyklonu, wokół którego kłębią się ludzie i wydarzenia Ciekaw był, czy wie o śledzących ją mężczyznach, Indianinie i jeszcze jednym mężczyźnie, który szedł za nim.
Ring nie przestawał nasłuchiwać. Kiedy dobiegł go podniesiony głos mężczyzny, natychmiast zerwał się na nogi. Nieważne, kto to był – ktoś bliski, przyjaciel czy wróg – nie pozwoli, żeby ją skrzywdził. Nie przeszedł dziesięciu kroków, kiedy zza drzew ktoś wypuścił strzałę. Bez namysłu padł na ziemię i sięgnął po rewolwer, ale go nie znalazł. Rozejrzał się, lecz nikogo nie zobaczył, nie dobiegł go żaden odgłos. Zdawał sobie sprawę, że strzała była ostrzeżeniem, inaczej by go trafiła. Co jednak ono oznaczało? Że ma się trzymać z daleka od tej kobiety? W takim razie, dlaczego Indianin nie strzelił, kiedy Ring z nią walczył? Czy też, że ma zostawić śpiewaczkę w spokoju z tamtym mężczyzną?
"Porwanie" отзывы
Отзывы читателей о книге "Porwanie". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Porwanie" друзьям в соцсетях.