– I zgadzasz się z oceną mojego męża? Czy nie sądzisz, że odmalował sytuację zbyt pesymistycznie? Rozumiem, że Kieran chce, by wszystko było idealne na mój przyjazd, ale tak nie musi być.

– Nie, milady Fortune. Nie przesadza. Mary's Land to dzika kraina, a zachodnie wybrzeże, gdzie powstało pierwsze obozowisko, to obszar porośnięty lasem. Jest wiele do zrobienia, żeby można tam było zamieszkać. Kilka kobiet, które przypłynęły na pokładzie „Ark” i „Dove” zmaga się z ciężką pracą. Fortune z irytacją zacisnęła wargi. Nie to chciała usłyszeć.

– O co chodzi? – zapytała córkę Jasmine.

– Kieran nie chce, żebyśmy przypłynęły przed następnym latem – powiedziała. – Ziemia nie została jeszcze podzielona, twierdzi też, że mieszkają w indiańskiej wiosce, razem z dzikimi. Wiedziałam, że powinnam była z nim płynąć! Jasmine przeniosła wzrok na kapitana O’Flaherty.

– Dopłynęliśmy pod koniec marca – zaczął. – Główna część wyprawy została zatrzymana ponad miesiąc na wyspie Wright. Gubernator Calvert przysłał wiadomość na „Różę Cardiffu”, która czekała przy przylądku Clear, żebyśmy płynęli pierwsi i spotkali się z resztą na Barbadosie. Ruszyliśmy na południe, bowiem ze względu na dużą niepewność warunków pogodowych, panujących pod koniec lata, woleliśmy płynąć okrężną, ale bezpieczniejszą trasą.

– Rozsądna ostrożność – zgodziła się Jasmine.

– „Ark” zjawił się dopiero w styczniu. „Dove” dowlókł się dziesięć dni później. Gdy załadowaliśmy słodką wodę i zapasy żywności i popłynęliśmy przez Karaiby, a potem w górę, wzdłuż wybrzeża, mijając hiszpańskie kolonie, zrobiła się już wiosna. Zatrzymaliśmy się w Wirginii na kilka dni, po czym udaliśmy się do Mary's Land. Kolonia została założona dwudziestego piątego marca.

– W urodziny Aine! – zawołała Fortune.

– Aine? – kapitan był zdezorientowany.

– Aine Mary Devers, mojej córki. Zostałam, żeby ją urodzić – wyjaśniła Fortune. – Dwudziestego piątego marca powiłam dziewczynkę, a dwa dni później, dwudziestego siódmego marca, moja pokojówka Rois wydała na świat syna Brendana.

– Twój mąż będzie zachwycony. Bardzo się martwił o ciebie i o niemowlę. Nie mogę się doczekać widoku jego twarzy, gdy mu opowiem o narodzinach córki – powiedział Ualtar O’Flaherty.

– Sama mu opowiem – rzekła Fortune.

– Poczekaj, skarbie – odezwała się matka. – Chciałabym wiedzieć coś więcej o warunkach życia w Mary Land. Kuzynie?

– Koloniści natrafili na wioskę Indian Wicocomoco nad niewielką rzeką na północ od Potomacu. Gubernatorowi spodobała się okolica i poprosił tamtejszego wodza o pozwolenie na osiedlenie się. Ziemie są dobrze nawodnione i jest wygodna zatoka dla statków morskich. Indianie mieli problemy z większym, bardziej wojowniczym plemieniem Susquehanocków. Zamierzali przenieść wioskę w inne miejsce. W zamian za naszą ochronę zgodzili się dzielić wioskę z nami, dopóki nie będą mogli się przenieść. Osadnicy mieszkają w indiańskich wigwamach, zrobionych z trawy, gliny, patyków i skór zwierzęcych. Jest prymitywnie i ciężko. Kiedy Indianie w końcu odejdą, koloniści będą musieli wznieść umocnienia, ze strażnicą, palisadą i składem jedzenia. Takie zadanie wymaga zespołowej pracy wszystkich kolonistów. Nikt nie może zacząć budować sobie domu, dopóki nie stanie fort. W tej chwili na „Różę Cardiffu” załadowywane są zapasy dla kolonii. Gubernator wydał rozkaz, żeby nie sprowadzać żadnych kobiet ani dzieci aż do przyszłego roku, kiedy kolonia będzie miała solidniejsze podstawy. Kiedy wyjeżdżałem, twój mąż udawał się do Wirginii w celu nabycia bydła i drobiu dla wszystkich. Jego ludzie ciężko pracują. Pani Jones i Taffy są darem niebios dla kolonii. Taka jest prawda, kuzynko.

– Skoro gubernator wydał zakaz przyjazdu kobiet, Fortune, to nie możesz jechać. To proste. Możesz wrócić ze mną do Glenkirk albo zostać w Queen's Malvern. Wiem, że Charlie nie będzie miał nic przeciwko temu. Oczywiście zostanę z tobą, dopóki nie nadejdzie pora wyjazdu, skarbie – powiedziała Jasmine.

– Jak możesz znieść to, że jesteś tak długo i tak daleko od taty? – zapytała Fortune. – Nie, mamo, musisz wrócić do Glenkirk.

– Twój ojciec nie będzie miał nic przeciwko spędzeniu lata w Anglii, jeśli tylko zdąży wrócić do Szkocji na sezon polowań na gęsi – zaśmiała się Jasmine. Nie zamierzała zostawiać Fortune. Chociaż jej druga córka nie była taka uparta jak pierwsza, nie chciała ryzykować, że ucieknie do Liverpoolu i ukryje się z Rois i niemowlętami na pokładzie „Róży Cardiffu”. To się nie mogło zdarzyć. Fortune musiała poczekać, aż gubernator Calvert stwierdzi, że nadszedł czas na przyjazd kobiet i dzieci do Mary's Land.

– Najlepiej będzie, jeśli napiszesz do Rory'ego Maguire'a, by mógł opowiedzieć kobietom, co się dzieje. Opisz prymitywne warunki życia i wyjaśnij, że mają się szykować do wypłynięcia przyszłym latem.

– Nadal uważam, że gubernator Calvert jest zbyt ostrożny – narzekała Fortune. Jasmine uśmiechnęła się kojąco.

– Tak będzie lepiej dla dzieci – przekonywała.

– Ale nie dla Rois i dla mnie. Brakuje mi mojego męża w łóżku, a Rois brakuje Kevina. Jasmine i Ualtar O'Flaherty roześmiali się, słysząc to szczere wyznanie.

– Cieszę się, widząc, że w kobietach z tej rodziny nadal płynie gorąca krew – zauważył kapitan.


*

James Leslie przybył z Glenkirk, żeby towarzyszyć żonie i córkom. Trzymając w objęciach swoją nową wnuczkę, głośno wyraził zadowolenie. Przez pierwsze dwa tygodnie jego pobytu w Qucen's Malvern jego najmłodsza córka na widok ojca zasłaniała buzię rączkami. Nagle jednak pewnego dnia Autumn posiała ojcu słodki uśmiech i zostali przyjaciółmi. Bardzo mu ulżyło, bo miał ogromną słabość do tej małej dziewczynki, w której żyłach płynęła jego krew. Nie znał ani Indii, ani Fortune, gdy były w tym wieku.

– Chcę, żebyś we wrześniu wróciła ze mną do domu – oświadczył pewnego wieczoru żonie, gdy siedzieli razem w jadalni.

– Boję się zostawić Fortune samą – powiedziała Jasmine. – Obawiam się, żeby nie wsiadła na pierwszy statek wypływający do Nowego Świata i nie próbowała dołączyć do Kierana. Bardzo za nim tęskni.

– Jest dorosłą kobietą – rzekł książę. – Niech da słowo honoru, że zaczeka do przyszłego roku na „Różę Cardiffu”, kochana Jasmine. Chcę cię mieć z powrotem w Glenkirk. Jeśli zostaniesz tutaj z Jesienią, moja córeczka znów o mnie zapomni. Nie mogę zostać i zostawić tak długo samego Patricka. Jeśli ma pewnego dnia zająć moje miejsce, potrzebuje naszych wskazówek. Musisz wrócić do domu.

– Nie, Jemmie, powinnam zostać. Kiedy Fortune wyjedzie, czy jeszcze kiedykolwiek ją zobaczę? Autumn niedługo skończy dwa lata. Jedź we wrześniu do Glenkirk i wróć tu do nas przed Bożym Narodzeniem. Patrick jest już mężczyzną i poradzi sobie bez ciebie. Możesz wyjechać pod koniec lata do Szkocji, wiedząc, że już nigdy więcej nie zobaczysz Fortune? Potrzebny nam tu jesteś, ukochany. To tylko parę miesięcy.

Wiedziała, że się z nią zgodzi. Nadeszło lato i pod koniec sierpnia książę Glenkirk udał się do Szkocji, obiecując wrócić w grudniu. Latem towarzyszył im Charlie. Powróci! na królewski dwór, aby wspierać monarchę w jego niekończącej się wojnie z purytanami. Z każdym rokiem zyskiwali na sile i otwarcie krytykowali wszystko wokół króla i jego katolickiej żony z Francji, mimo że urodziła swojemu mężowi i krajowi czwórkę dzieci, z czego troje, a byli wśród nich dwaj chłopcy, żyło. I spodziewała się kolejnego potomka. Nawet chrzest wszystkich książąt w kościele anglikańskim ich nie satysfakcjonował. Parlament został rozwiązany parę lat wcześniej, ale purytanie stawali się coraz bardziej uciążliwi i krytyczni wobec króla.

W październiku pod frontowe drzwi Queen's Malvern podjechał jakiś dżentelmen. Przedstawił się jako sir Christian Denby i powiedział im, że właśnie odziedziczył w pobliżu małą posiadłość.

– Nie wiedziałam, że sir Morton Denby miał syna – zauważyła księżna, lustrując wzrokiem stojącego przed nią młodzieńca. Ubrany był skromnie w czarne ubranie i usztywniony biały kołnierzyk.

– Nie miał, pani. Jestem synem jego młodszego brata. Wuj był tak wspaniałomyślny, że zostawił mi Oakley, podczas gdy mój starszy brat pewnego dnia obejmie w spadku włości po naszym ojcu. Przyjechałem obejrzeć moje ziemie i pomyślałem, że poznam sąsiadów.

– Przykro mi, chłopcze, ale książę Lundy jest nieobecny i nie może cię powitać. Jego królewski wuj potrzebuje go na dworze przez większą część roku. Jestem księżną Glenkirk, a to moja córka, lady Lindley – powiedziała Jasmine. Sir Christian ukłonił się, a następnie przyjął kieliszek wina, podany przez Adalego.

– Mieszka pani tutaj, madam? – Pytanie było zuchwałe, ale Jasmine doszła do wniosku, że raczej ją to bawi, niż obraża. Najwyraźniej ten młody człowiek usiłował poznać okolicę i sąsiadów. Mógł to zrobić, jedynie zadając pytania wprost.

– Tylko latem, sir. Mój dom znajduje się w Szkocji, ale jestem tu teraz z moją córką, której mąż popłynął do Nowego Świata. Ponieważ może do niego dołączyć dopiero w przyszłym roku, postanowiłam pozostać z nią i jej dzieckiem. Mam przy sobie swoje najmłodsze dziecko, bo jest za małe, żeby oddzielać je od matki. A pańska żona? Czy jest z panem?

– Nie zaznałem jeszcze przyjemności małżeństwa, madam – odpowiedział, a Fortune stłumiła chichot. – W dzisiejszych czasach znalezienie żony jest niełatwym zadaniem. Szukam kobiety, która chciałaby mieszkać na wsi. Musi być pobożna, skromna w mowie i stroju, posłuszna mojej woli, musi umieć prowadzić dom, dać mi dobrze wychowanych synów i córki i mieć przyzwoity posag. Uważam, że wiele kobiet w dzisiejszych czasach jest zbyt płochych i zuchwałych.

– Jest więc pan purytaninem – miłym głosem stwierdziła Jasmine.

– Owszem – odparł na wpół obronnie, jakby oczekiwał krytyki.

– My jesteśmy anglikanami – zauważyła Jasmine.

– Pani mąż jest w Wirginii? – sir Christian zwrócił się do Fortune, która trzymała na kolanach Aine.