Pewnego ranka obudziła się wściekle głodna, ubrała się więc pospiesznie i popędziła do jadalni, żeby dołączyć do Kierana i Charliego siedzących przy śniadaniu. Zjadła z entuzjazmem miskę owsianki z suszonymi jabłkami i ze śmietaną, świeży chleb posmarowany masłem z plastrem ostrego sera i dwa posolone jajka na twardo. Wszystko popiła kubkiem słodkiego jabłecznika. Nagle jednak jej żołądek zastrajkował. Zakręciło ją w brzuchu, beknęła i zanim zdążyła wstać, zwróciła całe śniadanie prosto na stół.

Obaj mężczyźni z przerażeniem odskoczyli od stołu, żeby nie obryzgały ich wymiociny.

– Kochanie, nic ci nie jest? – zapyta! zaniepokojony Kieran. Zanim Fortune zdążyła się odezwać, głos zabrał jej brat:

– Nie powiedziałaś mu?

– O czym? – zapytał Kieran, przenosząc wzrok z żony na szwagra.

– Jest brzemienna – wystrzeli! Charlie, zanim jego siostra zdążyła wymyślić jakąś prawdopodobną historyjkę, którą później musiałby albo potwierdzić, albo też nazwać Fortune kłamczucha. – Zamierzała ci powiedzieć.

– Kiedy? – sucho rzucił Kieran. – Gdy będziemy na pełnym morzu?

– Owszem – cichutko powiedziała Fortune. – To wydawało mi się najlepsze. Kieran się żachnął.

– Gotowa byłaś narazić na niebezpieczeństwo siebie i nasze dziecko, żeby tylko postawić na swoim? Służący pospiesznie zaczęli sprzątać bałagan na stole. Obaj dżentelmeni poprowadzili Fortune do kominka. Rois, która widziała, co się stało, przyniosła swojej pani kubek herbatki miętowej.

– Pij powolutku, milady – poradziła. – To powinno uspokoić żołądek. Potem przyniosę trochę suchego chleba.

Fortune usiadła na miękkim krześle. Podniosła wzrok na rozgniewanego męża i powiedziała:

– Pojedziesz do Mary's Land beze mnie?

– Oczywiście, że nie! – niemal krzyknął.

– I dlatego ci nie powiedziałam.

– Mówisz bez sensu, Fortune.

– Nieprawda! Gdybyś tylko przez chwilę przestał na mnie krzyczeć i posłuchał. Nie pozwolę na siebie wrzeszczeć! – I wybuchnęła płaczem Kieran był całkowicie oszołomiony. Fortune nie miała racji, a teraz usiłowała go udobruchać łzami. Cóż, nie da sobą manipulować. Potrzebne jej było lanie, i gdyby nie ciąża, chętnie by je spuścił.

– Emocje kobiet przy nadziei są niezwykle rozchwiane – spokojnie oświadczył jego szwagier. – Daj jej chwilkę, to minie – zaśmiał się. – Fortune, przestań płakać i wyjaśnij nam powody swojego milczenia. Fortune pociągnęła nosem, ale w końcu udało jej się zapanować nad sobą.

– Jeśli nie popłyniemy do Mary's Land z pierwszymi statkami, nie dostaniemy najlepszej ziemi – powiedziała. – Musimy być wśród pierwszych! Nie należymy do wpływowych arystokratów, spekulujących na nowych koloniach, Kieranie. Jesteśmy w nielicznej grupie możnych kolonistów, którzy pozostaną w Mary's Land, żeby budować kolonię własnymi rękami. Większość arystokratów, jeśli w ogóle popłyną tam osobiście, a nie wyślą swoich agentów, ma nadzieję na szybki zysk. Zasiedlą swoje ziemie kim popadnie, a potem sprzedadzą włości temu, kto najlepiej zapłaci. W przyszłym roku sprowadzimy tam konie. Potrzebujemy otwartych pastwisk. Nie możemy tracić czasu na karczowanie lasów. Jeśli znajdziemy się pośród pierwszych kolonistów, dostaniemy te łąki i ziemie z rąk samego lorda Baltimore. Jeśli poczekamy, będziemy zmuszeni do kupna ziemi od innych. Musimy płynąć, Kieranie! Nie możemy zostać!

– Dlaczego nie? Katolicy mieszkają także w Anglii. Czy nie możemy kupić tu domu i żyć spokojnie? – zapytał. Fortune potrząsnęła głową.

– Wiesz, w jakich warunkach mieszkają katolicy w Anglii. A purytanie z każdym dniem zyskują więcej władzy. Nawet król musi się z nimi liczyć, a wszystko, co uczyni królowa, poddawane jest krytyce. A dlaczego? Bo jest katoliczką. Uważasz, że jestem samolubna, bo chcę płynąć, chociaż jestem w ciąży. Pani Jones będzie się mną opiekować podczas podróży. Nie boję się. Ty natomiast jesteś równie samolubny jak ja.

– Ja? A to dlaczego? Był zdumiony jej oskarżeniem.

– Sam mi powiedziałeś, że twoja wiara nie jest specjalnie silna i że trzymałeś się katolicyzmu, bo to było wszystko, co ci zostało po matce. Wydaje mi się, że zrobiłeś to także, żeby zirytować swoją macochę. Dałeś jej do ręki doskonałą broń, za pomocą której mogła ci zabrać Mallow Court. Mallow Court ma tysiąc akrów, a Maguire's Ford to kolejne trzy tysiące. Mogliśmy być potężni w Ulsterze, a już z pewnością w Fermanagh, Kieranie, ale ty wolałeś trzymać się kurczowo przeszłości i kłócić się o religię, tak jak wszyscy. Kocham cię. Dla ciebie zrezygnowałam ze wspaniałej posiadłości i ani przez chwilę tego nie żałowałam. Wczesną wiosną mam urodzić ci dziecko. Jeśli nie chcesz, żebym w zaistniałej sytuacji jechała do Mary's Land, zostanę w Anglii. Ale na Boga, mężu, ty powinieneś wyruszyć z tą ekspedycją i wziąć dla nas nasze trzy tysiące akrów dobrze nawodnionej i żyznej ziemi! Jesteś mężczyzną i spoczywa na tobie ogromna odpowiedzialność. Nie jestem lady Jane. Nie możesz dłużej wiarą usprawiedliwiać swojej dumy, Kieranie Deversie! Odjęło mu mowę i nawet gdy Fortune wstała i wyszła z jadalni, nie potrafił znaleźć słów, żeby ją zatrzymać.

– To chyba pierwsza bura, jaką otrzymałeś – odezwał się Charlie, siląc się na dowcip. Kieran skinął głową.

– Kobiety w tej rodzinie mają temperament, którego lepiej nie budzić. Są inteligentne i dumne, Kieranie. Moja siostra ma rację, utrzymując, że powinieneś ruszać do Mary's Land, nawet jeśli ona teraz nie może. Chodzi już nie tylko o ciebie i o Fortune. W Maguire's Ford czeka na was gromadka ludzi liczących na to, że poprowadzisz ich do Nowego Świata. Niedługo będziesz miał dziecko. Obawiam się, że nie możesz uciec od swoich obowiązków.

– Skąd ktoś tak młody może tyle wiedzieć? – odezwa! się Kieran, gdy w końcu odzyskał mowę.

– Miałem dobrych nauczycieli. Moją prababkę, lady de Marisco. Moją matkę i ojczyma. Poza tym z natury rzeczy, dzięki swojemu pochodzeniu, miałem wielkie możliwości. Na królewskim dworze szybko się dorasta, Kieranie, zwłaszcza gdy chce się przeżyć i odnieść sukces. Pozycja królewskiego bratanka nigdy mi nie wystarczała.

– To wszystko jest dla mnie takie dziwne – przyznał Kieran. – Nigdy nie rozumiałem, z jaką rodziną się wiążę, gdy zakochałem się w twojej siostrze. W porównaniu z wami jesteśmy tacy prowincjonalni, ale uświadomiłem to sobie dopiero po przybyciu do Anglii. Odkąd ujrzałem Fortune, wiedziałem, że muszę ją mieć, ale teraz zastanawiam się, czy nie dostałem więcej, niż mogę przełknąć. Czy jestem człowiekiem, który będzie w stanie wyciosać imperium w Nowym Świecie? Mam wątpliwości. A jeśli mi się nie uda, to czy rozczaruję Fortune? A nasze dziecko? Co z naszym dzieckiem? – Z udręczeniem przejechał dłonią po ciemnych włosach.

– Po pierwsze, musisz zrozumieć, że w tej rodzinie wszystkie kobiety pracują razem ze swoimi mężami. Mają ten irytujący zwyczaj rodzenia i wychowywania swoich dzieci, równocześnie z powodzeniem zarządzając swoimi interesami. Pogódź się z tym szczególnym darem, danym ci przez Boga, Kieranie. Usiądź z moją siostrą i zadecydujcie, w jaki sposób rozwiążecie problem skolonizowania waszego skrawka Nowego Świata. Zrozum, że musisz jechać, ona zaś powinna zostać, żeby urodzić. Przypłynie za rok. Do tego czasu wzniesiesz dla nich dom. Chyba nie chcesz stać z boku, zrzucając na innych odpowiedzialność za budowę domu dla twojej rodziny. Wszystko da się załatwić, przyjacielu – zakończy! Charlie, opierając pocieszająco dłoń na szerokim ramieniu szwagra.

– Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko przyjąć twoją radę – rzekł Kieran. – Mam nadzieję, że się nie mylisz, Charlie. Nie chcę opuszczać Fortune.

– Przyjedzie mama, a jeszcze lepiej będzie, kiedy przybędzie India. Fortune była przy niej, gdy India rodziła swoje pierwsze dziecko. Poproś ją kiedyś, żeby ci o tym opowiedziała. – Uśmiechnął się do Kierana. – Czy otrząsnąłeś się już z szoku? Wyobrażam sobie, że nie jest ci łatwo pogodzić się z myślą, iż poślubiłeś taką herod – babę.

– Nie jestem herod – babą – rzekła Fortune, wkraczając z powrotem do jadalni. – Jak możesz mówić coś takiego? Przecież Kieran wie lepiej. Jej mąż uśmiechnął się.

– Pewnie, że wiem, kochanie. Dobrze nam się rozmawiało z Charliem. Musimy usiąść i ustalić, w jaki sposób zorganizować wyprawę, jeśli ty pozostaniesz tutaj. Fortune uśmiechnęła się do obu mężczyzn.

– Wiedziałam, że dasz się przekonać, Kieranie – mruknęła. – Cieszę się, że Charlie ci wszystko wyjaśnił. A teraz do roboty, nie mamy ani chwili do stracenia! Charles Frederick Stuart, książę Lundy, wyszczerzył zęby do szwagra ponad rudą głową siostry. Przesłanie było jasne: „Sam widzisz, musisz tylko pozwolić jej decydować”.

ROZDZIAŁ 15

Najszybciej, jak to tylko było możliwe, posłali wiadomość do Maguire's Ford, żeby ludzie chcący wyruszyć z nimi byli gotowi wsiąść na „Różę Cardiffu” za kilka miesięcy. Rory Maguire otrzymał szczegółową listę rzeczy, jakich będzie potrzebował każdy osadnik, którą Deversowie dostali od lorda Baltimore. Jedyną kobietą która miała z nimi popłynąć, była lekarka, pani Jones, gdyż w czasie tych pierwszych miesięcy jej usługi mogły okazać się bezcenne. Poradzono, żeby zabrała ze sobą nie tylko swoje suszone zioła, korzenie i korę, ale także sadzonki roślin, gdyż nie wiadomo było, jakimi roślinami leczniczymi będzie dysponowała w nowej kolonii Mary's Land.

Pozostałe kobiety i dzieci miały pozostać w Ulsterze aż do przyszłego lata, kiedy „Róża Cardiffu” powróci po nie. Popłyną wówczas w towarzystwie drugiego statku, „Highlandera”, na który można będzie załadować konie i inne zwierzęta. Planowano, że w czasie zimy zostanie wzniesiony dom dla Deversów i innych, aby po przybyciu kobiet i dzieci miały bezpieczne schronienie.

Po dopłynięciu do celu na drugim brzegu morza, mężczyźni mieli kupić w Wirginii mleczną krowę i konia dla Kierana. Dzięki temu po nadejściu wiosny można by zaorać ziemię. Dotarły już do nich pogłoski, że koloniści z Wirginii nie są zbyt przyjaźnie nastawieni, bowiem zazdroszczą specjalnego statusu Mary's Land. Fortune wiedziała jednak, że pieniądze przezwyciężą największą niechęć, poradziła więc mężowi, by starał się ubić jak najlepszy interes, ale to, co naprawdę potrzebne, kupował bez względu na cenę, bo od tego zależał ich sukces bądź porażka.