– Mała ladacznico – roześmiał się i wsunął w nią palec. Gdy osiągnął cel, Fortune westchnęła z rozkoszy. To było to, czego pragnęła.

Nie pieszczot, ale podniecenia, wywołanego własną żądzą.

– Och, tak! Nie przestawaj, Kieranie, nie przestawaj! – zawołała.

Nie miał najmniejszego zamiaru przerwać. Bawił się wrażliwym wzgórkiem jej ciała, drażniąc go, podniecając i zmuszając Fortune do jęków namiętności. Chociaż gotowało się w niej z pożądania, nie zaprzestawał słodkiej tortury.

– Otwórz się dla mnie, Fortune!

– Jeszcze nie – błagała, pragnąc więcej.

– Teraz! – powiedział ochrypłym głosem, siłą wciskając kolano pomiędzy jej uda i rozchylając je. – Teraz, moja słodka, zanim eksploduję z pożądania! – Przesunął się, po czym dwoma palcami mocno uszczypnął miłosny guziczek, przyprawiając Fortune o paroksyzm rozkoszy. W tym właśnie momencie wtargnął głęboko w jej ochocze ciało. Poczuł, jak na skutek silnego pchnięcia jej dziewictwo pęka i usłyszał pełne zdumienia westchnienie.

Jego wtargnięcie było bolesne, ale ból szybko minął. Miała głęboką świadomość należenia do niego. Jej pierwszą reakcją była obawa, ale jednocześnie czuła, jak ją wypełniał. To było takie naturalne. I takie doskonałe. Westchnęła głęboko i otoczyła go ramionami.

– Spójrz na mnie – polecił.

Uniosła powieki i spojrzała mu prosto w oczy, które przepełnione były taką miłością i namiętnością, że omal się nie rozpłakała.

– Kocham cię, Fortune – powiedział kolejny raz. – Kocham cię! – I zaczął się w niej poruszać. Z każdym ruchem jego miłosnej włóczni była coraz bardziej świadoma budzącej się nowej przyjemności, która sięgała jej duszy. Nie odrywała spojrzenia od jego oczu, dopóki intensywność doznań nie stalą się tak ogromna, że jej oczy zamknęły się same, i Fortune, po raz pierwszy w życiu, poszybowała do gwiazd.

Zanurzał się coraz głębiej w jej słodkie ciało. Mocno wbiła palce w muskularne ramiona męża.

– Proszę! Proszę! – zawołała ochrypłym głosem.

Rozumiał jej doznania, ponieważ sam doświadczał tych samych przyjemności, gdy ich ciała, stanowiące teraz jedność, szczytowały w gwałtownym ogniu namiętnego spełnienia.

– Kieranie! Ach, to cudowne, ukochany! Cudowne! – zawołała Fortune, porwana przez szalony wir i rzucona w otchłań gorącej ciemności.

Zaspokoił swoje pragnienie, zraszając jej sekretny ogród swoimi sokami, po czym opadł na jej bujne ciało. Z trudem łapał oddech. Szybko zorientował się, że za wiele waży, żeby na niej leżeć, więc stoczył się na bok. Leżał, dysząc ciężko. Kiedy serce zaczęło mu bić spokojnie, usłyszał coś. Ciche pochlipywanie. Wstrząśnięty odwrócił się do niej.

– Fortune, co się stało? Dlaczego płaczesz? Zrobiłem ci coś złego? – Pomyślał, że okazał się bydlakiem. Był tak pochłonięty swoją przyjemnością, że przestał myśleć o niej. Wziął ją w ramiona. – Co się stało, skarbie? Powiedz mi!

– Jestem taka szczęśliwa – załkała i rozpłakała się na jego szerokiej piersi. – Nigdy jeszcze nie byłam taka szczęśliwa, Kieranie! Warto było czekać na ciebie, ukochany. Nie sądziłam, że kiedykolwiek znajdę miłość. Kiedy spotkałam twojego brata, natychmiast zorientowałam się, że to nie ten wymarzony, ale myślałam, że będę musiała na niego przystać, bo tego oczekiwano… – Nowy potok łez potoczy! się z jej oczu. Miał ochotę się roześmiać, słysząc jej niewinne wyznanie. Chciał krzyczeć z radości. Zamiast tego przytulił ją mocno do siebie.

– Ja też nie myślałem, że spotkam swoją miłość, ale kiedy cię ujrzałem, Fortune, od razu wiedziałem, że nie mogę pozwolić, żeby Willy cię dostał.

Gdybyś go wybrała, wykradłbym cię, jak to było w zwyczaju moich celtyckich przodków. Jesteś moja! Zawsze byłaś i zawsze będziesz. A teraz przestań chlipać, kochanie i pocałuj mnie – powiedział, obracając ją twarzą do siebie.

Ich usta spotkały się w niemal rozpaczliwym pocałunku. Odrywając się od niego, Fortune spytała otwarcie:

– Czy dziś w nocy możemy się jeszcze raz kochać? Kiwnął głową.

– Tak, ale pozwól mi chwilę odpocząć, a i sobie również, kochanie. Mam ci jeszcze wiele do pokazania i nauczenia. Mam nadzieję, że nie będziesz rozczarowana.

– Chcę wiedzieć, jak ci dać przyjemność – powiedziała.

Potem wstała z łóżka i przebiegła przez pokój do kąta, gdzie pozostawiono srebrny dzbanek, miskę i stosik miękkich ściereczek. Przyniosła je do łóżka, po czym najpierw obmyła się sama, a następnie starannie opłukała jego męskość.

– Mama nazywa te ściereczki ręcznikami miłości. Uważa, że należy się myć po każdym miłosnym stosunku, aby potem być gotowym na więcej.

Nigdy jeszcze nie słyszał o czymś takim, ale wydało mu się to całkiem sensowne i nie miał żadnych zastrzeżeń do samej procedury.

– To mi się podoba – powiedział. – Czy zawsze będziesz się o mnie tak czule troszczyła, Fortune? – Wyciągnął ręce i zaczął gładzić jej piersi.

– Tak – stwierdziła, ostrożnie odstawiając miskę i ściereczki, po czym wspięła się z powrotem na łóżko i usiadła na Kieranie. Okraczyła go swoimi mlecznymi udami, jak rumaka. – Mogę cię dosiąść, mój panie, jak Pioruna. Czy okażesz się równie krzepkim wierzchowcem? – zażartowała, nieomal mrucząc z rozkoszy, gdy ugniatał jej piersi. Odgięła się do tyłu i jego dłonie przesunęły się wzdłuż tułowia dziewczyny na plecy, a potem zaczęły wymownie ugniatać jej pośladki.

– Och! – krzyknęła, wijąc się w jego rękach. Zaśmiał się i spojrzał na nią z błyskiem w oczach.

– A więc nie boisz się mojej żądzy, moja piękna żono. Silnymi palcami masował jej ciało. Czuł, jak z każdym prowokacyjnym ruchem Fortune twardnieje jego miłosna włócznia. Pytała, czy będą mogli się ponownie kochać jeszcze tej nocy. Teraz z kolei on się zastanawiał, czy potrafiłby przestać. Nigdy jeszcze nie pragnął żadnej kobiety tak jak Fortune. Zwykle łatwo zaspokajał żądzę jednym dobrym parzeniem się, ale nie będzie tak z nowo poślubioną małżonką.

Fortune poczuła jego drżenie. Uniosła się ponad jego męskością i powoli opuściła się na nią, wzdychając namiętnie. Jęknął i pociągnął ją ku sobie, aby móc ją całować i zaczął się rytmicznie poruszać. Ich usta spotkały się. Ich serca biły szaleńczo.

– O Boże! – zawołała rozpaczliwie Fortune, gdy kolejny raz zanurzył się w niej z bezlitosną uporczywością. A potem gwiazdy eksplodowały jej w głowie, przed oczami i w sercu.

– Fortune, moja miłości! – zawołał, szczytując ponownie. Zacisnął wokół niej ramiona, ona zaś znów przywarła do niego. Potem nalegał, żeby zasnęła.

– Jesteś taką ognistą kochanką, najdroższa – oświadczył – ale musisz odpocząć. Ja też.

– Tak, mój panie mężu – słodkim głosem odpowiedziała zaspokojona Fortune. – Ale czy możemy zrobić to jeszcze raz, gdy się obudzimy? Kieranie! Czemu się śmiejesz? Czy powiedziałam coś zabawnego? Cudem udało mu się stłumić rozbawienie.

– Czy wszystkie kobiety w twojej rodzinie są równie namiętne, Fortune?

– Czy namiętność z własnym mężem jest czymś niewłaściwym? – zapytała z autentyczną ciekawością.

– Nigdy nie usłyszysz, żebym się na to uskarżał, kochanie – powiedział. – Jedna myśl przyszła mi teraz do głowy. Nie muszę się bać, że mój młodszy braciszek mnie zabije, dowiedziawszy się o naszym ślubie, Fortune. Ty sama zabijesz mnie dużo wcześniej swoją rozkoszną namiętnością. Will nie ma pojęcia, że cudem udało mu się ujść z życiem. – I roześmiał się.

– Drań! – krzyknęła. – Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Czy możemy się kochać, kiedy odpoczniemy?

– Tak – odparł i dodał: – Ciekawe, czy dożyję rana, ty cudowna ladacznico.

– Skoro pokazałeś mi rozkosze namiętności, kochany, zamierzam zachować cię przy życiu – stwierdziła.

– Zadowalanie cię wypełni mi całe życie – odpowiedział, przyciągając ją do siebie tak, że słyszała miarowe bicie jego serca.

– Będziesz musiał ciężko pracować – powiedziała.

– Będę, madam, będę – oświadczył. – Tego możesz być pewna.

ROZDZIAŁ 11

Co chcesz przez to powiedzieć, że Kieran poślubił Fortune Lindley?

Jane Devers patrzyła na męża nierozumiejącym wzrokiem.

Ślubu udzielił im wczoraj wielebny Steen w kościele w Maguire's Ford.

Byłem obecny na ceremonii – odpowiedział jej mąż.

I pozwoliłeś na to? – Czuła narastający gniew. – Pozwoliłeś temu swojemu celtyckiemu pomiotowi ożenić się z najbogatszą dziedziczką w całym Fermanagh? Jak mogłeś? – Na jej bladej twarzy pojawiły się czerwone plamy, oddychała ciężko.

A jak mogłem temu zapobiec? – zapytał spokojnie. – Książę Glenkirk i jego żona byli zadowoleni z tego związku. I nigdy więcej nie nazywaj mojego starszego syna pomiotem, Jane.

A kim niby jest? – krzyknęła. – Twój katolicki ślub był nielegalny. To królewskie prawo! Twoje dzieci spłodzone z tą kreaturą którą nazywałeś swoją pierwszą żoną były więc nieślubne, ja jednak uważałam inaczej i wychowywałam je jak swoje własne. Kiedy uznałeś Williama za swojego prawowitego następcę, sądziłam, że myślimy tak samo, Shane.

To ty, moja droga, powiedziałaś, że jeśli Kieran nie zostanie protestantem, muszę go pozbawić prawa do Mallow Court, żeby ochronić majątek i żeby pozostał w rękach Deversów. Czy teraz próbujesz mi powiedzieć, że gdyby Kieran ustąpił i został protestantem, nadal utrzymywałabyś, że jest nieślubnym dzieckiem, bo mój pierwszy ślub z Mary Maguire został zawarty w kościele katolickim?

– Tak! – odparła zuchwale. – Właśnie tak! Nie pobraliśmy się z miłości, Shane. Ty poślubiłeś mnie ze względu na mój posag, ja wyszłam za ciebie dla Mallow Court. Naprawdę sądzisz, że po narodzinach Williama powinnam pozwolić, aby majątek przypadł Kieranowi? Zresztą gdybym nie urodziła ci syna, tylko córkę, chciałabym Mallow Court dla Bessie. Mallow Court nie należy do ciebie, Shane. Mój ojciec zapłacił za niego szczerym złotem, ja zaś przypieczętowałam transakcję, pozwalając ci stękać i pocić się nad moim ciałem, żeby móc dać ci córkę i syna. Wobec prawa tylko oni są twoimi prawowitymi potomkami! Nie zapominaj o tym!