– Tato, wiesz przecież, że nigdy nie czułem się tu jak w domu. Nie wiem dlaczego, ale tak jest. Moje miejsce nie jest w Ulsterze. Fortune czuje to samo. Mieszkała w Anglii, we Francji, w Szkocji. Jest kochana przez swoją rodzinę, ale również nigdzie nie czuła się dobrze. Jesteśmy bratnimi duszami, przyciągającymi się wbrew swej woli. Nowy Świat nas wabi, tato. Musimy być razem. Musimy wyjechać z tego kraju.

– Jesteś tego pewny, chłopcze? Czy to nie kompromis, bo zakochałeś się w Fortune Lindley? – Sir Shane patrzył synowi prosto w oczy, szukając prawdy. Kieran uśmiechnął się.

– Jesteśmy tego pewni, tato.

– Niech więc ci Bóg błogosławi, i twojej dziewczynie także. Będę na waszym ślubie bez względu na wściekłość twojej macochy.

– Colleen też tam będzie – cicho powiedział Kieran. Starszy mężczyzna pokiwał głową.

– To będzie moja pierwsza tajemnica przed Jane, chłopcze. Robię to, bo bardzo cię kocham.

– Och, tato, przez wszystkie lata po śmierci mamy byłem pewny tylko jednego, że mnie kochasz. Ja też cię kocham i dziękuję za twoje błogosławieństwo dla mnie i dla Fortune.

– Mówię ci, chłopcze, patrząc, jak ten świat się zmienił, cieszę się, że większość życia mam już za sobą – rzekł z żalem Shane Devers.

– Chyba zmienianie się wraz z otaczającym nas światem przy jednoczesnym mocnym trzymaniu się własnych ideałów i zasad etycznych jest jedyną metodą przetrwania – spokojnie zauważył Kieran.

– Młodzi mogą się zmieniać. Starzy nie mogą i nie chcą – smutno stwierdził jego ojciec. Kieran się roześmiał.

– Nie jesteś jeszcze taki stary, tato.

– Jestem dość stary, żeby pragnąć spokoju w moim domu i w kraju – rzekł sir Shane. Potem wychylił swoją whisky i wstał. – Idę teraz do łóżka, chłopcze. Proponowałbym, żeby nie było cię tu rano, gdy twój brat z żoną będą wyjeżdżali do Dublina. Kieran kiwnął głową.

– Zgadzam się, tato. Może dziś w nocy pojadę do Erne Rock. Księżyc mocno świeci i nie pada. Powiedz Colleen, że zobaczymy się piątego października. Molly i dziewczęta także będą. Wszystkie twoje czarne owce, tato. – Zaśmiał się. Ojciec także się roześmiał.

– Czarne owce są o wiele ciekawsze niż potulne białe – stwierdził i opuścił bibliotekę.

Kieran posiedział jeszcze parę minut przed ogniem, tlącym się na kominku.

Potem wstał i odstawił kryształową szklaneczkę po whisky na srebrną tacę koło fotela. Wyszedł do pustego przedpokoju i spojrzał w górę, na schody. Ojciec na pewno jest już w łóżku. Macocha spała, ukołysana winem. Należało mieć nadzieję, że Williamowi udało się już pozbawić Emily Annę dziewictwa. Kieran podejrzewał, że bratu udało się nawet coś więcej. Uśmiechnął się do siebie. Zastanowiło go, czy jego brata i śliczną bratową połączyło jakieś głębsze” uczucie, jakaś namiętność. I szybko pomyślał, że to nieistotne. Wyszedł z domu, udał się do stajni i osiodłał konia.

Wyjeżdżając, rozmyślał nad swoją nocą poślubną z Fortune, o wiele ciekawszą od nocy poślubnej brata. Ale Will wykona swoją powinność i zapewni Mallow Court następne pokolenie. Kieran uświadomił sobie nagle, że to następne pokolenie będzie bardziej angielskie niż irlandzkie i westchnął ze smutkiem. Zrozumiał, że zachodzą zmiany, które mu się nie podobają.

Podróż minęła bez przeszkód, chociaż widział poruszające się cienie lokalnych kłusowników. Ci jednak rozpoznawali jego konia i ignorowali go, gdy przejeżdżał. Wjechał na główną drogę w Maguire's Ford i minął dwa domy, w których z pewnością byłby mile widzianym gościem. Kopyta jego konia zastukały na drewnianym mostku, prowadzącym do Erne Rock, a potem na zamkowym dziedzińcu. Zaspany chłopiec stajenny wyszedł, żeby wziąć od niego wierzchowca, Kieran zaś wspiął się po schodach i wszedł do budynku. W holu oczekiwał na niego przyszły teść.

– Tak myślałem, że przyjedziesz tu dzisiaj – odezwał się książę.

– Powiedziałem tacie, że się żenię z Fortune – rzekł w odpowiedzi Kieran.

– I?

– Będzie na ślubie i udzielił nam swojego błogosławieństwa. Zaś moja macocha planuje wyswatanie wnuczki z jednym z waszych chłopców.

James Leslie wybuchnął głośnym śmiechem.

– Nie poddaje się łatwo, prawda? Cóż, mężczyźni Lesliech, którzy nie zostaną wyswatani jeszcze w kołysce, później mają zwyczaj zwlekać z ożenkiem. W odległej perspektywie lady Jane może zrealizować swoje pragnienie. Nie chcę wojny pomiędzy naszymi rodzinami, Kieranie. Jedyną trudnością jest twój brat. Do twojego ojca i macochy będzie należało utrzymanie Williama w ryzach. Nie pozwolę, żeby moja dziewczynka znów została znieważona. To szczęście, że dzisiaj nie byłem uzbrojony, bo panna młoda zostałaby wdową jeszcze przed postradaniem dziewictwa.

– To samo powiedziałem Willowi – rzekł Kieran. Książę skinął głową.

– Jesteś dobrym człowiekiem. Z dumą nazwę cię moim synem. Żałuję tylko, że twoja buntownicza natura odbierze rodzinie Fortune, ale skoro ma chęć jechać z tobą, musimy się z tym pogodzić.

– Czy kiedyś pańska rodzina nie była katolicka, milordzie? – zapytał Kieran.

– Owszem. Ale czasy się zmieniają, chłopcze. Liczy się wiara. Nasz miłosierny Pan, Jezus Chrystus, powiedział kiedyś, że w domu jego ojca jest wiele pokoi. Z pewnością prowadzi do nich niejedna droga. Ale chociaż ja nie potępię cię za sposób, w jaki się modlisz, są tacy, którzy to zrobią, a istniejące prawo skarżę cię, jeśli się nie dostosujesz. Nie zgadzam się z takim prawem, ale dopóki będzie obowiązywało, będę mu posłuszny. Kiedy znajdziemy się w Anglii, będziesz musiał przestrzegać praw ustanowionych przez króla, przez wzgląd na bezpieczeństwo nas wszystkich. Nie nadajesz się na męczennika, chłopcze, a ja nie pozwolę, żebyś swoim buntem narażał moją rodzinę. Rozumiesz, Kieranie Deversie? Jeśli chcesz mojej pomocy, musisz grać według moich zasad.

– Tak, milordzie, rozumiem. Przysięgam, że zrobię wszystko, byśmy mieli z Fortune dobre życie!

– Nie widzę powodu, żebyś wracał do Mallow Court, chyba że po swoje rzeczy. Potrafisz znaleźć pokój, który dzieliłeś z bratem, kiedy ostatnim razem gościliście u nas?

– Potrafię, milordzie – z uśmiechem odpowiedział Kieran.

– Witaj więc w Erne Rock, chłopcze, i witaj w naszej rodzinie. Nie masz pojęcia, w co się wpakowałeś, Kieranie – zaśmiał się książę. – Och, i postaraj się nie pozwolić Fortune, żeby cię uwiodła przed ślubem. Ponosi ją, ale wydaje mi się, że dzień czy dwa zwłoki nie mają znaczenia. – Tu James Leslie wybuchnął śmiechem, bo jego przyszły zięć spiekł raka. – Idź spać, chłopcze – powiedział książę. – Byłbym głupi, gdybym nie znał kobiet w mojej rodzinie, choć muszę przyznać, że czasami udaje im się zaskoczyć nawet mnie. Kieran pokłonił się starszemu mężczyźnie, pospiesznie przeszedł przez hol, wspiął się po schodach i skierował ku gościnnej sypialni, gdzie nocował już dwukrotnie. W holu panował przenikliwy, październikowy chłód. Wszedł do pokoju, zamknął drzwi, odwrócił się i wstrzymał oddech, zaskoczony.

– Wiedziałam, że przyjedziesz dziś w nocy – cicho rzekła Fortune. Leżała naga na łóżku, okryta jedynie złocistorudymi włosami.

– A więc masz zamiar mnie uwieść, tak? – odparł równie cicho, przeszedł przez pokój i stanął nad nią.

– Tak – przytaknęła. – Chyba tego chcesz? – Wyciągnęła rękę i pociągnęła go na łóżko.

– Jesteś najzuchwalszą dziewicą, jaką znam – oświadczył.

– Nie wiedziałam, że znasz wiele dziewic – odparowała Fortune z przewrotnym uśmiechem. – Kieranie, wiesz dobrze, że szaleję za tobą, i wiem, że mnie kochasz. Za niecały tydzień będziemy mężem i żoną. Dlaczego mamy czekać do tego czasu, żeby móc się sobą cieszyć? – Jej usta znajdowały się niebezpiecznie blisko jego ust, kusząco wilgotne, rozchylone.

Gdy ją całował, powoli, głęboko, pomyślał, że nigdy nie zostanie świętym. Jej bliskość zakręciła mu w głowie.

– Tylko jeden raz, kochanie, a potem już nic więcej, aż do naszej nocy poślubnej – rzekł stanowczo. – Nie chcę, żebyś szła do ołtarza z wyrazem nasycenia i pełnego zaspokojenia na twarzy. Czy będziesz umiała zachować ten nasz mały sekret, ty zuchwała niewinności? – Powoli przesunął rękę w dół, wzdłuż krzywizny jej ciała, aż zatrzymał się, żeby popieścić jej pośladek.

Taki sugestywny dotyk był zupełnie odmienny od tego, czego się spodziewała. Gdy Fortune postanawiała zaczekać na Kierana w jego sypialni, wydawało jej się, że robi słuszną rzecz. Teraz nagle nie była już taka pewna, czy jest gotowa na podobną intymność. Kiedy popchnął ją z powrotem na poduszki, serce zaczęło jej łomotać jak szalone. Zafascynowana obserwowała, jak jego palce wędrują po jej jedwabistej skórze. Było to absolutnie cudowne wrażenie, ale pomyślała z niepokojem, czy teraz, gdy z taką swobodą oferowała mu swoje ciało, będzie się jeszcze chciał z nią ożenić. Wielkimi dłońmi lekko przytrzymał jej ramiona, pochylił ciemną głowę i zasypał jej piersi drobnymi pocałunkami, które wprawiły ją w drżenie.

To był błąd. Musi mu natychmiast powiedzieć, żeby przestał. Jęknęła w napięciu i cała zesztywniała, gdy dłoń Kierana musnęła jej brzuch i spoczęła na wzgórku Wenery.

Kieran czuł, że Fortune drży ze strachu i z rosnącego pożądania. Uniósł się lekko i zdjął kamizelkę i koszulę. Jej oczy rozwarły się szeroko na widok gładkiej, szerokiej piersi. Ponownie pochylił się i przywarł swoim nagim torsem do jej obnażonych piersi. Drażniąc językiem jej ucho, wyszeptał gorąco:

– Podoba ci się to, moja słodka Fortune? Och, skarbie, jesteś taka miękka i gorąca.

To było cudowne! Fortune westchnęła i zuchwale oplotła go ramionami. Za nic w świecie nie mogła jednak wydać z siebie głosu. Chwila była zbyt namiętna. Kochała go. Byli ze sobą jak prawdziwi kochankowie. Nieśmiało pogładziła go dłońmi po plecach.

Nagle zesztywniała. Przytulił się do niej całym ciałem i poczuła twardą wypukłość jego spodni, napierającą na jej nagie ciało.

– Nie mogę! – wystękała. Usiadł natychmiast.