– Mam nadzieję, że będziesz żył długo i szczęśliwie, tato, bo wyraźnie widać, iż Will nie jest jeszcze gotowy na przejęcie po tobie całej odpowiedzialności. – Popijał whisky, rozkoszując się ciepłem rozlewającym się w jego żyłach.

– Zamierzam żyć jak najdłużej, chłopcze – odpowiedział Shane Devers. – Widzę, że mój młodszy syn musi jeszcze trochę dojrzeć. Muszę przyznać, że podróżowanie z nim nie było niczym przyjemnym. Stale opłakiwał utratę lady Lindley. Szkoda, że dziewczyna w ogóle pojawiła się w Ulsterze! Chyba musi być czarownicą, skoro tak opętała Williama. Nie pojmuję tego, Kieranie.

– Fortune Lindley nie rzuciła żadnego czaru na Williama, tato. Obawiam się, że to wszystko jest wyłącznie wytworem jego wyobraźni. Na Boga, w jaki sposób mojej macosze udało się go skłonić do poślubienia Emily Annę Elliot?

– Oświadczyła mu, że nie ma innego wyboru, bo nie zna żadnej innej młodej kobiety, która chciałaby wyjść za niego za mąż. Powiedziała mu, że jego obowiązkiem jest ożenić się i spłodzić kolejne pokolenie Deversów z Mallow Court. Znasz swoją macochę, Kieranie. Kiedy czegoś chce, nic jej nie przeszkodzi. Początkowo William się opierał, ale kiedy Mary i Bess poparły matkę, nie mógł już dłużej walczyć ze swoim przeznaczeniem. Nawet ja przyznaję, że to dla niego najlepsze rozwiązanie.

– Dopilnuj, tato, żeby William był miły i okazywał uczucie swojej kuzynce, kiedy Elliotowie przybędą tu za parę dni.

– I ja z nim porozmawiam, i jego matka. Jeśli nie będzie właściwie traktował dziewczyny, ponownie zostaniesz prawowitym dziedzicem tej posiadłości bez względu na to, czy jesteś katolikiem – wojowniczo oświadczył Shane Devers.

– Boże broń! – zaśmiał się Kieran. – Wobec takiej groźby sam porozmawiam z bratem, tato! Mężczyźni roześmiali się. Shane Devers kochał obu swoich synów, ale bardziej lubi! starszego. Kieran był zdumiewająco wrażliwy jak na człowieka o takim upartym charakterze, a do tego był nieskazitelnie uczciwy. Łatwa rezygnacja Kierana z majątku zmartwiła Shane'a Deversa, ale jednocześnie w jakiś dziwny sposób rozumiał syna. Ze swoim celtyckim dziedzictwem nawiązywał do dawnych, bardziej awanturniczych przodków. Posiadający angielską matkę William raczej się nadawał do przejęcia Mallow Court, zwłaszcza w tak szybko zmieniającym się świecie. Rolniczy Ulster, pełen szkockich i angielskich emigrantów, nabierał kształtu bardziej przypominającego środkową część Anglii niż północną Irlandię.


*

Jane Devers była przerażona, gdy dowiedziała się, że książę i księżna Glenkirk pozostali w zamku Erne Rock. Nie było sposobu uniknięcia zaproszenia ich na ślub Williama i Emily. W okolicy nie mieszka! nikt wyższy od nich rangą, a wszyscy wiedzieli, że Deversowie znają Lesliech i że swaty pomiędzy nimi się nie udały. Chociaż nikt nie był specjalnie zaskoczony małżeństwem Williama i Emily, które pomimo próby Deversów zdobycia ręki lady Lindley zawsze było czymś oczywistym, skandal jaki wybuchłby, gdyby Leslie z Glenkirk nie zostali zaproszeni na wesele Deversów, byłby nie do wytrzymania.

Wysłano więc zaproszenie, które zostało przyjęte. Adali osobiście przywiózł ogromną srebrną czarę do ponczu, rzeźbioną w liście i winne grona wraz z dwudziestoma czterema małymi czarkami i dużą srebrną chochlą z wygrawerowanym herbem rodowym. Lady Devers ledwo mogła powstrzymać podniecenie, gdy służący w białym turbanie delikatnie wypakował czarę i pozostałe elementy z wykładanej aksamitem, hebanowej szkatułki, okutej srebrem, ze srebrną plakietką z wyrytym nazwiskiem Deversów. Udało jej się pohamować na tyle, żeby powiedzieć:

– Proszę podziękować księciu i księżnej za ich szczodrość. Panna młoda na pewno napisze do nich podziękowania, gdy tylko w przyszłym tygodniu przyjedzie z Londonderry. Czekamy na ich książęce mości na ślubie. – Uśmiechnęła się słabo. Adali ukłonił się najeleganciej, jak umiał.

– Przekażę pani mile słowa mojemu panu i pani – rzekł i wyszedł z komnaty. Po jego wyjściu Jane Devers nie usiłowała dłużej kryć swojego zadowolenia.

– Spójrz na to, Shane! Wspaniałe! Williamie, czyż to nie cudowny prezent? Kochana Emily będzie taka szczęśliwa. Każdy podziwiający prezenty będzie miał coś do powiedzenia. Powinieneś mieć okazję, by wspomnieć, że to dar od księżnej i księcia Glenkirk, którzy są spowinowaceni z samym królem! Co za szczodrobliwość, zwłaszcza zważywszy… – Głos jej zamarł. – Są prześliczne – dokończyła cicho.

– Za każdym razem, gdy na nie spojrzę, będę myślał o Fortune – stwierdził William.

– Przestań! – krzyknęła jego matka. – Naprawdę odnoszę wrażenie, że odjęło ci rozum, Williamie. Pozostaje mi jedynie modlić się za ciebie. Przestań myśleć tylko o sobie! Pomyśl o Emily Annę. Prawie wcale się do niej nie odzywałeś, gdy była tutaj w sierpniu. Elliotowie sądzili, że to dziwne zachowanie, ale powiedziałam im, że jesteś zmęczony po podróży do Anglii. W przyszłym tygodniu, po przyjeździe twojej kuzynki oczekuję, że będziesz okazywał czułość Emily i należny szacunek jej rodzinie.

– Wybierz się ze mną na przejażdżkę, chłopcze – odezwał się Kieran, puszczając oko do macochy. – Wrześniowe powietrze rozjaśni ci w głowie i zaczniesz logiczniej myśleć.

Jane Devers niemal niezauważalnie kiwnęła głową swojemu pasierbowi.

Ostatnimi czasy Kieran był taki pomocny i, chociaż nigdy, poza kwestią wiary, nie przysparzał jej zbytnich kłopotów, zastanawiało ją jego zachowanie. Była mu jednak wdzięczna, bo w tych dniach William zdawał się słuchać tylko jego. Z okna swojego pokoju obserwowała odjeżdżających razem braci.

– Czujesz na sobie jej wzrok? – odezwał się William, gdy ruszyli kłusem. – Tak bardzo się boi, że w ostatniej chwili zerwę zaręczyny i zniszczę jej plany. Ale nie zrobię tego. Nie pozostało mi nic innego do wyboru. Poślubię moją kuzynkę, spłodzę potomstwo i zrobię wszystko, czego się ode mnie oczekuje. A dlaczego? Bo głęboko wierzę, że tata mógłby zmienić zdanie i przekazać majątek w twoje ręce.

– Nie chcę Mallow Court – odpowiedział Kieran.

– Ale ja go chcę – rzekł brat, po raz pierwszy przyznając głośno to, co Kieran wiedział od zawsze. Will był w każdym calu synem swojej matki. Przez jakiś czas jechali w milczeniu. Nagle Kieran zorientował się, że zmierzają w stronę domu Czarnego Colma. Dostrzegł innego jeźdźca nadciągającego z przeciwnej strony. Rozpoznał Pioruna i starał się odwrócić uwagę brata, ale William również rozpoznał konia Fortune i pospiesznie ruszył do przodu. Kieran podążył za nim, klnąc pod nosem.

Fortune poznała braci i cicho zaklęła. Trudno było jej w tym momencie odwrócić się i zacząć uciekać. Przynajmniej zobaczy Kierana, chociaż ten był w towarzystwie Willa. Od końca lipca tylko raz udało jej się z nim spotkać, i to też na krótko, bo nie chciał słyszeć jej pytań, dlaczego tak długo go nie było. Kiedy zatrzymali się przed nią, Fortune się uśmiechnęła i ściągnęła cugle Pioruna.

– Dzień dobry – powitała ich. – Co za niespodzianka. Will, jak było w Anglii? Mam nadzieję, że wasze siostry czują się dobrze. Moje najszczersze gratulacje z powodu zbliżającego się ślubu. Nie mogę się doczekać, kiedy poznam twoją wybrankę.

– Kocham cię – wykrzyknął William Devers. – Powiedz tylko słowo, Fortune, a powiem mojej kuzynce, że nasz ślub nie może dojść do skutku! – Jego błękitne oczy patrzyły na nią błagalnie. Fortune spojrzała tak, jakby ją głęboko uraził. Kieran uprzedził ją o niewygasłej namiętności Willa. Musiała ją teraz powstrzymać, ze względu na dobro ich wszystkich.

– Ty dzieciaku! – warknęła. – Nie chcę wyjść za ciebie za mąż! Czy moja rodzina nie przedstawiła tego jasno? Jeśli nie, to ja to zrobię. Jesteś miłym młodzieńcem, Willu Deversie, ale nie wyszłabym za ciebie nawet gdybyś był jedynym mężczyzną na całym świecie.

– Ale dlaczego? – zawył. Fortune westchnęła. Najwyraźniej jej takt nie zadziałał.

– Dlaczego? Bo mnie nudzisz, Will. Jesteś najnudniejszym człowiekiem, jakiego znam. Nawet zarządca mamy włości, Rory Maguire, ma w sobie więcej życia niż ty i jest o wiele bardziej oczytany. Dlaczego? Bo nie mamy ze sobą nic wspólnego. Jestem wykształcona. Ciebie guzik obchodzi wiedza. Wierzę, że kobieta może prawie wszystko. Ty uważasz, że kobiety nadają się wyłącznie do prowadzenia domu i zajmowania się dziećmi. Nigdy nie mogłabym poślubić kogoś takiego jak ty. Teraz już rozumiesz? Gapił się na nią, zaskoczony usłyszanymi słowami.

– Nie kochasz mnie? – zapytał tępo.

– Nie, nie kocham cię i nigdy cię nie pokocham, Willu.

– Czemu więc nie umiem usunąć cię z serca i duszy? Prześladujesz mnie, Fortune, na jawie i we śnie. Czemu mnie opętałaś?

– Nie opętałam cię. Po prostu przez całe życie byłeś otoczony miłością całej swojej rodziny i nikt ci nigdy niczego nie odmawiał. Jestem pewnie pierwszą rzeczą, której zapragnąłeś i której nie możesz mieć. Masz ogromne szczęście, że się żenisz ze swoją kuzynką. Mówiono mi, że jest dla ciebie idealna i będzie świetną żoną. Niech cię to zadowoli, Willu Deversie. Spojrzał na nią niewidzącym wzrokiem, po czym odwrócił konia i szybko się oddalił.

– Byłaś twarda wobec niego – rzekł cicho Kieran.

– A nie powinnam?

– Doskonale wiedziałaś, co należy zrobić, i zrobiłaś to – przyznał. – Tęsknię za tobą, kochanie!

– A ja za tobą, lepiej jednak jedź już za bratem, żeby nie nabrał podejrzeń. Zobaczymy się za dwa tygodnie na weselu. – Zawróciła Pioruna i odjechała. Nie obejrzała się. Nie śmiała. Tęsknota za Kieranem zawładnęła nią, gdy tylko zobaczyła go nadjeżdżającego w jej kierunku. Dopiero po chwili zauważyła Willa. Do tej chwili było jej go żal. Teraz jednak odczuwała irytację. William Devers był głupcem. Jej rodzice odmówili jego propozycji. Spędził lato z dala od Ulsteru, mógł więc zapomnieć. Wrócił, jakoby gotów poślubić swoją kuzynkę. Fortune współczuła dziewczynie. Ale ku zadowoleniu wszystkich William Devers entuzjastycznie powitał swoją narzeczoną, która przybyła na tydzień przed ślubem. Była to śliczna, szesnastoletnia panienka o okrągłej, słodkiej buzi i ogromnych, niebieskich oczach. Jej jasne, zakręcone w anglezy włosy otaczały młodziutką twarz. Miała mały, prosty nosek i zmysłowo wydęte usta. Jej cera była brzoskwiniowa. William z zapałem pocałował ją w usta, aż się spłoniła.