Przez te wszystkie lata wspomnienie przeszłości ciążyło mu na sumieniu niczym kamień. Nie pomagała mu wcale świadomość tego, że ksiądz i Adali również nosili ten ciężar. Darzyli Jasmine innym rodzajem miłości. Jego wina była największa. Zastanawiał się, co by powiedziała, dowiedziawszy się, iż przez tamtą godzinę był jej kochankiem. Pewnie byłaby przerażona. Wątpił też, aby jej obecny mąż był zachwycony. Jej nieświadomość pozwoliła mu pozostać w rodzinnym domu i przez wiele lat zajmować się dawnymi ziemiami Maguire'ów. Najlepiej będzie, jeśli Jasmine nadal o niczym się nie dowie, on zaś zachowa się jak dojrzały pięćdziesięciolatek, a nie chory z miłości smarkacz. Jasmine nigdy go nie pokocha. Nie było im to pisane. Wiedział o tym i dawno już zaakceptował ten fakt. Jednak chociaż najbliższe miesiące będą najtrudniejszym okresem w jego życiu, wytrwa. Musiał wytrwać, nie tylko ze względu na siebie, ale także ze względu na Jasmine.

Część I

MAGUIRFS FORD

Wiosna, 1630 rok

Nie alkohol jest przekleństwem Irlandczyków,

tylko religia.

– Kathleen Kennedy, markiza Hartford


ROZDZIAŁ 1

Lady Fortune Lindley, otulona szarą peleryną z miękkiej wełny, z natężeniem wpatrywała się w zielone irlandzkie wzgórza, które powoli wyłaniały się przed jej oczami. Majowy wiatr, nadal jeszcze ostry, poruszał futrzane obszycie kaptura, łaskocząc ją w twarz. Oparta o reling statku obserwowała poranne mgły, które niczym blade, srebrzyste wstążki rozwiewały się, odsłaniając połacie niebieskobiałego nieba. Zastanawiała się, jaka naprawdę okaże się Irlandia i czy w końcu odnajdzie tu miłość. Czy miłość jest jej w ogóle pisana?

Zacisnęła obciągnięte rękawiczką palce na poręczy. Co też się jej roiło? Miłość? Takie rzeczy były dla jej matki i dla jej siostry Indii. Fortune Mary Lindley była jedyną praktyczną osobą w rodzinie. Koleje losu jej matki wydawały się jednocześnie fascynujące i odpychające. Zamordowano jej dwóch mężów, w tym ojca Fortune. Jej brat przyrodni, Charlie, był nieślubnym dzieckiem o królewskim pochodzeniu, gdyż matka i książę Henry byli kochankami. Niestety, nigdy nie mogli się pobrać, gdyż angielska rodzina królewska uważała matkę Fortune za pochodzącą z nieprawego łoża. Jednak w Indiach uznawana była za księżniczkę z królewskiego rodu. Wszystko to za sprawą babki, która została porwana, umieszczona w królewskim haremie i urodziła dziecko hinduskiemu władcy, zanim została odnaleziona przez swą angielską rodzinę i odesłana z powrotem do Szkocji, do męża.

Natomiast jej starsza siostra India, która próbowała uciec statkiem z pewnym młodzieńcem, została schwytana przez piratów i także znalazła się w haremie. Ocalona wróciła do domu w ciąży ze swoim barbarzyńskim panem. Ich ojczym wściekł się i wysłał Indię do swej myśliwskiej siedziby w górach, aby tam powiła dziecko. Fortune udała się z siostrą, żeby dotrzymywać jej towarzystwa. Tuż po porodzie dziecko zostało zabrane siostrze, a Indię wydano za mąż za angielskiego lorda. Miłość? Boże broń! Z pewnością nie miała ochoty na takie melodramaty!

Miłość była niepraktyczna. Kobiecie potrzebny był przyjemny mężczyzna, z którym mogłaby spokojnie żyć. Powinien być dość przystojny i bogaty, bo z pewnością nie zamierzała dzielić się z nim swoim majątkiem. Zachowa go dla dzieci. Będą mieli dzieci w rozsądnym czasie. Dwoje. Syna, który odziedziczy włości ojca, i córkę, której przypadnie Maguire's Ford. To było sensowne rozwiązanie. Miała nadzieję, że polubi Irlandię, ale nawet gdyby jej się to nie udało, i tak tu pozostanie. Posiadłość wielkości trzech tysięcy akrów była nie do pogardzenia i taki prezent ślubny od matki uczyni z niej kobietę nie po prostu bogatą, ale bardzo, bardzo bogatą. Zorientowała się już, że bogactwo było lepsze od ponurej biedy.

– Myślisz o Williamie Deversie? – zapytała matka, stając koło Fortune, żeby popatrzeć na zbliżający się ląd.

– Stale zapominam, jak on się nazywa – odparła. – William nie jest dla mnie swojsko brzmiącym imieniem, mamo.

– Masz przecież kuzyna Williama – odpowiedziała Jasmine. – To najmłodszy syn mojej ciotki Willow. To kuzyn, który przyjął święcenia kapłańskie w kościele anglikańskim. Nie wydaje mi się, żebyś go kiedykolwiek spotkała, skarbie. O ile dobrze pamiętam, był z niego miły młody człowiek. Trochę młodszy ode mnie. Jeśli nie spodoba ci się ten młodzieniec, nie musisz wychodzić za niego za mąż, kochanie – oświadczyła córce chyba już po raz dwudziesty.

Boże! Nie chciała, żeby młodsza córka Rowana była nieszczęśliwa. Wystarczyło to, co się stało z Indią.

– Jeśli nieźle się prezentuje i jest miły, z pewnością będzie mi odpowiadał, mamo – odparła Fortune. – Nie mam awanturniczej duszy jak ty i India, czy reszta kobiet w naszej rodzinie. Pragnę spokojnego, uporządkowanego życia. Księżna Glenkirk roześmiała się głośno.

– Nie wydaje mi się, żeby kobiety w naszej rodzinie celowo szukały dzikich przygód. Po prostu coś im się przydarza.

– Przydarza się, bo jesteście impulsywne i lekkomyślne – z dezaprobatą stwierdziła Fortune.

– Ha! – parsknęła śmiechem matka. – A ty nie jesteś impulsywna, moja mała łowczyni? Wiele razy widziałam, jak przeskakiwałaś na swoim koniu przez przepaści, doprowadzając nas do rozpaczy.

– Jeśli jeleń potrafi przeskoczyć rozpadlinę, to koń leż – odpowiedziała dziewczyna. – Nie, mamo. Ty i inni szukaliście egzotycznych miejsc i wrażeń, związałaś się z potężnymi tego świata. Było nieuniknione, że wplączesz się w ryzykowne przygody. Ja jesieni zupełnie inna. Podczas naszego pobytu we Francji z radością pozostawałam w domu, na łonie rodziny. Nie lubię dworu, tak jak tata. Zbyt wielu młodych ludzi, którzy myją się nieregularnie, są zakłamani i tylko szukają najświeższych plotek, a gdy ich nie ma, sami je tworzą. Nie, merci.

– Nawet w prostych, wiejskich posiadłościach znajdują się złe języki, gotowe plotkować, Fortune. Może żyłaś zanadto osłonięta przed światem przez naszą rodzinę, ale bądź czujna, skarbie. Zawsze kieruj się instynktem, nawet jeśli kłóciłby się z twoją praktyczną naturą. Instynkt nigdy cię nie zawiedzie – poradziła matka.

– Zawsze kierowałaś się instynktem, mamo?

– Owszem, prawie zawsze. Tylko wtedy, gdy go nie słuchałam, popadałam w tarapaty – odpowiedziała z uśmiechem Jasmine.

– Tak jak wówczas, gdy zabrałaś nas wszystkich do Belle Fleurs, gdy stary król Jakub rozkazał ci poślubić tatę?

Księżna roześmiała się ponownie.

– Tak – przyznała – ale nigdy nie mów Jemmiemu, że to powiedziałam, skarbie. To będzie nasz sekret. O, spójrz! Wpływamy do zatoki Dundalk. Irlandczycy zwą ją Dundeal. Wkrótce dobijemy do brzegu. Ciekawe, czy powita nas Rory Maguire, tak jak to zrobił wiele lat temu, gdy z twoim ojcem pierwszy raz zawitałam do Irlandii, żeby obejrzeć nasze nowe włości. Ten nędzny podlec, który potem zabił Rowana, przywiózł go ze sobą jako woźnicę. Twój ojciec szybko się zorientował, że Erne Rock przez wieki należało do rodziny Rory'ego Maguire'a. Wyjechali stąd razem ze swoim przywódcą, Conorem Maguirem. Rory nie chciał jednak opuszczać swojej ziemi i swoich poddanych. Uczyniliśmy go zarządcą majątku i do dziś wiernie mi służy.

– Czy powinien tu zostać, mamo? – zapytała Fortune.

– Oczywiście. Posłuchaj mnie, Fortune. Maguire's Ford przypadnie ci w dniu twojego ślubu. Będzie należał tylko do ciebie, nie do twojego męża. Już o tym rozmawiałyśmy, ale muszę ci to jeszcze raz wyjaśnić. Kobieta, która nie posiada własnego majątku, skazana jest na życie niewolnicy. Pragniesz prostego i spokojnego życia, skarbie, lecz go nie zaznasz, jeśli nie będziesz panią samej siebie. W Ulsterze protestanci i katolicy w najlepszym razie nie wchodzą sobie w drogę, ale każdy malkontent łatwo może wywołać kłopoty. Dlatego właśnie odcięliśmy Maguire's Ford od otaczających go posiadłości. Teraz w naszej wiosce mieszkają i katolicy, i protestanci. Chodzą do swoich kościołów, ale pracują wspólnie. W pokoju. Chcę, żeby tak zostało, i ty chyba też. Rory Maguire robił to wszystko dla mnie przez dwadzieścia lat. Razem z moim kuzynem, ojcem Butlerem, i protestanckim pastorem, wielebnym Steenem, stał aa straży spokoju. Teraz będziesz odpowiedzialna za utrzymanie tego spokoju. Twój mąż nie będzie miał nic do powiedzenia w sprawach Maguire's Ford, a ty nie powinnaś poddawać się jego wpływom, zęby poczynić tu jakieś zmiany. Mieszkańcy Maguire Ford żyją razem z sobą bez kłopotów. I tak musi pozostać.

Ponad głowami obu kobiet wiatr wypełnił płótno największego żagla i wydął je ze świstem. Drobinki soli osiadły na ich ustach. Powietrze było wilgotne, przesycone zapachem morza.

– Dlaczego katolicy i protestanci walczą ze sobą, mamo? Czyż nie mamy tego samego Boga?

– To prawda, córeczko, mamy, ale Kościoły stały się potęgą, tak jak królowie i rządy. A potęgi i władzy nigdy za wiele. Ludzie, którzy je mają, zawsze chcą więcej. Aby mieć władzę, trzeba zawładnąć sercami i umysłami innych ludzi. Bóg jest najpotężniejszym narzędziem. Kościół używa go, aby zastraszyć ludzi. Każdy chce, żeby jego sposób oddawania czci Bogu był najlepszy, jedyny. Toteż walczą pomiędzy sobą, zabijając, w co wierzą głęboko, w imię Boga, z pełnym przekonaniem, że postępują słusznie. Dawno temu mój ojciec, a twój dziadek, wielki Mogoł Akbar, sprowadził na swój dwór przedstawicieli wszystkich religii świata. Przez lata spierali się pomiędzy sobą o naturę Boga, odpowiedni sposób czczenia go i uzasadniali, dlaczego ich sposób myślenia jest właściwy, a inni się mylą. Mój ojciec tolerował ich i wysłuchiwał z dużym zainteresowaniem, i w końcu odnalazł religię dla siebie, ale nie wymagał, by inni poszli w jego ślady. Wiara, moja droga, jest sprawą tylko pomiędzy tobą i Bogiem. Nie daj się do czegokolwiek zmusić.