W końcu Catherine westchnęła.
– No, cóż, miejmy to już za sobą. Clay ruszył gwałtownie krętymi osiedlowymi uliczkami, obok rozległych eleganckich rezydencji. Catherine usłyszała znajomy odgłos opon, kiedy jechali przez wybrukowany podjazd. Zatrzymali się przed masywnymi frontowymi drzwiami, którym niegdyś tak krytycznie przyglądała się od wewnątrz. Teraz ją onieśmielały, postanowiła jednak nie dać tego po sobie poznać.
Wchodząc za Catherine do środka, Clay przyłapał się na tym, że myśli o Jill Magnusson i o tym, że to ona powinna być teraz u jego boku.
W holu Catherine opadły wspomnienia. Przypomniała sobie, jak siedziała na sofie, i scenę, która później nastąpiła. Gdy znalazła się przed lustrem, szybko odwróciła wzrok. Unikając oczu Claya, powstrzymała się od poprawienia niesfornego kosmyka włosów.
– Wyglądasz świetnie… Chodź. – Ujął ją pod łokieć.
Angela podniosła wzrok, kiedy zbliżyli się do drzwi gabinetu. Widok ich obojga sprawił, że krew zaczęła jej szybciej krążyć w żyłach. Wyglądali jak para słonecznych dzieci, oboje jasnowłosi, wysocy i uderzająco piękni. Nikt nie musiał mówić Angeli Forrester, jak piękne będzie ich dziecko.
– Czy nie przeszkadzamy? – zapytał Clay. Jego ojciec podniósł wzrok znad papierów, nad którymi pracował przy biurku. Zarówno Claiborne, jak i Angela wydawali się zaskoczeni. Angela wolnym ruchem zdjęła okulary, których używała do czytania. Claiborne uniósł się nieznacznie z fotela. Wpatrywali się w Catherine, która poczuła, jak na szyję wypływa jej rumieniec; musiała opanować chęć schowania się za plecami Claya.
– Uważam, że już najwyższa pora, byście zostali sobie przedstawieni – odezwał się w końcu Clay. – Mamo, tato. to jest Catherine Anderson. Catherine, to moi rodzice.
Przez jeszcze jedną bolesną chwilę pokój przypominał „Martwą naturę z rodzicami i dziećmi”. Pierwsza poruszyła się Angela.
– Miło mi, Catherine – powiedziała, wyciągając wypielęgnowaną upierścienioną dłoń.
Catherine natychmiast wyczuła, że Angela Forrester, podobnie jak dziewczęta w Horizons, jest jej sprzymierzeńcem. Ta kobieta chce, żebym wyszła za jej syna, pomyślała zaskoczona.
Claiborne Forrester nie zachował się tak ciepło jak żona, chociaż i on wyciągnął rękę i przywitał się z Catherine. Podczas gdy dotyk Angeli był ciepłą propozycją zawarcia pokoju, od jej męża wiało chłodem, tym samym, co za pierwszym razem, gdy Catherine znajdowała się w tym pokoju.
– A więc znalazłeś ją, Clay – zauważył starszy mężczyzna.
– Tak, kilka dni temu. Angela i Claiborne szybko spojrzeli na siebie, po czym odwrócili wzrok.
– Kilka dni temu. Cóż… – Ostatnie słowo zawisło w powietrzu, sprawiając, że wszyscy znowu poczuli się niezręcznie. – Cieszymy się, że zmieniłaś zamiar i wróciłaś, żeby rozsądnie porozmawiać o całej sprawie. Nasze pierwsze spotkanie było, powiedzmy, niezbyt udane.
– Ojcze, daruj sobie obwinianie się…
– Nie, wszystko w porządku – przerwała mu Catherine.
– Sądzę, że lepiej, byśmy usiedli. – Angela wskazała na kanapę, na której siedziała. – Proszę, Catherine. – Clay poszedł za jej przykładem i usiadł obok. Jego rodzice zajęli fotele obok kominka.
Chociaż czuła skurcze żołądka, Catherine powiedziała spokojnie:
– Pomyśleliśmy, że najlepiej będzie, jeśli natychmiast z państwem porozmawiamy.
Na twarzy pana Forrestera pojawił się marsowy grymas, dokładnie taki, jaki Catherine zapamiętała.
– Zważywszy na okoliczności, sądzę, że tak – odparł. Clay wysunął się do przodu, jakby chciał coś powiedzieć, Catherine była jednak szybsza.
– Panie Forrester, z tego co wiem, mój ojciec był tutaj więcej niż raz. Chcę przeprosić za jego zachowanie, zarówno owego wieczoru, kiedy z nim byłam, jak i wówczas, gdy mnie nie było. Wiem, że potrafi działać irracjonalnie.
Claiborne musiał przyznać niechętnie, że bezpośredniość dziewczyny wzbudza w nim podziw.
– Zakładam, że Clay powiedział ci, iż nie wnieśliśmy oskarżenia.
– Tak, powiedział. Żałuję, że tak właśnie państwo postanowili. Mogę jedynie powiedzieć, że nie mam nic wspólnego z jego czynami i mam nadzieję, że mi wierzycie.
Claiborne znowu poczuł podziw dla bezpośredniości dziewczyny.
– Wiemy oczywiście, że Clay zaproponował ci pieniądze, a ty odmówiłaś. Czy zmieniłaś postanowienie?
– Nie przyszłam prosić o pieniądze. Clay powiedział mi, że nie dał pan mojemu ojcu pieniędzy, których się domagał, ale nie przyszłam tutaj po to, by się za nim wstawiać, jeśli tak pan sądzi. Nigdy nie miałam takich zamiarów. Już tamtego okropnego wieczoru postanowiłam uciec z domu. Sądziłam, że jak mnie nie będzie, zostawi państwa w spokoju. Jeśli można było tego uniknąć, gdybym została, to przepraszam.
– Nie będę udawał, że lubię twojego ojca lub że coś go tłumaczy, muszę jednak przyznać, że sprawia mi ulgę fakt, iż Clay cię odnalazł. Obawiam się, że wszyscy byliśmy trochę zaniepokojeni i zdenerwowani zachowaniem Claya.
– Tak, powiedział mi to. Claiborne uniósł brew i spojrzał na syna.
– Mam wrażenie, że sporo ostatnio rozmawialiście ze sobą.
– Tak, to prawda.
Clay nie spodziewał się po Catherine takiego chłodnego opanowania. Był mile zaskoczony sposobem, w jaki rozmawiała z jego ojcem. Jeśli było coś, co Claiborne Forrester podziwiał, to odwaga, a ona wykazała jej naprawdę dużo.
– Doszliście do jakichś wniosków? – naciskał Claiborne.
– Myślę, że Clay powinien odpowiedzieć na to pytanie.
– Wiesz, nie raczył nas powiadomić, że cię znalazł.
– Ja go do tego nakłoniłam. Mieszkam w domu dla niezamężnych matek i nie chciałam, żeby miejsce mojego pobytu było znane.
– Z powodu twojego ojca?
– Tak, między innymi. – A co jeszcze?
– Chodziło też o pieniądze pańskiego syna, panie Forrester, i nacisk, jaki mogły na mnie wywrzeć.
– Nacisk? Zaproponował ci pieniądze, których przyjęcia odmówiłaś. Czy to nazywasz naciskiem?
– Tak, a czyż pieniądze nie stanowią formy nacisku?
– Czy pani mnie za to gani, panno Anderson?
– A czy pan mnie za to gani, panie Forrester? Na chwilę w pokoju zapanowała pełna napięcia cisza, którą przerwał Claiborne:
– Zadziwia mnie pani. Nie spodziewałem się takiej… obiektywności.
– Wcale nie jestem obiektywna. Przeżyłam dwa upiorne tygodnie. Podejmowałam decyzje, które nie były dla mnie łatwe.
– Podobnie jak moja żona, ja i – śmiem twierdzić – Clay.
– Tak, powiedział mi o pańskim – że tak powiem – ultimatum.
– Niech pani to nazywa, jak chce. Nie wątpię, że Clay przedstawił pani nasze stanowisko w prawdziwym świetle. Byliśmy niezmiernie rozczarowani brakiem rozsądku, jaki wykazał, i uznaliśmy, że powinien wziąć na siebie odpowiedzialność za swe postępowanie, nie rujnując jednocześnie swojej przyszłości.
Angela Forrester, siedząca na skraju fotela, pochyliła się do przodu, założyła nogę za nogę i oparła na kolanie delikatny łokieć.
– Catherine – powiedziała z uczuciem w głosie – proszę, zrozum, że ja… że my wszyscy mieliśmy na względzie dobro twoje i dziecka. Tak bardzo się martwiłam, że zdecydujesz się na aborcję.
Catherine rzuciła Clayowi szybkie spojrzenie, zdziwiona, że powiedział im, iż zaproponował jej przerwanie ciąży.
– Moi rodzice wiedzą o wszystkim, o czym rozmawialiśmy tamtego wieczoru – potwierdził jej przypuszczenia.
– Jesteś zdziwiona, Catherine – zapytała Angela – że Clay powiedział nam prawdę lub raczej, że to my… wydobyliśmy ją z niego?
– Owszem.
– Catherine, wiemy, że za pierwszym razem byłaś tu wbrew swej woli. Wierz mi, ojciec Claya i ja zadawaliśmy sobie nieskończenie wiele razy pytanie, jak powinniśmy postąpić. Skłoniliśmy Claya, żeby ponownie cię tu sprowadził, czy więc jesteśmy mniej winni niż twój ojciec?
– Mój ojciec jest człowiekiem, który nie umie rozsądnie myśleć, a raczej nie chce tego robić. Proszę nie sądzić, że jestem do niego podobna. Ja… – Catherine spuściła wzrok, maskując wewnętrzny niepokój. – Ja bardzo nie lubię mojego ojca. – Po czym ponownie spojrzała na Claiborne'a i ciągnęła: – Muszą państwo wiedzieć, że częściowo powodem, dla którego tu jestem, jest dopilnowanie, by nie dostał od państwa ani centa, i że moja decyzja niewiele ma wspólnego z altruizmem.
Claiborne podszedł do biurka i usiadł za nim. Wziął do ręki nóż do rozcinania papieru i zaczął się nim bawić.
– Jest pani bardzo bezpośrednią młodą kobietą. Angela wiedziała, że to się podoba jej mężowi, lecz ją trochę zrażała bezpośredniość dziewczyny. Poczuła przypływ współczucia dla niej jako córki, która żywiła tak silnie negatywne uczucia wobec ojca. Dziewczyna, to było jasne, broniła się przed tym, co ją bolało. Wszystko to poruszyło w Angeli macierzyńskie uczucia.
– Czy to panu przeszkadza? – zapytała Catherine.
– Nie, nie, wcale nie – plątał się Claiborne, wytrącony z równowagi, że ktoś inny kieruje rozmową; nie był do tego przyzwyczajony.
Catherine siedziała ze spuszczonymi oczami.
– Cóż, przynajmniej nie muszę już mieszkać z nim w jednym domu.
Angela znowu poczuła ukłucie litości – jej wzrok poszukał wzroku męża, a następnie Claya, który wpatrywał się w profil Catherine.
Clay spuścił rękę z oparcia kanapy i położył ją na karku Catherine w miejscu, gdzie kiedyś dostrzegł ślady obrażeń. Zaskoczona, spojrzała mu w oczy, czując żar jego dłoni.
– Catherine opuściła dom. Jej ojciec sądzi, iż wyjechała na drugi koniec kraju, by kontynuować studia, nie niepokojona przez niego.
– Jest pani studentką? – zapytał zaskoczony Claiborne.
– Tak, studiuję na uniwersytecie.
– Nie muszę mówić – odezwał się ponownie Clay – że byłoby jej bardzo ciężko z dzieckiem. Udało mi się przekonać ją, że powinna przyjąć ode mnie pomoc finansową.
– Zamilkł na chwilę, by ująć dłoń Catherine i przycisnąć ją do swojego kolana w sposób, który wydał jej się krępująco poufały. – Catherine i ja omówiliśmy wszystko. Dziś wieczorem poprosiłem ją, żeby za mnie wyszła, i ona się zgodziła.
"Osobne Łóżka" отзывы
Отзывы читателей о книге "Osobne Łóżka". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Osobne Łóżka" друзьям в соцсетях.