– Nie chcę wychodzić za ciebie za mąż, Clay – powiedziała, spoglądając nań swymi smutnymi pięknymi oczami.
– Wiem. Nie spodziewam się, że będzie to normalne małżeństwo, ze wszystkimi konsekwencjami, lecz środek do osiągnięcia tego, czego oboje pragniemy.
– I podejmiesz kroki rozwodowe zaraz po egzaminach?
– Postąpię z tobą uczciwie, Catherine. Daję ci słowo.
– Czy będziemy razem mieszkać? – Zatrzepotała powiekami i odwróciła wzrok.
– W tym samym domu, ale nie razem. Będzie to konieczne, żeby moja rodzina sądziła, że jesteśmy małżeństwem nie tylko na papierze.
– Czuję się zupełnie wyczerpana – wyznała Catherine. Weszło kilku muzyków i zaczęło stroić gitary; przyciemniono światła na scenie.
– Niewiele więcej mogę dziś powiedzieć… – Clay przez chwilę przesuwał bezmyślnie palcami po skraju stołu – ale przyrzekam, że jeśli wyjdziesz za mnie, będę ci schodził z drogi. Wiem, że mnie nie lubisz, nie będę się więc narzucał.
– To nieprawda, że cię nie lubię, Clay. Ja po prostu ciebie nie znam.
– Dałem ci jednak sporo powodów, żebyś mnie znielubiła, prawda? Zrobiłem ci dziecko, zaproponowałem pieniądze na przerwanie ciąży, a teraz proszę cię o rękę.
– A ja jestem niewinna jak lilia? – zapytała. – Właśnie się nad tym zastanawiam.
– Rozważysz więc moją prośbę?
– Już podjęłam decyzję. Jechali do Horizons w milczeniu. Kiedy Clay zatrzymał samochód przy krawężniku, powiedział:
– Mógłbym przyjechać po ciebie jutro wieczorem o tej samej porze.
– A dlaczego po prostu nie zatelefonujesz?
– Tyle tam ciekawskich uszu. Catherine wiedziała, że Clay ma rację i chociaż trudno jej było znosić jego obecność, nie chciała również przekazać mu swej decyzji w nie sprzyjających okolicznościach.
– Dobrze, będę gotowa. Nie wyłączając silnika, wysiadł z samochodu, obszedł go, żeby otworzyć jej drzwi, ale zanim do nich doszedł, ona już wysiadła. Uprzejmie zatrzasnął za nią drzwi.
– Nie musisz robić tego wszystkiego, wiesz, to znaczy otwierać przede mną drzwi i podsuwać krzeseł. Nie oczekuję tego.
– Jeśli nie będę, poczujesz się lepiej? Podeszli do schodów wiodących na ganek.
– Chcę powiedzieć, że nie musisz udawać.
– Siła nawyku – odparł sarkastycznie. W jaskrawym świetle na ganku w końcu ośmieliła się spojrzeć mu prosto w twarz.
– Clay. – Sprawdzała, jakie odniesie wrażenie wypowiadając jego imię. – Wiem, że przez długi czas chodziłeś z dziewczyną, która nazywa się Jill Magnusson. – Catherine zamilkła, gdyż nie znalazła właściwych słów na wyrażenie tego, o co jej chodzi.
Clay stał nieruchomo jak posąg, z beznamiętnym, niewzruszonym wyrazem twarzy. Sięgnął do klamki w ażurowych drzwiach, otworzył je i powiedział:
– Lepiej już idź.
Obrócił się na pięcie, zeskoczył ze schodów jednym susem i pobiegł do samochodu. Kiedy Catherine patrzyła, jak znikają tylne światła jego auta, poczuła mdłości, po raz pierwszy w czasie ciąży.
ROZDZIAŁ 9
Następny dzień był przypomnieniem wspaniałego babiego lata w Minnesocie. Powróciło ciepło, obudziły się uśpione muchy, niebo przybrało kolor głębokiego lazuru, a drzewa na terenie kampusu pokrywały szkarłatne i złociste liście.
Był październik, na nowo dobierano się w pary i Catherine wydawało się, że cała społeczność uniwersytetu chodzi dwójkami. Stwierdziła ze zdziwieniem, że poruszył ją widok splecionych dłoni dziewczyn i młodych mężczyzn. Jej mózg, niezależnie od woli, wywołał obraz zadbanych, szczupłych dłoni Claya Forrestera. Minęła całującą się w wejściu do laboratorium parę. Ręka chłopca czule głaskała plecy dziewczyny. Catherine nie mogła oderwać od niej wzroku. Przypomniała sobie słowa Claya i chociaż ona także nalegała, by ich małżeństwo było fikcyjne, poczuła na plecach gęsią skórkę.
Późnym popołudniem, w drodze do domu, zobaczyła parę siedzącą po turecku na trawie, zwróconą do siebie twarzami, uczącą się. Nie odrywając oczu od książki, chłopiec niedbałym ruchem wsunął rękę pod nogawkę spodni dziewczyny i przesunął dłoń aż do jej kolana. Coś kobiecego zagrało głęboko w duszy Catherine. Jesteś w ciąży, przywołała się do porządku, a Clay Forrester cię nie kocha. Nie spowodowało to jednak zaniku tego uczucia. Wróciwszy do Horizons, Catherine przebrała się starannie, jednak na tyle skromnie, by nie sprawiać wrażenia uwodzicielskiej. Kiedy skończyła makijaż, spojrzała uważnie w lustro. Dlaczego skopiowała wczorajsze staranne cienie i smugi? Subtelny liliowy cień na powiekach, pod nimi delikatny brzoskwiniowy odcień, jasnobrązowy tusz do rzęs, morelowe policzki, błyszczące cynamonowe usta, w takim samym kolorze jak lakier na paznokciach. Wmawiała sobie, że to nie ma nic wspólnego z propozycją Claya Forrestera. Kiedy się odwróciła, zobaczyła stojącą w drzwiach Francie. Cała jej postać wyrażała niepewność, a na ustach błąkał się cień uśmiechu. Francie podała jej w milczeniu buteleczkę perfum. Catherine zmusiła się do radosnego uśmiechu.
– Och, dziękuję, właśnie miałam cię o nie poprosić.
Perfumowała się właśnie, kiedy do pokoju weszła Marie z wiadomością, że przyjechał Clay.
Przez jedną niezręczną chwilę zerkali na siebie spod oka, zażenowani. Gdy Catherine poczuła na sobie taksujący wzrok Claya, jej serce zabiło gwałtownie.
Tym razem Clay miał na sobie granatowe spodnie, modnie skrojone, i bladoniebieski sweter z jagnięcej wełny z wycięciem w szpic. Pod nim koszulę z rozpiętym kołnierzykiem, którego krótkie rogi odpowiadały modzie w tym sezonie. Na szyi miał prosty złoty łańcuszek, podkreślający złocisty odcień jego skóry. Catherine musiała przyznać, że Clay ubiera się zgodnie z najnowszą modą i że to się jej bardzo podoba.
Kiedy szła przed nim do samochodu i czuła jego obecność za plecami, towarzyszyło jej dziwne poczucie, że już raz coś podobnego przeżyła. Sposób, w jaki otwierał drzwi samochodu, miękkość fotela, gdy się w nim zagłębiła, odgłos kroków Claya, kiedy obchodził samochód, a także zapach jego wody po goleniu. Wiedziała już, że najpierw położy lewą dłoń na kierownicy, prawą przekręci kluczyk w stacyjce, potem ustawi wsteczne lusterko, bezwiednie wzruszy ramionami i potrząśnie głową, gdy będzie się sadowił w fotelu; znała już sposób, w jaki trzymał drążek zmiany biegów, gdy odjeżdżał od krawężnika. Dzisiaj prowadził rozsądnie. Tym razem zamiast magnetofonu było włączone radio. Nagle z głośnika popłynęły słowa piosenki „Cóż, chyba tracę głowę…” Oboje mieli ochotę wyłączyć radio, ale żadne nie śmiało tego zrobić. Jechali milcząc w łagodnej nocy babiego lata, wsłuchani w znaną melodię i słowa: „Jesteś zbyt dobra, by to była prawda… nie mogę oderwać od ciebie oczu…” Catherine pomyślała, że w tej chwili oddałaby wszystko za jakąś dziką, rytmiczną muzykę dyskotekową! Gdy piosenka się skończyła, Clay zadał jej jedno jedyne pytanie:
– Czy dziś także wystroiły cię dziewczęta? Catherine odzyskała już panowanie nad sobą. Nie miała powodu kłamać.
– Nie. Rzucił jej spojrzenie z ukosa, po czym skoncentrował się na prowadzeniu samochodu.
Przejechali już przez tunel na drodze stanowej i skierowali się na zachód, Wayzata Boulevard, na autostradę, a następnie skręcili na południe w stronę Ediny. Znowu odniosła wrażenie, że już kiedyś tak było. Rozpaczliwie chciała się mylić.
Zadrzewiona aleja prowadziła do parku, wiodąc ich w to samo odosobnione miejsce, co pierwszego wieczoru. Clay zatrzymał się przy żwirowej ścieżce i wyłączył silnik, zostawił jednak cicho grające radio. Na zewnątrz panowała całkowita ciemność, jedynie blade światło tablicy rozdzielczej oświetlało jego profil. Clay nie myśląc o tym, co robi, wystukiwał na kierownicy rytm muzyki.
Panika ścisnęła ją za gardło.
W końcu Clay odwrócił się do niej, opierając łokieć na kierownicy.
– Czy… czy myślałaś o tym, o czym rozmawialiśmy wczoraj, a może podjęłaś już jakąś decyzję?
– Tak, wyjdę za ciebie – odparła po prostu, ale bez cienia radości w głosie, raczej z żalem, który ściskał ją za gardło. Pragnęła, by się jej tak nie przyglądał, i zastanawiała się, czy i on czuje się równie pusty w środku jak ona. Miała ochotę wysiąść z samochodu i pobiec w dół żwirową ścieżką. Ale dokąd?
– Możemy więc omówić pewne szczegóły. Ton jego głosu szybko przywrócił ją do rzeczywistości.
– Widzę, że nie chcesz marnować czasu.
– Biorąc pod uwagę, że jesteś w trzecim miesiącu ciąży, to chyba nie. Myślę, że i ty nie chcesz.
– N…nie – skłamała, spuszczając wzrok. Clay zaśmiał się nerwowo.
– Co wiesz o weselach?
– Nic – spojrzała na niego bezradnie.
– Ja także nic. Czy zechciałabyś porozmawiać o tym z moimi rodzicami?
– Teraz? - Nie spodziewała się, że nastąpi to tak szybko.
– Pomyślałem, że moglibyśmy to zrobić.
– Wolałabym nie. – W mdłym świetle robiła wrażenie spanikowanej.
– Co wobec tego chcesz zrobić, wziąć cichy ślub?
– Nie myślałam o tym.
– Ja chciałbym z nimi porozmawiać. Masz coś przeciwko temu?
Cóż miała robić?
– Jak sądzę, wcześniej czy później będziemy musieli stawić im czoło.
– Posłuchaj, Catherine, oni nie są potworami. Jestem pewny, że nam pomogą.
– Nie mam złudzeń co do tego, co myślą o mnie i mojej rodzinie. Nie są chyba tacy wspaniałomyślni, żeby zapomnieli o tym wszystkim, co zrobił mój ojciec. Czy możesz mnie winić za to, że nie mam ochoty stanąć z nimi twarzą w twarz?
– Nie. Przez chwilę siedzieli zamyśleni. Żadne z nich nie miało jednak pojęcia o tym, jak się organizuje taką uroczystość jak ślub.
– Moja matka będzie wiedziała, co należy zrobić.
– Na przykład j a k mnie wyrzucić…
– Nie znasz jej, Catherine. Będzie szczęśliwa.
– Jasne – odparła ponuro.
– No, przynajmniej spokojna.
Nadal siedzieli nieruchomo, świadomi kontrastu pomiędzy tym, co się działo, a co powinno się dziać w takiej chwili.
"Osobne Łóżka" отзывы
Отзывы читателей о книге "Osobne Łóżka". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Osobne Łóżka" друзьям в соцсетях.