Neville przeczesał ręką włosy.
– Wybacz – powiedział. – Do diabła. Przepraszam, Elizabeth. Tak mi przykro.
– Bardziej bym się martwiła, gdybyś nie zareagował tak gwałtownie, Neville – odparła niezbyt poruszona. – Wysłuchaj mnie, proszę. To może być najlepsza rzecz, jaka się zdarzyła wam obojgu. Kochasz ją, nie muszę nawet pytać, czy to prawda. Musisz jednak przyznać, że twoje małżeństwo mogło doprowadzić do katastrofy. Może, kiedy następnym razem oświadczysz się Lily, połączy was nie tylko miłość i zobowiązanie.
– Następnym razem? – Neville uniósł brwi, a markiz podszedł do szafy i zaczął oglądać grzbiety książek.
– Nie należysz do mężczyzn, którzy poddają się bez walki – odpowiedziała. – Szczerze wątpię, czy pragnąłeś czegoś bardziej niż Lily. Czy naprawdę masz zamiar tak łatwo z niej zrezygnować?
Patrzył na nią przez chwilę w milczeniu. Nadal targały nim silne emocje. Nadal nie mógł spokojnie przyjąć, że Lily wyjeżdża następnego dnia. Nie myślał jeszcze o tym, czy będzie mógł ją odzyskać po jej wyjeździe z Newbury Abbey. Albo go teraz poślubi, sądził, albo będzie musiał resztę życia przeżyć bez niej.
– Kiedy?
– Nie mnie o tym mówić – odparła, potrząsając głową. – Może nigdy. Z pewnością nie w ciągu najbliższego miesiąca.
– Miesiąca?
– Ani jednego dnia wcześniej. Czeka nas jutro wczesna pobudka. Idę spać. Dobranoc, Neville. Dobranoc, Joseph.
Po jej wyjściu w bibliotece zapanowała cisza. Neville patrzył w drzwi, a Joseph nadal przeglądał książki stojące na półce, nie zdejmując żadnej.
– To byłaby głupia nadziej a – powiedział w końcu Neville. – Głupia nadzieja, Joseph. Mam rację?
– Niech to piekło pochłonie. – Kuzyn westchnął głośno. – Kto potrafi przewidzieć zachowanie kobiety? Na pewno nie ja, mój stary. Zawsze jednak bardzo szanowałem Elizabeth.
– Przyrzeknij mi coś.
– Co tylko chcesz, Nev. – Markiz odwrócił się od szafy z książkami i spojrzał w zamyśleniu na kuzyna.
– Miej na nią oko. Jeśli będzie sprawiała wrażenie bardzo nieszczęśliwej…
– Do licha, Nev. Jeśli będzie sprawiała wrażenie? Problem w tym, staruszku, że ona jest wolna i ma prawo do swoich wyborów. Odwiedzę kilka razy Elizabeth. I pojadę całą drogę do Londynu koło jej powozu, chociaż to będzie ciężka próba dla moich nerwów, ponieważ mój ojciec będzie jechał zbyt blisko, a podróż z matką i Wilmą nie należy do przyjemności. Mimo to przypilnuję, by Lily dotarła bezpiecznie do Londynu. Daję ci na to słowo honoru.
– Dziękuję.
– I kto wie? – Joseph powiedział wesoło i przeszedł przez pokój, by poklepać przyjacielsko kuzyna po ramieniu. – Może Elizabeth ma rację i Lily zrozumie, co traci, kiedy znajdzie się z daleka od ciebie. Elizabeth wie więcej o tym, jak pracuje umysł kobiety. Masz zamiar się upić czy idziemy spać?
– Nie sądzę, by udało mi się upić, nawet gdybym próbował – odparł Neville. – Dzięki jednak za propozycję.
– Od czego ma się przyjaciół…
Neville poszedł spać podtrzymywany na duchu nową nadzieją. Udało mu się nawet zapaść w urywany sen. Rano jednak cały czas trawił w myślach echo słów Elizabeth – „Może nigdy” – a ich wspomnienie powodowało, że opuszczała go nadzieja.
Wyjeżdżali wszyscy razem – ciotka Sadie i wujek Webster z Wilmą, Joe na koniu, Elizabeth z Lily. Taras zapełnił się wieloma osobami żegnającymi się i ściskającymi, nawet Gwen i Lauren przyszły z wdowiego domku. Neville zauważył, że Lily również została wyściskana przez wszystkich. Również Lauren i Gwen miały łzy w oczach, kiedy się z nią żegnały. Ubrana była w piękną błękitną suknię podróżną, którą niedawno dla niej uszyto – bardzo się obawiał, że nie będzie chciała zachować swoich nowych rzeczy.
Wreszcie podszedł do niej, świadom, że wszyscy cofają się taktownie na bok, dając im okazję do bycia sam na sam. Wziął jej dłoń w rękawiczce w obie ręce i spojrzał prosto w oczy. Były spokojne, bez łez, którymi inni się zalewali.
Próbował coś powiedzieć, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Patrzyła na niego bez słów. Uniósł jej dłoń do ust i pozostał tak nieruchomo, zamykając oczy. Kiedy jednak spojrzał na nią, nadal nie był w stanie nic powiedzieć. Nie, to było nie w porządku. Miał jej tyle do powiedzenia, ale żadne słowa nie mogły tego wyrazić. Więc nie mówił nic.
W końcu odezwała się Lily.
– Neville. – Niemal nie wydała żadnego dźwięku, ale widział, że jej usta wymówiły jego imię.
Wielkie nieba! Tak długo pragnął, by znów zwróciła się tak do niego. Powiedziała jego imię wczoraj po południu. Mówiła je teraz. Czuł jednak, jakby jego serce rozrywały cięcia ostrego noża.
– Lily – wyszeptał, pochylając ku niej głowę. – Zostań. Zmień zdanie. Zostań ze mną. Uda nam się.
Potrząsnęła jednak powoli głową.
– Nie uda – powiedziała. – Nie uda. T – ta… tamta noc. Cieszę się, że to się stało.
– Lily…
Wyrwała jednak dłoń z jego uścisku i pospieszyła do otwartych drzwi powozu. Patrzył z niekłamaną rozpaczą, jak lokaj pomaga jej wejść do środka.
Usiadła obok Elizabeth i spojrzała bez wyrazu przed siebie. Służący złożył schodki i zamknął drzwi. Powóz zakołysał się na resorach i ruszył.
Neville przełknął ślinę, raz, drugi. Poczuł, że ogarnia go panika, pragnienie, by rzucić się za nimi, otworzyć drzwi, porwać ją w swe ramiona i nie pozwolić jej jechać.
Uniósł rękę w geście pożegnania, jednak Lily nie odwróciła się.
Może nigdy. Te słowa cały czas rozbrzmiewały w jego umyśle.
Och, kochana. Marzenia legły w gruzach i nie było pewności, czy zdoła je odbudować.
CZĘŚĆ CZWARTA. EDUKACJA DAMY
17
Zabaw mnie Lily i odpowiedz na kilka pytań – zażądała nowa pracodawczyni, kiedy upłynęła niemal godzina milczenia i pierwszy ból minął. – Musisz odpowiadać szczerze, taka jest podstawowa zasada gry w „co by było, gdyby”.
Dziewczyna odwróciła się do niej, starając się zachować uśmiechniętą twarz. Nadal nie zdawała sobie sprawy, czy potrafi być odpowiednią damą do towarzystwa, postanowiła jednak, że postara się najlepiej, jak tylko może.
– Jeśli miałabyś wolny wybór i dysponowałabyś odpowiednimi środkami, by robić to, co chciałabyś najbardziej na świecie, co byś wybrała? – spytała Elizabeth.
Powrót do Neville'a. To byłaby jednak niemądra odpowiedź. Przecież może to zrobić. Błagał ją, by została. Jednak powrót do niego oznaczał powrót do Newbury Abbey i wszystkich związanych z tym spraw. Lily namyśliła się głęboko. Odpowiedź na pytanie, którą w końcu znalazła, była oczywista od pierwszej chwili.
– Nauczyłabym się czytać i pisać – powiedziała. – Czy to są dwie rzeczy?
– Potraktujemy je jako jedną – odparła Elizabeth, poklepując ją po dłoni. – Cudowna odpowiedź, Lily. Widzę, że mnie nie rozczarujesz. A teraz jeszcze coś. Może uda nam się znaleźć razem pięć życzeń. Próbuj dalej.
Tak, istniały również inne rzeczy, których pragnęła. Oczywiście, nie takie, które mogłyby zastąpić utracone właśnie marzenie, ale może mogłyby dać jej życiu jakiś cel. Nowe marzenia nie miały prawdopodobnie szans na spełnienie, ale taka jest przecież natura marzeń. Na tym polega ich urok. Ale „prawdopodobnie” było najważniejszym określeniem – dawało nadzieję.
– Nauczyłabym się grać na fortepianie – rzekła z przekonaniem. – I dowiedziałabym się wszystkiego, co tylko możliwe, o muzyce.
– Teraz mamy zdecydowanie więcej niż jedną rzecz – zaprotestowała ze śmiechem Elizabeth. – Ponieważ jednak to ja ustalam reguły gry, potraktuję je jako jedną rzecz. Dalej?
Lily spojrzała na swoją towarzyszkę, uroczą i elegancką w stroju podróżnym w kolorach brązowym, beżowym i kremowym, pasującym do jej wieku, pozycji, figury i cery.
– Nauczyłabym się odpowiednio i elegancko, a może nawet modnie ubierać – powiedziała.
– Ależ przecież ty jesteś modnie ubrana – stwierdziła Elizabeth. – Jasny błękit to z pewnością najlepszy dla ciebie kolor.
– To ty wybrałaś wszystkie moje stroje – przypomniała Lily. – Z wyjątkiem koszuli i butów. Dla mnie ubranie zawsze było czymś, co ma być wygodne i przyzwoite, ciepłe zimą, a lekkie latem.
– W takim razie dobrze. – Elizabeth uśmiechnęła się. – To trzy. A cztery i pięć? Nie chciałabyś podróżować lub posiadać drogie przedmioty?
– Podróżowałam przez całe życie – odparła Lily. – Marzyłam o tym, by pozostać w jednym miejscu na tyle długo, by poczuć się jak w domu. A drogie rzeczy? – Wzruszyła ramionami. Co mogła jeszcze wybrać, by dokończyć listę? Chciałaby czytać i pisać, nauczyć się wszystkiego o muzyce. Grać na fortepianie i ubierać się dobrze i elegancko. Chciałaby…
– Chciałabym nauczyć się liczyć – dodała. – Nie tylko na palcach lub w pamięci, ale… och, tak jak pani Ailsham lub hrabina robią to w rejestrach wydatków domowych. Pokazały mi je pewnego ranka. Dzięki nim wiedziały, co tam było napisane, a po liczbach mogły sprawdzić, co dzieje się w posiadłości i zaplanować, co będzie się działo. Chciałabym to umieć., Chciałabym prowadzić księgi i wiedzieć, jak prowadzić tak duże i ważne gospodarstwo jak Newbury Abbey.
– A twoje ostatnie życzenie, Lily?
– Zawsze dobrze się czułam w towarzystwie innych osób – odparła po długim namyśle. – Wszystkich, nawet oficerów, kiedy przebywali w oddziale. Ale nie czuję się dobrze z ludźmi twojego pokroju. Chciałabym umieć… obracać się w dobrym towarzystwie, wiedzieć, jak prowadzić konwersację, robić to, czego się ode mnie oczekuje. Pragnęłabym nauczyć się dobrych manier, jakie obowiązują w twojej sferze. Nie dlatego, że chciałabym do niej należeć, ale ponieważ, och, nie wiem właściwie, dlaczego. Może dlatego, że bardzo cię podziwiam. Ponieważ szanuję hrabinę.
Elizabeth nie odzywała się przez chwilę.
– Nie jestem pewna, czy powinnam potraktować twoje życzenia jako pięć – powiedziała w końcu. – Tak naprawdę, to jedno życzenie – chciałabyś zdobyć umiejętności i wykształcenie damy. Można by jeszcze dodać do tego malowanie, szydełkowanie i taniec, a także znajomość języków obcych, ale z pewnością można je zaliczyć do jednego z pięciu życzeń, które wymieniłaś. Czy potrafisz malować lub tańczyć albo znasz język inny niż angielski? Wiem, że umiesz cerować i szyć, ale nie haftować.
"Noc Miłości" отзывы
Отзывы читателей о книге "Noc Miłości". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Noc Miłości" друзьям в соцсетях.