Jeff chwycił ją znowu w swoje silne ramiona i tulił czule, gdy powoli, bardzo powoli przychodziła do siebie.

Gdy w końcu oprzytomniała na tyle, by otworzyć oczy, napotkała jego twarz. Wpatrywał się w nią, uśmiechając czule. Jej wargi same złożyły się do uśmiechu.

– Misja spełniona – mruknęła. – Czy nauczyli cię tego w obozie dla rekrutów?

– Nie. W służbach specjalnych. Kurs dla zaawansowanych. Roześmiała się serdecznie.

– Jeff, mógłbyś sam udzielać lekcji. Dotknął jej policzka i odsunął włosy z twarzy.

– Chciałem być dla ciebie dobry – powiedział. – Cieszę się, że ci sprawiłem przyjemność.

– Dla mnie znaczyło to dużo więcej.

Jaki on uprzejmy, pomyślała. Przytulił się do niej i poczuła, że wciąż płonie w nim ogień. Był równie zgłodniały jak ona jeszcze przed chwilą. Mimo to poświęcił wiele czasu, aby najpierw zaspokoić ją. Wprost nie do wiary, że ten mężczyzna żyje jak pustelnik i do tego zrywa go w nocy koszmar, w którym przestaje być człowiekiem.

Chciała go zapytać, jak to możliwe, że się tak zapomnieli? Ale jeszcze bardziej pragnęła poczuć jego nagą skórę na swojej skórze w momencie, kiedy w nią wejdzie.

Pogłaskała go po plecach, a potem powoli przesunęła dłonie na jego piersi.

– Sądzę, że to dobra pora na drugi akt – stwierdziła, odnajdując jego usta.

Zwarli się w pocałunku. Jeff musnął palcami jej piersi, po czym prześlizgnął się w dół. Była wciąż wilgotna i nabrzmiała. Wystarczył moment, aby znów zawrzała w niej krew. W ułamku sekundy jej ciało zaczęło się znowu wić, równie zgłodniałe jak przed chwilą.

Jeff uniósł się nieco w górę, ściągnął dżinsy i ukląkł znowu pomiędzy jej nogami. Pokój oświetlało jedynie światło padające z dworu – rozproszone w nocnej mgle promienie palących się latarni. Na jego twarz padał cień, tak że nie widać było oczu. Mimo to Ashley nie bała się. Nawet wtedy, gdy poczuła napierający na nią nabrzmiały członek.

Wsunęła dłoń między ich ciała, aby nakierować go we właściwe miejsce.

Jednym łagodnym pchnięciem wypełnił ją całkowicie. Zaparło jej dech. Rozluźniła się na moment, wchłaniając go w siebie, po czym oplotła go mocno nogami.

Wsparł się na dłoniach i zajrzał jej głęboko w oczy. Ashley wytrzymała dzielnie jego wzrok. Nie odwróciła oczu nawet wtedy, kiedy wszedł w nią znowu, a potem wchodził raz po raz. Jej ciało zaczęło reagować ponownie, naprężając się z rozkoszy.

Jeff wiedział, że nie jest w stanie zwlekać zbyt długo. Zaczynał tracić nad sobą kontrolę, ale nie dlatego, że od dawna nie miał kobiety. Jego legendarna wręcz umiejętność panowania nad sobą stopniała pod wpływem wpatrzonych w niego oczu oraz wilgotnego wnętrza, pulsującego rozkoszą.

Poczuł, że szczupłym ciałem Ashley wstrząsnął pierwszy dreszcz. Uczepiła się jego ramion, odchyliła głowę do tyłu, wygięła się w łuk, dysząc ciężko i, jakby posłuszna jego niemym prośbom, podążała w ślad za nim ku spełnieniu. Jeff powtarzał sobie w duchu, że powinien się trochę powstrzymać. Ze to lepiej dla niej. W pewnym momencie nie był w stanie dłużej czekać. Jego ruchy stały się coraz gwałtowniejsze – chwycił ją za biodra, przyciągnął bliżej do siebie, wchodząc w nią tak głęboko, że aż się wychylił do tyłu.

I wtedy osiągnął punkt, z którego nie było już dla niego odwrotu. Jednym gwałtownym pchnięciem posiadł ją, aż krzyknęli jednocześnie z rozkoszy. Jeff poddał się chwili, rozprężył się, zatracając całkowicie w poczuciu, że trafił do raju.


Przekręcił się na plecy, porywając Ashley w ramiona. W nocnej ciszy słychać było jedynie ich urywane oddechy. Ashley przytuliła się do niego i położyła mu głowę na ramieniu. Jej oddech łaskotał go w piersi.

– Kiedy ostatni raz kochałeś się na podłodze w salonie? – spytała.

– Nigdy tego nie robiłem.

Zastanawiał się, czy nie powiedzieć jej całej prawdy. Że nigdy nie zapraszał kobiet do domu. I że w tym domu jeszcze w ogóle nigdy się nie kochał.

Kochać się.

Poruszyły go te słowa, ale nie dało się ich uniknąć. Ashley znaczyła dla niego więcej niż seks.

– A ty? – zapytał.

Ashley uniosła się na łokciu i uśmiechnęła się do niego figlarnie.

– Ja też nigdy przedtem nie kochałam się na podłodze w twoim salonie.

Jeff objął ją i przyciągnął do siebie. Jej nagie ciało, przytulone do niego, sprawiało mu wielką przyjemność.

– Jak się czujesz? – zapytał i przeciągnął pieszczotliwie dłonią od jej ramienia aż po pośladki.

– Dobrze. A nawet lepiej – westchnęła. – Byłeś zadziwiający. Zwłaszcza twoja umiejętność koncentrowania się na tym, co masz pod ręką.

Ashley przekręciła się na bok. Jeff oplótł ramieniem jej biodra, natrafiając na wystające kości.

– Jesteś za chuda – stwierdził.

Utkwiła w niego wzrok.

– Odwołuję wszystkie miłe słowa, które przed chwilą powiedziałam. Doprawdy to niebywały nietakt krytykować ciało kobiety, zwłaszcza po spędzeniu z nią szalonych chwil, a do tego gdy jeszcze leży obok wciąż naga.

Ashley wyraźnie dowcipkowała sobie, ale Jeff zachował powagę.

– To nie krytyka, tylko stwierdzenie faktów. Jesteś niedożywiona i to, o ile mnie intuicja nie myli, ze względu na brak pieniędzy, a nie dlatego, by dobrze się prezentować w ciuchach, prawda?

Ashley usiadła i odwróciła od niego twarz.

– Daj spokój, Jeff. Nie chcę rozmawiać na ten temat. Nie psuj, proszę, nastroju.

Jej reakcja była odpowiedzią na pytanie. Nienawidził myśli, że kiedyś miała tak mało pieniędzy, że nie starczało jej nawet na jedzenie. Pragnął zmienić jej życie na lepsze. Tyle, że był dla niej nieodpowiednią osobą. Nicole miała rację, kiedy zwróciła mu uwagę, że nie potrafi zachowywać się tak jak inni mężczyźni.

Przynajmniej załatwił Ashley nową pracę. Dopóki pracuje dla niego, nic jej nie grozi.

– Powinieneś powiedzieć mi coś uspokajającego – mruknęła.

– Przepraszam. – Dotknął jej nagiej skóry. – Nie chciałem psuć nastroju. Chodź tu, proszę, chcę cię przytulić.

Odwróciła się do niego. Światło padające przez uchylone zasłony oświetlało jej ciało. Miała zaskakująco pełne piersi, zważywszy jej filigranową budowę. Jej sutki były wyraźnie nabrzmiałe. Kiedy się poruszyła, piersi jej nieznacznie zafalowały. Była ucieleśnieniem wyobrażeń, przywołanym do życia w środku nocy.

Jeff nie mógł się powstrzymać – pochylił się i objął jej prawy sutek ustami. Ashley chwyciła go za głowę i aż jęknęła. Raptem zaczął jej dotykać wszędzie, zapragnąwszy jej znowu gorąco. Powtarzał sobie jednak, że na to jeszcze za wcześnie.

– Nie chcę cię uszkodzić – mruknął.

– Nie martw się o to.

Przytuliła się do niego, kiedy zaczęli się całować.

Jeff w ułamku sekundy był znowu podniecony i zgłodniały tak, jakby wcale nie kochali się przed niespełna godziną. Ujął jej piersi w dłonie i drażnił sutki. Ashley przeczesała palcami jego włosy i zaczęła głaskać go po plecach. Jeff wziął ją za biodra i rozchylił jej nogi. Poddała mu się, ale jednym zwinnym ruchem usiadła na nim, tak że odnalazł bez trudu drogę do niej.

Ashley nie mogła uwierzyć, że znowu się kochają. Należała do kobiet, które miały ochotę na seks raz na parę dni. Przy Jeffie sama sobie wydała się nienasycona. Gdy wypełnił ją, zacisnęła się instynktownie wokół niego. Odchyliła głowę do tyłu, by złapać oddech. Zapragnęła szaleńczo, by zatopił się w niej coraz głębiej i głębiej.

Unosiła się w górę i opadała w takim tempie, że obawiała się, czy jej ruchy nie są zbyt szybkie, dopóki nie poczuła, że to jego dłonie nadają rytm jej biodrom, kontrolując przy tym każdy ruch tak, aby się z niej przypadkiem nie wyślizgnął. Przy każdym pchnięciu zaciskała się wokół niego. Nigdy nie przypuszczała, że można się kochać w taki sposób.

Raptem zaczęła zataczać biodrami kółka, czując coraz większe napięcie i pożądanie doprowadzające ją niemal do szaleństwa. Trawiona nim, zatraciła się kompletnie – aż zadrżała, gdy ogarnęła ją błogość. W momencie szczytowania poczuła, że Jeff zesztywniał, a z jego piersi wydobył się okrzyk. Wczepili się w siebie w momencie, gdy ich ciała osiągnęły jednoczesne spełnienie.


Ashley śpi jak niewiniątko, pomyślał Jeff później, kiedy oboje leżeli w jego bezkresnym łóżku. Świadczył o tym jej spokojny oddech. Jeff nie potrafił znaleźć ukojenia we śnie. Po prostu nie miał odwagi.

Kiedy ostatni raz kochał się z kobietą? Nie chodzi o to, kiedy uprawiał seks, ale naprawdę się kochał. Nie potrafił sobie przypomnieć. W każdym razie jeszcze na długo, zanim rozstał się z Nicole. Bo kiedy ich małżeństwo zaczęło się rozpadać, ich kontakt stał się czysto fizyczny. Traktował seks wyłącznie jako rozładowanie cielesnych potrzeb. Tym razem jednak było to coś zupełnie innego.

Zamknął oczy, pilnował się jednak, aby nie zasnąć, ze względu na koszmarny sen, który czyhał na niego w podświadomości. Nie chciał, aby przyśnił mu się dwukrotnie jednej nocy. Zwłaszcza że Ashley spała tak błogo obok niego. Wydawało jej się, że go rozumie, ale w gruncie rzeczy nie miała pojęcia o jego prawdziwej naturze.

Zamiast spać, tulił ją do siebie, starając się nie myśleć o tym, że znowu jej pragnie. Doszedł do wniosku, że może sobie pofolgować jedynie tej nocy. Pożądanie czyni mężczyznę słabym i nieostrożnym, co dla niego mogło się skończyć tragicznie.

Rano odejdzie, nie oglądając się za siebie. Tak będzie lepiej dla nich obojga. Na razie czekała go jeszcze długa noc. Przymknął oczy i wciągnął w płuca słodki zapach jej skóry.


Następnego ranka Ashley usiłowała zapanować nad uczuciem lekkiego pieczenia na plecach oraz ogromnym poczuciem winy. Starała się zachowywać zupełnie normalnie, przygotowując śniadanie dla córeczki, chociaż Jeff siedział przy stole, wyglądając tak, jakby minionej nocy nic się nie wydarzyło. Na szczęście Maggie nie wyczuwała panującego miedzy nimi napięcia i gadała jak najęta, jak każdego ranka.

Ashley obudził szum prysznica i wykorzystując moment, że Jeff jest w łazience, umknęła do swojego pokoju. Kiedy spotkali się w kuchni, przywitała go i nalała mu kawy, jak gdyby nigdy nic, aby broń Boże nie wzbudzić w córce żadnych podejrzeń.