– Dlaczego się z nią nie ożeniłeś? – zapytała nagle, sama zdumiona, że o to pyta.

Alex nie odpowiedział. Rozparł się w krześle i przymknął powieki, odmawiając żonie dostępu do swoich myśli.

– Spędziłem w twoim towarzystwie trzy miłe tygodnie, Mary Kathleen.

Ściągnęła brwi. Zawsze denerwowało ją, gdy Alex zwracał się do niej pełnym brzmieniem obu imion. Robił tak zazwyczaj nie bez powodu, ale Kate trudno było odgadnąć, co przez to chce jej dać do zrozumienia.

– Cieszę się, że poznałem twoją rodzinę – kontynuował.

– Polubiłem twojego ojca. Jest silnym i prostolinijnym typem mężczyzny. Twoja macocha też wydała mi się miła, a przyrodnie rodzeństwo było po prostu rozkoszne. Żałuję, że moja matka nie zgotuje ci równie miłego przyjęcia.

Kate uśmiechnęła się ironicznie.

– Nie mam jej tyle do zaoferowania, co ty mojej rodzinie.

Alex zafundował rodzinie Kate jednodniową podróż jachtem, obiad w kasynie, prezenty. Wszystkich poraziło jego bogactwo.

– Sądzę, że nasza umowa małżeńska to najlepszy kontrakt, jaki kiedykolwiek zawarłem. Mam nadzieję, że tego nie żałujesz – dodał niepewnie.

Kate zaprzeczyła ruchem głowy. Alex dotąd nie rozczarował jej ani razu i nie dał powodów do żalu. Po kilkunastu dniach wspólnego życia zdążyła już do niego przywyknąć. Początkowe uczucie skrępowania minęło i nauczyła się przyjmować jego słowa bezpośrednio, tak jak one brzmiały. Alex troszczył się o nią, był hojny i dobry, zarówno w łóżku, jak i poza nim. Nie mogła na nic narzekać.

– Jesteś ze mną szczęśliwa? – Jego błękitne oczy sondowały Kate, próbując przebić się przez jej linię obrony.

Tak. Mogła powiedzieć, że jest z nim szczęśliwa. Bardziej, niż się tego spodziewała po zwykłej umowie zawartej z rozsądku. Czasami nawet miała wrażenie, że jest o krok od zakochania się w Aleksie. Bardzo się obawiała, że w końcu wpadnie w sieci uczucia. Tym bardziej że wciąż podejrzanie gnębiła ją myśl o Nicole Fouvet. Czyżby robiła się zazdrosna o męża?

– Czy odpowiedź na to pytanie jest aż taka trudna? – zapytał cierpko.

Podniosła na niego wzrok, świadoma, że się zarumieniła.

– Naprawdę bardzo doceniam to, że tak o mnie dbasz.

– Kate… – urwał, spojrzał na nią nieobecnym wzrokiem i westchnął. Wsparł się na łokciu i sięgnął po dłoń żony, na której nosiła obrączkę. – Nie poddasz się, prawda? Ten drań, Scott, dał ci niezłą szkołę. A ja mam zamiar zniszczyć wszystkie uprzedzenia i kompleksy, w które cię wpędził.

Utajona bezwzględność i gniew w jego słowach przeraziły Kate. Próbowała wyrwać dłoń z uścisku, ale trzymał ją zbyt mocno, zaś jego wzrok zdawał się pałać jeszcze większą siłą.

– Pragnę, żebyś była moja w każdym calu, Kate. Nie zadowalają mnie jedynie namiastki.

– Nie – wyszeptała, kręcąc przecząco głową. – Nie rób tego, Alex. Nie popsuj wszystkiego.

– Co takiego psuję? W Kate wezbrała nagle fala uczuć, która przestraszyła ją i zmieszała. Była zbyt słaba, żeby oprzeć się presji, jaką na nią wywierał.

– Jestem z tobą szczęśliwa – odparła pośpiesznie, w nadziei, że zaspokoi tymi słowami jego życzenie.

– Ale nie wierzysz, że nasz związek będzie trwał wiecznie. Ukrywasz się przede mną i zamykasz w skorupie swojej niezależności. Ja nie mam podwójnej natury, jak Jekyll i Hyde. Możesz mi w pełni zaufać, Mary Kathleen – dodał z odrobiną perswazji.

Kate zamknęła oczy, próbując oprzeć się jego emanującemu siłą spojrzeniu. Może i zaufa mu w pełni, ale czas pokaże, czy jest to możliwe. Obawiała się zdrady. Na przykład z Nicole Fouvet. Mimo to jednak Alex sprawiał dotąd wrażenie człowieka honoru. Zdobyła się na odwagę i spojrzała mu prosto w oczy.

– Ufam, że dotrzymasz warunków naszej umowy, Alex.

– W naszym kontrakcie nie było ograniczeń co do warunków.

– Jestem zadowolona ze stanu, jaki jest teraz.

– I to ci w zupełności wystarcza?

– Tak. To mi wystarcza.

– Coś więcej byłoby już nie na miejscu, czy tak?

– Do czego zmierzasz, Alex? Sam powiedziałeś, że uczucia są tylko złudzeniem i mogą skomplikować nasze małżeństwo.

Wypuścił jej dłoń i z powrotem rozparł się na krześle.

– Owszem. Tak powiedziałem – mruknął, drwiąc z samego siebie. – Niestety, mam słabość do podejmowania nowych wyzwań i do wygrywania. Musisz mi to wybaczyć, Kate. Rozumiem, że brakuje ci wiary, ale nie mogę pojąć, dlaczego mi nie ufasz.

– Przepraszam cię za…

– Nie. Nie musisz mnie przepraszać. Nie masz obowiązku dać mi więcej niż to, co do czego umówiliśmy się na początku.

Kate zapłoniła się ze wstydu. Alex dał jej znacznie więcej niż było w umowie.

– Muszę sama z sobą jakoś dojść do ładu, Alex – bąknęła, świadoma, że się tłumaczy.

– Tak. To wcale nie jest takie łatwe. – Alex niespodziewanie uśmiechnął się do niej, a jego twarz nabrała wyrazu łagodności. – Masz ochotę na deser?

– Nie. Dziękuję. Jestem już syta. Była mu wdzięczna, że nie podtrzymywał dłużej tej rozmowy.

Dotąd, w każdym momencie ich związku, Alex starał się być zwycięzcą. Kate jednakże musiała przyznać, że dzięki jego manipulacjom ich wzajemne stosunki ciągle się polepszają. Alex wyzwolił ją z wielu kompleksów, dodał pewności siebie, okazał jej szacunek, dzięki któremu wzrosła jej samoocena. Była wdzięczna mężowi i chętnie oddawała mu swoje ciało. Wciąż jednak broniła się przed oddaniem mu także duszy. Przecież Alex jej nie kochał. Sprawiał wrażenie, jakby w ogóle nie potrzebował miłości. Kate zauważyła, że uraziła jego ego, nie oddając mu się zupełnie, czyli z duszą i ciałem. Niemniej musiała przyznać, że Alex zręcznie i dyplomatycznie ukrywał swoje niepowodzenie.

– Czy kiedykolwiek byłem dla ciebie bezwzględny, Kate?

– zapytał łagodnie i spojrzał jej w oczy z czułością.

– Nie. Po prostu zastosowałeś mi dość radykalną kurację. Kiedy ciebie poślubiłam, byłam strzępkiem nerwów.

– Ale teraz możesz się światu roześmiać prosto w twarz. Uśmiechnęła się.

– Niezupełnie, ale i tak dziękuję ci, że uratowałeś mi życie, Alex – dodała szczerze.

– Cała przyjemność po mojej stronie. Cieszę się z tego, jak jest teraz pomiędzy nami. Jest lepiej, niż myślałem.

– Też tak uważam.

– Dziwne, jak czasami układa się los – rzekł w zamyśleniu.

– Zawarłem z tobą małżeństwo z czystej kalkulacji i wyrachowania.

– Ja też.

Na sali rozległa się muzyka. Orkiestra zagrała do tańca, a wokalista zaśpiewał romantycznie niskim i lekko chrypiącym głosem.

– Zatańczmy – zaproponował Alex i podał jej rękę, nie czekając na odpowiedź.

Na niewielkim parkiecie kłębił się już tłum tancerzy. Piosenka była sentymentalna, więc większość par po prostu kołysała się, niemal nie ruszając się z miejsca. Alex przygarnął Kate w tanecznym uścisku, zaś ona bez sprzeciwu poddała się jego silnemu, prężnemu ciału i przywarła nogami do jego mocno umięśnionych ud. Zarzuciła mu ręce na szyję, on zaś odwzajemnił się jej pełnym pożądania uśmiechem, od którego krew zaczęła jej szybciej krążyć w żyłach. Posłała mu podobny uśmiech. Alex opuścił dłonie na jej biodra.

– Może zrezygnujemy z kawy i pobiegniemy na jacht? – wyszeptał zmysłowo.

– Dlaczego nie?

Zeszli z parkietu i wrócili na jacht. Kate już od kilku dni nie ukrywała głodu zmysłów, który wzniecał w niej mąż. Rozkoszowała się każdą chwilą ich fizycznej miłości, bowiem Alex dawał jej więcej, niż tego oczekiwała w najskrytszych marzeniach. Później, kiedy leżeli obok siebie w uścisku po miłosnym uniesieniu, zachwycała się fizyczną harmonią, którą tworzyła z tym mężczyzną. Jej mężem.

Alex urzekł ją swoim dotykiem oraz tym, że odwracał się do niej plecami tylko wtedy, kiedy zapadał w sen. Kate przypomniała sobie Scotta, który zaraz po zaspokojeniu pożądania traktował ją jak powietrze. Nigdy nie liczył się z jej potrzebami. Co innego Alex, który przez długi czas po zbliżeniu przytulał ją i schlebiał jej zaletom. Choćby tylko z tego jednego powodu cieszyła się, że go poślubiła. Jednak czaiła się w niej jeszcze jedna nadzieja. Opóźniała się jej miesiączka. Minęło już siedem dni, odkąd powinna była się pojawić. Kate nabierała pewności, że zaszła w ciążę.

– Alex – szepnęła.

– Hmm? – mruknął, na wpół śpiąc. Nie. Jeszcze nie teraz, zadecydowała. Lepiej poczekać, aż będzie zupełnie pewna.

– Ach! Nic – westchnęła i przytuliła się do męża. – Po prostu jestem szczęśliwa.

– Hmm… Cieszę się – wyszeptał i leniwie pogładził jej plecy Kate ogarnęło przyjemne odprężenie. Zastanawiała się, czy nie robi błędu, tłumiąc uczucia. A może jednak tak było lepiej? Najpierw powinna się dowiedzieć czegoś więcej o Nicole Fouvet. Zanim nie pozna prawdziwego powodu, dla którego Alex ją poślubił, musi mu się opierać i nie pozwolić, żeby nią całkiem zawładnął. Jeszcze zbyt wielu rzeczy nie wiedziała o mężu, a czuła, że chce i powinna się dowiedzieć… i to od niego.

Trzy dni później zawinęli do przystani w Sydney. Miesiąc miodowy dobiegł końca. Nieuchronnie zbliżał się czas poznania rodziny, znajomych i służby Alexa. Kiedy przedstawił ją swojej gospodyni, Kate poczuła, że jest to zapowiedź tego, co ją jeszcze czeka.

Gospodyni Daltona była schludną panią około pięćdziesiątki, o wysmaganej wiatrem twarzy i sztywnej posturze. – Bystrymi orzechowymi oczami zmierzyła Kate.

Alex zaraz po przyjeździe udzielił jej wskazówek z charakterystyczną dla siebie stanowczością.

– Najpierw oprowadzę żonę po domu. Potem napijemy się kawy w oranżerii. A o siódmej zjemy obiad.

– Mam nadzieję, że państwo miło spędzą czas – sztywno rzekła gospodyni. – Proszę dać mi znać, jeśli państwo czegoś będą potrzebowali.

– Dziękujemy, pani Beatty. – Kate uśmiechnęła się, w nadziei, że udobrucha i zaprzyjaźni się z kobietą, która już od pięciu lat pracowała u jej męża.

– Aha! Panie Dalton, pani Pallister zostawiła dla pana kilka wiadomości i prosiła o kontakt, jak tylko się pan pojawi.