– Nie, jeszcze nie teraz. Chcę się wykąpać. Przed posiłkiem nie było na to czasu. Idź do Angusa i dopilnuj, by przyniesiono wodę. Książę tu nie sypia, prawda?

– Jego pokój znajduje się tuż obok – odparła Aggie. – Tak podobno bywa w wytwornych domach. Na Boga, pani, musimy wiele nauczyć się o tym miejscu – dodała, po czym wybiegła, aby odszukać Angusa.

Po co zadała Aggie tak głupie pytanie? Czyż Mary nie powiedziała wcześniej, że jej mąż ma własną sypialnię? Zaczęła przemierzać niespokojnie pokój. Była zmęczona. Co gorsza, zaczynała uświadamiać sobie, że ojciec, starając się wykorzystać okazję i dobrze wydać córkę za mąż, nie pomyślał o tym, jakie konsekwencje będzie miało dla niej, prostej dziewczyny z gór, poślubienie księcia. Lecz co staruszek mógł o tym wiedzieć? Jeśli nie liczyć dwóch wypraw na letnie zawody, nie wychylił właściwie nosa poza swe włości, nie miał więc pojęcia, jak dalece Killiecairn różni się od Glenkirk. Sytuacja, w jakiej się znalazła, była nie do zniesienia. Miała oto męża, który jej nie chciał, i zamek, którym nie potrafiła zarządzać.

Zapukano do drzwi. Zawołała, by pukający wszedł, a kiedy zobaczyła, że jest nim Angus, po prostu się rozpłakała.

– Co ja zrobię? – łkała, a on natychmiast odgadł powód jej zmartwienia.

– Przestań szlochać, pani – powiedział spokojnie, zamykając za sobą drzwi. – Potrafię zarządzać zanikiem. Czyż nie wychowałem się w Brae? Wszyscy uznają, że polecenia, jakie wydaję, pochodzą od ciebie. Będziesz tylko musiała obserwować i uczyć się ode mnie, milady. A także nauczyć się pisać i czytać. Twoja mama potrafiła jedno i drugie. Wiem, że nie masz do tego cierpliwości, lecz musisz zacząć się uczyć.

– Nie chcę, by się zorientował, jak jestem niewykształcona – przytaknęła nerwowo.

– Sam będę cię uczył – uspokoił ją Angus. – W końcu twój mnie dziadek wykształcił, choć nie wiedziałem dotąd po co. Nie martw się. Nadchodzi zima i do wiosny raczej nie zawitają tu goście. W zamku jest biblioteka, a kiedy nauczysz się składać litery, będziesz mogła kształcić się sama. Jego matka i jej poprzedniczki były bardzo oczytane. Nie musisz się wstydzić, że nie znasz obcych języków, gdyż jesteś tylko dziewczyną z gór i nie miałabyś zapewne okazji nimi się posługiwać. Będziesz jednak musiała nauczyć się mówić poprawnie po angielsku, a także czytać i pisać. Wcześniej czy później książę będzie musiał wyjechać z zamku i zechce z tobą korespondować. Zaczniemy jutro, pani. Flanna pociągnęła nosem i przytaknęła.

– Och, Angusie! Co ja bym bez ciebie zrobiła? Zawsze mogę na ciebie liczyć, wujku!

Objął ją, uścisnął i szybko się odsunął.

– Cii, pani. Nie wiemy, co pomyślałby sobie twój mąż, gdyby się dowiedział, że bękart Gordonów zarządza jego gospodarstwem.

– On nie przejmuje się takimi rzeczami – odparła Flanna, po czym opowiedziała Angusowi o bracie przyrodnim męża, księciu Lundy.

– Ach – zauważył Angus, kiedy skończyła – to coś zupełnie innego. Jego brat jest synem księcia, i niewiele brakowało, a zostałby królem. Moją matką była zaś prosta Jessie Forbes, córka Bride Forbes.

– Kto był twoim dziadkiem ze strony matki, Angusie? – spytała Flanna. – Czy ona znała swego ojca? Dlaczego nie ożenił się z twoją babką?

– Tak, wiem, kim on był, milady. Szlachcicem, jak mój ojciec. Stary Fingal Forbes, ojciec babki, zwykł mawiać, że dziewczęta Forbesów nie potrafią odmówić przystojnemu chłopcu, który ładnie prosi.

Roześmiał się, a potem dodał, zmieniając temat:

– Woda na kąpiel już się grzeje i wkrótce ci ją przyniosą. Jego lordowską mość powiedział, że nie przyłączy się dziś do ciebie, gdyż musisz być zmęczona po podróży.

Skłonił się i wyszedł, nim zdążyła zadać mu kolejne pytanie.

Nie była pewna, co właściwie odczuwa: ulgę czy rozczarowanie? Patrzyła w milczeniu, jak procesja młodych lokai wnosi kubły z wodą i wlewa ją do wielkiej dębowej wanny. Kiedy młodzieńcy wyszli, Aggie pomogła swej pani się rozebrać. Flanna weszła do wanny i zaczęła się myć. Aggie wyjęła tymczasem z paleniska umieszczone tam wcześniej cegły, owinęła je we flanelę i wsunęła do łóżka. Następnie pomogła pani się wytrzeć, włożyć nocną koszulę i się położyć. W końcu wyszła, życząc Flannie dobrej nocy i wyraźnie nie mogąc się doczekać, kiedy zamknie za sobą drzwi własnego, przeznaczonego tylko dla niej, pokoiku.

– Ma nawet okno, choć malutkie – powiedziała Flannie, nim wyszła – i kufer na moje rzeczy!

Flanna uśmiechnęła się w półmroku. Aggie posiadała jedynie zmianę ubrania i grzebień z gruszkowego drewna, by czesać nim orzechowobrązowe włosy. Pod tym względem bardzo przypomina swą panią, pomyślała Flanna, parskając cichym śmiechem. Wsunęła się głębiej pod przykrycie, rozkoszując ciepłem i wygodą. Miękki blask płonącego na kominku ognia napełniał pomieszczenie złocistą poświatą. Czuła się teraz trochę pewniej, ufała bowiem, że Angus pomoże jej pokonać trudności, związane z brakiem manier i wykształcenia. Wuj, mimo niskiej pozycji społecznej, wychowany został na dżentelmena.

Pomyślała znowu o mężu. Żałowała teraz, że nie zechciał się do niej przyłączyć. Po kąpieli czuła się ożywiona, a kochanie się z nim poprzedniej nocy było przecież całkiem przyjemne. Jeśli miała szybko dać mu dziedzica, nie może dopuścić, by uchylał się od spełniania mężowskich obowiązków, choć może to on czuł się zmęczony podróżą. Był w końcu od niej sporo starszy. Przewróciła się na bok, podciągnęła kolana i wtuliła głowę w poduszkę. To dobre miejsce do życia, pomyślała jeszcze, a ona da sobie radę. A potem zasnęła.

Śnieg przestał do rana sypać, pozostawiając grubą warstwę białego puchu. Nim Flanna zeszła do niewielkiego rodzinnego saloniku, zdążyła się dowiedzieć, iż mąż wyjechał na polowanie i nie będzie go przez kilka dni. Nadciąga zima i trzeba zaopatrzyć spiżarnie w mięso. Chłodnia, jak przekonała się o tym, towarzysząc Angusowi w pierwszym obchodzie, mogła pomieścić co najmniej sześć jeleni, a teraz znajdował się tam tylko jeden. Na ścianach wisiało jednak mnóstwo ptactwa, głód więc im nie groził.

– Chętnie wybrałabym się z nimi – poskarżyła się Angusowi. – Potrafię polować nie gorzej niż mężczyźni. Kiedy wyjechali? Może mogłabym jeszcze ich dogonić? Na śniegu zostały zapewne wyraźne ślady.

– Skoro książę wyjechał – odparł Angus cicho – nadarza się doskonała okazja, byś zaczęła brać lekcje, pani. Kazałem urządzić w kącie biblioteki miejsce do nauki. Spotkamy się tam za niedługą chwilę.

– Ale ja chcę jechać na polowanie! – zaprotestowała Flanna.

– Jak sobie życzysz, pani, ale co będzie, jeśli mąż dowie się, jaką jesteś ignorantką? Nie zdążyłaś jeszcze przywiązać go do siebie. Pan młody, który po nocy poślubnej zostawia żonę samą i wyjeżdża na kilka dni…? – Angus potrząsnął z dezaprobatą głową.

– Ożenił się ze mną dla włości – wycedziła Flanna przez zaciśnięte zęby.

– Tak – zgodził się z nią Angus – i teraz to on je ma, nie ty. Będzie potrzebował dobrego powodu, aby zatrzymać cię przy sobie, a jak widać, na razie jeszcze takiego nie znalazł. Musisz dać mu potomka, pani. A jeszcze lepiej dwóch.

– Urodzę mu dzieci! – odparła Flanna z mocą.

– Nie, jeśli nie zdołasz przyciągnąć go na powrót do swego łoża – zauważył logicznie wuj. – A co masz takiego w sobie, by zaintrygować męża, Flanno? Oczywiście, mężczyzna nie lubi, by żona była od niego zdecydowanie mądrzejsza, ale na pewno potrafi docenić taką, z którą może porozmawiać po tym, jak się kochali. O czym będziesz rozmawiała z mężem, Flanno? O polowaniu? Prowadzeniu domu? Co mu powiesz, by go zafascynować i skłonić, by cię pokochał? Szybko przekonasz się, że seks bez miłości nie jest tak cudowny jak wtedy, gdy ludzie się kochają. Pożądanie to wspaniałe uczucie, lecz miłość je przewyższa. To co, mam polecić, by osiodłano twoją klacz, pani?

Flanna milczała przez chwilę, a potem powiedziała:

– Zaczekam na ciebie w bibliotece, Angusie. Obróciła się na pięcie, aż zawirowały jej spódnice, i odeszła. Słowa wuja mocno ją zaniepokoiły.

Angus Gordon tylko się uśmiechnął. Siostrzenica była bystra, choć stopień tej bystrości będzie musiał dopiero ocenić. Podejrzewał, że nauka pójdzie jej łatwo, i ani trochę się nie pomylił. Opanowała alfabet w ciągu zaledwie dwóch dni i zaczęła składać co krótsze słowa, odczytując je na głos z książek, a potem starannie przepisując. Ku zaskoczeniu wuja okazało się także, iż nieźle radzi sobie z rachunkami.

– Mama mnie nauczyła. Powiedziała, że powinnam umieć liczyć, inaczej kupcy będą próbowali mnie oszukać. Czasami pomagałam też Unie w rachunkach. Wiesz, jak ostrożnie mój ojciec obchodził się z pieniędzmi.

– Tak – odparł Angus, zadowolony, że siostra zrobiła dla córki coś użytecznego.

Książę i jego ludzie wrócili po pięciu dniach, przywożąc cztery jelenie, które należało sprawić i powiesić w zamkowej spiżarni. Flanna była już teraz dobrze obeznana z zamkiem, gdyż spędzała czas nie tylko ucząc się w bibliotece, ale też zwiedzając nowy dom z wujem, utyskującą wiecznie Mary, i Aggie. Odkryła zachodnią wieżę, zamieszkiwaną kiedyś przez damę, której portret wisiał nad kominkiem w wielkiej Sali, i uznała to miejsce za nader interesujące.

– Zwykle zatrzymywała się tutaj babka lady Jasmine – poinformowała ich Mary. – Zachodnia wieża stała opuszczona, póki nie wybrała jej dla siebie. Lubiła w niej mieszkać. Mówiła, iż dobrze się tam czuje. Minęło wiele lat, jak odeszła, lady de Marisco. Podobno zabiła człowieka i ocaliła życie pani Jasmine, choć była już stara.

– Tutaj? – spytała Flanna, zafascynowana.

– Nie, w Anglii, w domu, który należy teraz do księcia Lundy – wyjaśniła Mary.

Do jakiejż rodziny weszłam? – zastanawiała się Flanna. Teściowa, która była księżniczką. Szwagier, królewski bękart. Zatrzęsienie lordów i ich żon, o morderczyni nie wspominając!

– Co się z nią stało?

– Nic, milady – odparła Mary. – Zabiła przestępcę, który zamordował wcześniej czworo ludzi. Była dzielną staruszką, więc niech spoczywa w pokoju!