– Stone jej obiecał, że przed nocą odwiezie ją do hotelu – tłumaczyła siostrę Edwina.

George odpoczywał w fotelu, sącząc whisky. Długą drogę zrobił tego wieczora, w dodatku bolała go ręka po ciosach, które zadał Malcolmowi. Edwina nie powiedziała bratu, jak bardzo jej swoim czynem zaimponował.

– Kiedyśmy się tam zjawili niczym rycerze broniący dziewicy, ona dopiero zaczynała się domyślać, że ją okłamał – ciągnęła.

– Miała dużo szczęścia – zauważył George. – Jak ma się do czynienia z facetami takimi jak Stone, rycerzę zazwyczaj nie nadciągają w porę z pomocą. Przysięgam, że zabiję drania, jeżeli jeszcze raz zobaczę go w pobliżu Alexis.

– Nie odważy się. Jutro będziemy w San Francisco, a jak przyjedziemy tu następnym razem, to albo go już nie będzie, albo zdąży o niej zapomnieć. Swoją drogą niezłe zwyczaje panują w tym twoim mieście – skrzywiła się, lecz jej spojrzenie powiedziało mu, że jest zafascynowana "tym miastem".

I znowu pomyślał, co ostatnio często mu się zdarzało, że jego siostra jest śliczną kobietą. Oczy jej błyszczały, krótko ostrzyżone włosy interesująco układały się wokół twarzy. Jaka szkoda, że nie wyszła za mąż!

– Do diabła, gdybyś tu trochę pobyła, to może znaleźlibyśmy dla ciebie męża – powiedział.

– Fantastyczny pomysł – roześmiała się. Wcale nie dążyła przecież do zmiany stanu cywilnego, zwłaszcza że teraz inne sprawy miała na głowie. Powoli zaczynała myśleć o znalezieniu odpowiednich mężów dla Fannie i Alexis, poza tym musiała się zająć ożenkiem George'a z Helen. – Chcesz mnie wyswatać z kimś takim jak Malcolm Stone? Bardzo podniecająca perspektywa.

– Na pewno masz jakiegoś adoratora – przekomarzał się z siostrą George.

– Niezliczonych, ale jeśli spotkasz kogoś interesującego, daj mi znać. A na razie, kochany braciszku, pora do łóżka. – Wstała i przeciągnęła się. Mieli za sobą noc pełną wrażeń i obydwoje byli mocno zmęczeni. – Wracam do San Francisco, gdzie jedyną rozrywką są przyjęcia w Templeton Crockers, poruszenie wywołuje wieść, że ktoś kupił nowy samochód, a skandalem jest, gdy na premierze opery jakiś galant puści oko do cudzej żony.

– O Jezu! – jęknął George. – Nic dziwnego, że wolałem zamieszkać tutaj.

– Ale tam przynajmniej – dodała Edwina odprowadzając go do drzwi – nikt jeszcze nie porywał twojej siostry.

– I to jest niewątpliwie zaletą mieszkania w poczciwym San Francisco.

– Dobranoc, kochanie… Dziękuję za to, co dzisiaj dla nas zrobiłeś.

– Zawsze do usług. – Pocałował ją w policzek i wyszedł z pokoju.

Po szaleńczej jeździe jego ukochanego lincolna pokrywała gruba warstwa kurzu. Gdy powoli jechał w kierunku domu, rozmyślał o tym, jak ciężko mu bez Helen i jak droga jest mu starsza siostra.

Rozdział dwudziesty ósmy

Dwa miesiące później George przyjechał do San Francisco. Edwina zastanawiała się, jaki może być cel tej wizyty, bo od pewnego czasu nie dzwonił do niej i sądziła, że ma moc zajęć. Przyjechał, jak się okazało, by zakomunikować siostrze, że oświadczył się Helen i został przyjęty. Gdy opowiadał o tym Edwinie, promieniał szczęściem, ona zaś rozpłakała się z radości. George wyglądał tak, jakby cały świat legł u jego stóp.

– A spółka z Samem? – przypomniała sobie nagle, lecz uspokoił ją pogodny, chłopięcy uśmiech na twarzy brata.

– I Helen, i Sam powiedzieli dokładnie to samo co ty. On wie, że żenię się z Helen, bo ją kocham, i nadal chce, żebym został jego wspólnikiem – uśmiechnął się promiennie.

– Hurra! – zawołała z zachwytem Edwina. – Kiedy ślub?

– Mamy czerwiec, a Helen potrzebuje trochę czasu na przygotowanie wesela. Ustaliliśmy, że we wrześniu, bo wcześniej by nie zdążyła. Mistrzem ceremonii będzie Cecil B. De Mille – pochwalił się George. – Na tę okazję wynajmiemy mnóstwo dodatkowej służby. – Wesele zapowiadało się na wspaniałą uroczystość w iście hollywoodzkim stylu. Edwina nigdy nie widziała brata równie radosnego i beztroskiego. – Ale właściwie przyjechałem, żeby omówić z tobą inną sprawę. Pewnie zwariowałem, że w ogóle o tym myślę, ale muszę zasięgnąć twojej rady.

Edwinie pochlebiało, że brat, chociaż dorosły, w dalszym ciągu liczy się z jej zdaniem.

– O co chodzi? – spytała spokojnie, nie chcąc, aby zauważył, że umiera z ciekawości.

– Właśnie zabieramy się do kręcenia filmu, którego produkcję odkładaliśmy od dwóch lat. Szukaliśmy odpowiedniej obsady i nie mogliśmy znaleźć właściwych odtwórców ról. I wreszcie Sam wpadł na szalony pomysł. Nie wiem, Edwino, czy mówić ci o tym… – mówił wyraźnie zatroskany. Edwina zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc, do czego George zmierza. – Co byś powiedziała, gdyby Alexis popróbowała swoich sił jako aktorka?

Przez moment nie wierzyła własnym uszom. Przecież razem wyśmiewali się z propozycji Fox Productions, a teraz on proponuje dokładnie to samo! Różnica polegała na tym, że Edwina wiedziała, iż skoro brat będzie czuwał nad Alexis, to dziewczynie nie stanie się żadna krzywda.

– Wiem, że pomysł jest zaskakujący, ale ona idealnie pasuje do tej roli. Poza tym doprowadza mnie do szaleństwa zasypując listami z prośbą, żebym pozwolił jej grać. I wiesz co? Może ona ma rację? Może faktycznie ma talent?

Był rozdarty pomiędzy obawą o siostrę a kuszącą perspektywą obsadzenia jej w swoim najnowszym dziele, w roli, do której wydawała się stworzona.

– Sama nie wiem – rzekła Edwina z namysłem. – Ja też się nad tym zastanawiałam, bo zaskakuje mnie jej upór, żeby zostać aktorką. Ale dlaczego ty zmieniłeś zdanie? Przecież dwa miesiące temu rozmawialiśmy na ten temat i nie chciałeś, żeby twoja siostra wystąpiła w filmie. Co się stało, że dzisiaj sam to proponujesz? – wypytywała brata na wszelki wypadek, aczkolwiek miała doń zaufanie.

– Widzisz – powiedział po namyśle – nie chciałem, żeby ją wykorzystano, i nadal tego nie chcę. Ale jeżeli podpisze kontrakt wyłącznie z naszą wytwórnią, to może ty i ja będziemy mogli ją kontrolować. O ile jest to w ogóle możliwe – dodał, patrząc złowieszczo na starszą siostrę. – Myślisz, że będzie się przyzwoicie zachowywać?

Bardzo przykre mu było wspomnienie tamtej chwili, gdy musiał wyrywać siostrę ze szponów Malcolma Stone'a, i nie chciał, by podobna sytuacja znów się powtórzyła. Nigdy nie zapomni szalonej nocnej wyprawy na granicę meksykańską.

– Chyba tak, jeżeli będziemy jej należycie pilnować – odparła Edwina, rozwiewając zarazem własne wątpliwości. Będzie spokojna mając pewność, że ktoś baczy na Alexis.

George roześmiał się słysząc słowa siostry.

– Zawracanie głowy zupełnie jak z prawdziwą gwiazdą filmową. Będzie wspaniała.

– Kiedy miałaby zacząć pracę? – chciała wiedzieć Edwina.

– Za kilka tygodni, w czerwcu. A skończymy kręcić gdzieś pod koniec lata.

Termin był wręcz wymarzony. W czerwcu Alexis kończyła szkołę, a Fannie i Teddy rozpoczynali letnie wakacje. Kandydatka na gwiazdę filmową nie zamierzała kontynuować nauki, zresztą nieliczne tylko panny decydowały się na studia w college'u. Nie marzyła o tym również Fannie. Praca nad filmem potrwa do sierpnia, wrócą zatem do domu akurat na rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Teddy miał iść do ósmej klasy, Fannie zaś czekały jeszcze dwa lata szkoły średniej u panny Sary Dix Hamlin.

– Przez ten wyjazd do Hollywood nie będziesz mogła się wybrać nad Tahoe, ale mogłabyś dla wytchnienia spędzić kilka dni w Kolorado lub w Catalinie. Zresztą i tak masz przyjechać na mój ślub – rzekł George tonem nie znoszącym sprzeciwu. Edwina poweselała na myśl o zbliżającej się uroczystości. – Co o tym sądzisz? – zapytał George. – Oczywiście nie o tym, gdzie spędzisz najbliższe wakacje, ale czy powinniśmy narażać Alexis na stresy związane z grą w filmie.

Edwina, krążąc nerwowo po pokoju, rozważała argumenty za i przeciw. Wreszcie wyjrzała przez okno do ogrodu. Różane krzewy jej matki i te, które sama zasadziła, były obsypane kwieciem. Powoli obróciła się w stronę brata.

– Myślę, że powinniśmy pozwolić jej spróbować – powiedziała.

– Dlaczego? – indagował George. Nie był o tym w pełni przekonany, dlatego przyjechał do San Francisco, by naradzić się z Edwiną.

– Bo w przeciwnym razie nigdy nam tego nie wybaczy.

– Przecież nie musi wiedzieć o naszej rozmowie. Możemy zachować ją w tajemnicy.

– Niby masz rację – zgodziła się Edwina. Przestała spacerować po pokoju i usiadła na krześle. – Ale wydaje mi się, że Alexis ma talent i zasługuje na więcej, niż może jej zaoferować życie w San Francisco.

Sam wiesz, jaka jest piękna… -uśmiechnęła się z dumą, George zaś pomyślał, że jej słowa zabrzmiały jak słowa matki wychwalającej swoją córkę. On zresztą myślał o rodzeństwie nie mniej ciepło. – Nie wiem,

George, może będziemy kiedyś żałować tej decyzji, ale uważam, że powinniśmy jej pozwolić. Jeżeli nie będzie się prowadzić jak należy, to wróci do domu i więcej nie ruszy się stąd na krok. – Zaśmiali się zgodnie, zaraz jednak Edwina popatrzyła na brata poważnie. – Moim zdaniem każdy zasługuje, żeby mu dać szansę. Ty swoją miałeś – zakończyła.

– A ty? – spojrzał na nią z czułością.

– Ja jestem z życia zadowolona… Teraz Alexis powinna znaleźć swoje miejsce.

George spoglądając na siostrę wolno skinął głową.

Przed samą kolacją wezwali do siebie Alexis. Właśnie wróciła z zakupów w mieście, gdzie wybrała się ze szkolną przyjaciółką. Ani Alexis, ani jej młodsza siostra nie były zbyt pilnymi uczennicami. Za "mądrych" zawsze uchodzili w rodzinie Edwina, Filip i Teddy, co już przed laty zauważył ojciec, aczkolwiek George'owi także się powiodło. Inteligentny i bezkonfliktowy, szybko zaaklimatyzował się w nowym środowisku i nigdy nie żałował, że rzucił naukę w Harvardzie.

– Co się stało? – spytała nerwowo Alexis, spoglądając na rodzeństwo z niepokojem. Gdy stanęła przed nimi, George pomyślał, że jest wyjątkowo piękna. Nie mógł się doczekać, kiedy ją ujrzy na planie swojego filmu, bo teraz uważał już bez zastrzeżeń, że będzie wspaniała w odtwarzanej roli.