– Widzę, że nic się nie zmieniło – zauważył, po czym bacznie popatrzył na siostrę. Wyglądała dobrze, była jakby ładniejsza, niż ją zapamiętał. Aż dziw, że ta urocza młoda kobieta, która tak wspaniale zajmowała się rodziną, była ich siostrą, a nie matką, i mimo to wybrała samotne życie, całkowicie poświęcając się rodzeństwu. – Czy wszystko tutaj gra? – zapytał ją cicho, gdy wchodzili do domu.

– Tak, Filipie. – Przystanęła, by zajrzeć mu w oczy. Bardzo wyrósł, odkąd wyjechał z domu, i teraz spoglądał na nią z góry. Zdawało jej się nawet, że jest nieco wyższy niż był ojciec.

– Podoba ci się na tym uniwersytecie? To znaczy…

Bez namysłu skinął głową.

– To strasznie daleko od domu, ale uczę się cudownych rzeczy i poznaję ciekawych ludzi. Chciałbym tylko mieć trochę bliżej do was.

– To już nie potrwa długo – pocieszyła brata Edwina. – Jeszcze trzy lata i wrócisz, żeby poprowadzić wydawnictwo.

– Nie mogę się doczekać! – roześmiał się radośnie.

– Ja też nie. Zaczynam mieć dość spotkań w sprawach gazety.

Nawet załatwianie interesów wspólnie z Benem bywało ostatnio męczące. Po ponownym odrzuceniu jego oświadczyn tamtej nocy, gdy Alexis o mało nie zginęła pod pociągiem, był ogromnie rozczarowany. Pozostali co prawda przyjaciółmi, tyle że w czasie spotkań zachowywali większy dystans.

– Kiedy jedziemy nad Tahoe, Weenie? – zapytał Filip. Rozglądał się po domu, jakby nie widział go od wielu lat. Rozkoszował się domową atmosferą, dotykał sprzętów i znajomych drobiazgów. Edwina nie sądziła, że chłopiec tak mocno odczuwa brak starych kątów.

– Chyba za kilka tygodni – odparła. – Myślę, że jak zwykle w lipcu. Jak planowałam wyjazd, nie wiedziałam, co zamierzasz robić w sierpniu.

We wrześniu Filip znów miał wyjechać do Harvardu, mieli jednak przed sobą dwa i pół miesiąca radości.

Przez pierwszy tydzień spełniali każdą zachciankę Filipa: chodzili na obiady do jego ulubionych restauracji, odwiedzali jego najlepszych przyjaciół. Z początkiem lipca Edwina zauważyła, że w życiu Filipa pojawiła się pewna młoda dama. Była ładną, jasną, bardzo delikatną dziewczyną i gdy przychodziła do nich na obiad, wydawało się, że chłonie każde słowo Filipa. Miała zaledwie osiemnaście lat. W jej obecności Edwina czuła się jak leciwa jejmość, dziewczyna bowiem odnosiła się do niej z takim szacunkiem, jakby była poważną matroną, znacznie od niej starszą. Pewnego dnia napomknęła o tym Filipowi, który się roześmiał i wyjaśnił, że jego sympatia chce zrobić na niej dobre wrażenie. Panna nazywała się Becky Hancock i tak się złożyło, że jej rodzice posiadali dom nad Tahoe, niedaleko obozowiska Winfieldów.

W lipcu często się spotykali, ponieważ Becky kilkakrotnie zaprosiła Filipa, Edwinę i George'a na tenisa. Edwina grała całkiem nieźle, toteż gdy Filip z Becky zeszli z kortu, z satysfakcją rozegrała z George'em kilka gemów.

– Nieźle jak na taką staruszkę – drażnił się z nią George po kolejnej porażce. W odpowiedzi rzuciła w niego piłką.

– Poczekaj, już ja ci pozwolę prowadzić mój samochód! – odgrażała się.

– No dobrze, przepraszam – zmitygował się George.

Ostatnio z samochodu często korzystał Filip, gdy woził Becky, ale jak tylko auto było wolne, Edwina uczyła George'a prowadzić. Choć miał dopiero czternaście lat, szło mu to nad wyraz dobrze, przy czym w takie dni był mniej skłonny do psot. Edwina zauważyła ponadto, że zaczyna zwracać większą uwagę na osoby płci odmiennej.

– Filip jest głupi, że ugrzązł przy tej dziewczynie – powiedział pewnego razu. Jechali sami, za kierownicą siedział George. Filip został w obozie z młodszym rodzeństwem.

– Dlaczego tak uważasz? – spytała Edwina. Ona z pewnością ujęłaby to inaczej, czuła jednak, że brat ma rację, i ciekawa była, jak uzasadni swoją opinię.

– Bo on jej się podoba z niewłaściwych przyczyn.

Interesująca uwaga, przyznała Edwina w duchu, na głos zaś zapytała:

– To znaczy?

George przez chwilę nie odpowiadał, koncentrując się na prowadzeniu. Po mistrzowsku wziął zakręt, aż Edwina go pochwaliła.

– Dzięki, siostrzyczko – rzekł, po czym wrócił do tematu. – Czasami myślę, że on jej się podoba z powodu gazety naszego tatusia – wyrzucił z siebie.

Ojciec Becky był właścicielem restauracji i dwóch hoteli, a więc człowiekiem zamożnym, lecz gazeta Winfieldów przynosiła większy dochód, ponadto była bardziej prestiżowym przedsięwzięciem. Pewnego dnia Filip będzie osobą liczącą się w mieście, jak nasz ojciec, pomyślała Edwina. Becky, nie pozbawiona sprytu, rozglądała się za odpowiednim kandydatem na męża, ale Filip był za młody, by myśleć o małżeństwie, i Edwina miała nadzieję, że jeszcze długo nie przyjdzie mu to do głowy.

– Może masz rację – przyznała, – Ale trzeba wziąć pod uwagę, że twój brat jest wyjątkowo przystojnym chłopcem – rzekła z uśmiechem.

George lekceważąco wzruszył ramionami, a gdy dojeżdżali do domu, obrzucił ją uważnym spojrzeniem.

– Czy potępiłabyś mnie, Edwino, gdybym, jak dorosnę, nie miał ochoty pracować w gazecie?

Słowa brata zaskoczyły ją, mimo to pokręciła głową.

– Nie, na pewno bym cię nie potępiła. A dlaczego nie chciałbyś tam pracować?

– Nie wiem… Po prostu myślę, że to by mnie nudziło. To praca w sam raz dla Filipa, nie dla mnie-mówił tak poważnie, że Edwina się uśmiechnęła. Był bardzo młody i jeszcze niedawno zachowywał się naprawdę niesfornie. Ostatnio jakby spoważniał, a teraz, proszę, zdecydował, że nie odpowiada mu kariera w wydawnictwie!

– Co cię w takim razie interesuje?

– Bo ja wiem?… – zawahał się, lecz po chwili zaczął wyjawiać siostrze swe marzenia. – Jak urosnę, chciałbym robić filmy.

Edwina spojrzała nań zdumiona, dostrzegła jednak powagę na jego twarzy i zrozumiała, że chłopiec nie żartuje. Pomysł był tak niezwykły, że wybuchnęła śmiechem, George zaś, jakby bojąc się, że siostra go wykpi, jął tłumaczyć, jakie to ekscytujące zajęcie, i nawet opowiedział jej film z Mary Pickford, który ostatnio oglądał.

– A kiedy go widziałeś? – spytała z udaną surowością. Nie przypominała sobie, żeby ostatnio pozwalała mu chodzić do kina.

George wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.

– W zeszłym tygodniu, jak byłem na wagarach.

Edwina próbowała zrobić oburzoną minę, w końcu jednak obydwoje zaczęli się śmiać.

– Jesteś okropny!

– Pewnie – potwierdził radośnie – ale przyznaj, że mnie kochasz.

– Nie jestem wcale tego pewna – odparła.

Zajęła miejsce za kierownicą i odprężeni jechali spokojnie w stronę domu, rozmawiając o przyszłości, o rodzinie i o filmach, które fascynowały George'a, wreszcie o należącej do nich gazecie. Gdy dojechali do obozowiska, Edwina zatrzymała samochód i spojrzała na brata z niedowierzaniem.

– Mówiłeś poważnie, prawda, George? – upewniła się, choć w głowie jej się nie mieściło, że brat o czymkolwiek potrafi myśleć poważnie. Dotąd wszystko rozpatrywał w kategoriach dziecięcych psot.

– Tak, mówiłem serio. I pewnego dnia będę robił filmy, zobaczysz – odpowiedział z uśmiechem. Edwina była nie tylko jego siostrą, była najlepszym przyjacielem. – Ja będę kręcił filmy, a Filip poprowadzi gazetę.

– Mam nadzieję, że choć jeden z was zainteresuje się wydawnictwem. Byłabym wściekła, gdyby moje wysiłki poszły na marne.

– Zawsze możesz je sprzedać i zarobić niezłą sumkę – stwierdził optymistycznie.

Edwina wiedziała jednak, że nie jest to takie proste. Dochodziło do nieporozumień z pracownikami, spadły dochody. Byłoby zapewne inaczej, gdyby o interesy troszczył się sam właściciel. Jeszcze tylko trzy lata kłopotów, dopóki Filip nie skończy Harvardu, pomyślała Edwina. Tyle że teraz trzy lata wydawały jej się niewyobrażalnie długim okresem.

– Dobrze wam się jeździło? – zapytał Filip, gdy zjawili się w domu. Teddy spał w hamaku pod drzewem, on zaś skończył właśnie długą i poważną rozmowę z Fannie i Alexis. George przebierał się u siebie w strój, w którym chodził na ryby, gdyż umówił się na pstrągi z sąsiadem.

– O czym rozmawialiście? – spytała Edwina i usiadła obok sióstr i brata.

– O mamie. O tym, jaka była śliczna – powiedział cicho Filip.

Alexis od dawna nie wyglądała na tak szczęśliwą. Uwielbiała słuchać opowiadań o mamie i czasami nocą, gdy spała w łóżku Edwiny, godzinami męczyła siostrę, by jej opowiadała o niej. Dla starszych dzieci wspomnienie rodziców było bolesne, lecz maluchy domagały się tych opowieści, a Teddy wręcz uwielbiał słuchać historii o swoim ojcu.

– Dlaczego oni umarli? – zapytał Edwinę któregoś dnia.

– Bo Pan Bóg tak bardzo rodziców kochał, że chciał mieć ich blisko siebie – odpowiedziała. Teddy pokiwał ze zrozumieniem główką, po czym spojrzał na nią zaniepokojony.

– Czy on ciebie też kocha?

– Nie aż tak bardzo, kochanie.

– To dobrze.

Chłopczyk zadowolił się tym wyjaśnieniem i zaczęli rozmawiać o czym innym. Edwinie zrobiło się smutno, gdy zdała sobie sprawę, że Teddy był za mały, by zapamiętać rodziców. Alexis jednak wciąż ich wspominała, nawet Fannie pamiętała co nieco. Od ich śmierci upłynęły dwa lata, ból więc trochę przycichł, co czuła także Edwina.

– Przeglądałaś dzisiejszą prasę? – rzucił Filip mimochodem.

Edwina odparła, że nie miała czasu jej kupić, zapowiedział więc, że przyniesie gazetę wracając od Becky.

W ciągu ostatniego roku żywo interesował się polityką, napomykał też, iż będzie się specjalizował w naukach politycznych. Kilka tygodni wcześniej zaintrygowała go wiadomość o zamordowaniu następcy tronu Austrii i nieraz przekonywał Edwinę, że to wydarzenie będzie miało znacznie większe konsekwencje, niż ludziom się wydaje. Mimo to otworzywszy tego popołudnia gazetę, zdumiał się, gdy stwierdził, że trafnie odgadł. Przed nim leżał "Telegraph Sun", gazeta Winfieldów Wielki tytuł na pierwszej stronie krzyczał: "Wojna w Europie!" Na ulicy przechodnie zbierali się w grupki i komentowali tę wiadomość. Zamordowanie w Sarajewie arcyksięcia Ferdynanda i jego żony dało Austriakom pretekst do wypowiedzenia wojny Serbii. Wtedy Niemcy wszczęły wojnę z Rosją, po dwóch dniach z Francją, a później najechały neutralną Belgię. W odpowiedzi na to nazajutrz Anglia wydała wojnę Niemcom. Zakrawało to na szaleństwo, niemniej w ciągu tygodnia prawie wszystkie kraje Europy były ze sobą w stanie wojny