Hrabia Welk był szczupłym, niewysokim mężczyzną o żółtawej karnacji. Czarny strój pogłębiał tylko wrażenie, że jest człowiekiem złośliwym. Zwrócił się do wdowy po księciu Glenkirk:

– Więc, madame!

– Mój syn i nasze wnuki byli tutaj kilka tygodni temu, ale gdzie są teraz, mój panie, nie mam zupełnie pojęcia. Powiedziałam Charlesowi, że nie chcę wiedzieć. Sądziłam, że im mniej osób wie dokąd się udają, tym bezpieczniejszy będzie on i nasze wnuki. Chyba sam to rozumiesz, panie.

– Twój syn nie może opiekować się moimi wnukami, madame! - padła pełna złości odpowiedź.

– Czyżby? Dlaczegóż to, jeśli można wiedzieć? – zapytała butnie. – Jest ich ojcem.

– Twój syn to rozpustnik i szumowina – odparł hrabia.

Jasmine roześmiała się.

– Nawet za swojej szumnej młodości Charlie nie mógł być nazwany ani rozpustnikiem, ani szumowiną. Od chwili gdy poznał twoją córkę, milordzie, kiedy zajęła miejsce w jego sercu, był jej oddany. Był lojalnym, kochającym i wiernym mężem i doskonale o tym wiesz.

– Moja córka wciąż by żyła, gdyby nie poślubiła twojego syna – odparł hrabia.

– Twoja córka spędziła najszczęśliwsze chwile swego życia z Charliem. Zmarła nie za sprawą mego syna, tylko za sprawą postępków pobożnych żołnierzy z oddziałów Parlamentu. Wpadli do jej domu i zatłukli majordomusa, a kiedy zaprotestowała, jakiś diabeł zabił ją bez słowa. Moja córka była świadkiem całego zajścia i sama pewnie zostałaby zastrzelona, gdyby nie pojawił się kapitan dowodzący tym oddziałem. Gdy to nastąpiło, żołnierz odzierał palce twojej córki z pierścieni. Takich właśnie ludzi rozpuściliście po całej Anglii, milordzie, by kradli i mordowali niewinnych ludzi!

– Stuartowie nie są niewinni – mruknął hrabia.

– Stuartowie, mimo swego królewskiego pochodzenia, są tacy sami jak my wszyscy, Johnie Lightbody. Są ludźmi i mają ludzkie wady. Karol był złym królem, ale dobrym człowiekiem. Nie wystarczyło wam zrzucenie go z tronu. Nie, musieliście zamordować pomazańca Bożego, a potem pobożnie usprawiedliwiać swoje zbrodnie. Wstyd, powinniście się wstydzić!

– Wiadomo teraz, czyje dobro leży ci na sercu, pani – rzucił ponuro hrabia Welk.

– Moje serce jest teraz w grobie w Glenkirk, tam, gdzie spoczął mój mąż, który zginął, pod Dunbar w obronie króla i kraju. Nie popieram żadnej ze stron. Mój syn, po części Stuart, również nie popierał nikogo. Co się zaś tyczy naszych wspólnych wnuków, mówiłam ci już, panie, że nie wiem, dokąd zabrał je Charlie, ale gdziekolwiek je wywiózł, zrobił to, żeby były bezpieczne. Teraz dopiero wiemy na pewno, że nazwisko uczyniłoby z nich wrogów twoich pobożnych stronników. Zważywszy, w jaki sposób zmarła mała kuzynka Charliego, księżniczka Elisabeth, rozumiem jego potrzebę ukrycia dzieci. Wasi ludzie nie dbali o księżniczkę. Zmarła z wycieńczenia, bo nie pozwoliliście odpowiednio ogrzać jej komnaty, i z głodu, bo nie karmiliście jej jak trzeba. To takiego losu chcesz dla Sabriny, Fredericka i małego Wilhelma?

– Pod opieką moją i mojej żony, lojalnych obywateli, nasze wnuki byłyby bezpieczne – rzekł.

Jasmine roześmiała się kpiąco.

– Jesteś prawdziwym głupcem wierząc w to, milordzie. Dzieci należą do ojca i z nim teraz są. Nie rób sobie wroga z mego syna, milordzie, bo pewnego dnia, a mogę ci to zagwarantować, król powróci na tron, a gdy to się stanie, będziesz szczęśliwy, że ma jeszcze choć jednego przyjaciela na dworze i na dodatek jest nim królewski kuzyn.

– Stuartowie nigdy nie odzyskają tronu Anglii – rzucił hrabia Welk.

Jasmine znów się zaśmiała.

– Ależ tak, odzyskają. Nie wiadomo tylko, ile to zajmie czasu. Postaraj się nie być na liście zdrajców, lianie.

– Pójdę z tym do sądu! – wrzasnął z wściekłością hrabia.

– Idź, milordzie. Jestem pewna, że sąd oddany Parlamentowi bardzo będzie ciekaw sprawy śmierci pewnej niewinnej kobiety, którą zamordowano, by skraść jej pierścienie. Złamano tu dwa przykazania, które są ci tak bliskie: nie zabijaj i nie kradnij. Moja córka nie jest jedynym świadkiem tej zbrodni. Sir Simon Bates był kapitanem oddziału, który napadł na Queen's Malvern. Osobiście zastrzelił żołnierza, którzy to uczynił. Nie może temu zaprzeczyć, bo pogrążyłby sam siebie. Przecież wasi bogobojni oficerowie nie kłamią. Jestem tego pewna.

– Madame, jest w pani coś zdrożnego, ale nie mogę tego ogarnąć rozumem. Gdybyś otrzymała wiadomość od syna, daj mi znać, pani.

– Niestety, drogi panie, nie będę mogła tego uczynić. Wyjeżdżam z córką do Francji. Nie mogę pozostać w Szkocji, bo wspomnienia mi na to nie pozwalają. Dom wdowy w Cadby należy oczywiście do mnie i mam zamiar tu zakończyć życie, ale na razie jestem pogrążona w żałobie. Dziadek pozostawi! mi mały domek na francuskiej prowincji. Moja córka i ja chcemy tam opłakiwać śmierć Jamesa Leslie. Mój syn, Henry, na pewno nie omieszka wysłać ci wiadomości, gdy tylko czegoś się dowie. Nie wyglądaj jej jednak zbyt szybko, mój panie, bo Charlie na pewno nie wyjawi nikomu swej kryjówki, chyba żeby dzieci znalazły się w niebezpieczeństwie – rzekła, uśmiechnęła się słodko i podała mu dłoń do ucałowania.

Oddalono go. Rozmowa została zakończona. Ujął dłonią w rękawicy jej upierścienione palce i jak nakazywał obyczaj, ucałował.

– Dziękuję za rozmowę, madame. Zegnam – rzekł.

– Żegnam, milordzie. Przekaż pozdrowienia żonie – odezwała się Jasmine, odwróciła się i wyszła.

Hrabia Welk zwrócił się do markiza Westleigh:

– Twoja matka jest niezwykłą kobietą, milordzie. Henry powstrzymał uśmiech.

– To prawda – odparł jak najbardziej poważnie.

– Prześlij mi wieści, kiedy jakieś nadejdą.

– Gdy tylko otrzymam jakieś wiadomości od brata, na pewno cię powiadomię, panie – odparł natychmiast markiz. Oczywiście nie zamierzał dotrzymać słowa, ale musiał okazać współczucie i chęć współdziałania. Miał na względzie własną rodzinę, ale przecież nie mógł zdradzić brata. Matka nie myliła się co do hrabiego Welk. Nie miał dość władzy ani pieniędzy, nie miał również wpływowych znajomych, którzy mogliby zająć się jego sprawą. Mimo to Henry Lindley nie chciał robić sobie z niego wroga. Uprzejmie i z uśmiechem pożegnał hrabiego i patrzył, jak jego gość odjeżdża.

– Jesteś sprytny – odezwała się do niego siostra, wstając z fotela przed kominkiem, gdzie siedziała przez cały czas wizyty hrabiego. – Mama jest przebiegła i dumna, ale pozwala jej na to powiązanie z rodziną królewską, ale ty, Henry, jesteś sprytny w inny sposób. Ojciec Bess chyba naprawdę sądzi, że powiadomisz go, kiedy tylko otrzymasz jakieś wieści od Charliego. Po rozmowie z tobą bardzo się uspokoił – zaśmiała się.

Henry uśmiechnął się pod nosem.

– Nie ma sensu robić sobie wrogów. To mi niepotrzebne – rzekł. – Teraz Welk wróci do żony z rozsądnym wyjaśnieniem, dlaczego nie udało mu się zabrać dzieci Charliego. Ten człowiek to głupiec, jeśli sądził, że Charlie mógłby w jakichkolwiek okolicznościach powierzyć mu swoje dzieci. – Wzruszył ramionami. – A gdzie jest mama?

– W domu, dogląda pakowania kufrów. Niektóre rzeczy pozostawi tutaj. Zdaje się, że teraz to jest jej dom w Anglii. Opowiedz mi o Belle Fleurs, Henry. Myłeś tam kiedyś, wiem, że byłeś. Jest duży? Ładny?

zapytała Autumn.

– Tak, mama zabrała nas tam, kiedy byliśmy dziećmi – odparł. – Chciała wtedy uniknąć małżeństwa z twoim ojcem. Rozzłościło ją, że król i królowa nalegają na ten ślub. Nie wiedziała wtedy, jak bardzo ją kochał, ukryła nas więc do czasu, gdy pewnego dnia nas odnalazł. – Markiz Westleigh uśmiechnął się na to wspomnienie. – Miałem wtedy niespełna siedem lat, India osiem, Fortune pięć, a Charlie był jeszcze w pieluchach. To było dawno temu, a wydaje się jakby zaledwie wczoraj – zaśmiał się. – Ależ się tam bawiliśmy! Mama pozwalała nam na wszystko. Biegaliśmy, gdzie chcieliśmy, prawie zapomnieliśmy ojczystego języka. Potem przyjechała nasza babka z wiadomością o śmierci pradziada. Tuż za nią pojawił się twój ojciec, którego szybko zaczęliśmy nazywać tatą. Zresztą naprawdę nim był, a my bardzo chcieliśmy znów mieć ojca. Belle Fleurs jest niewielką, ale elegancką posiadłością. Pamiętam, że były tam piękne ogrody. Leży niedaleko Archambault, które, jak wiesz, jest własnością naszych francuskich krewnych. Zdaje się, że mama nie była tam od trzydziestu lat, ale wiem, że utrzymała służbę, by dbano o dom. Podobno India wybrała się tam zeszłego lata z rodziną, a Charlie zabrał tam Bess na miodowy miesiąc. Niestety, od lat rodzina nie gościła w tym domu na dłużej. Podejrzewam, że na razie Belle Fleurs będzie twoim domem.

– Wrócę do Anglii i Szkocji, kiedy król wróci na tron – odparła Autumn.

– Może wyjdziesz za mąż za Francuza – odparł brat. – Zresztą, niezależnie od tego, co mówią mama i Charlie, upłynie wiele lat i wiele trzeba będzie poświęcić, by obalić mistrza Cromwella i przywrócić na tron Karola II.

– Ale większość ludzi nienawidzi świętoszkowatego Cromwella i jego sługusów – oburzyła się Autumn.

– Ludzie sami w sobie, moja droga siostro, nie mają siły sprawczej, niezależnie od tego, co twierdzą na ten temat politycy. Ludzie robią to, do czego się ich przekona, i co wydaje im się słuszne. Władza to najsilniejszy z afrodyzjaków. Niewielu może się oprzeć takiej pokusie. Dawniej największą władzę miała rada królewska. Dziś Anglią rządzi Parlament. Ludziom jeszcze nie znudził się mistrz Cromwell i jego stronnicy. Jedź do Francji, droga siostro i tam urządzaj swoje życie. Pomyśl, jaka cudowna czeka cię przygoda! Nie obawiaj się zmian.

– Ale co się stanie z tobą, Henry, i innymi? – zastanawiała się na głos, myśląc przede wszystkim o rodzeństwie i ich rodzinach.

W Ulsterze nasi bracia będą bronili swoich ludzi przed Cromwellem. Fortune i Kieran z rodziną są bezpieczni w Maryland. Charlie przyłączy się do króla. Patrick na pewno tego nie zrobi. Tego jestem pewien. Sądzę, że raczej skupi wszystkich swoich ludzi do obrony Glenkirk. India i Oxton, tak jak ja, pozostaną w swoim majątku i będą starali się pozostać neutralni. Zrobią wszystko, co w ich mocy, by bronić majątku i rodziny. Nie należymy do wpływowych rodów i jeśli dopisze nam szczęście, przetrwamy tę burzę bez uszczerbku. A ty, droga moja, pojedziesz z mamą do Francji i znajdziesz tam prawdziwą miłość i szczęście.