– Powiedz mu o tym – odparła po prostu Jasmine.

– Co mam mu powiedzieć?

– Powiedz mu, że jeśli masz go poślubić, to musi zaakceptować fakt, że w małżeństwie będziecie równymi sobie partnerami. Gabriel nie jest głupcem. Ceni sobie twój rozum, choć jak ty jest uparty. Nie przyzna się do tego, jeśli nie dasz mu po temu okazji. Przestań się z nim kłócić i zacznij szczerze rozmawiać.

Postanowiła pójść za radą matki. Nie wiedziała, co innego mogłaby uczynić w tej sytuacji. Charlie niedługo miał wracać na dwór ze swoimi dwoma synami, a król zapyta pewnie, czy jego siostra wyszła za księcia Garwood. Jeśli tak się nie stanie, będzie chciał wiedzieć dlaczego.

Okazja po temu nadarzyła się wieczorem, po skończonej kolacji, kiedy nagle znaleźli się z Gabrielem w salonie. Wszyscy nieoczekiwanie wcześnie się położyli.

Autumn przełknęła ślinę i odezwała się.

– Nie chciałbyś mnie pocałować, panie? Mówisz, że chcesz się ze mną ożenić, zresztą twój wzrok zdradza, że chciałbyś mieć mnie w łożu, ale nie starałeś się jeszcze być ze mną sam na sam.

Ku własnemu zaskoczeniu zaczerwieniła się, zawstydzona własną szczerością.

Gabriel siedział rozparty w fotelu przed kominkiem. Spojrzał na nią uważnie i odezwał się:

– Chodź do mnie, Autumn.

Czyżbym była psem, którego pan wzywa do siebie? – pomyślała. Już otworzyła usta, by powiedzieć coś nieprzyjemnego, ale postanowiła je zamknąć. Zaskoczyła go, siadając mu na kolanach.

– Już jestem, panie. Co teraz? Uśmiechnął się do niej.

– Cóż to za zmiana, madame'?

– Naprawdę chcesz się ze mną żenić? – zapytała wprost.

– Tak – odparł natychmiast. Błękitne oczy wpatrywały się w nią wyczekująco. – Mówiłem już, że cię kocham. Jeszcze nigdy żadnej kobiecie tego nie powiedziałem. Skoro już mówię, to znaczy, że szczerze.

– Więc może mnie pocałujesz?

Bez chwili wahania dotknął ustami jej ust, a pocałunek sprawił, że przez chwilę nie mogła odetchnąć. Poczuła na plecach dreszcz, a sutki stwardniały jej wyraźnie.

– Czy to wystarczy, madame? - zapytał.

– Na początek, owszem – mruknęła delikatnie, dotykając pełnymi ustami jego warg. – A to się panu podoba?

– Owszem – przyznał. – Czego więc ode mnie chcesz?

– Jest jeszcze jeden warunek, który musisz spełnić, by mnie poślubić – rzekła. – Nieważne, co stanowi prawo, nie jestem i nigdy nie będę twoją własnością, Gabrielu. Jestem inteligentną kobietą. Nie jestem nieskromna, choć wiem, że mężczyźni nie lubią mądrych kobiet. Wiem, że ty będziesz rządził ziemią, a ja domem w Garwood. Jednak pewne decyzje będziemy musieli podejmować wspólnie. Czy obiecujesz wysłuchać moich opinii w takich kwestiach? A jeśli okaże się, że mam rację, to czy ją uznasz, czy ambicja nie pozwoli ci słuchać zdrowego rozsądku? Ja tobie obiecam to samo. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale jeśli się na to zgodzisz, wyznaczymy jeszcze dziś datę ślubu. Jeśli dasz mi słowo, przyjmę je za dobrą monetę, bo wiem, że jesteś człowiekiem honoru.

Zastanawiał się przez chwilę, a potem odezwał się do niej:

– Jestem zazdrośnikiem. Musisz coś wiedzieć. Rozumiem i akceptuję to, że kochałaś swego pierwszego męża, ale czy naprawdę jesteś kobietą cnotliwą? Wiem, co zrobił król Ludwik. Wiem, że nie zostałaś jego kochanicą z własnej woli. Rozumiem też, choć nie było mi łatwo to pojąć, dlaczego chciałaś zostać kochanką Karola. Pozostaje jednak pytanie, czy będziesz mi wierna? Nie zniósłbym tego, gdybyś znów szafowała swoim ciałem, by osiągnąć założony cel.

W pierwszej chwili była naprawdę urażona jego słowami, ale potem zrozumiała, że miał prawo zadać jej takie pytania.

– Kiedy za ciebie wyjdę, Gabrielu Bainbridge, będę ci wierna – zapewniła go spokojnie. – Nigdy nikt nie stanie między nami, jeśli tylko potrafisz zapomnieć o mojej przeszłości.

– Mogę! – zapewnił ją i znów pocałował.

Tym razem Autumn rozluźniła mięśnie i uległa, pozwalając, by głodne usta mężczyzny wpiły się w jej miękkie wargi. Objęła go rękoma, palce zatopiła w jasnych, gęstych włosach.

– Kocham cię! – szepnął, a gorący oddech owiał jej ucho.

– A ja postaram się pokochać ciebie – obiecała. – Cokolwiek jednak się stanie, na pewno będę cię szanować i pozostanę ci wierna, Gabrielu.

– O Boże, Autumn, jak ja cię pragnę! – jęknął i wielką dłonią zaczął pieścić jej krągłe piersi.

Westchnęła, nie kryjąc, że sprawia jej to przyjemność, a mimo to powiedziała:

– Jeszcze nie, Gabrielu. Proszę, poczekaj jeszcze. Teraz on westchnął głośno, bo czuł się jak młody chłopak z pierwszą kobietą. Niechętnie zgodził się.

– Wtedy, gdy uznasz, że już pora, kochana. Dobrze?

– Tak – odparła, wiedząc, jak bardzo się dla niej poświęcał. Może naprawdę mnie kocha, zastanawiała się i w jej sercu zaczynało kiełkować ziarno szczęścia. Czy to możliwe, by znów kogoś pokochała? Może Bóg jej wcale nie pokarał.

Datę ślubu ustalili na pierwszego grudnia. Kiedy Jasmine o tym usłyszała, zaprotestowała, że to za szybko, że nie wystarczy czasu na przygotowania, ale Autumn była niezłomna. Gabriel poparł jej decyzję.

– Dlaczego tak szybko? – zapytała. – Nie zdążymy przygotować nawet odpowiedniej na taką okazję sukni.

– Mamo, mam trzydzieści lat i to moje drugie małżeństwo. Po drodze przeżyłam dwa niezbyt chwalebne związki. Chcę żeby ślub był skromny, tylko w gronie rodzinnym. Zaprosimy Henry'ego i Rosamundę, ale nie dalszą, liczną rodzinę. Będą Charlie i moi dwaj bratankowie, a poza tym Rohana, Toramalli i Fergus. Gabriel nie ma nikogo. Chcę, żeby byli z nami tylko ci, których naprawdę kocham, a nie cała, wielka rodzina. Zgódź się na to, proszę. Kiedy Charlie wróci na dwór, powie królowi, że jego życzenie się spełniło.

– Czy to dlatego przyśpieszyliście datę ślubu? Dla zachcianki króla? Czy Charlie nie może mu powiedzieć, że Gabriel ożeni się na wiosnę, a wtedy moglibyśmy urządzić wielkie przyjęcie i zaprosić całą rodzinę i króla. Tyle nazwisk jest związanych z naszym rodem: Blackthorn, Burk, Edwards, Southwood, Gordon, Lindley, Leigh, O'Flaherty i Leslie. Gdyby zaprosić wszystkich, przyjęcie byłoby naprawdę wspaniałe!

Autumn dostrzegła w oczach matki nadzieję. Ujęła jej dłonie i spojrzała głęboko w turkusowe oczy.

– Mamo, możesz zorganizować to przyjęcie, kiedy tylko zechcesz. Nie potrzebujesz wesela jako powodu, żeby zebrać w jednym miejscu całą rodzinę. Gabriel i ja zdecydowaliśmy, że chcemy się pobrać pierwszego grudnia. Proszę, mamo, uszanuj naszą decyzję.

– Co na siebie włożysz? – zapytała rozczarowana matka.

– Pójdę na strych i poszukam. Może znajdę suknię równie piękną jak ta, którą miała na sobie Sabrina. Madame Skye miała wiele pięknych sukni. Jeśli jakąś znajdę, po kilku przeróbkach będę mogła ją włożyć.

Jasmine westchnęła.

– Na wiosnę będziesz przy nadziei – stwierdziła. – Zaplanuję moje przyjęcie na lato następnego roku i lepiej żebyś mogła w tym czasie podróżować, bo musisz przyjechać z Durham!

Autumn objęła ją i uścisnęła.

– Dziękuję, mamo! – powiedziała, a Jasmine po raz pierwszy od bardzo dawna usłyszała w jej głosie prawdziwą radość.

Autumn udała się na strych jeszcze tego samego dnia. Postanowiła sprawdzić, czy nie ma tam sukni, którą mogłaby włożyć na ślub. Znalazła wiele kufrów z niemodnymi już sukniami, ale jedna przyciągnęła jej uwagę. Uszyto ją z jedwabiu koloru zielonego jabłka. Wyjęła ją z kufra i przyłożyła do siebie. Kolor był cudowny, doskonale pasował do jej karnacji. Zniosła ją na dół, żeby pokazać matce.

Jasmine westchnęła, rozpoznawszy odzienie.

– Ojej! Ojej! Nie mogę uwierzyć, że ona się zachowała. Po tylu latach jest wciąż piękna.

– Widziałaś już kiedyś tę suknię, mamo?

– Twoja prababka miała ją na sobie w dniu ślubu z twoim pradziadem. Uszyto ją dla niej we Francji. Ślub brali w Archambault. Twoja babka włożyła ją na ślub z Aleksem Gordonem. Uroczystość odbyła się tutaj, tak jak twoje zaślubiny. Gdy ja miałam ją na sobie, wychodziłam za mąż za Rowana Lindleya. Jeśli ją włożysz, będziesz czwartą kobietą, która miała ją na sobie. – Gdy to mówiła, miała łzy w oczach. – Każda z nas była szczęśliwa. Chcę, żebyście byli z Gabrielem bardzo szczęśliwi.

Autumn przycisnęła suknię do piersi.

– Och, mamo, cóż za piękna opowieść. Pragnę włożyć tę suknię, ale nie wiem nawet, czy będzie na mnie pasowała! Jeszcze jej nie przymierzałam.

– Może potrzebne będą małe poprawki, ale jeśli ją chcesz, powinnaś ją włożyć! – postanowiła Jasmine.

Autumn skinęła głową.

– Chcę.

– Jest więc twoja! – powiedziała matka. Postanowiono przerobić suknię nieznacznie, by odpowiadała współczesnej modzie. Lśniąca jasna zieleń, niski stan sukni i głęboki dekolt pozostały, wycięto go jedynie w odrobinę inny kształt. Suknię zdobioną złotym haftem z wzorem motyli i stokrotek obszyto kiedyś maleńkimi perełkami. Teraz kilka z nich odpruto, by ozdobić dekolt. Spódnica miała z przodu wycięcie ukazujące ciemniejszą zieleń aksamitnej wstawki. Zmieniono jedynie układ haftów, by ładniej lśnił i pasował do nowego dekoltu. Wąskie rękawy ze złotymi wstążkami pozostawiono prawie niezmienione. Skrócono je jedynie do łokcia. Usunięto złotą koronkę tworzącą mankiety i miast niej wstawiono inną. Wąska talia wciąż była w modzie, ale spódnicy trzeba było nadać nowy kształt, by opływała miękkie halki, a nie sztywne obręcze. Odszukano nawet bladozielone pończochy ozdobione wzorem winorośli. Znalazły się też delikatne, jedwabne pantofelki pasujące do całości. Ku radości wszystkich pasowały jak ulał.

– Och, zobacz! – Jasmine ucieszyła się jak mała dziewczynka. – Tu są różyczki ze złotego materiału, które uszyła dla mnie Bonnie, nasza szwaczka. Miałam je wpięte we włosy! Nie miałyśmy wtedy takich sławnych krawców jak monsieur Reynaud.