*

Nastała zima, ale okazała się znacznie łagodniejsza od tej, do której przyzwyczaiła się Autumn mieszkając w Szkocji. Mijał styczeń. Obie damy pozostawiono samym sobie aż do ostatniego dnia stycznia, kiedy do Belle Fleurs przyjechał konno Sebastian d'O1eron. Jego koń powoli przemierzył most i bramę wiodącą na podwórze przed zamkiem. Kiedy markiz zsiadł z rumaka, stajenny podbiegł do niego, by odebrać zwierzę. Na podwórze wyszedł wysoki mężczyzna z siwą brodą.

– Pan jest… m'sieu?

– Markiz d'Auriville – odparł Sebastian. – Przyjechałem odwiedzić lady Autumn.

– Zaprowadzę pana do środka, m 'sieu le marquis - rzekł Red Hugh.

W progu przywitał ich Adali odziany jak zwykle w białe spodnie, długi surdut i turban na głowie.

– Markiz d'Auriville do panienki – powiedział Red Hugh. – Sprawdź najpierw, czy jej wysokość się zgadza – dodał po angielsku.

Sebastian d'O1eron nie zdradził się, że zrozumiał, co powiedział Szkot. Wykształcenie markiza obejmowało kilka języków, między innymi angielski, i wyraźnie fascynowała go wielojęzyczna służba w zamku. O samej Autumn wiedział niewiele, prócz tego, że jej pragnął i miał zamiar się z nią ożenić.

– Proszę wejść do salonu, panie markizie, a ja pójdę po panią – rzekł Adali, skłonił się i poprowadził go.

Markizowi spodobała się reprezentacyjna sala małego zamku, ciepła, przytulna i wypełniona wiejskimi, dębowymi meblami. Był tam kominek i stare gobeliny ozdabiające kamienne ściany, na podłodze leżały tureckie dywany, a w powietrzu unosiła się mieszanina różnorodnych zapachów aromatycznych ziół.

– Proszę usiąść przy kominku, monseigneur. Marc! Wino dla markiza – rozkazał Adali. Skłonił się i oddalił, zostawiając gościa w wygodnym fotelu z kielichem wina w dłoni.

Swoją panią znalazł w kaplicy z Autumn, którą młody ksiądz nauczał właśnie katechizmu.

– Madame, markiz d'Auriville przyjechał z wizytą do panienki – rzekł.

Jasmine wstała i uniosła dłoń, powstrzymując córkę.

– Ja pójdę. Kiedy skończysz lekcję, Autumn, możesz dołączyć do nas w salonie. Proszę, popraw fryzurę, zanim zejdziesz na dół – rzekła i szybko wyszła z kaplicy. - M'sieu le marquis - powitała gościa wchodząc do salonu. – No! No! Proszę nie wstawać. Usiądę obok pana. Adali, wino, proszę. – Uśmiechnęła się do niego. – Jak to mądrze, że dał pan mojej córce trochę czasu po balach, na których tak doskonale się bawiła w Archambault. Księciu i hrabiemu podpowiedziałam, żeby odwiedzili nas w połowie zimy. Pan niestety już wyszedł i nie zdążyłam z panem pomówić, a pan domyślnie przyjechał ostatniego dnia stycznia.

– Chcę pojąć za żonę pani córkę – rzekł.

– Nie zna jej pan, a ona nie zna pana – odparła Jasmine. – Mówiąc, że wybór należy do niej, nie kłamałam. Jeśli chce się pan ożenić z Autumn, obawiam się, że będzie musiał się pan do niej zalecać jak należy i jak pan pewnie sam zauważył, pozbyć się dwóch rywali.

Widząc jego irytację, Jasmine powstrzymała się od uśmiechu.

– W niczym nie przypominam tych dwóch bawidamków – rzekł. – Osobiście doglądam wszystkiego w winnicach. Nie mam czasu na zabawę, madame la duchese. Już prawie pora na przycinanie winorośli, wapnowanie i użyźnianie gleby. Nim się zorientujemy, rozpocznie się sezon wzrostu roślin. Nie mogę tańczyć na każde skinienie młodej panny i pozwolić, by moje winnice popadły w ruinę.

– Nie jestem w tych sprawach ekspertem, monseigneur, ale wydaje mi się, że luty może pan poświęcić na zaloty – odparła Jasmine z uśmiechem. – Proszę mi powiedzieć, czy nie zalecał się pan“do swojej pierwszej żony?

– Nie, madame la duchese, nie zalecałem się. Małżeństwo było zaaranżowane przez moich rodziców jeszcze przed ich śmiercią. Ożeniłem się, gdy miałem siedemnaście lat. W jej posagu były doskonałe ziemie przylegające do mojego majątku. Posadziłem tam winorośl. Na pewno słyszała pani plotki na ten temat i wie, że choć winnica miała się coraz lepiej, w małżeństwie wiodło mi się wręcz przeciwnie. Od trzynastu lat jestem wdowcem.

– Kiedy wyszłam za ojca Autumn, był wdowcem od wielu lat – powiedziała Jasmine. – Mieliśmy trzech synów i dwie córki. Dzieci z jego poprzedniego małżeństwa zmarły wraz z matką. Ja miałam wcześniej czwórkę dzieci. Jesteśmy dużą rodziną.

– Ja sam mam kuzynów i siostrę, która jest zakonnicą – powiedział.

– I kochankę, i córkę.

– Kupiłem Mariannie dom i wypłacam jej pensję. Celine jest w szkole zakonnej. Marianna rozumie, że nasza znajomość już się zakończyła. To rozsądna kobieta, la duchese. Kiedy się ponownie ożenię, będę wierny tak, jak byłem wierny pierwszej żonie.

– Nie sprzeciwiam się więc temu, żeby zalecał się pan do mojej córki, Sebastianie d'Oleron, ale jeśli pan jej pragnie, będzie pan musiał się do niej zalecać jak inni. Jest młoda i niedoświadczona. Pewnie pan to zauważył, kiedy ją pan pocałował. Obawiam się jednak, że otworzył pan puszkę Pandory. Teraz dziewczyna chce wiedzieć, czy inni mężczyźni całują tak jak pan – zaśmiała się Jasmine.

On też się roześmiał i zastanawiał się jednocześnie, dlaczego to, co powiedziała księżna, wcale go nie zaniepokoiło. Pierwsza żona okazała się osobą niezwykle rozwiązłą. Instynkt podpowiadał mu jednak, że śliczna Autumn jest inna. Ta ciekawość jest chwilowa i dziewczyna niedługo sama się zorientuje, że te cudownie miękkie usta należą tylko do niego.

ROZDZIAŁ 6

Autumn weszła do salonu, czując, że jej serce bije nerwowo. Na litość boską, jakiż on przystojny! Wysoki, szczupły, sprężysty. Miała ochotę dotknąć gęstych, czarnych włosów. Chciała znów poczuć jego usta na swoich. Przez ostatnie tygodnie myślała tylko o tych dwóch pocałunkach. Wątpiła, by pocałunek Guya d'Auray lub Etienna St. Mihiel mogły się z nimi równać, ale i tak miała zamiar to sprawdzić zanim postanowi wyjść za któregoś z nich.

– Adali powiedział, że mamy gościa, mamo – rzekła z niewinną minką.

Wstał, a Jasmine zauważyła, że wyraźnie powstrzymywał się, by nie podejść i się przywitać. Skłonił się tylko uprzejmie.

– Panno Leslie.

– Markizie – powiedziała i wyciągnęła przed siebie dłoń. Pocałował ją i szybko wypuścił.

– Pani matka dała mi swoje przyzwolenie, bym mógł się do pani zalecać, mademoiselle. Czy pani również się na to zgadza?

Bardzo mądrze, pomyślała Jasmine. Już dobrze ją znasz.

– Dlaczego chce się pan do mnie zalecać, m'sieu - zapytała Autumn słodkim głosikiem.

– Ponieważ szukam żony, a pani mi się podoba – odparł szczerze. – To chyba dobry początek.

– Wyjdę tylko za tego, kogo pokocham – stwierdziła.

– Jestem wdowcem, mademoiselle. Gorzkie doświadczenie nauczyło mnie, że ja również powinienem pokochać kobietę, która ma być moją następną żoną. Może się okazać, że do siebie nie pasujemy, ale chyba najpierw powinniśmy się trochę lepiej poznać. Do tego właśnie służy okres zalotów.

Szare. Nie, srebrne! Ma srebrne tęczówki oczu, pomyślała.

– Może się pan do mnie zalecać, markizie – powiedziała na głos. – Proszę jednak pamiętać, że stara się o mnie jeszcze dwóch dżentelmenów.

– Jeśli postanowię, że chcę cię za żonę, Autumn Rose Leslie, nie będą mieli szansy – dodał ciszej.

– Jeśli ja postanowię, że chcę za ciebie wyjść, Sebastianie d'O1eron, wtedy nie będą mieli szansy – dodała szybko.

Ojej, westchnęła Jasmine w myśli, kiedy bacznie obserwowała córkę i markiza. Wyraźnie iskrzyło między nimi. To jej przypominało inne wydarzenie sprzed wielu lat. Podobnie iskrzyło między nią a Jamesem Leslie. Och, Jemmie, gdybyś tylko mógł ją teraz zobaczyć, pomyślała. Gdybyś mógł być ze mną, a nie w grobie w Glenkirk. Czuła, że łzy napływają jej do oczu. Zamrugała szybko, by się nie rozpłakać. Zrozumiała, że niedługo po raz pierwszy w życiu będzie zupełnie sama i tym razem już nikt jej nie pokocha. Mimo to była zadowolona. Miała dotąd trzech mężów, a każdy z nich był wyjątkowym i kochającym mężczyzną. Pozostawili po sobie mnóstwo cudownych wspomnień. Teraz nadeszła pora, by najmłodsza z jej córek odnalazła miłość.

– Mamo, markiz chciałby zabrać mnie teraz na przejażdżkę. Mogę jechać? – zapytała i patrzyła na nią błagająco, choć w tonie jej głosu nie dało się dosłyszeć żadnych uczuć, jakby było jej to zupełnie obojętne.

– Oczywiście, ma petite. Idźi przebierz się. Pamiętaj, że dzień jest dziś chłodny i słońce nie świeci – zgodziła się Jasmine.

– Merci, madame la duchese - ucieszył się markiz.

– Będę cię nazywać Sebastianem – obwieściła. – A ty od tej pory możesz się do mnie zwracać: madame Jasmine, mon brave.

Autumn wybiegła z salonu, by się przebrać w strój do jazdy konnej, a Sebastian odezwał się do Jasmine.

– Proszę mi opowiedzieć o jej ojcu. Jak zmarł? Tak wielu rzeczy jeszcze o niej nie wiem.

Jasmine ucieszyła się z tego pytania i natychmiast polubiła markiza. Ani książę, ani hrabia nie pytali wcześniej o rodzinę Autumn. Najwyraźniej wystarczyły im informacje na temat jej posagu.

– Mój mąż zginął pod Dunbar, walcząc za króla Karola. Był bardzo odważnym i lojalnym mężczyzną. To właśnie ta lojalność kosztowała go życie, bo poszedł walczyć, choć był już za stary na udział w bitwie. Autumn opowie może panu o losach rodu Leslie i o tym, że mężczyźni o tym nazwisku zawsze wpadają w kłopoty, kiedy stają po stronie Stuartów. Królewski ród przynosi pecha naszej rodzinie. Belle Fleurs należało do moich rodziców. Jesteśmy ze sobą spokrewnieni przez moją prababkę de Saville, a Belle Fleurs to miejsce, do którego wracam, kiedy uciekam przed czymś. Ostatnio byłam tutaj z czwórką moich starszych dzieci, kiedy jeszcze nie byłam żoną Jemmiego Leslie, ojca Autumn. – Uśmiechnęła się pod nosem. – Król rozkazał mi wyjść za niego, ale ja się z nim pokłóciłam i uciekłam z dziećmi do Francji.