– Powiedz więc ojcu Bernardowi, że spodziewam się, iż przed końcem tygodnia przejmie swoje obowiązki. Będzie mieszkał z nami, póki nie wybudujemy dla niego niewielkiej plebanii. Wyjaśnię mu, co będzie należało do jego obowiązków, kiedy sprowadzi się do domu. Idź już i powiedz swojej bonne femme, bo widzę w twoich oczach, że już nie możesz się tego doczekać.

Jasmine uśmiechnęła się, a Guillaume skłoni! się kilkakrotnie.

– Merci, madame la duchese, mille merci! – rzekł i oddalił się pośpiesznie w stronę kuchni.

Wszystko było ustalone. Jasmine spełniła swój obowiązek, jakim było sprowadzenie księdza do domu. Teraz Francja naprawdę stanie się jej domem. Kiedy wyszłam za Jemmiego, pomyślała Jasmine, nie sądziłam, że kiedykolwiek opuszczę Szkocję. W tak wielu miejscach na ziemi już mieszkałam. Ciekawe, czy to mój ostatni w życiu dom, czy może los zaskoczy mnie czymś na stare lata. Uśmiechnęła się pod nosem. Zmiany czyniły życie ciekawym. W Glenkirk od dłuższego czasu żyło jej się spokojnie. Nie wyjeżdżała stamtąd od powrotu z Ulsteru, gdy Autumn była jeszcze malutka. Och, owszem, od czasu do czasu jechała na lato do Anglii z matką, ale Queen's Malvern bardzo zmieniło się, od kiedy Charlie ożenił się z Bess. Wolała własny dom.

Teraz jednak los znów prowadził ją nieznaną ścieżką. Miała nadzieję, że postąpiła słusznie, sprowadzając Autumn do Francji. Ale co będzie, jeśli dziewczyna nie znajdzie tu miłości i odpowiedniego męża? Co się wtedy z nią stanie? Jasmine westchnęła głęboko. Zawsze myślała o sobie jako o kobiecie niezależnej i silnej, teraz wolałaby jednak, by Jemmie Leslie, jej ukochany mąż, wciąż był u jej boku.

We wszystkich decyzjach, które musiała podejmować w związku z dziećmi, zawsze kierowała się jego radą i pomocą. Jej mąż dbał o każde z dzieci, nie musiała więc sama o wszystkim decydować. Do tej pory.

– Niech was piekło pochłonie, Stuartowie! – szepnęła. – Niech cię diabli, Jemmie Leslie, że poszedłeś na wojnę i zostawiłeś mnie samą! To wobec mnie powinieneś być lojalny, a nie wobec Stuartów. Co oni kiedykolwiek dla ciebie zrobili? Nic!

Zaczęła szlochać.

– Księżno, proszę to wypić – odezwał się Adali, który już był przy jej boku i podawał niewielki kieliszek.

Wypiła jego zawartość, odstawiła i zapytała:

– Co ja mam bez niego począć, Adali? A jeśli w tej grze wykonałam niewłaściwe posunięcie?

Spojrzała na kamerdynera, który miał już ponad osiemdziesiąt lat. Jego pełne dobroci, brązowe oczy spoglądały na nią bez wahania.

– To naprawdę wielka strata, księżno, ale przetrwaliśmy inne, przetrwamy i tę. W Szkocji i Anglii twoja córka nie miała już czego szukać. Jeśli los przyniesie jej miłość tutaj, niedługo się o tym dowiemy. Jeśli nie, udamy się tam, gdzie poniesie nas los. Zawsze tak było. Jesteś silną kobietą, moja księżniczko. Zawsze byłaś silna. Rohana, Toramalli i ja byliśmy z tobą od urodzenia, by cię wspierać. Żadne z nas cię nie opuści.

– Jesteśmy już starzy, Adali – odparła. – Mam już sześćdziesiąt lat.

– To tylko liczba, księżno – rzekł i machnął ręką. – Owszem, ciało się starzeje, ale w sercu zawsze pozostajemy młodzi.

Nie mogła powstrzymać uśmiechu.

– W takim razie, jak moja babka, będę zawsze młoda, nawet jeśli w końcu zacznę przypominać pomarszczoną wronę. – Przełknęła resztę lekarstwa. – Chyba już przestałam się nad sobą użalać. Dziękuję.

Skłonił się lekko.

– Słyszałem rozmowę o tkaninach i poszedłem do składziku w piwnicy pod kuchnią. Pełno w nim kufrów z doskonałymi materiami. Wszystkie kufry są z cedrowego drewna, okute miedzią. Nie przedostały się do nich mole i pleśń. Trzeba je będzie, oczywiście przewietrzyć, by zniknął zapach cedru, ale prócz tego tkaniny są jak nowe. Każę je przynieść do salonu. Kaplica była zamknięta i nie mogłem znaleźć klucza, więc musiałem przypomnieć sobie swoje dawne sposoby i otworzyć drzwi bez niego. Każę zanieść zamek do kowala i dorobić klucz.

– Nie dasz mi odpocząć nawet chwilę, prawda, Adali? – zapytała ze śmiechem i poklepała go po ramieniu.

– Czas nie czeka, moja księżno, nawet jeśli bardzo tego chcemy. Jeśli panienka Autumn ma być gotowa na swój debiut towarzyski, mamy sporo pracy.

Księżna Glenkirk wstała z fotela przy kominku.

– Dobrze, Adali, prowadź – rzekła i razem wyszli z salonu.

ROZDZIAŁ 5

– Panienka musi mieć przynajmniej sto halek.

– Sto? – zdziwiła się Autumn, słysząc słowa krawca. – Monsieur Reynaud, po co mi tyle bielizny?

– Mademoiselle, dawne halki z obręczami są już passe. - W głosie krawca usłyszała oburzenie. Teraz modne są miękkie halki, które uwypuklają biodra w spódnicy, a przecież nie chce panienka, żeby spódnica opadła i zwisała jak w sukni córki kupca, albo u jakiejś żebraczki. – Mówiąc, przewracał teatralnie oczyma. – Non! Non! Non! Musi pani mieć co najmniej sto nowych halek. Oczywiście, wszystkie jedwabne, to najlepszy materiał na dobrą halkę – wyjaśnił.

– Nie wystarczy wykrochmalony batyst, przynajmniej na część z nich? – zapytała Jasmine.

– Jeśli madame la duchese postanowi poskąpić… – rzekł z niechęcią krawiec, uniósł znacząco brew i wzruszył kościstymi ramionami.

Jasmine roześmiała się, zupełnie niespeszona reakcją krawca.

– Zgadzam się na sto jedwabnych halek dla mojej córki, monsieur Reynaud, ale dodatkowe dwadzieścia pięć trzeba uszyć z batystu. Latem jest w nich chłodniej. Oczywiście nie będzie wkładała ich na bale i przyjęcia, ale rano lub po południu, rozumie pan.

– Ależ oczywiście, madame la duchese – rzekł krawiec z uśmiechem. – Madame ma oczywiście rację. Pogratulować wyczucia mody.

– Raczej gratuluje jej pełnej sakiewki – mruknęła madame St. Omer. – Jak to się stało, że nie zauważyłyśmy, że Reynaud jest takim strasznym snobem? Ale jest najlepszym krawcem we Francji, nawet w Paryżu nie ma lepszego. Co gorsza, on doskonale o tym wie, mała bestia.

– Och ciszej, siostro, bo cię usłyszy – szepnęła do niej nerwowo madame de Belfort. – Wiesz, jaki on jest. Jeśli go obrazisz, nie uszyje strojów dla Autumn, a jakie bez tego ma szanse znaleźć męża?

– Zdążył pan już obejrzeć materiały? – zapytała księżna Glenkirk.

– Madame, nigdy w życiu nie widziałem tkanin takiej doskonałej jakości! – krzyczał z zachwytu krawiec. – Te aksamity! Te brokaty! A jedwabie! Srebrne i złote! A te wstążki i koronki, madame\ Gdzie, na Boga, kupiła pani takie wspaniałe materiały?

– Pozostawiła je tu moja babka wiele lat temu – rzekła Jasmine. – Od dawna leżą schowane w skrzyniach, monsieur.

– To niemożliwe! Nie mają zapachu stęchlizny, ani śladu pleśni! – wykrzyknął krawiec.

– Skrzynie wykonano z drewna cedrowego i wyłożono wewnątrz miedzianą blachą – wyjaśniła Jasmine.

– Niezwykłe! – zachwycał się krawiec i już po chwili wrócił do pracy. – Michel, moja miara, s'il vous plait. - Jeśli mamy skończyć to wszystko w niedorzecznie krótkim czasie, jaki nam dała madame St. Omer, musimy zacząć już dzisiaj. Sam zdejmę miarę z mademoiselle.

Autumn stała spokojnie na niewielkim stołku, a krawiec sprawnie zdejmował z niej miarę, ostrym tonem podawał liczby swojej pomocnicy, która pośpiesznie zapisywała i powtarzała je na głos, by upewnić się, że nie popełniła pomyłki. Każdy błąd mógł okazać się zabójczy dla strojów, które miały wkrótce zostać przygotowane. Kiedy zakończono pomiary i wszystko odnotowano, krawiec znów się odezwał:

– Jakie kolory są preferowane?

– Sądzę, że moja córka… – zaczęła Jasmine, ale mężczyzna szybko jej przerwał.

– Madame la duchese, mówię do osoby, która będzie nosiła te suknie – rzucił ostro. – Jeśli mademoiselle nie będzie się dobrze w nich czuła, nie zaprezentuje się dobrze dżentelmenom. N'est – ce pas? – Odwrócił się od matki i odezwał do Autumn: – Proszę mi powiedzieć, jakie kolory lubi pani najbardziej.

Autumn zastanawiała się przez chwilę, a potem odpowiedziała:

– Mam ciemne włosy, a skórę jasną. Lubię głębokie, czyste kolory. Szmaragd, turkus, niebieski, lila i głęboki fiolet oraz czerwień rubinu. Takie kolory pasują do mojej urody, monsieur Reynaud. Ostatnio są modne proste dekolty, ale moje mają być tak głębokie jak się da i żadnych skromnych osłon na dekolt w sukniach wieczorowych. Halki mają być z koronką, koszule też. Żadnych sznurowanych gorsetów, rozumie pan?

Krawiec uśmiechnął się zaskoczony, ale wyglądało na to, że jest zadowolony z odpowiedzi.

– Mademoiselle ma absolutną rację – zgodził się.

– Sacré bleu! – wykrzyknęła zaskoczona madame St. Omer. – Jeśli uszyje jej zbyt głębokie dekolty, jej reputacja będzie przesądzona, jak tylko przekroczy próg sali balowej – powiedziała z obawą madame de Belfort.

– Mademoiselle sama będzie wyznaczała najnowsze trendy mody – rzucił z aprobatą monsieur Reynaud.

– Jej uroda jest doskonała i moje suknie będą doskonałe! Za dwa dni pierwsza przymiarka, madame - odezwał się do księżnej Glenkirk. – Zgadza się pani?

– Polegam na pańskiej opinii, monsieur Reynaud – odparła z uśmiechem Jasmine. – Oddajemy się całkowicie w pańskie ręce.

Krawiec skłonił się.

– Nie zawiodę pani, madame – rzucił uroczyście. – Jeszcze dziś moi ludzie przyjdą po materiały. Zabierzemy wszystkie, bo jeszcze nie wiadomo, co będziemy szyć, dobrze?

Księżna skinęła głową.

– Oczywiście. Wszystkie są pomierzone i policzone. Adali, odprowadź pana i jego pomocnice do wyjścia i dopilnuj, by materiały były gotowe, kiedy po nie przyjdą.