– Tosia! – ściszam głos, Nieletni pewno podskoczył w łóżku – jak ty mówisz!
Kot Potem patrzy na mnie z kredensu, nie spodobał mu się mój ton. Potem kładzie z powrotem czarny łepek pod ogon i mruży oczy.
– Normalnie – wzrusza ramionami moja córka – takie jest życie. Ludzie się schodzą, rozchodzą, potem znowu schodzą… Tata dużo na ten temat ze mną rozmawia, nie tak jak ty…
Perspektywa wyjazdu z ojcem Tosi do Pragi, wyjazdu, który nie byłby robieniem Joli na złość, już nie jest tak miła. Podły mam charakter, ot co. Nawet mi się robi trochę Tego od Joli żal, ale w porę sobie przypominam, jaki był dla mnie. Mężczyźni się tak bardzo nie zmieniają jak daje popalić pierwszej żonie, to i drugiej na pewno da popalić. Ale w końcu to jest ojciec Tosi, więc powstrzymuję się od jadowitego komentarza.
– Nie martw się, córciu – mówię – Jola jest młoda, pewno wszystko odbiera bardzo emocjonalnie, ojciec dużo pracuje, Jola pewno wygrzeje się u rodziców i wróci. A jak mały?
– Tak myślisz? – Tosia patrzy na mnie uważnie, nie rozpoznaję intencji w tym spojrzeniu, nie wiem, czy ją pocieszyłam, czy zmartwiłam, a potem rozjaśnia się. – Mały jest cudny! Widziałam go w ostatni weekend, bo Jola przyjechała! Cudny, mówię ci! Powiedział do mnie „totamtosi”!
Trochę mi serce drgnęło. Gdybyśmy byli dobrym małżeństwem, pewno mielibyśmy więcej dzieci. Tosia była taka słodka, jak była malutka! A teraz jej brat, który nie jest moim dzieckiem, mimo że jest dzieckiem ojca Tosi, mówi do niej „totam”.
Moi czytelnicy mają rację. Życie nie jest sprawiedliwe, ot co. Tosia idzie do siebie na górę, dolewam sobie gorącej wody do szklanki i wracam do komputera, o mały włos nie zabijając się o Borysa. Zawsze, ale to zawsze leży mi na drodze, szczególnie, jak niosę coś gorącego. A przecież jest jeszcze przynajmniej czterdzieści metrów kwadratowych, po których nie chodzę. Na przykład pod stołem. Albo pod oknem. Albo przy tapczanie. Albo w rogu pokoju, w którym bywam rzadko z rzeczami gorącymi i jak znalazł do wylania.
Dostałam list od Niebieskiego. Wygląda na to, że nie muszę się bać wszystkich kobiet obnoszących swoje wdzięki po świecie. Cale popołudnie odpisywałam. Piotruś zaglądał mi przez ramię.
– Dlaczego, ciociu, piszesz w Wordzie?
Przewaga kartki papieru nad monitorem jest taka, że można ją zasłonić dłonią, zaszyć się w jakimś kącie i spokojnie pisać do Ukochanego. A ekranu dłonią nie zasłonisz!
Bo tak – wyjaśniłam pokrótce.
A jaką masz pocztę?
Odpowiedziałam jaką, zbytnio nie rzucając epitetami, to dziecko jeszcze przecież, ten mój siostrzeniec.
– Ale na jakim portalu, pytam? Powiedziałam, bo wiedziałam, wyjątkowo.
To kiepsko – powiedział Piotruś. – Ja ci mogę zrobić na lepszym. Szybciej chodzi.
Przy okazji – powiedziałam oględnie i kazałam mu iść robić lekcje.
To musisz mi pozwolić włączyć telewizor – powiedział Piotruś, przyglądając się badawczo mojemu komputerowi.
Będziesz odrabiał lekcje przy telewizorze? – prychnęłam.
Wyciągnął przed siebie kasety W pustyni i w puszczy.
– Muszę przecież odrobić lekcje – westchnął. Wygasiłam ekran i poszłam do kuchni z tekstem do korekty. Nie próbowałam dyskutować, przekonywać, że film to co innego niż książka, nie, po co, ja swoje odchowałam, niech się rodzice martwią.
Potem wpadł Krzyś z Ula, Krzyś pożyczył ode mnie piłę skośną, wygrzebałam mu spod zlewu, Adam by mu też pożyczył. Krzyś poszedł, a Ula siedziała ze mną i obierała orzechy.
Jak z Adamem? – zapytała zdawkowo.
Pracuje. Pisze – odpowiedziałam równie zdawkowo.
Do Iśki też ten jej chłopak pisał, pamiętasz?
Ula! – westchnęłam – Isia miała wtedy czternaście lat. Adam to nie chłopak Isi.
– No właśnie. Niektórzy piszą, ale nie o wszystkim. Ten chłopak Isi też nie napisał, że siedzi w poprawczaku.
– Czy insynuujesz, że Adam siedzi w poprawczaku, a nie w Stanach? – zapytałam, choć jednym okiem rzucałam na tekst i poprawiałam literówki. Ula tłukła orzechy aż miło. Zaraz rzucił się na skorupkę i zaczai z nią baraszkować po całej kuchni, grzechocząc przy tym niemiłosiernie.
– Wiesz, może ten nowy facet to twój mąż?
– Jaki nowy facet? – zdziwiłam się, ale tylko trochę, i poprawiłam „usrane” na „usłane”. – Były mąż – poprawiłam również Ule.
– Ten, co to mówiła wróżka! – przypomniała mi Ula.
– Ona mówiła o nowej kobiecie – przypomniałam – a nie o nowym facecie.
No właśnie – powiedziała Ula i poszła do siebie. Trzasnęły drzwi, weszła, tupiąc nogami, Tosia.
Zimno! – powiedziała. – Jeść! Wyciągnęłam w jej stronę orzechy włoskie, obrane przez Ule. Z pokoju dochodziły głośne ryki słonia.
– Co tam się dzieje? – spytała Tosia, sięgnęła jednak do lodówki i dodała: – Dlaczego nie ma nic do jedzenia!
Podniosłam się.
Piotruś odrabia lekcje – nachyliłam się do lodówki – a tu masz serek żółty, serek biały, jogurcik, wczorajszy krupnik, dwa mielone, jeden zostaw na jutro Piotrusiowi, kapustę.
Nie ma co jeść – westchnęła powtórnie Tosia. – Odchudzam się. Nic nie ma dla odchudzających się. Żadnych produktów, które by miały zero procent.
– Alkoholu?
– Tłuszczu – powiedziała moja córka i udała się przed telewizor, żeby razem z Piotrusiem poodrabiać lekcje.
Kiedy weszłam o dziesiątej, oboje siedzieli przy moim komputerze. Tosia była blada, a Piotruś czerwony.
Co wy robicie! – krzyknęłam, bo nienawidzę, kiedy ktoś grzebie przy moim komputerze.
Chciałem cioci zrobić niespodziankę – wyszeptał czerwony Nieletni – i się skasowało…
Zobaczyłam wszystkie gwiazdy na niebie, mimo sufitu.
Co się skasowało? – jęknęłam.
Cioci skrzynka – odjęknął Piotruś. – Ale teraz chcę założyć cioci nową, na lepszym serwerze, i wtedy ciocia będzie mogła szybciej i bez problemu, bez aktualizacji i…
Piotrek, idź spać – powiedziałam bardzo ostro.
To ja pójdę odrobić lekcje – powiedział Nieletni i powlókł się do pokoju.
Siedziałam z Tosia przed ekranem i próbowałam wytłumaczyć mojemu komputerowi, żeby jednak przywrócił poprzednią pocztę. Nie dał się przekonać.
– Ale mamo, nie było żadnych nowych wiadomości, to co się martwisz? – Tosia próbowała mnie pocieszyć.
Kiedy zadzwonił telefon, podskoczyłam na równe nogi. Mój stan psychiczny pozostawia wiele do życzenia.
Cześć, mamo – powiedziałam do słuchawki.
Co słychać, kochanie, jak sobie dajesz radę?
Znakomicie – skłamałam gładko.
Wiesz, z chłopcami zawsze są problemy. Na przykład twój brat… – wsłuchiwałam się w głos Mojej Mamy i byłam szczęśliwa, że jestem w domu, zaraz pójdę spać, Tosia tym razem wróciła do domu, nie zadzwoniła od tatusia, że jutro jest dzień otwarty dla przyszłych studentów na uniwerku i że śpi u tatusia, i że Nieletniemu się nic nie stało… – Więc musisz być czujna – załapałam się na ostatnie słowa.
Jestem, mamusiu, wszystko jest w porządku.
Bo masz taki dziwny głos, na pewno?
– Jestem zmęczona, niedawno wróciliśmy do domu – udało mi się nie skłamać, ale też nie powiedziałam całej prawdy.
To kładź się, kochanie, nie przeszkadzam – po wiedziała Moja Mama, a ja powlokłam się do przedpokoju, powiesiłam kurtkę Nieletniego, rzuconą malowniczo na podłogę, i schowałam buty do szafki.
Jutro muszę wezwać kogoś do komputera, całe szczęście, że mi nie skasował bazy danych, bobym zabiła. Dzieci naprawdę ocierają się co chwilę o śmierć.
O jedenastej Nieletni wychylił się ze swojego pokoju. Rozkładałam właśnie tapczan.
Ciociu, to ja idę spać, dobranoc.
Dobranoc – powiedziałam. – Ja też się kładę.
To ja ci może zrobię kąpiel? – zapytał nieśmiało, a ja zobaczyłam, że bardzo chce mi zrobić przyjemność w zamian za stres, który mi zafundował przedtem.
Właśnie skończyłam dwie rozmowy telefoniczne – jedną z Karną, która mi zreferowała, co się działo po moim wyjściu z pracy, i drugą z Naczelnym, któremu zreferowałam, dlaczego wyszłam wcześniej z pracy. Kajałam się bardzo, Nieletni musiał słyszeć i wywnioskować, że jest główną przyczyną moich kłopotów w pracy i zagrodzie.
– Dobrze, kochanie – powiedziałam, bo najważniejsze w wychowaniu dziecka to się nie obrażać i pozwolić się dziecku zrehabilitować.
– I włączę ci aparat do masażu, to cię odpręży – powiedział Nieletni, a ja pobłogosławiłam pomysł bycia kobietą luksusową z bąbelkami w wannie.
Otworzyłam szeroko drzwi na ogród, Borys przeturlał się w stronę kominka, koty wybiegły radośnie na dwór, doszedł do mnie szum wody z łazienki i pomruk mojej maty masującej. Nalałam sobie kieliszek koniaku i siadłam w fotelu. Jednak ten dzień się przyjemnie kończy, będę spać jak zabita, jeszcze tylko dziesięć dni, za dziesięć dni wraca Agnieszka i Nieletni będzie sobie dłubał przy ich komputerze i im kasował różne pliki. Pomyślałam o tym z ulgą, mimo że przepadam za swoim siostrzeńcem. Ale wolę przepadać za nim z pewnej odległości.
Ciociu – Piotrek stanął w drzwiach, a ja szybko postawiłam dyskretnie kieliszek obok fotela, niech dziecko nie widzi, że ciocia tak leczy nerwy. – Ciociu, tam się leje woda, to ja się już położę…
To śmigaj. Dziękuję! – powiedziałam i uśmiechnęłam się, a Nieletniemu jakby ktoś garb zdjął. Wyprostował ramiona, podbiegł i pocałował mnie w policzek.
Nieletniemu mężczyźnie niewiele trzeba do szczęścia, szkoda, że im to na lata nie zostaje. Wypiłam łyk koniaczku i włączyłam telewizor. Na ekranie jakiś pan przesyłał jakiejś pani zdjęcie z toalety, niby że nie ma czym tyłka wytrzeć. A smutna dotychczas pani, jak tylko zobaczyła to zdjęcie i zrozumiała, że on z powodu braku papieru ją opuścił, a nie innej kobiety, rozjaśniła się i pobiegła podać mu ten papier. Była to reklama telefonu, jak się okazało, który robi zdjęcia. I ta reklama prawdopodobnie nie miała nic przeciwko kobietom, nie, jak zwykle. Całe szczęście, że nie mam telefonu komórkowego, szczególnie takiego, żeby jakiś facet mi pokazywał, że ma brudny tyłek. Brrr. Zbrzydziło mnie doszczętnie i wtedy sobie przypomniałam, że do wanny leje się woda.
"Ja wam pokażę!" отзывы
Отзывы читателей о книге "Ja wam pokażę!". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Ja wam pokażę!" друзьям в соцсетях.