– Niepotrzebnie, jak widać. Parę osób jeszcze mnie pamięta. Gdyby nie oni, nie miałbym teraz Thei.
Położył rękę na oparciu ławki i zaczął pieszczotliwie gładzić kciukiem kark swej towarzyszki, która poczuła, że lada moment straci wątek rozmowy.
– Jednak takie szybkie zaręczyny to trochę dziwne – Kate nie kryła dezaprobaty. – Przecież ledwo się poznaliście.
– To nie ma znaczenia. Gdy tylko ujrzałem Theę, zrozumiałem, że chcę z nią spędzić resztę życia.
Zabrzmiało to całkiem przekonująco, w dodatku Rhys zabrał ramię z oparcia, sięgnął po dłoń rzekomej narzeczonej, podniósł do ust i pocałował.
– Nie trzeba wiele czasu, by się zakochać, chyba się z tym zgodzisz, kochanie?
Potrząsnęła głową i ledwie zdołała z siebie wydusić cichutkie:
– Mhm…
– Powiedziałeś już Lyndzie? – spytała niezbyt taktownie Kate.
– Na razie nie miałem kiedy. Zaręczyliśmy się dziś rano. To była spontaniczna decyzja. Ale z całą pewnością słuszna.
Kate zmierzyła ich podejrzliwym spojrzeniem, a Thea odgadła, że muszą uczynić tę mistyfikację bardziej przekonującą.
– Ślub weźmiemy w Boże Narodzenie – zmyśliła na poczekaniu.
– To raptem za cztery miesiące!
– Owszem, ale zawsze o tym marzyłam – przekonywała Thea, chociaż w rzeczywistości nigdy przedtem nie zastanawiała się nad tym. – Mamy sporo czasu na przygotowanie wszystkiego, nie planujemy żadnych ekstrawagancji. Prawda, kochanie? – Przytuliła się do Rhysa i zajrzała mu głęboko w oczy. – Zaprosimy tylko rodziny i najbliższych przyjaciół, a Sophie i Clara wystąpią jako druhny. Będzie cudownie…
Przybrała rozmarzony wyraz twarzy i chciała jeszcze westchnąć, lecz obawiała się przesadzić.
– Jesteś pewien, że wiesz, co robisz, chłopie? – Nick znacząco trącił łokciem Rhysa, który przez to omal nie oblał się winem. – Ja na twoim miejscu korzystałbym z wolności! Dopiero co wróciłeś z pustyni, dookoła pełno miłych babek…
– Nie zależy mi na miłych babkach, tylko na jednej kobiecie. Właśnie tej.
Delikatnie musnął wargami jej usta. Było to bardzo słodkie. I trwało za krótko.
Odsunęli się od siebie, lecz ledwie ich spojrzenia zetknęły się, ich głowy znów pochyliły się ku sobie, usta spotkały się w gorącym, dziwnie desperackim pocałunku. Thea zupełnie zapomniała o obecności gospodarzy. Czuła, jak przyjemne ciepło, które zrodziło się gdzieś w jej wnętrzu, gdy po raz pierwszy ujrzała uśmiech Rhysa, rozlewa się po całym jej ciele.
Było to tak intensywne doznanie, że kiedy on wreszcie przerwał pocałunek, miała szaloną ochotę chwycić go mocno i przyciągnąć z powrotem do siebie, by całował ją dalej. I może by to zrobiła, Rhys jednak wyprostował się, oparł wygodnie i powiedział coś do Nicka, wyraźnie kontynuując konwersację… jakby nic się nie stało!
Nie miała pojęcia, jak zdołał tego dokonać. Ona nie potrafiła pozbierać myśli, każda komórka jej ciała zdawała się dygotać, serce waliło jej mocno i w ogóle ledwo słyszała, o czym oni mówią. Dopiero gdy cała trójka spojrzała na nią wyczekująco i z lekkim zdumieniem, zorientowała się, że ktoś musiał ją o coś spytać.
– Przepraszam, chyba się zgubiłam – rzekła zmienionym głosem.
Kate uniosła brwi, jakby nie rozumiejąc, jak Rhys mógł zakochać się w takiej gapie, której sprawia problemy zwykła towarzyska konwersacja.
– Pytałam, czym się zajmujesz.
Thea odetchnęła z ulgą. Na to pytanie mogła dać odpowiedź nawet w swoim obecnym stanie kompletnego oszołomienia.
– Jestem sekretarką.
– Sekretarką? – powtórzyła tamta z zaskoczeniem.
– Tak. Właściwie asystentką. W firmie Public Relations. Kate nie starała się ukryć rozczarowania. Przeniosła spojrzenie na Rhysa.
– Ona jest zupełnie różna od Lyndy.
– O, tak. – Otoczył Theę ramieniem. – Zupełnie różna. Ponieważ Kate nie była pewna, czy została dobrze zrozumiana, kontynuowała:
– Lynda zasługuje na prawdziwy podziw. Najpierw pracowała jako prawniczka, potem założyła własną firmę, znakomicie sobie radzi. Jest wyjątkowa, prawda, Rhys?
– Na pewno udało jej się odnieść sukces – odparł dyplomatycznie.
– A ty jesteś tylko sekretarką. – Kate z westchnieniem zwróciła się z powrotem do Thei. – Co za szkoda! Nie myślałaś o zrobieniu kariery w jakimś porządnym zawodzie?
– Brak mi ambicji, obawiam się – wyznała Thea, wciąż z trudnością koncentrując się na rozmowie. – Chyba byłabym zupełnie szczęśliwa, zajmując się domem i dziećmi. Planujemy mieć dużą rodzinę, prawda, kochanie?
– Co najmniej czwórkę dzieci – zapewnił. Kate zesznurowała usta.
– A co z Sophie?
Thea spojrzała jej prosto w oczy – po raz pierwszy bardzo pewnie i spokojnie.
– Będzie częścią naszej rodziny.
Thea i Clara jadły śniadanie na swoim tarasie, lecz jogurt, miód i brzoskwinie nie smakowały im aż tak bardzo jak poprzedniego ranka, kiedy zostały poczęstowane takim samym jedzeniem przez sąsiadów. Wieczorem ustalono, że mimo konieczności utrzymywania pozorów ich czwórka nie musi spędzać całego czasu razem, dlatego siedziały teraz same.
A jednak miło by było, gdyby…
– Ciociu, mogę iść zobaczyć, czy Sophie chce się pobawić? – spytała Clara, ledwo przełknęła ostatni kęs.
– Oczywiście. Aha, gdybyś zobaczyła pana Kings… to jest, wujka Rhysa, powiedz, że zamierzam cały dzień opalać się nad basenem, więc będę miała oko na Sophie, gdyby on chciał się gdzieś przejść lub przejechać.
Brzmiało to tak, jakby nie zależało jej na tym, czy go w ogóle ujrzy tego dnia czy nie. A przecież nie spała przez pół nocy, przypominając sobie wszystkie jego pocałunki oraz wieczór spędzony tylko we dwoje. Nie ugotowała w końcu kolacji z prawdziwego zdarzenia, tylko zrobiła sałatkę, a Rhys jagnięcinę na grillu. Po posiłku dziewczynki tajemniczo znikły, o co oczywiście postarała się Clara.
Siedzieli więc na tarasie, wpatrując się w rozgwieżdżone niebo, a Rhys wskazywał różne konstelacje, nazywał je, opowiadał z ożywieniem, jak wyglądają noce na pustyni… Ich krzesła stały obok siebie, oboje oparli nogi na niskim murku i chociaż Rhys nie dotknął jej ani razu, Thea cały czas intensywnie odczuwała jego fizyczną bliskość. Nie rozumiała, czemu puls jej przyspieszał, ilekroć on obracał głowę w jej stronę.
Widać podświadomie próbowała wybić klin klinem, więc zainteresowała się pierwszym mężczyzną, jaki się nawinął. Ale czemu w takim razie nie miał u niej szans Neil, jej kolega z pracy, który już parę razy próbował się z nią umówić, ani Andy, sąsiad z dołu, który ciągle oferował jej pomoc w różnych domowych naprawach?
W takim razie przyczyna była inna – wakacje. Człowiek uwalniał się od obowiązków, wyrywał się z normalnego środowiska, odprężał się, a to wszystko sprzyjało przeżyciu letniej przygody, z założenia niezobowiązującej, kończącej się wraz z urlopem. Tak, to dlatego Rhys tak na nią działał.
Tego dnia postanowiła włożyć po raz pierwszy swój nowy kostium kąpielowy. Oczywiście w jej przypadku o bikini nie było mowy, ale udało jej się nabyć ładny kostium jednoczęściowy, w którym nie wyglądała najgorzej, o ile pamiętała o wciąganiu brzucha i przyjmowaniu bezpiecznych pozycji podczas leżenia i siedzenia.
Gdy Rhys zszedł nad basen, Thea spoczywała we wdzięcznej pozie na leżaku, zagłębiona w ambitnej książce, którą pożyczyła jej siostra. Wolałaby zabrać na wakacje jakieś dobre czytadło, ale dla świętego spokoju uległa Nell i teraz nie żałowała, ponieważ dzięki temu mogła udowodnić i Rhysowi, i Kate, że wcale nie jest taka ograniczona. Ona też może być wyrafinowana, a co? Pod leżak wsunęła dyskretnie kilka kolorowych magazynów, które zamierzała przejrzeć, gdy nikt nie będzie patrzył.
– Dzień dobry, Theo.
Serce nie fiknęło jej koziołka, lecz całą ich serię. Zsunęła do połowy nosa okulary przeciwsłoneczne i ostrożnie zerknęła na Rhysa – Cześć – powiedziała nieco nieswoim głosem, ale i tak całkiem nieźle jej to poszło, zważywszy, co się z nią działo.
Rhys przysiadł na brzegu sąsiedniego leżaka i z ciekawością zerknął na okładkę książki.
– Podoba ci się?
– Bardzo! – Jak dotąd, nie miała pojęcia, o czym to jest, ponieważ od pół godziny czytała jedną i tę samą stronę, zastanawiając się przy tym, czemu zazwyczaj tak trudno przebrnąć przez książki nominowane do różnych literackich nagród. – Czytałeś? – spytała, mając nadzieję, że on zaprzeczy, był przecież naukowcem, więc pewnie nie pasjonował się literaturą piękną.
Ku jej zgrozie skinął głową. No, jeśli zechce z nią podyskutować na temat lektury, to przepadła!
– Dla mnie to jeden wielki bełkot. Widać jesteś inteligentniejsza ode mnie, bo ja nie zrozumiałem tego ani w ząb. Ale w końcu różni mądrzy ludzie bardzo ją wychwalają, więc chyba faktycznie musi coś w niej być…
Poczuła ogromną ulgę.
– Może jeszcze się zniechęcę, dopiero zaczęłam czytać – odparła. – Zamierzam spędzić tak cały dzień, odpoczywając po wczorajszych przeżyciach i mając oko na dziewczynki, więc jeśli na przykład chcesz wybrać się na jakąś wycieczkę, możesz skorzystać z okazji.
Właśnie, skorzystaj z okazji i powiedz, że wolisz zostać ze mną…
– Rzeczywiście od jakiegoś czasu mam ochotę wybrać się w pewne miejsce, lecz dotąd nie mogłem tego zrobić, ponieważ to za długi spacer jak na możliwości Sophie. Chętnie bym tam dzisiaj wyskoczył, korzystając z twojej uprzejmości.
Czyli ani nowy kostium, ani ambitna lektura nie zdały się na nic, pomyślała ponuro. On myślał tylko o tym, by się gdzieś wyrwać. A może przez tę książkę wyszła w jego oczach na intelektualistkę i tym go spłoszyła? Cóż, przynajmniej będzie to pierwszy mężczyzna, którego zraziła do siebie wysokim poziomem…
– Z drugiej strony czuję wyrzuty sumienia – ciągnął z zatroskaniem. – Przyjechałem tu, by spędzić z nią wakacje, a nie biegać sam po okolicy.
Na jego twarzy odmalowała się taka rozterka, że Thea natychmiast zapomniała o sobie. Odłożyła książkę na bok.
"Gwiazdkowi nowożeńcy" отзывы
Отзывы читателей о книге "Gwiazdkowi nowożeńcy". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Gwiazdkowi nowożeńcy" друзьям в соцсетях.