Podciągnął jej jedwabną koszulę pod pępek. Silną nogą rozsunął uda, aż poczuła, że tkanina jego bryczesów ociera się o jej łono. Miała wrażenie, że pod wpływem upojenia wzniosłaby się w powietrze, gdyby jej mocno nie trzymał.
– Pragnę cię – wydusił. – Boże, jak ja cię pragnę.
– Jeszcze – błagała.
Nadal podciągał jedwabną koszulę, aż w końcu zdjął ją przez głowę i rzucił niepotrzebną na podłogę. Victorię ogarnął nagły wstyd i odwróciła głowę, bo nie mogła znieść, że on na nią patrzy. Poczuła na brodzie jego palce, które delikatnie odwróciły jej głowę ku niemu.
– Kocham cię – powiedział głosem cichym, ale namiętnym.
Milczała.
– Wkrótce mi odpowiesz – dodał, biorąc ją w ramiona. – Nie martwię się o to. Poczekam. Na ciebie mogę czekać wieki.
Nie wiedziała, jak on to zrobił, ale w ciągu kilku sekund przestała ich dzielić tkanina bryczesów. Stykali się nagimi ciałami. Victoria czuła wspaniałą bliskość Roberta.
– Boże, jakaś ty piękna. – Podparł się na ramieniu i spojrzał z góry.
Pogładziła go po policzku.
– Ty też.
– Piękny? – zapytał wesołym głosem. Skinęła głową.
– Wiesz, że marzyłam o tobie przez te wszystkie lata?
– Naprawdę?
Gdy poczuła jego dłoń, czule ściskającą ją w talii, wciągnęła głębiej powietrze.
– Najpierw nie mogłam się powstrzymać – przyznała. – A później nie chciałam się powstrzymać.
Z gardła Roberta wydobył się gniewny pomruk.
– Ja o tobie też marzyłem. Ale nigdy nie było tak jak teraz. Tak wspaniale. – Pochylił głowę, a jego usta znalazły się o włos od jej piersi. – W marzeniach nie mogłem poczuć twego zapachu.
Poruszyła biodrami, gdy objął ustami jej sutek i pieścił z czułością. Bezwiednie uniosła rękę i wsunęła między jego gęste włosy.
– Och, Robercie – jęknęła.
Wyszeptał coś w kierunku jej piersi. Nie zrozumiała znaczenia słów, ale zaraz doszła do wniosku, że to nieważne. Kreślił językiem esy – floresy po jej skórze, rozkosznie drażnił oddechem. Przesunął usta do jej szyi.
– Chcę więcej, Torie – wyszeptał. – Chcę wszystko.
Poczuła go na sobie. Był twardy i gorący. Jednocześnie niewygodny i dziwnie dopasowany. Wsunął pod nią dłonie i przygarnął do siebie.
– Zacznę powoli – szeptał. – Chcę, żeby wszystko było jak najlepiej.
Usłyszała w jego głosie rozszalałe emocje i zdała sobie sprawę, ile go kosztowało wykrztuszenie tych słów. Uniosła dłoń i przesunęła kciukiem po jego brwiach.
– Na pewno będzie idealnie – odparła szeptem. – Nieważne, co zrobisz.
Spojrzał na nią. Na całym ciele drżał z pragnienia, wydawało się, że eksploduje miłością. Nie mógł uwierzyć, że Victoria przyjmuje go bez żadnych zastrzeżeń. Była otwarta i szczera; miała to, czego oczekiwał nie tylko od kobiety, ale od całego życia.
Przecież to ona była jego życiem. Nie obchodziło go nic więcej. „Kocham tę kobietę”, chciało mu się krzyczeć. „Kocham ją!”
– Może trochę zaboleć – powiedział. Pogładziła go po policzku.
– Ty mnie nie skrzywdzisz.
– Nie chcę, ale… – Nie dokończył zdania. Wszedł w nią. Tylko odrobinę, ale czuł się tak cudownie, że zaniemówił.
– O Boże! – westchnęła Victoria.
On tylko mruknął. Na nic więcej nie mógł się zdobyć. Zmusił się, aby trwać nieruchomo, póki Victoria nie rozluźni mięśni. Było to niemal niemożliwe. Każdy nerw błagał o dostarczenie ulgi. Musiał zacisnąć zęby i włożyć wszystkie siły w to, żeby utrzymać swą żądzę na wodzy. Ale udało mu się.
A wszystko dlatego, że ją kochał. Miłość to zadziwiające uczucie.
Wreszcie wszedł w nią do samego końca i pozwolił sobie na dreszcz pełnej i skończonej rozkoszy.
– Teraz jesteśmy jednym – szepnął, odgarniając kosmyk włosów z jej czoła. – Ty i ja jesteśmy jedną osobą.
Pokiwała głową i wzięła głęboki oddech. Czuła się niezmiernie dziwnie. Była sobą, a jednocześnie kimś innym. Stanowili z Robertem jedno ciało. Nie umiała sobie tego za bardzo wyobrazić. To najdziwniejsze, a zarazem najbardziej naturalne uczucie, jakiego kiedykolwiek w życiu doświadczyła. Czuła, że dosłownie eksploduje, jeżeli on choćby drgnie. A mimo to pragnęła czegoś więcej.
– Boli cię? – zapytał szeptem. Pokręciła głową.
– To… To takie dziwne. Zaśmiał się.
– Będzie lepiej. Obiecuję.
– Nie jest źle – powiedziała, aby dodać mu otuchy. – Nie myśl, że…
Jeszcze raz się zaśmiał i przyłożył palce do jej ust.
– Ciii. Pokażę ci.
Zaczął się w niej poruszać.
Ona to wyczuła i odruchowo objęła go nogami.
– Och, Victoria – jęknął.
Powolutku narzucał rytm, a Victoria wtórowała mu, kierując się instynktem. Zaczęło w niej narastać jakieś niezwykłe napięcie. Nie wiedziała, czy to ból, czy rozkosz, ale w tej chwili było jej to obojętne. Wiedziała tylko, że dokądś dąży i jeżeli wkrótce tam nie dotrze, to na pewno stanie się coś strasznego.
A gdy nagle dotarła do celu, po raz pierwszy w życiu naprawdę zrozumiała, co oznacza pełne pojednanie się ze światem.
Robert przyśpieszył za nią, a potem znieruchomiał. Przez kilka minut żadne z nich nie było w stanie się odezwać.
Robert położył się na boku i pociągnął za sobą Victorię. Delikatnie pocałował ją w usta.
– Bardzo bolało? Pokręciła głową.
– Nie byłem za ciężki?
– Nie. Lubię czuć na sobie twój ciężar. – Zaczerwieniła się. – Dlaczego zamknąłeś drzwi na klucz?
– Co?
– Dlaczego zamknąłeś drzwi na klucz?
Odwrócił się, spojrzał na nią i zajrzał w niebieskie oczy pełne ciepła i troski.
– Pewnie z nawyku. Zawsze zamykam drzwi na klucz. Naprawdę. Nie chciałem się od ciebie odgradzać. – Na jego ustach pojawił się leniwy uśmiech. – Raczej lubię twoje towarzystwo.
Zachichotała.
– Właśnie to zademonstrowałeś.
Zrobił poważną minę.
– Już nigdy pomiędzy nami nie będzie żadnych zamkniętych drzwi. W naszym związku nie ma miejsca na żadne bariery. Ani na drzwi, ani na kłamstwa, ani na nieporozumienia.
Emocje ściskały jej gardło i nie była w stanie nic powiedzieć. Zdołała tylko skinąć głową. Objął ją i przysunął bliżej siebie.
– Nie wstajesz, co? Wiem, że jest środek dnia, ale moglibyśmy się przespać.
– Tak – odparła łagodnie. A potem wtuliła się w jego ramiona, zamknęła oczy i zapadła w spokojny sen.
20
Gdy Victoria obudziła się godzinę później, w odległości zaledwie kilku centymetrów od swojej twarzy ujrzała rozanieloną twarz Roberta. Leżał z głową opartą na łokciu. Domyślała się, że obserwował ją przez cały czas, gdy spała.
– Dzisiaj – oznajmił zadowolony – jest najlepszy dzień do zawarcia małżeństwa.
Była pewna, że się przesłyszała.
– Co takiego?
– Do zawarcie małżeństwa. Wzięcia ślubu. Mąż i żona.
– Ty i ja?
– Nie. Właściwie chodzi mi o te jeże z ogrodu. Muszą się połączyć świętym węzłem małżeńskim, bo od wielu lat żyją w grzechu. A ja dłużej tego nie zniosę.
Nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
– Pomyśl – mówił dalej Robert – jak godne potępienia są te wszystkie nielegalnie żyjące ze sobą jeże. Ich rodzice rozmnażali się jak króliki. Albo może jak jeże.
– Robert, to poważna sprawa.
Z jego spojrzenia zniknęła wesołość i spojrzał jej prosto w oczy.
– Nigdy nie byłem poważniejszy niż teraz.
Milczała przez chwilę, dobierając odpowiednie słowa.
– Nie sądzisz, że dzisiaj to trochę za szybko? Małżeństwo to poważna sprawa. Musimy się głęboko zastanowić.
– Prawie o niczym innym nie rozmyślałem przez większą część minionego miesiąca.
Victoria usiadła i okryła nagie ciało.
– A ja nie. Ja jeszcze nie jestem gotowa do podjęcia takiej decyzji.
Jego twarz stężała.
– Trzeba było się zastanowić, zanim zapukałaś tu do drzwi.
– Wtedy myślałam tylko o tym…
– O czym? – zapytał ostro.
– Że zraniłam twoje uczucia – wyszeptała. – I chciałam…
W ułamku sekundy wyskoczył z łóżka. Położył ręce na biodrach i spojrzał na nią zagniewany, zapominając, że nie ma na sobie ani skrawka ubrania.
– Kochałaś się ze mną z litości? – krzyknął. – Nie!
– Spójrz na mnie! – polecił cierpkim tonem.
– Czy mógłbyś przedtem coś na siebie włożyć?
– Trochę za późno na skromność – burknął, ale podniósł bryczesy z podłogi i założył.
– Nie zrobiłam tego z litości – powiedziała, podnosząc w końcu wzrok. Chociaż zamiast w oczy patrzyła raczej na sufit, ściany, a nawet na stojący w kącie dzban. – Zrobiłam to, bo po prostu tego chciałam. I nie myślałam o niczym innym.
– Trudno uwierzyć, że ty, osoba wysoko ceniąca trwałość uczuć, zdecydowałaś się na krótki romansik.
– Nie myślałam o tym w ten sposób.
– A więc w jaki?
Spojrzała mu w oczy i dostrzegła jego rozterkę, którą próbował kryć pod gniewem. Zdała sobie wtedy sprawę, jak ważna jest dla niego jej odpowiedź.
– Nie myślałam głową – zaczęła łagodnie – tylko sercem. Spojrzałam w twoje okno. Wyglądałeś tak smutno…
– Już o tym raczyłaś wspomnieć – wtrącił z goryczą.
Zamilkła na chwilę, aby mógł dokończyć i kontynuowała:
– Nie chodziło tylko o ciebie. Również o mnie. Pewnie po prostu chciałam poczuć się kochana.
W jego oczach zaświtał promyk nadziei.
– Przecież jesteś kochana – powiedział gorąco, żarliwie sięgając po jej ręce. – I możesz tak się czuć do końca życia, jeżeli tylko sama sobie na to pozwolisz. Wyjdź za mnie.
Wyjdź za mnie, a uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem świata. Wyjdź za mnie, a znajdziesz spokój i zadowolenie. I… – dodał głosem zamieniającym się w szept: -… miłość. Bo z całą pewnością żaden mężczyzna nie kochał kobiety tak głęboko i szczerze, jak ja kocham ciebie.
Walczyła ze łzami cisnącymi się do oczu, ale wzruszyła się tak bardzo, że jej policzki szybko stały się mokre i słone.
– Robert – zaczęła, niepewna, co chce powiedzieć. – Od tak dawna nie…
"Gwiazdka Z Nieba" отзывы
Отзывы читателей о книге "Gwiazdka Z Nieba". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Gwiazdka Z Nieba" друзьям в соцсетях.