Następnego dnia znalazła się w Hollywood i okazało się, że nikt już tu nie pamięta Crystal Wyatt. Nie rozpoznana przez nikogo zatrzymała się w tanim hotelu. Była jeszcze jedną ładną dziewczyną, która przyjechała do tego niezwykłego miasta, by ktoś mógł ją odkryć.

Odczekała jeden dzień, by przyzwyczaić się do nowego otoczenia. Zadzwoniła dwa razy do domu. Zeb czuł się świetnie, dopisywał mu apetyt, wybrał się do domu na ranczo w poszukiwaniu mamy, ale Jane poszła za nim i przyprowadziła go z powrotem. Hiroko twierdziła, że chłopczyk sprawia wrażenie szczęśliwego. Nazajutrz drżącymi palcami nakręciła numer do jednego z agentów, którego poznała kilka lat temu. Od jej pierwszego przyjazdu do Los Angeles, kiedy towarzyszyła jej Pearl, minęło pięć lat. Tym razem jednak wiedziała, co robi. Agent umówił się z nią, ale kiedy spotkali się po południu, oświadczył jej bez ogródek:

– Jeśli chcesz znać prawdę, nie mogę cię polecić żadnemu producentowi.

– Dlaczego? – spytała, patrząc na niego smutno swymi wielkimi oczami. Nadal była olśniewająca, ale nie kłamał mówiąc, że nie może jej zaproponować roli w jakimkolwiek filmie.

– Zabiłaś faceta. To zabawne miasto. Ludzie gotowi są tu, nie oglądając się na nic, zrobić drugiemu największe świństwo, byle tylko osiągnąć zamierzony cel. Ale kiedy ma dojść do podpisania kontraktu, wytwórnie filmowe oczekują osób o nieskazitelnej opinii. Domagają się, by wszyscy mieli czyste ręce i zachowywali się nienagannie. Nie akceptują ekscentryków, szaleńców ani zuchwalców. Jeśli któraś zajdzie w ciążę, gdy przyłapią kogoś w łóżku z cudzą żoną, a już nie daj Boże zdarzy się zabójstwo, koniec kariery. Skorzystaj z mojej rady, złotko: wracaj tam, gdzie byłaś przez ostatnie dwa lata, i zapomnij o Hollywood.

Crystal rozważała bardzo serio taką ewentualność, ale miała jeszcze dosyć pieniędzy, by zostać tu co najmniej przez dwa miesiące, i nie chciała się tak od razu poddawać. W następnym tygodniu spotkała się z trzema innymi agentami. Powiedzieli jej to samo, choć nieco delikatniej. Ale fakt pozostawał faktem: nie dawano jej szans. Przyznali, że w dwóch ostatnich filmach, w których grała, była świetna, że ma wspaniały głos, że wszyscy reżyserzy, z którymi współpracowała, bardzo ją chwalili, ale pomimo to żadna wytwórnia jej nie zaangażuje.

Dwa tygodnie po przyjeździe, w upalne, słoneczne popołudnie siedziała w restauracji i piła oranżadę, kiedy ujrzała aktora, z którym kiedyś grała. Przez jakiś czas przyglądał jej się z daleka, a potem wolnym krokiem podszedł do stolika.

– Crystal, to ty? – Skinęła głową, uśmiechając się, i zdjęła kapelusz. Sława nie uderzyła mu do głowy i Crystal bardzo miło wspominała pracę z nim.

– Tak. Przynajmniej tak mi się wydaje. Co u ciebie, Lou?

– Dziękuję, dobrze. Gdzieżeś ty się, u diabła, podziewała przez cały ten czas?

– Wyjechałam stąd. – Oboje wiedzieli dlaczego, ale Lou ani słowem nie napomknął o procesie dotyczącym tragicznej śmierci Erniego.

– Co teraz robisz? Grasz w jakimś filmie? – Nie słyszał, że wróciła do miasta. Nigdy nie przyjaźnili się blisko, ale bardzo ją lubił. Ubolewał, że tak jej się nie powiodło w życiu. Była profesjonalistką i nie wątpił, że pewnego`dnia zostanie wielką gwiazdą. Podobnie jak nie wątpił w to Ernie.

– Nie, nie pracuję. – Spojrzała na niego zrezygnowana. – Nikt nie chce mnie zaangażować.

– Potrafią być bezwzględni. – Sam miał problemy w związku z plotkami, że jest pedałem. Dopiero kiedy poślubił siostrę swego kochanka, zostawili go w spokoju. Hollywood to miasto ludzi zakłamanych. Trzeba albo zaakceptować panujące tu reguły gry, albo stąd wyjechać. – Kto jest twoim agentem?

– Nie ma chętnych.

– Cholera. – Usiadł obok. Bardzo chciałby jej pomóc. Nagle przyszła mu do głowy pewna myśl. – Czy zwróciłaś się bezpośrednio do któregoś z reżyserów? Czasami to skutkuje. Jeśli im na tobie naprawdę zależy, wywierają nacisk na kogo trzeba i pewnego dnia dzwoni telefon, po czym okazuje się, że jesteś zatrudniona.

– Obawiam się, że w moim przypadku nie będzie to takie proste.

– Słuchaj… gdzie się zatrzymałaś? – Podała mu nazwę hotelu. Zapisał ją sobie na serwetce. – Nic nie rób. Nie wyjeżdżaj. Skontaktuję się z tobą. – Kiedy się z nią pożegnał, było mu jej cholernie żal, bo wiedział, co Crystal czuje. Nie liczyła na jego pomoc i na to, że Lou zadzwoni.

Dwa tygodnie później prawie się już poddała. Strasznie tęskniła za Zebem. Był koniec lipca i właściwie postanowiła wracać do domu. Nie miało sensu tkwienie tu jeszcze przez cały sierpień. I właśnie wtedy odezwał się telefon. Kiedy podniosła słuchawkę, okazało się, że to Lou…

– Crystal, masz pod ręką ołówek? To pisz. – Podał jej nazwiska dwóch osób: reżysera i głośnego producenta. Robili filmy, które zdobywały nagrody Akademii Filmowej, i niemal wybuchnęła śmiechem na myśl, że ma do nich zadzwonić. – Słuchaj, rozmawiałem z nimi, to wyjątkowi faceci. Reżyser nie jest pewien, co uda mu się dla ciebie zrobić, ale chce spróbować. A Brian Ford poprosił, byś koniecznie się z nim porozumiała.

– Sama nie wiem, Lou, co zrobię. Chyba nie zdecyduję się z nimi skontaktować, ale dziękuję ci za dobre chęci.

– Słuchaj – odezwał się nieco dotknięty – jeśli do nich nie zadzwonisz, postawisz mnie w niezręcznej sytuacji. Powiedziałem im, że bardzo ci zależy na pracy. No więc jak?

– Pewnie, że mi zależy… ale… czy oni wiedzą o procesie?

– Pytasz serio? – Roześmiał się gorzko. Szesnaście osób powiedziało mu, by jej powtórzył, żeby sobie poszła do diabła. Wiedzieli. Wiedzieli wszyscy. – Spróbuj. Nie masz przecież nic do stracenia. – Miał rację i nazajutrz zatelefonowała pod oba numery. Frank Williams był z nią szczery, powiedział, że zdobycie angażu będzie graniczyło z cudem, ale zaproponował jej zdjęcia próbne. Jeśli okażą się dobre, może je pokazywać, starając się o jakąś rolę. Postanowiła skorzystać z jego oferty i dopiero po zdjęciach próbnych zadzwonić do producenta.

Pierwsze zdjęcia próbne wypadły słabo. Crystal była spięta i czuła się tak, jakby zapomniała wszystko, co kiedyś umiała. Ale Frank nalegał, by spróbowała ponownie. Tym razem poszło jej znacznie lepiej. Wspólnie obejrzeli materiał, a Frank mówił jej, co zrobiła źle. Wiedziała, że powinna zatrudnić korepetytora, ale nie miała pieniędzy. Zastanawiała się, czy w ogóle warto dzwonić do Briana Forda. Zdjęcia próbne przecież nie wyszły najlepiej. Czuła się zmęczona, z jej nazwiskiem wiązał się wielki skandal. Ale ostatecznie zatelefonowała do Forda, przede wszystkim dlatego, by nie zrobić przykrości Lou. Przynajmniej zanim wróci na ranczo, do swego syna, będzie mogła szczerze zapewnić Lou, że spróbowała. Prawie się cieszyła, że nic z tego nie wyszło. Nie potrafiła znieść dłuższego rozstania ze swym dzieckiem.

Sekretarka Briana Forda wyznaczyła jej spotkanie z producentem na najbliższe popołudnie. Sprawiała wrażenie, jakby wiedziała, kim jest Crystal. Nazajutrz Crystal pojechała taksówką do biura Forda. Znajdowało się w North Hollywood. Nerwowo spoglądała na taksometr. Zapomniała, że taksówki są aż tak drogie. Była w mieście dokładnie pięć tygodni i jej skromne środki topniały w zastraszającym tempie. Czasami nawet odmawiała sobie jedzenia. Zresztą panowały upały i dręczyła ją tęsknota za Zebem, więc nigdy właściwie nie odczuwała głodu.

Sekretarka poprosiła, by zaczekała. Crystal wydawało się, że upłynęła cała wieczność, nim wreszcie zaprowadzono ją do producenta. Ubrana była w wąską, białą suknię z długim rozcięciem z tyłu. Wyszczotkowała swoje platynowe włosy, że aż lśniły, i wyjątkowo nie spięła ich, tylko zostawiła rozpuszczone, tak jak często robiła w dzieciństwie. Na nogach miała białe sandałki na wysokich obcasach, założyła też rękawiczki, ale była prawie bez makijażu. Zmęczyło ją już to strojenie się, udawanie, że jest kimś innym niż w rzeczywistości. Pragnęła wrócić do domu, znów chodzić w dżinsach. Uznała, że spotkanie z Fordem to ostatnia próba. Chciała już mieć to jak najszybciej za sobą i móc wrócić do doliny. Kiedy sekretarka prowadziła Crystal do gabinetu Forda, z oczu kandydatki na gwiazdę można było wyczytać, czego naprawdę pragnie. Gabinet okazał się olbrzymi, pięknie umeblowany, na półce biegnącej wzdłuż jednej ściany stały w szeregu Oscary, naprzeciwko znajdował się kominek, obok niego wielki, szklany stół. Na podłodze leżał gruby, szary dywan. Krocząc w stronę biurka czuła na sobie przenikliwy wzrok Forda. Był niezwykle wpływową osobą. Miał śnieżnobiałe włosy i niebieskie oczy. Kiedy wstał, przekonała się, jaki jest wysoki. Miał metr dziewięćdziesiąt pięć wzrostu i głęboki, melodyjny głos. Dawno temu był aktorem. Ale dość szybko zorientował się, że bardziej, niż wkuwanie roli na pamięć, pociągają go inne rzeczy. W wieku dwudziestu pięciu lat został reżyserem, a dziesięć lat później producentem filmowym. Teraz miał pięćdziesiąt pięć lat i za sobą dwadzieścia lat pracy w filmie. Stworzył wiele wspaniałych dzieł i cieszył się powszechnym szacunkiem. Crystal zdawała sobie sprawę, jaki to zaszczyt być choćby przyjętą przez Forda.

Uśmiechnął się do niej uprzejmie, poprosił, by usiadła, poczęstował ją papierosem, ale podziękowała. Zapalił więc sam i przyglądał się jej, zmrużywszy lekko oczy. Wyglądał jak ktoś, kto powinien konno lub pieszo przemierzać własne gospodarstwo, tak jak robił to jej ojciec, a nie siedzieć za biurkiem i zajmować się produkcją filmów. Nie było w nim nic z gładkich i wytwornych manier Ernesto Salvatore. Wyglądał na człowieka niezwykle dystyngowanego.

– Lou mówił mi, że niełatwo ci, odkąd wróciłaś. – Skinęła głową. Nawet nie odczuwała zdenerwowania. Odnosiła wrażenie, jakby rozmawiała z ojcem.

– Cóż, właściwie się tego spodziewałam. – Oboje wiedzieli dlaczego. Ford okazał się na tyle delikatny, że nie wspomniał ani słowem o procesie.

– A więc nie udało ci się? – Zmrużył oczy, spoglądając na nią zza chmury dymu papierosowego. Crystal potrząsnęła głową