– Zobaczymy się jutro. Muszę ci znaleźć adwokata.
– A ty nie możesz mnie reprezentować? O, Boże, Spencerze… tak się boję. Co się stanie, jeśli nie uda mi się udowodnić, że mnie tam nie było? – spytała bezradnie jak dziecko. Spencer czuł, że serce mu się wyrywa do niej. Był tak pochłonięty rozmową, że nawet nie zauważył, kiedy do pokoju weszła jego żona. Stała i przysłuchiwała się temu, co mówił do słuchawki.
– Nie martw się, udowodnimy to. Ale posłuchaj. Nie zajmuję się sprawami karnymi. Musimy znaleźć najlepszego adwokata. Lecz błagam cię, Crystal… zostaw to mnie… – Nie mogli ryzykować. Stawką było życie Crystal. I pośrednio Spencera.
– Proszę tylko, byś się tym zajął… jeśli możesz… – Nie pomyślała o tym wcześniej, ale teraz, kiedy się nieco uspokoiła, przyszło jej do głowy, że Spencer może nie mieć wolnego czasu. Na pewno pracuje i niewykluczone, że nie uda mu się teraz wyrwać z Waszyngtonu. Spencer martwił się jednak czymś innym. Nigdy dotąd nie był obrońcą w sprawach karnych, choć zawsze fascynowała go ta dziedzina prawa.
– Porozmawiamy o tym, kiedy przyjadę. Czy czegoś teraz potrzebujesz?! – krzyknął do słuchawki, bo znów wystąpiły jakieś zakłócenia na linii.
– Tak – powiedziała, uśmiechając się przez łzy. – Piłki do cięcia metali – oświadczyła, tłumiąc śmiech. Spencer odprężył się nieco.
– Dzielna dziewczyna. Wyciągniemy cię z tego. Tylko musisz być cierpliwa. Ani się obejrzysz, a już będę w Los Angeles. Jeszcze jedno, Crystal… uśmiechnął się na myśl o niej i w tym momencie zauważył Elizabeth, przyglądającą mu się badawczo. Zorientował się, że nie może dokończyć rozpoczętego zdania, powiedział więc tylko: – Cieszę się, że do mnie zadzwoniłaś.
Crystal czuła się nieco skrępowana, że prosi Spencera o pomoc po tym, jak rok temu nakazała mu, by zostawił ją w spokoju. Ale przecież nie miała nikogo, do kogo mogłaby się zwrócić. I nigdy nie przestała go kochać.
– Powiedziałam im, że jesteś moim adwokatem. Dobrze zrobiłam?
– Bardzo dobrze. Możesz im oświadczyć, że właśnie potwierdziłem, iż zajmę się tą sprawą Poza tym nie mów nic. Absolutnie nic! Słyszysz?
– Tak – odparła z wahaniem. Zadali jej już tyle pytań. Przesłuchiwali ją przez cały dzień i dopiero kiedy dostała ataku histerii, pozwolili zadzwonić do adwokata.
– To bardzo ważne! Nic im nie mów. Muszę najpierw z tobą o wszystkim porozmawiać. Zrozumiałaś?
– Tak – odparła nieco pewniej.
– To dobrze – stwierdził z ulgą. – Zobaczymy się jutro. I uwierz mi, że cię z tego wyciągniemy. – Podziękowała mu i znów zaczęła płakać. W chwilę później połączenie przerwano. Spencer stał i przez długą chwilę wpatrywał się w aparat, nim w końcu odwrócił się w stronę Elizabeth.
– Co to za sprawa?
Spojrzeli sobie w oczy. Spencer wiedział, że musi powiedzieć Elizabeth prawdę, a przynajmniej część prawdy. Zresztą i tak wszystkiego by się dowiedziała z gazet. Crystal jest już na tyle sławna, że prasa na pewno będzie się rozpisywała o całej tej historii.
– Stara znajoma z Kalifornii ma kłopoty. – Elizabeth zmarszczyła brwi.
Spencer wziął głęboki oddech i oświadczył: – Lecę tam jutro.
– Czy mogę zapytać po co? – Zapaliła papierosa, spoglądając zimno na Spencera.
– Chcę zobaczyć, czy będę jej mógł jakoś pomóc.
– Czy wolno mi spytać, cóż to za znajoma?
Zawahał się na ułamek sekundy, nim odpowiedział.
– Nazywa się Crystal Wyatt. – Nic jej to nie powiedziało, ale wszystko zdradzał wyraz oczu Spencera.
– Nie przypominam sobie, byś kiedykolwiek o niej wspominał. – Usiadła na kanapie, ani na moment nie spuszczając wzroku ze Spencera. Instynkt podpowiedział jej, że to właśnie Crystal jest tą kobietą, która stała między nimi. – Co to za stara znajoma, Spencerze? Dawna miłość?
– Kiedy ją poznałem, była jeszcze dzieckiem. Ale zdążyła już wydorośleć i wpadła w okropne tarapaty. – Nie usiadł obok Elizabeth. Z tonu głosu obojga można było wywnioskować, że dzieli ich tafla lodu.
– Ach, tak? I cóż takiego zamierzasz zrobić, by jej pomóc?
– Wystąpić jako jej obrońca lub znaleźć jej dobrego adwokata.
– O co jest oskarżona?
Spojrzał prosto w oczy swej żonie.
– O morderstwo.
W pokoju zapanowała cisza. Po dłuższej chwili milczenia Elizabeth skinęła głową.
– Rozumiem. Widzę, że to poważna sprawa. Ale czy wziąłeś pod uwagę fakt, mój dzielny rycerzu, że nie jesteś specjalistą od prawa karnego?
– Powiedziałem jej o tym. Chcę się zorientować, czy uda mi się znaleźć dla niej jakiegoś obrońcę.
– Możesz to zrobić stąd – oświadczyła, gasząc niedopałek.
– Nie mogę. – Wiedział, że musi tam pojechać. By ją chociaż zobaczyć. Zadzwoniła do niego w odruchu desperacji i nie mógł jej zawieść. Miał okazję pomóc Crystal. Zagrożone było jej życie i bez względu na sytuację chciał zrobić dla niej wszystko, nawet osobiście wystąpić jako jej obrońca, jeśli nie znajdzie innego wyjścia. – Wylatuję jutro rano.
– Na twoim miejscu nie robiłabym tego. – W głosie Elizabeth dało się wyczuć pogróżkę. Ale Spencer pozostał niewzruszony.
– Muszę.
– Jeśli pojedziesz, rozwiodę się z tobą – odparła dziwnie opanowanym tonem. Rok temu sam ją o to prosił. A oto teraz Elizabeth użyła rozwodu w charakterze groźby. Ale Spencer wiedział, że bez względu na to, co zrobi lub powie Elizabeth, on musi pojechać do Kalifornii.
– Przykro mi to słyszeć.
– Czyżby? – Jej głos z każdą chwilą stawał się bardziej lodowaty. – Przecież zawsze tego pragnąłeś. A co powie na to panna Wyatt? – To nazwisko na zawsze zapadło jej w pamięć. – Jak się będzie czuła, kiedy się dowie?
– W tej chwili Crystal czuje tylko paniczny strach. – Dłonie miał wilgotne. W końcu osiągnęli punkt zwrotny. A od dawna się już na to zanosiło. – Nie wiem, jak długo mnie nie będzie.
– Spencerze, ja nie żartuję. Nie chcę przez twoje nieodpowiedzialne zachowanie stać się obiektem powszechnej kpiny.
– Może porozmawiamy o tym po moim powrocie. Rozwód przestał już być taką ważną sprawą.
– Jestem odmiennego zdania, Spencerze. Proponuję, żebyś wszystko dobrze przemyślał, zanim wyjedziesz. – W pokoju zapanowała taka cisza, że aż w uszach dzwoniło. – Wydawało mi się, że zacząłeś mieć ambicje polityczne.
Rozwód niezbyt ci pomoże w twojej karierze.
– Zabrzmiało to jak szantaż.
– Nazywaj to sobie, jak chcesz. Ale chyba warto się zastanowić?
– Nie mam wyboru. – Przesunął dłonią po włosach. Skronie przyprószyła mu już siwizna. Miał trzydzieści pięć lat. Od ośmiu lat kochał Crystal. Teraz był jej potrzebny. Nie zawiedzie jej bez względu na to, co zrobi lub czym mu zagrozi Elizabeth. – Elizabeth… ona mnie potrzebuje.
– Kochasz ją? – zapytała, ale po wyrazie jego oczu zorientowała się, że to głupie pytanie.
– Kiedyś ją kochałem. – Po raz pierwszy był z nią szczery. Teraz mógł sobie na to pozwolić. Ich małżeństwo od samego początku wydawało się pomyłką. Nigdy nie przestał pragnąć tego, czego w ich związku brakowało. Tego, czego na krótko zaznał z Crystal.
– A teraz?
– Nie wiem. Dawno jej nie widziałem. Ale nie dlatego tam jadę. Jadę, bo poza mną nie ma nikogo, do kogo mogłaby się zwrócić o pomoc.
– Jakie to wzruszające. – Elizabeth wstała i skierowała się w stronę schodów, prowadzących do sypialni. – Zastanów się nad tym, co ci powiedziałam. Zanim pojedziesz. Proponuję, byś załatwił dla niej innego adwokata.
Ale kiedy Elizabeth opuściła pokój, Spencer zadzwonił do biura linii lotniczych i zarezerwował bilet. Wolno poszedł na górę, zastanawiając się, co się z nimi stanie. Teraz liczyło się tylko to, jak uratować Crystal. Sprawa wydawała się poważna. Stawką było jej życie. Wprawdzie uwolniła się od Ernesto Salvatore, ale za jaką cenę. Wiedział, że grozi jej kara śmierci, a w najlepszym wypadku – dożywotnie więzienie. Poszedł na górę, spakował rzeczy i zadzwonił do swego szefa, by go powiadomić, że musi jechać do Kalifornii w sprawie osobistej. Szef okazał zrozumienie, Spencer obiecał, że do niego zadzwoni, gdy tylko się zorientuje, jak wygląda sytuacja. Potem skierował się do sypialni. Elizabeth czytała gazety. Spojrzała na niego dziwnie. Zobaczył, że czytała artykuł o tragicznej śmierci Erniego. Tuż obok umieszczono wielkie zdjęcie Crystal. Choć na fotografii nie była tak piękna, jak w rzeczywistości, mimo wszystko wywoływała duże wrażenie w wielkim kapeluszu i głęboko wyciętej sukni, z falą jasnych włosów, opadających na ramiona. Patrzyła prosto do kamery. Po dłuższej chwili Elizabeth uniosła wzrok. Widziała już kiedyś te oczy i od razu przypomniała sobie gdzie. Spojrzała na Spencera.
– To ta dziewczyna z nocnego klubu, prawda? – Pamiętała ją. Na tym polegał urok Crystal. Kto raz ją ujrzał, nigdy nie mógł zapomnieć. Wolno skinął głową. A więc prawda wyszła na jaw. Dawno temu okłamał Elizabeth Barclay. Ale wmawiał sobie, że jest w niej zakochany. Skinął wolno głową, nie spuszczając z niej oczu. Ogarnęły go żal i wyrzuty sumienia. Lecz ich małżeństwo od samego początku było omyłką i oboje o tym wiedzieli. – Zabawne – zamyśliła się Elizabeth. – Zawsze mi się wydawało, że to o nią chodzi. Wciąż pamiętam wyraz twojej twarzy owej nocy. Wyglądałeś jak rażony piorunem. – Uśmiechnął się. Dokładnie takich słów użył dawno temu, tłumacząc jej, czego pragnie. Myślał o Crystal nawet wtedy, kiedy w Palm Beach mówił Elizabeth, że czeka na błyskawicę i trzask pioruna.
– Jedziesz? – spytała, patrząc na niego.
– Tak.
Pokiwała głową i zgasiła światło. Leżał w łóżku obok niej, a głowę zaprzątały mu wyłącznie myśli o Crystal, spędzającej tę noc w kalifornijskim więzieniu.
Rozdział trzydziesty trzeci
Brama otworzyła się ze złowieszczym szczękiem. Zaprowadzono go do małego pomieszczenia z wielkim oknem. W pokoju stał zniszczony drewniany stół i dwa krzesła. Strażnik wyszedł i zamknął za sobą drzwi na klucz. Samo przebywanie tutaj przejmowało człowieka dreszczem. Kiedy wprowadzono Crystal w niebieskim, więziennym ubraniu, Spencerowi na chwilę odjęło mowę. Ręce miała skute kajdankami. Spojrzała na niego oczami rozszerzonymi z przerażenia. Na ten widok o mało nie pękło mu serce. Oswobodzili jej ręce, a potem zostawili ich samych. Jako adwokat nie śmiał nawet pocałować Crystal. Patrzył na nią i czuł jak ogarnia go fala miłości. Kiedy spojrzeli na siebie, wiedział, że jest kochany. Mieli wrażenie, jakby w ogóle nie było tych ostatnich dwunastu miesięcy. W Spencera wstąpiła jakaś nowa energia. Obawiał się, że w pokoju jest zainstalowany podsłuch, więc mówił przyciszonym głosem, nie odrywając od niej oczu. Ujął rękę Crystal, nie mając odwagi przyznać się do tego, co czuje. Uchwyciła się go kurczowo, a do oczu napłynęły jej łzy. Tak bardzo za nim tęskniła, a ostatni rok przypominał jakiś zły sen.
"Gwiazda" отзывы
Отзывы читателей о книге "Gwiazda". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Gwiazda" друзьям в соцсетях.