– No więc…? – spytał, patrząc na jej zapłakaną twarz. Nie wiedział, czy są to łzy radości, czy goryczy. Wziął ją w ramiona i przytulił mocno. Uśmiechnął się i powiedział: -Nie płacz, najdroższa. Nie będzie tak źle. Obiecuję. Zaopiekuję się tobą… Przysięgam. – Zawsze pragnął tylko jej. Delikatnie wyswobodziła się z jego objęć i potrząsnęła głową. Tyle mu jeszcze miała do powiedzenia…

– Może to ty mnie nie zechcesz. – Musiała mu powiedzieć o Erniem.

– Trudno mi sobie wyobrazić, co mogłoby stać się tego powodem. Chyba że podczas mojej nieobecności poślubiłaś innego – dodał z uśmiechem, pewny, że tego nie zrobiła. – Ale nawet tę przeszkodę da się pokonać. Możemy razem pojechać na sześć tygodni do Reno i tam wszystko załatwić, łącznie z naszym ślubem – zakończył żartobliwie.

Patrzyła na niego z taką miną, jakby za chwilę miało jej pęknąć serce. A więc stało się najgorzej, jak tylko mogło. Spencer będzie w końcu wolny, a tymczasem ona związała się z Erniem. Gdyby do niej pisał… gdyby utrzymywał z nią kontakt… gdyby jej wszystko wytłumaczył… nagle przypomniała sobie list, na który nie odpowiedziała. Pomyślała wtedy, że jest już za późno, nie chciała się dłużej zadręczać ani niczego udawać. Trwało to już tyle czasu, a kiedy jej napisał, że podczas urlopu spotkał się w Tokio z Elizabeth, pomyślała, że postanowił zostać ze swoją żoną.

– Spencerze… – próbowała odnaleźć właściwe słowa, by mu wszystko wyjaśnić, choć wiedziała, że nie przyjdzie jej to łatwo. – Żyję z kimś… ze swoim menedżerem. To długa historia… i nie wiem, jak ci to wytłumaczyć. – Patrzył na nią oszołomiony. Nie spodziewał się takiego obrotu rzeczy. Nie wiedział, co tu zastanie. Zakładał, że Crystal może się na niego gniewać albo że się zmieniła, lub że stał się jej obojętny. Ale nie przypuszczał, że wciąż go kochając, zamieszka z innym. Nie podobało mu się to. – Po przyjeździe do Hollywood zostałam mu przedstawiona przez dwóch agentów. Powiedzieli, że to najlepszy fachowiec w mieście i ani się obejrzałam, jak załatwił mi rolę w filmie. Ściśle mówiąc, tydzień po przyjeździe już pracowałam na planie. Robił dla mnie wszystko, kupił mi stroje, znalazł dla mnie hotel, nawet zapłacił za wynajęcie apartamentu… Nie powiedziała mu o Malibu i brylantowej bransoletce. – Podpisałam z nim kontrakt. Tyle dla mnie uczynił, Spencerze. Mam wobec niego dług wdzięczności… Nie mogę tak po prostu z nim zerwać… byłoby to nie fair… – Spencerowi przypominało to raczej niewolnictwo. Nie mógł uwierzyć w to, co słyszał.

– Kochasz go?

– Nie. Na samym początku naszej znajomości powiedziałam mu nawet o tobie. Ale myślałam, że między nami wszystko skończone, Od miesięcy nie miałam od ciebie żadnych wiadomości, doszłam więc do wniosku, że postanowiłeś zostać z Elizabeth… – Głos jej się załamał i znów wybuchnęła płaczem.

Spencer zaczął chodzić po pokoju.

– Jeśli cię to interesuje, pochłonięty byłem tym, jak przeżyć – zauważył uszczypliwie. Spojrzał na nią kompletnie załamany. Kiedy on brnął w błocie, oganiając się przed komarami, lub siedział w okopach przecinających koreańskie pola, ona myślała, że przestał ją kochać.

– Wybacz… tak długo cię nie było… i… tyle się tutaj zmieniło. Wiesz, jak bardzo pragnęłam wyjechać do Hollywood. – Mówiła szczerze, ale Spencerowi nie ułatwiło to pogodzenia się z tym, co usłyszał.

– Tak bardzo, że sprzedałaś swe ciało i całą resztę?

– Do jasnej cholery! – wykrzyknęła nie mniej wzburzona od niego. – Kiedy wyjeżdżałeś ze Stanów, byłeś żonaty, a może zapomniałeś już o tym drobnym szczególe? Czekałam na ciebie przez prawie trzy lata, Spencerze Hillu, a w ciągu tego czasu przez półtora roku nie chciało ci się nawet napisać do mnie listu. W końcu skreśliłeś kilka słów bez znaczenia, nie wspominając nic o nas ani o naszej przyszłości, ani co zamierzasz zrobić po powrocie. Spodziewałeś się, że będę tu siedziała i czekała. I cholernie długo czekałam. Ale chciałam też coś osiągnąć w życiu. Miałam chyba prawo do czegoś więcej, niż tylko tkwić do końca życia u pani Castagna w oczekiwaniu na Mesjasza. – Nic nie powiedział, bo nie mógł zaprzeczyć, że miała rację. – Więc przyjechałam tutaj i Ernie wziął mnie pod swoje skrzydła. To bardzo wpływowy człowiek, Spencerze. Pewnego dnia dzięki niemu mogę zostać wielką gwiazdą. Nie związałam się z nim na całe życie, ale nie zamierzam z dnia na dzień zerwać z nim tylko dlatego, że tobie się tak podoba. Dużo mu zawdzięczam i nie chcę sobie z niego robić wroga. Był dla mnie dobry i czuję się wobec niego zobowiązana. Poza tym, gdybym rozstała się z nim teraz, pewnego dnia mógłby mi zaszkodzić.

– Co masz na myśli? – Wyobraził go sobie, znęcającego się nad nią fizycznie, i zdjęła go groza.

– Mógłby zniszczyć moją karierę. Na przykład zerwać ze mną kontrakt – wyjaśniła Crystal.

– Na twoim miejscu nie bałbym się tego. Nie jest głupi. To fachowiec i zdaje sobie sprawę z twojej wartości. A propos, co to za kontrakt? – Choć było to teraz najmniej ważne, też się tym trochę zaniepokoił.

– Standardowy – odparła Crystal pewnym siebie tonem, choć w gruncie rzeczy bardzo mało wiedziała na ten temat. Ernie zawsze powtarzał jej, że to nieistotne.

– Co to znaczy?

– Salvatore występuje jako pośrednik między mną a wytwórniami filmowymi. Zgłaszają się do niego, a on uzgadnia wszystko w moim imieniu. – W ten sposób jej to przedstawił i uwierzyła mu.

– Kto ci płaci? On czy bezpośrednio wytwórnie filmowe? – Spencer był pełen najgorszych przeczuć. Słyszał wcześniej o podobnych kontraktach, dzięki którym agenci zagarniali całe fortuny wielkich gwiazd, aktorzy zaś zostawali z pustymi rękami.

– Ernie wypisuje mi czeki. Dzięki temu nie muszę sobie zaprzątać głowy podatkami.

– Czy widziałaś kiedykolwiek kontrakty, które zawiera z wytwórniami filmowymi albo ich czeki z twoją gażą?

– Oczywiście, że nie – oświadczyła Crystal z oburzeniem. – Tym wszystkim zajmuje się Ernie. Na tym polega jego praca. – Właśnie tego bał się Spencer.

– W takim razie możesz być pewna, że zarabia dzięki tobie krocie, a ty, moja droga, otrzymujesz nędzne ochłapy z tego, co płacą jemu za twoje role.

– Nieprawda! – wykrzyknęła zaperzona. Broniła go, choć wiedziała, że w całej tej dyskusji nie chodzi o jej kontrakt z Erniem. – Tak czy inaczej – usiadła i spojrzała ze smutkiem na Spencera – nie mogę z nim ot, tak sobie zerwać. Nie zrozumiałby, gdybym się jutro od niego wyprowadziła. Zresztą byłoby to wobec niego nie fair. Mniej więcej tak samo, jak gdybyś ty zostawił Elizabeth w dwa tygodnie po ślubie. – Wiedziała, że prowadzi ryzykowną grę. Ale czuła się zobowiązana wobec Erniego, nawet jeśli Spencer tego nie pojmował. Salvatore był dla niej zbyt dobry, by teraz z powodu Spencera miała go wystawić do wiatru.

– Jak mam to rozumieć, Crystal? Że między nami wszystko skończone? Że chcesz zostać z nim? – spytał Spencer głosem drżącym nie tyle z gniewu, co z obawy.

Crystal znów napłynęły do oczu łzy. Pragnęła opuścić garderobę, trzymając Spencera pod ramię, i udać się do najbliższego kościoła, by wziąć z nim ślub. Ale wiedziała, że nie może tego zrobić. Przynajmniej nie teraz. Nie od razu. Musiała postępować bardzo rozważnie. Tak jak wcześniej wspomniała, gdyby Ernie wpadł w gniew, mógłby jej poważnie zaszkodzić. A miałby prawo rozzłościć się, gdyby go zostawiła po tym, co dla niej zrobił.

– Potrzebuję czasu. Potrzebuję czasu, by z nim porozmawiać i ukończyć ten film. Potem powiem mu, że chcę zamieszkać sama z takiego czy innego powodu. Nie wymagaj ode mnie, bym załatwiła z nim wszystko w ciągu tygodnia, Spencerze. Tobie zajęło to trzy lata. Daj mi przynajmniej miesiąc, dwa. Muszę być bardzo ostrożna. Poza tym chcę ukończyć pracę w tym filmie.

– Dlaczego potrzebujesz aż tyle czasu? Dlatego, że boisz się, iż zniszczy ci karierę, czy też dlatego, że go kochasz? – Nadal nie był pewien, co Crystal czuje do tego mężczyzny, ani dlaczego sądzi, że ma wobec niego dług wdzięczności. Nie rozumiał zawiłego sposobu postępowania Erniego ani tego, jak grał na jej obawach, uczciwości i poczuciu lojalności.

– Dlatego, że jestem mu to winna. Nakazuje to chociażby zwykła przyzwoitość. Nie porzuca się kogoś, kto tyle dla ciebie zrobił. Poza tym chcę, by w przyszłości nadal był moim menedżerem.

– Nie uważam tego za rozsądne posunięcie, Crystal. Na litość boską, przecież jest tylu innych.

– Ale nikt nie jest taki dobry, jak Ernie. – Wpoił w nią to przekonanie.

Spencer słuchając jej aż się rozzłościł. Wyglądało na to, że nigdy nie odczepią się od tego faceta.

– Zupełnie jakbym słyszał Elizabeth, rozprawiającą o McCarthym. Jezu, wróciłem z wojny do kraju i jedyne, czego pragnąłem, to osiąść gdzieś i rozpocząć spokojne życie, a tymczasem wszyscy wkoło pochłonięci są robieniem kariery. Z wyjątkiem mnie. Dobre sobie, co? – Było mu żal samego siebie, ale Crystal w tej chwili nie potrafiła go za to zbesztać. Cieszyła się, że Spencer nadal chce z nią być. Ktoś inny na jego miejscu po usłyszeniu całej tej historii o Erniem trzasnąłby drzwiami i tyle by go widziała.

– Bez trudu znajdziesz sobie tu pracę. Nawet w jakiejś wytwórni filmowej.

Zatrudniają całe tabuny prawników. – Chciała zaproponować, że może Ernie wyszuka mu jakieś zajęcie, ale nie miała odwagi. Zresztą musiałoby upłynąć trochę czasu, zanim mogłaby zwrócić się z tym do Erniego.

– Co według ciebie mam robić, czekając na ciebie, Crystal? – Czuł się zupełnie zagubiony.

Delikatnie ujęła jego dłoń i powiedziała:

– Musisz być cierpliwy. Przykro mi, że tak się stało. – Spuściła wzrok, wyraźnie zakłopotana. Pochylił się i pocałował jej jedwabiste włosy, a potem ujął ją pod brodę, by móc spojrzeć jej w oczy.

– Nie przejmuj się, zasłużyłem sobie na to. Mogło być znacznie gorzej. Mogłaś mi powiedzieć, żebym się wypchał ze swoją miłością. Mam szczęście, że mnie jeszcze chcesz.

– Kocham cię… – szepnęła. W tym momencie ktoś zapukał cicho do drzwi i powiedział, że za dziesięć minut kręcą scenę z Crystal. Spojrzała na Spencera żałośnie. Nie chciała, by odchodził, ale musiała wracać na plan. Później zaś zastanowi się, jak powiedzieć o tym wszystkim Erniemu. – Co zamierzasz teraz zrobić?