– Chciałem tylko z tobą porozmawiać.

– Spotkamy się w holu na dole.

– Świetnie. Będę za pół godziny. – Pojawił się ubrany już w spodnie i śnieżnobiałą koszulę, na ramiona narzucony miał kaszmirowy sweter. Podszedł do Crystal i pocałował ją w policzek, nie zważając na ciekawskie spojrzenia obecnych. Należał do postaci dobrze znanych w Hollywood, a Crystal była piękną kobietą.

Zamówił w barze drinki. Crystal siedziała z zakłopotaną miną. Ujął delikatnie jej dłoń i jakby czytając w myślach dziewczyny, powiedział:

– Nie czyń sobie wyrzutów o to, co się stało ostatniej nocy. Przecież było to naturalne i bardzo piękne. Możemy zostać przyjaciółmi. – Ale przyjaciele nie kochają się w basenie. Crystal spojrzała na niego oczami pełnymi łez.

– Nie wiem, co się stało. – Chciała mu powiedzieć, jak bardzo kochała Spencera, jak długo na niego czekała, ile dla niej znaczył, zanim ją opuścił. Ale milczała. Teraz nie było to już istotne. Miała prawo do własnego życia, ale nie z kimś takim jak Ernie. Wiedziała, że był dla niej zbyt doświadczony, zbyt wyrafinowany, za bardzo by ją zdominował. – Zdaje mi się, że straciłam głowę. – Marne to wytłumaczenie, ale tylko na tyle się zdobyła. Sączył swego drinka i w pewnej chwili uśmiechnął się, porażony na nowo jej urzekającą urodą. Na widok Crystal ludzie przystawali i oglądali się za nią. Poprzedniego dnia przestudiował materiał nakręcony do tej pory, i nie miał wątpliwości, że jest wprost stworzona do filmu.

– Ja chyba też. Ale nie ma w tym nic złego, Crystal. Jesteś taka piękna, że po prostu straciłem panowanie nad sobą. Przebaczysz mi? – Wiedział, jak należy z nią postępować. Crystal przyglądała mu się uważnie. – Właśnie dlatego posłałem ci tę bransoletkę. By cię przeprosić za ostatnią noc. – Zdawał sobie sprawę z dręczącego ją poczucia winy i chciał, by traktowała bransoletkę jako formę przeprosin, a nie zapłatę. Wiedział, jakie to dla niej ważne. Bardzo się różniła od większości gwiazdek, z którymi miał do czynienia do tej pory. One z radością oddawały mu swe ciała w zamian za opiekę. Ale Crystal należała do zupełnie innego rodzaju dziewcząt. Była skromna i uczciwa. I właśnie to tak mu się spodobało. – Przepraszam cię, Crystal… – Zdawał się mówić zupełnie szczerze. Poczuła się trochę lepiej. Może oboje dali się unieść namiętności. Próbowała wmówić sobie, że w takim samym stopniu ponosili odpowiedzialność za to, co się stało. Nie znała jednak Erniego Salvatore. – Pewnego dnia będziesz na nią patrzyła jak na pamiątkę z pierwszych dni swego pobytu w Hollywood. Pokażesz ją swoim dzieciom. – Zawahała się. Kiedy jednak próbowała mu oddać bransoletkę, zrobił taką żałosną minę, że w końcu dała się przekonać, by ją zatrzymać. – Proponuję, byśmy zaczęli wszystko od początku.

Skinęła wolno głową, niezbyt przekonana, czy tego pragnie. Ale kiedy zaczął jej opowiadać, jak wspaniale wypadła w pierwszych scenach filmu, znów poczuła się wobec niego zobowiązana. Ostatecznie wszystko zawdzięczała jemu. Siedzieli długo, rozmawiając o filmie. Zdążył jej już załatwić rolę w następnym obrazie.

– Tak szybko? – spytała zdumiona i spojrzała na niego z wdzięcznością. – Kiedy rozpoczynają się zdjęcia? – Nadal była zażenowana, choć rozpaczliwie starała się zapomnieć nagiego Salvatore'a.

– Mniej więcej tydzień po zakończeniu prac przy obecnym. Myślę, że gdzieś na początku kwietnia. – Wymienił nazwiska wielu znanych aktorów – mieli grać w tym filmie.

– Mówisz poważnie?

– Oczywiście. – Nie przyznał się, ile go kosztowało zapewnienie Crystal tej roli. To mała rólka, ale niewykluczone, że pozwolą ci zaśpiewać. Samo pokazanie się na ekranie u boku tylu znanych aktorów może mieć duże znaczenie. – Zdawał się dobrze wiedzieć, jak należy pokierować karierą Crystal, i nie szczędził trudu, by zapewnić jej sukces. Następnego dnia ujrzała swoje nazwisko w gazetach. Artykuł poświęcony był nowemu filmowi, w którym miała zagrać. A więc Ernie nie kłamał.

Tego samego wieczoru zabrał Crystal na kolację, a nazajutrz w gazetach ukazało się ich zdjęcie z następującym podpisem: "Osobisty menedżer Ernie Salvatore ze swoją nową przyjaciółką, Crystal Wyatt". Patrzyła w milczeniu na fotografię, jakby przedstawiała nie znaną jej kobietę. Wycięła zdjęcie i wysłała je Harry'emu i Pearl. Co kilka dni telefonowała do nich. Bardzo za nimi tęskniła, choć nawet w połowie nie tak, jak za Spencerem. Zastanawiała się, czy jeszcze kiedykolwiek go zobaczy, ale w głębi serca wiedziała, że to nie nastąpi. Gdy o tym myślała, czuła przejmującą samotność. Jej jedynym przyjacielem był teraz Ernie.

Kupował Crystal kwiaty, prezenty, przysyłał po nią przed studio swojego rolls-royce'a z szoferem. Nie czynił jednak dalszych prób uwiedzenia dziewczyny. Czekał, aż Crystal sama do niego przyjdzie. Wiedział, że w końcu się pojawi. Dwa tygodnie później ponownie zaprosił ją do Malibu. Zawahała się, ale czuła się w jego obecności już na tyle swobodnie, że pomyślała, iż nic jej nie grozi. Tym razem nie pływali w basenie, tylko wybrali się na długi spacer. Za kilka tygodni rozpoczynały się zdjęcia do nowego filmu i mieli do omówienia mnóstwo spraw. W pewnej chwili Ernie odwrócił się do niej i uśmiechnął. Pomyślała, że w jego postawie jest coś ojcowskiego. Wziął ją pod swoje skrzydła i podejmował za nią wszystkie decyzje. Po czterech latach samodzielnego życia było to dla Crystal coś nowego. Musiała przyznać, że bardzo jej taka rola odpowiada.

– Crystal, chciałem cię o coś spytać. – Zawahał się spoglądając na zachodzące słońce, po czym delikatnie ujął dłoń dziewczyny. – Czy nie zechciałabyś ze mną zamieszkać na jakiś czas?

– Tutaj? – Pomyślała, że ma na myśli wspólny weekend. Na wspomnienie razem spędzonej nocy zaczerwieniła się po uszy.

Znów się uśmiechnął. Była nadal taka młoda i niewinna. Choć miała już prawie dwadzieścia dwa lata, wciąż pozostała dzieckiem, przynajmniej według norm obowiązujących w Hollywood. – Nie tylko tu, głuptasku. Również w Beverly Hills. Pomyślałem, że pomoże to trochę twojej karierze. Poza tym to o wiele przyjemniejsze niż mieszkanie w hotelu. I tańsze. – Próbował przedstawić wszystko od strony praktycznej, by nie domyśliła się, czym w istocie jest jego propozycja.

– Nie wiem… nie… – Spojrzała na niego swymi fiołkowymi oczami i nawet zatwardziałe serce Erniego Salvatore zmiękło nieco. – Ernie, o co ci naprawdę chodzi? Jesteś dla mnie taki dobry. Nie powinnam… nie wolno mi nadużywać twojej dobroci. – Nadal niczego nie rozumiała. Otoczył ją ramieniem.

– Chcę, żebyś zamieszkała ze mną. Chcę mieć cię przy sobie.

Zapanowała chwila ciszy. Crystal spojrzała na niego, a potem zwróciła wzrok w stronę zachodzącego słońca. Gdzie jest Spencer? Dokąd wyjechał? Czemu to nie on zaproponował jej wspólne życie?

– Hollywood to dżungla. Chcę cię ochraniać.

Czy mogła wymagać czegoś więcej? A jednak wiedziała, że go nie kocha. Wolno potrząsnęła głową.

– Nie mogę.

– Dlaczego?

Spojrzała mu prosto w oczy. Zdawała sobie sprawę z tego, że ryzykuje całą swoją karierę, ale nie potrafiła kłamać. Zbyt wiele dla niej uczynił i nie chciała go oszukiwać.

– Nie kocham ciebie.

Nie powiedział jej, że dla niego nie ma to żadnego znaczenia. Nie pragnął miłości Crystal. Pragnął jej ciała, by grzało go nocami, i jej twarzy, którą mógł sprzedawać do filmów. Nieźle na niej zarabiał, on i jego ważni protektorzy. Stała za nim potężna siła, o czym mało kto wiedział. A Ernie, kiedy tylko ujrzał Crystal, z miejsca zorientował się, że ta dziewczyna jest dla niego wprost stworzona.

– Może z czasem pojawi się i miłość. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, prawda?

Skinęła głową, nadal wpatrując się w zachodzące słońce. Był dla niej dobry, lepszy od wszystkich, ale chciał więcej, niż mogła mu ofiarować. Wszystko, co dla niej robił, czynił z rozmachem – te stroje, samochody, filmy, brylantowa bransoletka.

– Czy mogę się nad tym spokojnie zastanowić? – Inni wzdrygnęliby się na samą myśl, że można odmówić czegoś Erniemu Salvatore. Po powrocie do domu nalał jej kieliszek wina. Sączyła je, słuchając muzyki. Jego obecność wydawała się kojąca. Nigdy na nią nie naciskał, po prostu był i rozumiał, czego Crystal pragnie. Chciała zostać gwiazdą filmową. Było to dziecinne marzenie, które dzięki niemu mogło się spełnić. Lecz wzdragała się dla kariery poświęcić swą uczciwość, zamieszkując z mężczyzną, którego nie kochała. Ale czy wolno jej się wahać? Prawdę mówiąc, nie miała nic poza tym marzeniem. I wspomnieniem mężczyzny, który opuścił ją trzy lata temu i nie wrócił do niej, choć nadal go kochała.

– Chcesz już jechać do siebie? – Był zawsze gotów zrobić to, czego sobie życzyła. Uśmiechnęła się do niego, a on pochylił się i pocałował ją. Zrobił to po raz pierwszy od tej szalonej nocy sprzed dwóch tygodni, kiedy się kochali. Przez całe dwa tygodnie zachowywał dystans i niczego się nie domagał. Zresztą teraz też niczego nie żądał. Zaproponował tylko Crystal siebie i swój dom, co takiej dziewczynie wydawało się czymś bezcennym. Znów ją czule pocałował, delikatnie pieszcząc. Chciała mu się wyrwać, ale przycisnął Crystal z niebywałą siłą. – Nie odchodź – szepnął – proszę… – Dał jej tak dużo, a prosił o tak niewiele. Pozwoliła mu się całować. Po chwili ogarnęło ją pożądanie. Tym razem to Crystal rozebrała Erniego. Kochali się na ogromnej kanapie, wybitej białą skórą. Nad głowami mieli lustra, a za oknem rozciągał się ocean ze słońcem, kryjącym się za linią horyzontu.

Tym razem nie miała wyrzutów sumienia. Wiedziała, co zrobiła i dlaczego. Czuła, że jest mu to winna za wszystko, co dla niej uczynił. Zdawała sobie sprawę, że go nie kocha, ale poza nim nie miała nic i nikogo. Żyła w Hollywood, z jego mirażami i pokusami, a Ernie stanowił integralną część tego świata. Nie mogła się dłużej opierać. Zbyt wiele już mu zawdzięczała, a miał jeszcze dużo do zaoferowania. Los nigdy nie był dla Crystal łaskawy i czuła się tym zmęczona. U boku Erniego nie potrzebowała się o nic martwić.