– Włóż coś na siebie! Twój ojciec i brat już wstali! – Obrzuciła ją surowym spojrzeniem i zamknęła za sobą drzwi, jakby już czekali w progu, pragnąc ujrzeć obnażone, młode ciało Crystal. Ojciec, gdyby ją zobaczył, zachwyciłby się, zdumiony jej kobiecością, a Jared, jak zawsze, pozostałby obojętny na niezwykłą urodę siostry.

– Och, mamusiu… – Dziewczynka wiedziała, że matka wpadłaby w gniew, gdyby ujrzała ją stojącą nago w strumieniu. – Przecież tu nie wejdą. – Uśmiechnęła się, wzruszając ramionami. Olivia zaczęła ją besztać.

– Nie wiesz, ile jeszcze mamy roboty? Twojej siostrze trzeba pomóc się ubrać. Babcia nie poradzi sobie sama z dzieleniem indyka i krojeniem szynek. Czemu nigdy nie można na ciebie liczyć, Crystal Wyatt? – Obie wiedziały, że to nieprawda, Crystal nie była leniwa, ale nie lubiła zajęć domowych, wolała towarzyszyć przy pracy ojciu: jeździć z nim traktorem albo zaganiać bydło, gdy brakowało ludzi do roboty. Podczas gwałtownych burz, niezmordowanie odszukiwała cielaki, które odłączyły się od stada. Miała wyjątkowy dar obchodzenia się ze wszystkimi zwierzętami. Ale dla jej matki to wszystko się nie liczyło.

– Ubierz się – poleciła jej, ale spojrzawszy na czystą, białą sukienkę, wiszącą na drzwiach do garderoby, dodała: – Włóż niebieską sukienkę, bo białą zabrudzisz, pomagając babci.

Olivia przyglądała się, jak Crystal wkłada bieliznę i wciąga przez głowę wypłowiałą, niebieską sukienkę. Przez chwilę znów wglądała jak dziecko, ale jej kobiecość była zbyt dojrzała, by zdołała ją ukryć stara sukienka. Crystal nie zdążyła jeszcze zapiąć guzików, kiedy drzwi otworzyły się i do pokoju wpadła Becky. Miała brązowe włosy, jak jej matka, i szeroko osadzone brązowe oczy. Odznaczała się przeciętną urodą – była wysoka i szczupła jak Crystal, ale nie wyróżniała się niczym szczególnym. Piskliwym głosem poskarżyła się Olivii, że Jared zmoczył wszystkie ręczniki w jedynej łazience w domu.

– Nie mogę nawet porządnie wytrzeć włosów. Mamusiu, to powtarza się dzień w dzień! Wiem, że robi mi na złość! – Crystal przyglądała się siostrze w milczeniu, jakby ujrzała ją pierwszy raz w życiu. Choć mieszkały razem przez prawie piętnaście lat, obie dziewczyny bardziej przypominały obce sobie osoby niż siostry. Rebecca wydawała się ulepiona z tej samej gliny, co matka: obie były nerwowe i wiecznie narzekały. Becky wychodziła za mąż za chłopaka, w którym się zakochała, kiedy była w wieku Crystal. Czekała na niego przez całą wojnę. Teraz, prawie dokładnie rok po jego szczęśliwym powrocie z Japonii, miała go poślubić. Mimo swych osiemnastu lat wciąż pozostawała dziewicą.

– Nienawidzę go, mamo! Nienawidzę! – pomstowała na swego brata. Długie brązowe włosy opadały jej wilgotnymi kosmykami na ramiona, do oczu nabiegły łzy. Spoglądała gniewnie na matkę i siostrę, wymyślając Jaredowi.

– Od dziś nie będziesz już musiała mieszkać z nim dłużej pod jednym dachem – powiedziała matka z uśmiechem.

Wczoraj odbyły ze sobą długą rozmowę, spacerując za stajnią, i matka wyjaśniła jej, czego Tom będzie od niej oczekiwał w noc poślubną, którą mieli spędzić w Mendocino. Becky słyszała już o tym od swych przyjaciółek. Niektóre wyszły za mąż, jak tylko ich ukochani wrócili z wojny do domów. Ale Tom chciał najpierw znaleźć pracę, a ojciec Becky nalegał, by córka nie porzucała szkoły średniej. Pięć tygodni temu Becky zakończyła naukę i dziś, w jasny, słoneczny dzień u schyłku lipca, miały się spełnić jej marzenia. Zostanie panią Parker. Brzmiało to niezwykle poważnie i napawało ją lękiem. W głębi duszy Crystal dziwiła się, czemu jej siostra chce poślubić Thomasa Parkera. Nigdy nie wyjadą dalej niż do Booneville. Jej życie upłynie tu, gdzie się urodziła i wychowała, na ranczo ojca. Crystal też kochała to miejsce, o wiele bardziej niż inni. Chciała tu wrócić, ale dopiero wówczas, gdy pozna inny świat. Najpierw musi obejrzeć inne miejsca, inne rzeczy, spotkać innych ludzi niż ci, z którymi dotychczas żyła. Pragnęła zobaczyć coś więcej niż kawałek ziemi, otoczony Górami Mayacama. Ściany jej pokoju wylepione były fotosami gwiazd filmowych – Grety Garbo, Betty Grable, Vivien Leigh i Clarka Gable. Powiesiła sobie też zdjęcia Hollywood, San Francisco i Nowego Jorku, a pewnego razu ojciec pokazał jej widokówkę z Paryża. Czasami marzyła, że wyjedzie do Hollywood i zostanie gwiazdą filmową. Myślała o podróżach do niezwykłych miejsc, o których szeptała z ojcem. Wiedziała, że to tylko marzenia, ale lubiła je snuć. Przede wszystkim wiedziała, że nie chce spędzić życia u boku takiego mężczyzny, jakim był Tom Parker. Ojciec zaproponował mu pracę na ranczo, bo Tomowi nie udało się zdobyć innego zajęcia. Po ataku na Pearl Harbour rzucił szkołę i zaciągnął się do wojska. A Becky czekała cierpliwie, pisząc do niego co tydzień i nieraz całymi miesiącami czekając na jego listy. Kiedy wrócił, wydawał się taki dojrzały, znał tyle wojennych opowieści. W wieku dwudziestu jeden lat był mężczyzną, przynajmniej w oczach Becky. A dziś, rok po powrocie do kraju, miał zostać jej mężem.

– Czemu nie jesteś jeszcze gotowa? – zwróciła się niespodziewanie Becky do swej siostry, stojącej boso, w niebieskiej sukience, którą kazała jej włożyć matka. – Powinnaś już być ubrana! – Była siódma rano, a do kościoła mieli jechać o wpół do jedenastej.

– Mama prosiła, żebym pomogła babci w kuchni – powiedziała spokojnie Crystal; zupełnie innym tonem niż ton Olivii i Becky. Miała melodyjny, lekko ochrypły głos. Niewinne piosenki, które śpiewała, wykonywała z jakąś wewnętrzną pasją. Becky rzuciła wilgotny ręcznik na łóżko, na którym razem spały. Było wciąż nie zasłane, bo Crystal skoro świt pobiegła na łąkę, by obserwować wschód słońca.

– Jak mam się szykować w takim bałaganie? – rzuciła z pretensją Becky.

– Crystal, pościel łóżko – poleciła Olivia ostrym tonem i podeszła do Becky, by pomóc jej rozczesać włosy. Własnoręcznie uszyła dla niej welon – do stroika z białego atłasu, ozdobionego drobnymi perełkami, doczepiła metry sztywnego, białego tiulu, kupionego w Santa Rosa.

Crystal wygładziła prześcieradło i wyrównała ciężką kołdrę, którą babka zrobiła dla nich ładnych kilka lat temu. Olivia uszyła dla Becky w prezencie ślubnym nową kołdrę. Została już zaniesiona do małego domku na ranczo, który miał służyć nowożeńcom za tymczasowe lokum. Ojciec pozwolił Becky i Tomowi mieszkać tam, póki nie zbudują własnego domu. Olivii podobało się to, że będzie miała Becky tak blisko, a Tom odetchnął z ulgą, że nie musi wynajmować domu, na co w obecnej sytuacji nie bardzo mogli sobie pozwolić. Crystal wcale nie odczuwała, że Becky się od nich wyprowadza. Zamieszka niespełna kilometr dalej, w domku obok polnej drogi, którą Crystal często jeździła z ojcem traktorem.

Olivia dokładnie szczotkowała włosy Becky, rozmawiając z córką o Cliffie Johnsonie i jego żonie Francuzce, którą przywiózł do domu po wojnie. Becky długo zastanawiała się, czy zaprosić ich na swój ślub.

– Właściwie nie jest taka zła – przyznała Olivia po raz pierwszy odkąd ją poznała. Crystal obserwowała siostrę i matkę bez słowa. Zawsze czuła się przy nich jak intruz. Nigdy nie wciągały jej w swoje dyskusje. Ciekawa była, czy po wyprowadzeniu się Becky matka poświęci jej więcej uwagi, czy kiedyś posłucha tego, co Crystal ma do powiedzenia, czy też Olivia każdą wolną chwilkę postara się spędzać u Becky.

– Podarowała ci kupon prześlicznej koronki, mówiła, że dostała ją od swojej babki. Można z niej uszyć coś ładnego.

Były to pierwsze miłe słowa o Mireille, wypowiedziane w tych stronach. Mireille nie grzeszyła urodą, ale wydawała się bardzo sympatyczna. Mimo niechęci, jaką okazywali jej wszyscy przyjaciele i sąsiedzi Cliffa od roku nie ustawała w wysiłkach, by zaakceptowano ją w nowej ojczyźnie. W kraju czekało mnóstwo panien na wydaniu i mężczyźni nie musieli sprowadzać do domu obcych dziewcząt. Ale ona przynajmniej była biała w przeciwieństwie do żony, którą przywiózł sobie z Japonii Boyd Webster. Takiej hańby rodzina nigdy mu nie wybaczy. Nigdy. Becky stoczyła prawdziwą walkę z Tomem, by nie zapraszał Boyda z żoną na ich ślub. Płakała, dąsała się, złościła, a nawet go błagała. Ale Tom twardo utrzymywał, że Boyd jest jego najlepszym przyjacielem, że wspólnie przeżyli cztery lata wojny i nawet jeśli Boyd popełnił cholerne głupstwo poślubiając tę dziewczynę, Tom jest zdecydowany zaprosić go na swój ślub. Co więcej, poprosił Boyda, by został jego drużbą, co doprowadziło Becky do ostatecznej furii. Ale w końcu musiała ustąpić. Tom Parker był jeszcze bardziej uparty niż ona. Obecność Hiroko postawi ich w niezręcznej sytuacji tym bardziej że jej skośne oczy i lśniące, czarne włosy nie dają zapomnieć skąd jest, toteż myśli wszystkich skierują się ku tym, którzy polegli na Pacyfiku. Po prostu wstyd ją zapraszać. Tornowi też się to niezbyt podobało, ale Boyd był jego kumplem, przyjacielem i chciał pozostać wobec niego lojalny. Boyd już i tak odcierpiał za to, że poślubił Hiroko. Kiedy ją przywiózł ze sobą do kraju, nie mógł znaleźć pracy i wszystkie drzwi w mieście zatrzaskiwały się przed nim. W końcu staremu panu Petersenowi zrobiło się żal Boyda i zatrudnił go na stacji benzynowej. To niezbyt odpowiednie zajęcie dla takiego zdolnego chłopaka jak Boyd – przed wojną planował nawet, że pójdzie na studia, ale teraz nie było o tym nawet mowy. Musiał pracować na utrzymanie swoje i Hiroko. Wszyscy liczyli na to, że w końcu poddadzą się i wyjadą stąd. Przynajmniej mieli taką nadzieję. Boyd jednak na swój sposób kochał tę dolinę, podobnie jak Tad Wyatt i Crystal.

Crystal była oczarowana śliczną japońską żoną Boyda. Łagodność i subtelność Hiroko, jej niezdecydowany sposób mówienia, jej nadzwyczajna uprzejmość i ostrożne dobieranie angielskich słów przyciągały Crystal jak magnes. Ale Olivia nie pozwalała córce rozmawiać z Hiroko, nawet ojciec uważał, że najlepiej, jeśli będzie się od nich trzymała z daleka. Czasami lepiej niektórych osób nie zauważać i Websterów należało tak właśnie traktować.