– Ranczo… doliny… tu jest twoje miejsce… tak jak moje… Chcę, byś poznała świat… – Wydawało się, że ma trudności z oddychaniem. -…ale ranczo zawsze… będzie… tu na ciebie czekało.

– Wiem o tym, tatusiu. – Nie chciała teraz o tym mówić. Poczuła się tak, jakby się z nią żegnał, a pragnęła odwlec tę chwilę. – Spróbuj teraz usnąć.

Potrząsnął głową. Nie miał czasu na sen. Już i tak za długo spał, teraz chciał porozmawiać ze swym najmłodszym dzieckiem, ze swoją ulubienicą, swoją małą córeczką.

– Tom nie potrafi prowadzić gospodarstwa. – Wiedziała o tym, ale nic nie powiedziała, tylko skinęła głową. – Nadejdzie taki dzień, kiedy Jar zapragnie zająć się czymś innym, nie kocha ziemi… tak jak ja i ty… kiedy już poznasz kawałek świata, kiedy twoja matka umrze, chcę, Crystal, byś tu wróciła… poszukaj sobie dobrego chłopca, takiego, który będzie odpowiednio traktował moją córunię… – uśmiechnął się, a do oczu napłynęły mu łzy. Ścisnęła go za rękę -… i wiedźcie tutaj szczęśliwe życie…

– Nie mów tak, tatusiu… – Ledwo mogła wydobyć z siebie słowa. Po twarzy płynęły jej łzy. Przytuliła się do niego i delikatnie pocałowała go w czoło. Było zimne, wilgotne i lepkie. Wyprostowała się i spojrzała na ojca. – Jesteś jedynym mężczyzną, jakiego kocham. – Przez ułamek sekundy zapragnęła mu powiedzieć o Spencerze, o tym, że spotkała już kogoś, kto jej się spodobał… nawet bardzo… w kim mogłaby się zakochać. Ale istniał tylko w jej marzeniach jak gwiazdorzy filmowi z fotosów w jej sypialni. Spencer Hill nigdy nie należał do świata Crystal Wyatt. – Prześpij się teraz trochę. – Tylko to mogła mu powiedzieć, te kilka minut rozmowy kompletnie go wyczerpało. – Kocham cię, tatusiu – szepnęła.

Zamknął oczy, po chwili otworzył je i spojrzał na nią z uśmiechem.

– Ja ciebie też kocham, córeczko. Zawsze będziesz moją… małą dziewczynką… najdroższą Crystal… – znów zamknął oczy. Kiedy spał, wyglądał tak spokojnie.

Trzymała ojca za rękę i patrzyła na niego. Usiadła na krześle i po paru minutach też usnęła, wyczerpana czuwaniem nad nim dzień w dzień. Kiedy się obudziła, niebo za oknem było szare, w pokoju panował chłód, a ojciec nie żył. Umarł, trzymając ją za rękę. Ostatnie słowa, ostatnie myśli ostatnie pożegnanie skierował do Crystal. Kiedy uświadomiła sobie, co się stało, delikatnie położyła jego rękę wzdłuż ciała. Po raz ostatni spojrzała na niego oczami pełnymi łez i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Nic nikomu nie mówiąc pobiegła najszybciej, jak mogła, nad rzekę. Dopiero tam wybuchnęła gwałtownym płaczem, bezsilne łkanie wstrząsało jej ciałem. Siedziała nad rzeką bardzo długo. Kiedy wróciła do domu, matka płakała głośno w kuchni, a Minerva w milczeniu parzyła kawę. A więc wiedziały.

– Twój ojciec nie żyje – oświadczyła Olivia na widok córki. W jej słowach było więcej gniewu niż żalu, przebijał przez nie oskarżycielski ton, jakby Crystal mogła powstrzymać nieuniknione i nie zrobiła tego.

Kiwnęła tylko głową, bojąc się im powiedzieć, że wiedziała o tym, zanim wyszła z domu. Sama sobie zadawała pytanie, czy mogła cokolwiek uczynić, by udaremnić śmierć Tada. Przypomniała sobie jego słowa… Chcę, żebyś tu wróciła… Wiedział, jak bardzo Crystal kocha tę ziemię, ranczo stanowiło jej cząstkę, podobnie jak stanowiło cząstkę Tada Wyatta. Zawsze będzie widziała go tutaj, w tym domu, albo jadącego na koniu przez wzgórza lub na traktorze w winnicy.

Posłali Jareda do miasta. Jeszcze tego samego ranka przyjechał właściciel zakładu pogrzebowego, aby wszystkim się zająć. Przyjaciele i sąsiedzi zmarłego przychodzili, by złożyć cześć jego pamięci. Żona i teściowa stały i płacząc ściskały dłonie przybywających. Olivia z wdzięcznością spoglądała na Toma oczami błyszczącymi od łez… podczas gdy Crystal próbowała stłumić w sobie nienawiść do niego. Na myśl o tym, że będzie teraz prowadził gospodarstwo, wstrząsał nią dreszcz. Crystal nie potrafiła na niczym się skupić. Mogła jedynie myśleć o człowieku, którego kochała. O swym ojcu. Odszedł, a ona została sama wśród obcych i niechętnych jej ludzi, przestraszona sierota.

Pogrzeb odbył się nazajutrz. Tada pochowano na polanie w pobliżu rzeki. Crystal dobrze znała to miejsce. Często chodziła tam, by posiedzieć i podumać albo żeby popływać. Myśl, że ojciec jest w pobliżu i czuwa, podnosiła ją na duchu. Wierzyła, że nigdy jej nie opuści. Tamtego popołudnia wstąpiła na krótko do Hiroko. Rozwiązanie powinno nastąpić za kilka tygodni. Kiedy Crystal weszła cichutko do pokoju w domu Websterów, jej przyjaciółka podniosła się ciężko. Oczy Crystal powiedziały wszystko. Boyd już wcześniej przyniósł wiadomość o śmierci Tada Wyatta. Hiroko bardzo chciała pójść do Crystal, ale wiedziała, że to absolutnie wykluczone. Nie wpuściliby jej, nie pozwoliliby się im zobaczyć. I oto Crystal stała przed nią, sprawiając wrażenie zagubionego dziecka. Rozpłakała się i wyciągnęła ręce w stronę Hiroko. Płakała, a serce pękało jej z bólu. Po śmierci ojca życie już nigdy nie będzie takie jak dawniej. Zostawił ją samą wśród ludzi, którzy – czuła to instynktownie – nigdy jej nie kochali.

Crystal spędziła u Websterów kilka godzin. Kiedy wróciła na ranczo, już się ściemniło. Matka czekała na nią.Siedziała z kamienną twarzą na kanapie, prócz niej w salonie nie było nikogo. Kiedy Crystal weszła, Olivia spojrzała na nią gniewnie.

– Gdzie byłaś?

– Nie mogłam wytrzymać w domu. – Naprawdę nie mogła znieść przytłaczającej atmosfery i ludzi przybywających ze wszystkich stron z prezentami i jedzeniem, łączących się z rodziną zmarłego w żalu. Ale ona nie chciała łakoci, chciała swego tatusia.

– Pytałam, gdzie byłaś.

– Nieważne. – Pojechała do Websterów na koniu. Mieszkali zbyt daleko, by iść do nich spacerkiem, poza tym była tak wyczerpana przeżyciami ostatnich dni, że nawet nie pomyślała o pieszej wyprawie.

– Sypiasz z jakimś chłopakiem, tak? – Crystal spojrzała na matkę w osłupieniu. Od tygodni nie ruszała się z domu ani na krok, niemal w ogóle nie odchodziła od łóżka ojca.

– Ależ skądże. Jak mogłaś sobie coś takiego pomyśleć? – Do oczu napłynęły jej łzy, nie rozumiała, dlaczego matka stawia jej podobne zarzuty.

– Wiem, że coś kombinujesz, Crystal Wyatt. Wiem, o której godzinie kończysz lekcje. W domu pojawiasz się najczęściej o zmroku. Myślisz, że jestem głupia? – Kipiała wściekłością, trudno by się było w tej chwili domyślić, że dopiero co straciła męża. Z rozpaczającej wdowy przemieniła się w żmiję.

– Mamo, proszę cię… – Jej ojciec spoczywał w grobie zaledwie od kilku godzin, a już zaczęły się oskarżenia przepełnione nienawiścią.

– Skończysz jak Ginny Webster, która dziękuje Bogu, że będąc w siódmym miesiącu ciąży znalazła sobie męża.

– Nieprawda. – Wybuchnęła takim płaczem, że ledwo mogła mówić. Wiedziała jedynie, że straciła ojca, i nie mogła uwierzyć, że własna matka oskarża ją o takie rzeczy.

– Nie ma już ojca, któremu mogłaś wmawiać te swoje kłamstwa. Nie myśl, że uda ci się wystrychnąć mnie na dudka. Jeśli zamierzasz się nieodpowiednio zachowywać, Crystal Wyatt, możesz od razu się stąd wyprowadzić. Nie zamierzam tolerować twoich wybryków. To szanowana rodzina i nie zapominaj o tym!

Patrzyła nic nie widzącymi oczami na matkę, kierującą się do pokoju, gdzie umarł Tad Wyatt. Crystal została teraz zupełnie sama, i nie miał jej kto bronić. Stała, wsłuchując się w ciszę, bolejąc nad śmiercią ojca. Po jakimś czasie poszła wolno do swego pokoju i opadła na łóżko, które kiedyś dzieliła z siostrą.Zastanawiała się, czemu spotyka się ciągle z nienawiścią. Nigdy nie pomyślała, że to dlatego, iż ojciec ją tak kochał. Nie był to jedyny powód wrogości otoczenia. Drażniło ich to, jak wyglądała… jak się poruszała… jak na nich patrzyła. Leżąc w ciemnościach na łóżku, wciąż w ubraniu, uświadomiła sobie, że życie już nigdy nie będzie takie jak do tej pory. Została sama. Zaczęła płakać, czując ogarniający ją lęk.

Rozdział siódmy

Pewnego kwietniowego popołudnia Crystal poszła się zobaczyć ze swoją przyjaciółką, która czuła się kiepsko, ale w przeciwieństwie do Becky nie uskarżała się na złe samopoczucie. Choć lekarz przewidywał, że rozwiązanie nastąpi w marcu, Hiroko jeszcze nie urodziła dziecka. Była jak zawsze serdeczna, życzliwa i radośnie powitała przyjaciółkę. Od śmierci Tada upłynęło sześć tygodni. Crystal odwiedzała Hiroko prawie codziennie. Nie mogła sobie znaleźć miejsca w domu, matka wiecznie krytykowała ją i rzucała córce oschłe uwagi. W rezultacie Crystal czuła się bardziej samotna niż kiedykolwiek. Podejrzewała, że matkę coś trapi. Zresztą może po prostu brakowało jej Tada i nie wiedziała, jak to wyrazić. Któregoś dnia Crystal podzieliła się z Hiroko swoimi przemyśleniami i przyjaciółka przyznała, że to bardzo prawdopodobne. Ale po wyjściu Crystal Boyd powiedział żonie, że Olivia nigdy nie lubiła swej młodszej córki. Pamiętał, że kiedy byli jeszcze dziećmi, dawała jej klapsy za najdrobniejsze przewinienia jednocześnie jawnie rozpieszczając Rebeccę. Podejrzewał, że z tego powodu Tad faworyzował Crystal. Dostrzegali to nawet koledzy obu sióstr.

Obie kobiety miło spędziły popołudnie i o zmierzchu Crystal poszła do domu. Matki nie było, pojechała z Becky do miasta. Crystal pomogła babce nakryć stół do kolacji. Po śmierci ojca wyraźnie schudła, nigdy nie odczuwała głodu. Położyła się spać, a o wschodzie słońca osiodłała konia i postanowiła pojechać z wizytą do Websterów. Była sobota, dzień wolny od zajęć w szkole. Wiedziała też, że swym pojawieniem się nie zbudzi Hiroko, bo jej przyjaciółka to ranny ptaszek. Ale kiedy dotarła na miejsce, w drzwiach natknęła się na zmęczonego i zaniepokojonego Boyda. Hiroko przez całą noc miała bóle, lecz nie urodziła jeszcze dziecka. Pojechał do mieszkającego w mieście lekarza, ale doktor odmówił pomocy, oświadczając, że pani Webster nie jest jego pacjentką. Był to ten sam lekarz, który osiem miesięcy temu nie chciał zbadać Hiroko. Nadal nie zmienił zdania. Boyd wiedział, że musi sam odebrać poród. Nie było mowy, by zawieźć Hiroko do San Francisco. Doktor Yoshikawa dał mu na wszelki wypadek do przeczytania książkę, ale poród nie przebiegał tak jak powinien. Hiroko bardzo cierpiała, widział już główkę dziecka, która jednak przy kolejnych skurczach nie przesuwała się dalej. Pośpiesznie wyjaśnił wszystko Crystal. Z sypialni dobiegały jęki Hiroko.